Oswoić wirusa
Lubimy się bać, ale z dystansem. Horrory są fajne, trzymają w napięciu, ale w końcu się kończą i strach rozpływa się w codzienności. Tymczasem codzienność dopadła nas bez możliwości przewijania i zatrzymywania. Co więcej – nawet nie ma gdzie uciec. Na początku było całkiem poważnie. Strony rządowe rzadko stają się głównym źródłem informacji.
Na pierwszą falę poszły kampanie informacyjne i edukacyjne. Początek kwarantanny to powtórka z mycia rąk, dystans społeczny, maseczki, objawy, dobre i złe nawyki oraz #zostańwdomu – hasztag, który rozprzestrzenił się szybciej niż sam wirus. Kto mógł, zamknął się w domu.
Zobacz również
W międzyczasie zadrżała branża reklamowa. Według badania IAB Polska, prawie 90% badanych firm odczuwa negatywne skutki pandemii, a 18% deklaruje, że przy jej dalszej ekspansji nie będzie w stanie utrzymać się na rynku do pół roku*.
Najgorzej, jak zrobi się ciepło…
Gdyby to wszystko stało się w listopadzie, może paradoksalnie byłoby łatwiej. Home office, a potem od razu zakopywanie się pod kołdrą, by nie dać się jesiennej, deszczowej aurze. Tymczasem z wytęsknieniem wyczekiwaliśmy pierwszego browara w plenerze. Same browary też go wyczekiwały.
Kiedy temat higieny osobistej został wyczerpany, przyszedł czas na nieco cieplejsze emocje.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Guinness zaadresował do swoich fanów specjalną wiadomość na Dzień Świętego Patryka, którego nie mógł przecież przemilczeć. Bo przede wszystkim warto być człowiekiem, świętować odpowiedzialnie i myśleć o tych, którzy nas chronią. Przy każdym toaście.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Na nasze podwórko trochę optymizmu tchnął Żywiec, który w znanej sobie konwencji pokazał, jak w Ż trzymać dystans. I to nie tylko w przenośni.
Tyskie także pociągnęło temat, bo zawsze damy radę przejść na TY, nawet w takich czasach i warunkach. Przecież robimy to od zarania dziejów.
Nie ma w tym grozy pandemii. To wszystko brzmi jak cudowna obietnica tego, co czeka nas #gdytosięskończy. Bo łatwiej oczekiwać, kiedy jest na co. Gazeta.pl i BNP Paribas puściły nasze wodze fantazji i… poszło! Przecież wszyscy na coś czekamy! Druga część tego zdania pisze się sama w naszych głowach. Obojętnie czy siedzimy kolejny tydzień na kwarantannie, czy aktywnie walczymy z codziennością poza domem.
Na przypale albo wcale
Niestety nawet ciepłe emocje wyczerpują swój potencjał w obliczu ciągłego oczekiwania. Kiedy mózg bez przerwy odbiera złe informacje, w końcu przestaje się nimi przejmować. Bo może lubimy się bać, ale tylko wtedy, kiedy jest to strach kontrolowany. Poza tym: ile można bać się w zamknięciu? W naszym życiu pełnym bodźców jest to bardzo trudne, właściwie niewykonalne, a z dnia na dzień czujemy, że chyba nic nam właściwie nie grozi. Czasem tragiczne rzeczy, na które właściwie nie mamy wpływu, wystarczy ośmieszyć. Wtedy tracą na powadze i pozwalają zachować dystans, już nie tylko ten fizyczny.
Dlatego w końcu wszystko wraca do normy i, żeby nie zwariować, spotykamy się w absurdzie. Instagramowy kanał Make life harder tylko w okresie 19-25 kwietnia zanotował prawie 64 miliony odsłon.
źródło: www.instagram.com/make_life_harder
Od początku kwarantanny autorzy z przymrużeniem oka komentują „nową” rzeczywistość. Odpowiedzmy sobie po cichu, jak bardzo odbijamy się w tym krzywym zwierciadle. Wygląda trochę znajomo, prawda?
I jest z tym jakoś lepiej, łatwiej, lżej. Pandemia przesiana przez sito absurdu i poczucia humoru pozwala odetchnąć i przejść przez kolejny dzień kwarantanny.
Między MLH, Vogule Poland czy innymi komentatorami zastanej rzeczywistości znajdzie się też miejsce dla najwytrwalszych – na Tik Toku. To już jednak wyższa szkoła jazdy, bo koronawirus jest tam obecny w różnych kontekstach, ale nie ma co wracać do wyzwania niezgodnego z zarządzonymi obostrzeniami.
Zresztą polska rzeczywistość daje nam codziennie materiał na nieco łaskawsze patrzenie na pandemię. Absurd goni absurd i czasem ciężko zdecydować: śmiać się czy płakać.
Skoro i tak nie mamy na to wpływu, chyba lepiej praktykować to pierwsze.
Nawet jeśli w środku nikomu z nas tak naprawdę nie jest do śmiechu.
*Badanie „Konsekwencje epidemii COVID-19 dla branży komunikacji reklamowej”, IAB Polska, kwiecień 2020