W sieci pojawiła się tegoroczna reklama marki Gillette wyraźnie inspirowana klipem „Switch to Apple”, który technologiczny gigant wypuścił w 2017 roku. Przemyśleniami o tym, czy pomysł marki produkującej maszynki do golenia to faktycznie tylko inspiracja, czy jednak plagiat, dzielą się Sławomir Skowerski z GoldenSubmarine, Szymon Krzysiak z agencji Insignia i Jacek Redźko – szef domu produkcyjnego Alefajnie produkcja filmowa.
Więcej o reklamach Gillette i Apple znajdziesz TUTAJ >>
Zobacz również
Sławomir Skowerski
Content & Copy Lead GoldenSubmarine,
Arbiter Komisji Etyki Reklamy
Inspiracja czy kopia? Z mojej perspektywy to drugorzędna sprawa, której niuanse rozstrzygną pewnie inni komentujący. Żyjemy w kulturze copy-paste. Reklama inspiruje się wszystkim i kopiuje wszystko. Także samą reklamę. Słynny wyciskacz łez „z dziadkiem” Allegro w mocny sposób przypominał spot alkoholowego brandu sprzed kilku lat. W nieistniejącej już Netii oglądaliśmy przygody przesympatycznego pająka, baaardzo podobnego do popularnego bohatera serii krótkich filmów animowanych. Przeszkadzało? Niezbyt. Oglądało się? No jacha!
Tak naprawdę kluczowym pytaniem jest nie czy, bo raczej widać to gołym okiem, ale dlaczego? Dlaczego marka, która parę lat temu zasłynęła odważną, ba, przez niektórych nazywaną nawet antymęską, kampanią „We Believe”, dziś decyduje się na kalkę świetnego konceptu sprzed 7 lat? Brak pomysłów? Lenistwo? A może po prostu szukanie „pewniaczka”? Widzimy to od kilku lat w grach, filmach czy serialach… Co chwilę do kin czy na streamingi wpadają kolejne remake, spin offy, rebooty czy remasteringi. „Ghostbusters” vol. 1234, realistyczny „Król Lew”, „Rick & Morty” w wersji anime. Po (niezłym, ale nie w oczekiwanej skali) sukcesie „Cyberpunka” już słyszymy, że powraca stary, dobry „Wiedźmin”. Jak widzimy, przyszedł teraz czas reklamę. Tę wielkich marek, tę pisaną z wielkiego „R”.
#PolecajkiNM cz. 28: Kreatywność w biznesie, różne twarze polskiego gracza, historia firmy Atlas
Ale fajnie, ale oddali „hołd reklamom Apple”, ktoś może powiedzieć… Owszem. Tak. Jednak problem zacznie się, gdy taki brak nowych, świeżych pomysłów stanie się regułą. Bo zamiast copywriterów czy art directorów, lepiej się sprawdzi w tym AI, które wypluje masę pomysłów wygenerowanych na bazie starych reklam (nie oszukujmy się, będzie mieć o wiele ją większą niż ja czy Ty, czytelniku). Kliki i odsłony będą się zgadzać. Ale my, oglądając po raz kolejny to samo, będziemy się drapać w głowę i zadawać sobie pytanie: „Czy warto było nie szaleć tak?”.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Szymon Krzysiak
Growth Business Manager w agencji Insignia
Coraz częściej mam wrażenie, że oglądając daną reklamę, mam w podświadomości zakotwiczone „gdzieś już to widziałem”. Mimetyzm marketingowy staje się powszechnym zjawiskiem, a słowo „inspiracja” jest nadmiernie wykorzystywane. Łatwiej jest powiedzieć przecież, że „zaczerpnąłem inspiracji u źródła” niż zakomunikować „skopiowałem to”.
Na pierwszy rzut oka – zarówno forma przekazu, jak i idea reklam Apple i Gillette wydają się identyczne. Bazują na określonym schemacie komunikacji, opartym o reklamę porównawczą. Ciężko jednak stwierdzić czy autor reklamy Gillette widział reklamówkę Apple z 2017 roku, czy po prostu jego kreatywność podpowiedziała mu, aby zastosować dualizm video i porównać Gillette do innych maszynek. Na tej podstawie powstał spot. Jednocześnie naraził się na hejt i oskarżenie o plagiat. A przecież można powiedzieć tym wszystkim hejterom: „stosowanie porównań w reklamie jest stare jak świat, a dwudzielny konstrukt spotu widzieliśmy w przypadku setek reklam”.
Jacek Redźko
szef domu produkcyjnego Alefajnie produkcja filmowa,
współzałożyciel agencji ASAP&ASAP, reżyser i producent
Czy reklama Gillette to kopia, czy może raczej inspiracja kampanią Apple? Trudno mieć co do tego wątpliwości. Reklama Gillette jest niemal wierną kopią reklamy Apple. Układ kadru, podziały kolorystyczne tła, rozmieszczenie elementów, a nawet sama koncepcja – wszystko jest identyczne. Czy naprawdę ktoś myślał, że ludzie tego nie zauważą? Wydaje mi się, że nie. Kampania iPhone’a była zbyt rozpoznawalna i charakterystyczna, by jej „nowa wersja” przeszła niezauważona. 🙂 Dlaczego więc zdecydowano się na taki ruch? Prawdopodobnie dla wywołania szumu wokół reklamy i samej marki. Fakt, że o tym rozmawiamy, najlepiej dowodzi, że to akurat się udało. A czy i jakie mogą być prawne konsekwencje tego działania dla Gillette? To pytanie warto zostawić specjalistom od prawa autorskiego.
PS NMInsights: Co zmieni sztuczna inteligencja w Google Shopping [OPINIE]