Żeby zrobić coś naprawdę dobrze, warto zadać sobie trud i przed wdrożeniem pomysłu sprawdzić wszystkie okoliczności towarzyszące. Zyskamy dzięki temu pewność, że to, z czym wychodzimy do ludzi, kolokwialnie rzecz ujmując „zażre”. Często chodzi bowiem o ten jeden szczegół, który decyduje o sukcesie naszych działań. Ów insight odgrywa kluczową rolę zarówno w życiu prywatnym, jak i w procesie projektowania marki.
Rozważmy najpierw pierwszy z wariantów. Wyobraźmy sobie taką o sytuację – szukamy prezentu dla ukochanej osoby. Nic prostszego! Możemy przecież zapytać, co chciałaby dostać na urodziny czy rocznicę pierwszej randki. No ale niespodzianki nie będzie wtedy żadnej. Możemy też podglądać, obserwować i dać to, co zawsze chciał/a dostać, ale o czym nie powiedział/a wprost. Oczywiście, możemy kupić coś użytecznego, co na pewno (w naszych oczach) sprawi przyjemność: mikser, blender, golarka, ekspres do kawy albo nowe żelazko. Przecież mocne uderzenie pary sprawi radość każdemu, a grubo zmielona sałatka to szczyt marzeń każdego pana czy pani domu. Czy tym sposobem trafimy w punkt „R” jak radość? Wątpliwe… Jeżeli jednak do tematu podejdziemy inaczej i rzeczywiście, tak naprawdę, w 100% skupimy się na pragnieniach (często niewypowiedzianych), sukces murowany. Słuchajmy więc, oglądajmy, patrzmy, obserwujmy, czasem się dziwmy. Koniec końców kupimy wymarzony prezent!
Zobacz również
Spójrzmy na sytuację z biznesowego punktu widzenia. Na pozór nieważne informacje – to, którą ręką otwieramy drzwi, jak korzystamy z przedmiotów codziennego użytku, czy segregując śmieci wrzucamy je do różnych pojemników, czy może wszystko jak leci trafia do jednego plastikowego worka, dla osób zajmujących się strategią marki są kluczowe. Nasze zachowania, przyzwyczajenia i czynności, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę, a które wpływają przecież na styl życia, na przestrzeń dookoła, a także na innych ludzi, mogą być inspirującym początkiem, który doprowadzi nas do zaprojektowania idealnego rozwiązania.
Innowacje nie pojawiają się znikąd, nie spadają jak grom z jasnego nieba. Przełomowe odkrycia poprzedzają często tygodnie, miesiące, a nawet lata poszukiwań, badań, eksploracji czy rozmów. To właśnie „Eureka!” jest dla mnie synonimem insightu. Wtem mamy rozwiązanie i wiemy, w jaki sposób zakomunikować korzyści, jaki schemat wykorzystać, aby najefektywniej dotrzeć do odbiorcy. Wykorzystanie dobrze rozpoznanych insightów w komunikacji marki przynosi wiele dobrego. Konsument łatwiej identyfikuje się z tym, czego używa, ale też nawiązuje więź z produktem lub usługą. Sposób korzystania nie jest wtedy wymuszony ani sztuczny. Odpowiadamy po prostu na naturalne potrzeby użytkowników.
Wiele firm wykorzystuje metodę badawczą polegającą na obserwacji uczestniczącej. Sytuacja, kiedy to oddelegowana osoba podążą krok w krok za konsumentem, patrzy na jego sposób funkcjonowania w przestrzeni, dokonywane wybory, wydaje się być najbardziej korzystna i efektywna. Znalezienie wyróżnika często wywraca do góry nogami nasze wyobrażenia oraz przyzwyczajenia. Okazuje się, że odpowiedź na nurtujące nas pytanie jest prostsza niż przypuszczaliśmy. Przez lata dostępna była na wyciągnięcie ręki, ale z racji tego, że jest ona powszechnie znana, że jest oczywista, nikt nie zaprzątał sobie tym głowy. Poza tym prosty, dobry insight powinien być powszechny. Im więcej osób w grupie docelowej, do której kierujemy nasz produkt czy usługę, zachowuje się w taki, a nie inny sposób, tym bardziej uda nam się zainteresować potencjalnych klientów. Tym samym więcej zdołamy sprzedać i w konsekwencji – zarobić.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Codzienność pełna jest insightów, które pokazują naszym najbliższym, ale i nam, w jaki sposób korzystamy z życia. Również i świadomi właściciele firm powinni korzystać z informacji zebranych z rynku. W ten sposób na pewno uda się skonstruować produkt lub usługę, która w 100% odpowie na oczekiwania konsumentów.
Słuchaj podcastu NowyMarketing