Wycofanie prac nad unijną Dyrektywą Green Claims (GCD) nie oznacza końca walki z greenwashingiem. Choć projekt z 2023 r. zakładał obowiązkową weryfikację ex-ante wszystkich twierdzeń ekologicznych przez niezależne podmioty, sprzeciw wobec obciążeń dla MŚP doprowadził do wstrzymania negocjacji.
Rolę głównego narzędzia przejęła Dyrektywa o wzmocnieniu pozycji konsumentów (ECD), obowiązująca od marca 2024 r. Wprowadza ona zakaz:
- używania ogólnych haseł typu „eko”, „zielony”, „neutralny klimatycznie” bez dowodów,
- stosowania nieautoryzowanych etykiet ekologicznych,
- reklam opartych na offsetach emisji,
- przedstawiania obowiązkowych norm jako unikalnych osiągnięć.
Brak jasnych zasad (jak w GCD) nie oznacza, że granice greenwashingu są niejasne. Bo prawnie są ustalane przez krajowe organy oraz zewnętrzne instytucje branżowe skupione wokół inwestorów, aktywistów i analityków środowiskowych.
Greenwashing ma już 45 lat!
Głównym celem zielonego ściemniania jest pozytywny wizerunek, który ma przyciągnąć świadomych ekologicznie konsumentów i inwestorów, bez konieczności ponoszenia realnych, często kosztownych, inwestycji w zrównoważony rozwój.
I chociaż termin ten zyskał na popularności w ostatnich latach, to jego korzenie sięgają lat 80. XX wieku. Po raz pierwszy użył go amerykański ekolog Jay Westerveld. Zaobserwował on, że hotele zachęcają gości do rzadszej wymiany ręczników pod pretekstem oszczędzania wody. Podczas gdy rzeczywistym motywem była redukcja kosztów operacyjnych, czyli woda, prąd i pośrednio: środki czystości i housekeeping.
W tym samym czasie, bardziej znaczące działania prośrodowiskowe nie były w ogóle podejmowane. W tej pierwotnej formie było więc to określenie na użycie racjonalnego argumentu ekologicznego, ale nieadekwatnego do wpływu własnej działalności – przerzucanie odpowiedzialności na klientów za wymianę ręczników, zamiast własnych inwestycji w wodooszczędne rozwiązania.
7 zielonych grzechów głównych
Aby usystematyzować i zidentyfikować różne formy greenwashingu, organizacja TerraChoice Environmental Marketing w 2007 roku opracowała klasyfikację znaną jako „siedem grzechów greenwashingu”. Ta typologia stała się standardem analitycznym, pozwalającym na precyzyjną diagnozę mylących praktyk marketingowych.

Każdy z „grzechów” reprezentuje odrębną taktykę wprowadzania konsumenta w błąd.
- Ukryty kompromis (Hidden Trade-off): polega na podkreślaniu jednej, wąskiej cechy ekologicznej produktu, przy jednoczesnym celowym pomijaniu innych, znacznie ważniejszych negatywnych aspektów jego cyklu życia. Przykładem może być firma produkująca papier, która chwali się, że surowiec pochodzi ze zrównoważonych upraw leśnych, ale nie informuje, że do jego wybielenia użyto chloru, generując toksyczne ścieki. Niektórzy nazywają to greenlightingiem.
- Brak dowodów (No Proof): to sytuacja, w której firma składa deklaracje ekologiczne (np. „produkt biodegradowalny”, „wykonany z materiałów z recyklingu”) bez udostępnienia łatwo dostępnych i weryfikowalnych dowodów lub certyfikatów od niezależnej, akredytowanej jednostki. Niektórzy uznają to za greenlabeling.
- Niejednoznaczność (Vagueness): stosowanie terminów, które są tak ogólne, że ich znaczenie jest dla konsumenta niejasne. Hasła takie jak „w pełni naturalny” czy „przyjazny dla środowiska” mogą sugerować korzyści ekologiczne, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, ponieważ nie istnieją precyzyjne, prawnie wiążące definicje tych pojęć.
- Fałszywe oznaczenia (False Labels): tworzenie i umieszczanie na produktach grafik, symboli lub logotypów, które imitują oficjalne certyfikaty ekologiczne przyznawane przez strony trzecie. Jest to nazywane greenlabelingiem, czyli praktyką mającą na celu wywołanie wrażenia, że produkt został pozytywnie zweryfikowany przez niezależną organizację, podczas gdy tak się nie stało.
- Nieistotność (Irrelevance): podkreślanie prawdziwej cechy produktu, ale całkowicie nieistotnej z punktu widzenia ekologicznego. Klasycznym przykładem jest etykieta „nie zawiera freonu (CFC)” na produkcie, mimo że stosowanie freonów zostało zakazane na mocy międzynarodowych traktatów wiele lat temu. Informacja jest prawdziwa, ale ma na celu jedynie stworzenie fałszywego wrażenia dbałości o środowisko.
- Mniejsze zło (Lesser of Two Evils): pozycjonowanie produktu jako bardziej ekologicznej alternatywy w ramach kategorii, która sama w sobie jest fundamentalnie szkodliwa dla środowiska lub zdrowia. Przykłady to „organiczne papierosy” czy „przyjazne środowisku pestycydy”. Taka komunikacja odwraca uwagę od podstawowego negatywnego wpływu produktu.
- Kłamstwo (Fibbing): najbardziej bezpośrednia forma greenwashingu, polegająca na świadomym podawaniu fałszywych informacji. Przykład: deklarowanie posiadania certyfikatu ekologicznego (np. Energy Star), którego firma w rzeczywistości nie posiada.
Greenwashing niejedno ma imię
Analiza tych siedmiu taktyk prowadzi do ważnego wniosku dotyczącego ewolucji zjawiska. Najbardziej prymitywna i łatwa do udowodnienia forma, czyli „kłamstwo”, jest stosunkowo rzadka, ponieważ niesie ze sobą najwyższe ryzyko prawne i reputacyjne. Współczesny greenwashing opiera się na bardziej subtelnych formach manipulacji, takich jak „greenshifting” czy „greenlabeling”.
Jeśli chodzi o inne washingi w wersji green to dzisiaj możemy je dodatkowo rozbić na kilka konkretnych strategii unikania ryzyka:
- greenrinsing – unikanie odpowiedzialności za rozliczanie się z efektów strategii ekologicznych poprzez ciągłe zmienianie celów firmy,
- greencrowding – dołączenie do organizacji proekologicznej, która w rzeczywistości nie wprowadza zmian lub wprowadza je na małą skalę, jednocześnie posługując się ilością członków dla zaciemnienia wpływu,
- greenhushing – unikanie kontroli inwestorów poprzez ukrywanie postępów działań zrównoważonego rozwoju.
Firmy, świadome ryzyka, zamiast jawnie kłamać, wolą manipulować kontekstem, członkostwami, przemilczeć niewygodne fakty lub wykorzystywać luki w wiedzy regulatorów czy konsumentów. Oznacza to, że audyt komunikacji marketingowej musi wykraczać poza weryfikację prawdziwości poszczególnych stwierdzeń i obejmować analizę strategii zrównoważonego rozwoju i tego, co zostało pominięte lub przedstawione w mylący sposób.
Przepisy, kary i postępowania dot. greenwashingu w Polsce
Greenwashing nie jest uregulowany w jednym, dedykowanym akcie prawnym. Jest zwalczany na podstawie ogólnych przepisów (czapczynski.pl).
Największe znaczenie ma Ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, która zakazuje działań wprowadzających konsumentów w błąd, oraz Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów, która za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów uznaje rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
Głównym organem odpowiedzialnym za ściganie jest Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. I jeśli UOKiK uzna daną praktykę za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, może nałożyć na karę w wysokości do 10% całkowitego obrotu firmy osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary.
Przez długi czas UOKiK prowadził jedynie postępowania wyjaśniające. Jednakże ostatnie działania sygnalizują przejście od fazy analitycznej do aktywnego egzekwowania prawa. Przełom nastąpił w lipcu 2025 roku.
UOKiK w akcji – pierwsze zarzuty z Polski
Jak czytamy na gramwzielone.pl, wtedy to Prezes Urzędu postawił pierwsze formalne zarzuty czterem dobrze znanym nam podmiotom.
- Allegro: Zarzut dotyczył akcji promocyjnej „Sadzimy drzewa za odbiór przesyłek w Allegro One”. Firma obiecywała posadzenie jednego drzewa za każde 10 odebranych przesyłek. UOKiK zakwestionował mechanizm, w którym od 2024 roku wprowadzono dodatkowy, słabo skomunikowany warunek – konieczność wpisania przez klienta internetowej „dedykacji” w ciągu 30 dni. Urząd ustalił, że większość użytkowników nie była świadoma tego obowiązku. Co więcej, drzewa były sadzone „z wyprzedzeniem”, a następnie jedynie symbolicznie przypisywane klientom, co oznaczało, że ich indywidualne decyzje nie miały realnego, bezpośredniego wpływu na liczbę nowych nasadzeń.
- DHL: Firma zachęcała klientów do przekierowywania dostaw z adresu domowego do punktów odbioru, promując to rozwiązanie jako bardziej ekologiczne. Zdaniem UOKiK, DHL nie przedstawił twardych dowodów na poparcie tej tezy, pomijając w swoich analizach kluczowy czynnik, jakim jest ślad węglowy generowany przez klienta dojeżdżającego do punktu odbioru własnym samochodem.
- InPost: Zarzuty dotyczyły używania haseł takich jak „Dowozimy zeroemisyjny e-commerce”. UOKiK ustalił, że komunikacja ta wprowadzała w błąd, ponieważ zdecydowana większość floty InPostu to pojazdy spalinowe, a samochody elektryczne stanowią jedynie niewielką jej część. Firma, zdaniem urzędu, posługiwała się uproszczeniami i skojarzeniami, kreując nieprawdziwy wizerunek swoich usług jako w pełni ekologicznych.
- DPD: W przypadku tej firmy Prezes UOKiK postawił aż sześć zarzutów, jak np. incydentalne akcje sadzenia drzew, sprzątania rzeki czy danie 5 uli na dach firmy. I to może być istotne dla potencjalnej kary, która może być nałożona za każdą zakwestionowaną praktykę z osobna.
Wybór celów przez UOKiK nie wydaje się przypadkowy. Zarzuty skierowano przeciwko dużym, rozpoznawalnym markom, których twierdzenia są stosunkowo łatwe do zweryfikowania poprzez konkretne metodologie. Jest to raczej strategiczne posunięcie, mające na celu zbudowanie mocnych precedensów i wysłanie jednoznacznego sygnału do całego rynku, zanim urząd zajmie się bardziej złożonymi przypadkami z branż fashion czy beauty, gdzie również prowadzone są już postępowania wyjaśniające. Zatem „następni w kolejce” powinni potraktować te działania jako poważne ostrzeżenie.
– Zielone hasła nie mogą być pustymi obietnicami. Jeśli firma deklaruje, że działa ekologicznie, musi to potwierdzić faktami, a nie kreatywnym liczeniem emisji dwutlenku węgla, sprytnymi hasłami malującymi każdy przekaz na zielono czy akcjami, które tylko pozornie wspierają środowisko. Konsument ma prawo wiedzieć, co naprawdę kryje się za jego wyborem i oczekuje uczciwości, a nie ekościemy – mówił Tomasz Chróstny, prezes UOKiK (prawo.pl).
Kiedy literalność szkodzi – „śliskie” działania firm
Firmy często nawigują na granicy prawa, etyki i oczekiwań społecznych, często z poważnymi skutkami dla swojego wizerunku.
Ustronianka i system kaucyjny
Z początkiem października 2025 roku w Polsce zaczął obowiązywać system kaucyjny, obejmujący m.in. jednorazowe butelki z tworzyw sztucznych o pojemności do 3 litrów. W tym samym czasie Kaufland, we współpracy Ustronianką, wprowadził do swojej oferty promocyjnej wodę w butelce o pojemności 3,001 litra. Ten jeden dodatkowy mililitr sprawiał, że opakowanie formalnie nie podlegało ustawie kaucyjnej. Działanie to było aktywnie komunikowane w gazetce promocyjnej z wyraźnym dopiskiem: „Ta butelka nie podlega systemowi kaucyjnemu”.
W odpowiedzi na falę krytyki, Ustronianka wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że butelka o tej pojemności nie jest „żadnym trikiem” ani nowością stworzoną w celu ominięcia przepisów. Firma argumentowała, że produkt ten znajduje się w jej ofercie od ponad 20 lat i jest odpowiedzią na zapotrzebowanie konsumentów preferujących większe opakowania, zarówno na rynku polskim, jak i na rynkach zagranicznych.
Pomimo tych wyjaśnień, działanie firmy zostało niemal jednogłośnie odebrane przez opinię publiczną, media a nawet Wiceministra funduszy i polityki regionalnej jako „antypolskie cwaniactwo”. Przez co Kaufland szybko wycofał produkt ze sprzedaży, a prezes zarządu w oficjalnym oświadczeniu przyznał błąd i przeprosił klientów.
Ocena prawna i etyczna, czyli słów kilka o malicious compliance
Przypadek Ustronianki jest przełomowy. Działanie firmy nie kwalifikuje się jako klasyczny greenwashing. Ustronianka nie twierdziła, że jej butelka jest ekologiczna. Wręcz przeciwnie, jej komunikat marketingowy podkreślał, że jest ona wyłączona z proekologicznego systemu kaucyjnego.
Zamiast „ekościemy” mamy tu do czynienia z praktyką, którą w teorii prawa można określić jako creative compliance (kreatywne dostosowanie) lub, bardziej dosadnie, malicious compliance (złośliwe przestrzeganie). Jest to działanie, które jest ściśle zgodne z literą prawa, ale całkowicie sprzeczne z jego duchem i celem, jakim w tym przypadku było zwiększenie poziomu recyklingu opakowań. A jest to przełom, bo pokazuje, że sama zgodność z brzmieniem przepisów jest niewystarczająca do ochrony reputacji firmy.
Gwałtowna i negatywna reakcja rynku dowodzi, że interesariusze – od konsumentów po partnerów biznesowych – oceniają firmy również przez pryzmat ich intencji i zgodności z celami regulacji. Dla firm płynie z tego jasny wniosek: analiza ryzyka musi zostać rozszerzona z pytania „czy to jest legalne” na pytania „jak to zostanie odebrane” i „czy jest zgodne z duchem, a nie tylko literą prawa”. Ignorowanie tego drugiego wymiaru może prowadzić do natychmiastowej i dotkliwej katastrofy wizerunkowej, nawet przy braku formalnego naruszenia przepisów.
– Firmy powinny się najpierw skupić na sobie, a dopiero potem mówić klientom, co mają robić. Przykładem mogą być hotele, które zachęcają gości do oszczędzania wody, same nie działając w sposób proekologiczny – mówiła już w 2022, w serwisie 300gospodarka.pl, Agata Delmaczyńska, dzisiaj Green Officerka, CEO firmy Ecogiq.
Coca-Cola: lider ESG i potencjalny greenwasher
Koncern Coca-Cola HBC jest przykładem firmy, która intensywnie inwestuje w zrównoważony rozwój. Globalna strategia „Świat bez Odpadów” zakłada ambitne cele, takie jak osiągnięcie 100% recyklowalności opakowań do 2025 roku (cel już osiągnięty w Polsce) oraz zebranie i poddanie recyklingowi równowartości 100% sprzedanych butelek i puszek do 2030 roku.
Firma promuje opakowania szklane zwrotne, szczególnie w sektorze gastronomicznym, oraz angażuje się w inicjatywy takie jak instalacja recyklomatów w Warszawie. Działania te przynoszą wymierne efekty wizerunkowe – Coca-Cola HBC regularnie zajmuje czołowe pozycje w prestiżowych rankingach zrównoważonego rozwoju, takich jak S&P Global.
Ocena pod kątem „Siedmiu Grzechów” – wynik nieoczywisty
Jednak ta narracja mimo, że zielona, to zderza się z fundamentalnym faktem: model biznesowy Coca-Coli opiera się na masowej produkcji i sprzedaży napojów w jednorazowych opakowaniach plastikowych.
Firma produkuje rocznie około 3 miliony ton takich opakowań na całym świecie. Ta fundamentalna sprzeczność jest regularnie podnoszona przez organizacje ekologiczne, takie jak Greenpeace, które argumentują, że prawdziwym rozwiązaniem problemu zanieczyszczenia plastikiem poza poprawą recyklingu, jest drastyczne ograniczenie jego produkcji.
W kontekście 7 grzechów, strategia Coca-Coli może być analizowana jako zaawansowany przykład „ukrytego kompromisu” i „mniejszego zła”. Firma koncentruje swoją komunikację na aspektach, które są stosunkowo łatwe do osiągnięcia i pozytywnie odbierane przez opinię publiczną – recyklowalności opakowań i wspieraniu systemów zbiórki. Jednocześnie odwraca uwagę od kluczowego problemu, jakim jest jej zależność od jednorazowego plastiku. Cele firmy skupiają się na recyclability (możliwości przetworzenia) i collection (zbiórce), a nie na reduction (redukcji) czy reuse (ponownym użyciu), które znajdują się wyżej w hierarchii postępowania z odpadami.
Przypadek Coca-Coli ilustruje chyba najbardziej zaawansowaną i najtrudniejszą do udowodnienia formę greenwashingu. Firma nie ma postępowania w tej sprawie. A gdyby miała to nie dotyczyłoby pojedynczych produktów, ale całej strategii firmy. Znaczne inwestycje w raportowanie ESG, inicjatywy recyklingowe i profesjonalną komunikację przynoszą firmie wysokie noty w rankingach i budują wizerunek lidera zrównoważonego rozwoju w FMCG. Działania te są same w sobie pożyteczne, ale nie zmieniają modelu biznesowego, generującego ogromne ilości odpadów.
A jak jest na Zachodzie?
Krajobraz regulacyjny dotyczący greenwashingu w Europie staje się coraz bardziej rygorystyczny, choć poszczególne kraje stosują różne instrumenty prawne z odmiennym poziomem egzekwowania przepisów.
Niemcy
Podstawa prawna to Gesetz gegen den unlauteren Wettbewerb – UWG oraz orzecznictwo i precedensy, jak np. wyroki dotyczące terminu „klimaneutral”. Nie ma też konkretnych kar – ustalają je sądy. Niemiecki Federalny Sąd Najwyższy (BGH) orzekł, że określenie produktu jako „neutralnego klimatycznie” jest wprowadzające w błąd, jeśli neutralność ta jest osiągana wyłącznie poprzez zakup certyfikatów kompensacyjnych (offsetów), a informacja na ten temat nie jest podana w sposób jasny, jednoznaczny i bezpośredni w samej reklamie. Sąd podkreślił, że do reklamy środowiskowej stosuje się „szczególnie surowe wymagania” dotyczące precyzji i przejrzystości. Ostatnio przekonała się o tym firma Deichmann, która musiała wycofać wszystkie komunikaty o „zrównoważonych butach”, czy DWS z 25 milionów euro kary.
Francja
Francja wyróżnia się jednym z najbardziej rygorystycznych i preskryptywnych systemów prawnych w Europie, opartym na Ustawie „Loi Climat et Résilience”, której przepisy weszły w życie 1 stycznia 2023 r.
W przeciwieństwie do systemów opartych na ogólnych klauzulach, prawo francuskie wprost zakazuje używania na produktach lub opakowaniach pewnych ogólnych terminów, jeśli nie są one poparte szczegółowymi dowodami. Zakazane jest stosowanie haseł takich jak „biodegradowalny”, „przyjazny dla środowiska” lub innych równoważnych, które sugerują ogólną korzyść dla środowiska bez odniesienia do konkretnej właściwości. Co więcej, twierdzenia takie jak „wykonany z materiału z recyklingu” muszą precyzyjnie określać procentową zawartość tego materiału w produkcie. We Francji greenwashing może skutkować grzywną do 300 tysięcy euro Kary pieniężne mogą być jeszcze wyższe, sięgając 80% kosztów oszukańczej kampanii reklamowej lub 10% rocznego obrotu firmy. W przypadku poważnych wykroczeń może zostać wszczęte postępowanie karne o pozbawienie wolności do 2 lat.
Anglia
Walka z greenwashingiem w Anglii opiera się na ogólnym prawie ochrony konsumentów, ale najważniejszą rolę odgrywają tu wytyczne CMA, czyli „Green Claims Code”. Kodeks ten konkretyzuje, w jaki sposób ogólne przepisy mają być stosowane do oświadczeń ekologicznych według sześciu zasad.
Oświadczenia ekologiczne:
- muszą być prawdziwe i dokładne,
- muszą być jasne i jednoznaczne,
- jednocześnie nie mogą pomijać ani ukrywać ważnych informacji,
- porównania muszą być uczciwe i sensowne,
- muszą uwzględniać pełny cykl życia produktu lub usługi,
- muszą być poparte dowodami i możliwe do zweryfikowania.
CMA jest jednym z najbardziej proaktywnych organów w Europie. Urząd wszczął szeroko zakrojone, sektorowe dochodzenia, m.in. przeciwko ASOS, Boohoo i George at Asda czy Unilever.
Włochy
We Włoszech głównym organem odpowiedzialnym za ochronę konkurencji i konsumentów jest AGCM. Organ aktywnie ściga przypadki greenwashingu. Głośnym przykładem jest nałożenie kary w wysokości miliona euro na Shein. Karę wymierzono za stosowanie wprowadzających w błąd, niejasnych i pomijających istotne informacje twierdzeń dotyczących zrównoważonego charakteru produktów, ich cyrkularności oraz zdolności do recyklingu.
Konsekwencje systemowe washingów
Zrozumienie ewoluującego krajobrazu ryzyka związanego z greenwashingiem jest dziś ważne dla ochrony reputacji i zapewnienia długoterminowej stabilności biznesowej. Jak podkreślają doradcy z lbp legal greenwashing to nie tylko kary finansowe.
To przede wszystkim utrata zaufania klientów, która może prowadzić do długotrwałego kryzysu wizerunkowego i bojkotu konsumenckiego.
Dobitnie pokazał to przypadek Ustronianki, gdzie nawet działanie zgodne z literą prawa, ale niezgodne z jego duchem spowodowało błyskawiczną, negatywną reakcję opinii publicznej. Nawet jeśli procesy prawne mogą trwać latami, choć w tym przypadku nie było żadnych podstaw, to utrata zaufania może nastąpić w ciągu kilkunastu godzin.
Co więcej może to objąć nie tylko konkretne firmy, ale też całe sektory i ich zielone postulaty. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do utraty wiarygodności w założenia zielonych celów i cynicznych postaw politycznych.
Takie działanie to także wypaczenie konkurencji, bo przedsiębiorstwa, które faktycznie inwestują w kosztowne technologie i procesy proekologiczne, tracą przewagę konkurencyjną na rzecz firm, które zamiast inwestycji w zmianę, inwestują w źle pojęty marketing.

Efektem łączącym dwa powyższe jest spowolnienie realnej transformacji środowiskowej. Tworzenie pozorów zamiast prawdziwych inwestycji i stopniowe zniechęcanie wyborców i klientów do ekologicznych rozwiązań będzie prowadzić do realnych szkód w środowisku. Co więcej, bez względu na politykę, zmiany klimatyczne to ryzyko wysoko oceniane przez największe instytucje ekonomiczne jak chociażby WEF, co nie zmieni nastawienia inwestorów.
Maria Krawczyńska-Kaczmarek, dyrektorka generalna Forum Odpowiedzialnego Biznesu, w rozmowie z SGH zwracała uwagę na rosnącą czujność i świadomość społeczną. „Zaczynamy sprawdzać, a nie tylko wierzyć” – stwierdziła, co jest największą siłą napędową zmiany.
Rekomendacje strategiczne
Prof. Bolesław Rok podkreśla rolę samoregulacji biznesu. Jego zdaniem, przedsiębiorcy sami powinni weryfikować rzetelność swojego przekazu marketingowego, na przykład poprzez mechanizmy w Radzie Reklamy. Argumentuje, że nie można oczekiwać od konsumenta, który jest w słabszej pozycji, że będzie w stanie samodzielnie weryfikować wszystkie deklaracje firm. Prof. Rok wskazuje na konieczność odchodzenia od „wzrostu” na rzecz „zrównoważonego rozwoju”, w której działania prośrodowiskowe są postrzegane nie jako koszt, ale jako inwestycja.
Dlatego właśnie pasywna postawa i oczekiwanie na „wyjaśnienie się przepisów” jest strategią obarczoną wysokim ryzykiem. Firmy muszą proaktywnie dostosowywać swoje praktyki komunikacyjne do najwyższych, a nie najniższych, standardów obowiązujących na rynku. Dlatego stawiaj na wewnętrzne audyty, formalne polityki weryfikacyjne, spójnościowe i analityczne wraz z regularnymi szkoleniami wewnętrznymi.
W dodatku ocena greenwashingu przesuwa się z analizy pojedynczych haseł reklamowych na kompleksową ocenę spójności między komunikacją marketingową, raportowaniem ESG a fundamentalnym modelem biznesowym firmy. Bo dzisiaj nawet zaawansowane programy zrównoważonego rozwoju nie chronią przed zarzutami, jeśli istnieje fundamentalna sprzeczność między deklaracjami a podstawową działalnością generującą negatywny wpływ na którykolwiek z aspektów ESG.
Inne „-washingi”
Warto przy tym nadmienić, że poza domeną green, związaną z klimatem (E) mamy też te „wycierania sobie buzi wartościami” związanymi z ludźmi „S” i działalnością firmy „G”, jak np.:
- pink-washing – używanie symboliki walki z rakiem piersi lub wsparcia w celach czysto wizerunkowych, bez realnych działań, lub nawet wspieraniu produkcji rakotwórczej),
- queer-washing – deklarowanie wsparcia dla społeczności LGBTQ+, przy jednoczesnym braku realnych działań lub nawet wspieraniu reżimów antyspołecznych),
- purple-washing – pozorne wspieranie równouprawnienia płci i feminizmu w celach marketingowych, bez rozwiązywania problemów np. luki płacowej w firmie),
- woke-washing – „wybielanie się” poprzez dowolną progresywną ideę społeczną, jak antyrasizm, DEI, sprawiedliwość społeczna, dla zysków wizerunkowych),
- sports-washing – wykorzystywanie przez instytucje i państwa (zwykle autorytarne) sportu do poprawy globalnego wizerunku i odwrócenia uwagi od łamania praw człowieka),
- art-washing – sponsorowanie sztuki przez korporacje lub deweloperów w celu podniesienia prestiżu, prania pieniędzy, ukrycia wątpliwej reputacji lub negatywnych skutków gentryfikacji),
- blue-washing – chwalenie się przynależnością do inicjatyw ONZ np. Global Compact bez faktycznego wdrażania zasad, np. poszanowania praw człowieka w łańcuchu dostaw),
- purpose-washing (Deklarowanie przez firmę wyższego „celu” społecznego, podczas gdy jest to tylko slogan marketingowy maskujący standardową pogoń za zyskiem),
- disability- i Accessibility-washing – pozorne wspieranie osób z niepełnosprawnościami w reklamach, bez zapewnienia im realnego zatrudnienia, awansu czy dostępności w firmie. Także chwalenie się cyfrową lub architektoniczną dostępnością, która w praktyce jest niefunkcjonalna, iluzoryczna lub minimalna),
- health-washing – marketing produktów spożywczych jako „zdrowych” lub „fit”, podczas gdy ich skład temu przeczy, np. są pełne cukru. Także wykorzystywanie sportowców w celu promocji niezdrowych produktów, jak np. piłkarze = alkohol/fast foody).
Współwystępowanie tych zjawisk wskazuje na istotne ryzyko dla firm. Konsumenci, inwestorzy i aktywiści coraz częściej oceniają przedsiębiorstwa w sposób holistyczny. Skandal związany z greenwashingiem może natychmiast podważyć wiarygodność firmy w innych obszarach, na przykład jej deklaracji dotyczących etycznego traktowania pracowników (bluewashing). Prowadzi to do „reputacyjnego efektu domina”, gdzie potknięcie w jednym wymiarze ESG podważa zaufanie w innych obszarach. W związku z tym, zarządzanie ryzykiem reputacyjnym nie może odbywać się w silosach, wymaga bowiem zintegrowanego i spójnego podejścia do wszystkich aspektów działalności. Zrozumienie tych zjawisk pozwala umieścić greenwashing w szerszym kontekście i dostrzec głębsze mechanizmy manipulacji wizerunkowej.