1) W marketingu najważniejsze jest…
Zrozumienie dwóch punktów wyjścia: wyzwania biznesowego klienta oraz zachowań i motywacji konsumenta. Cały marketing to próba odpowiedzi na to pierwsze z uwzględnieniem tego drugiego.
2) Pierwszy projekt lub kampania, które dodały mojej marce skrzydeł, to…
W K2 to jeszcze przede mną – duże projekty rodzą się baaaardzo długo…
Zobacz również
3) Najtrudniejsze zawodowe wyzwanie, z jakim przyszło mi się zmierzyć, to…
Aż dziwne, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Tak różne rzeczy już robiłem i wymyślałem, że chyba ciężko, aby coś jeszcze okazało się wyzwaniem znacząco większym, niż dotychczasowe.
4) Projekt marketingowy, z którego jestem najbardziej dumny, to…
Jeszcze sprzed paru lat: Milka – Razem Dla Tatr. Pomysł, który powstał przy rozmowie w kuchni, a potem dojrzewał i ewoluował na różnych spotkaniach chyba ze 2 lata. Cierpliwie czekał na swoją kolej, ale się doczekał! Tym zawsze się będę chwalił i wiem od tej pory, że warto proponować rzeczy odważniejsze, niż klient oczekuje, bo czasem udaje się je zrealizować i frajda jest wtedy ogromna!
5) Kampania, której twórcom szczególnie zazdroszczę, to…
Walkers – Sandwich. Za genialnie proste przełożenie hasła marki na działania reklamowe, no i za wielką frajdę, jaką sprawili mieszkańcom pewnego małego miasteczka. Niesienie ludziom radości i obserwowanie tego musiało być wspaniałym uczuciem. A kto nie zna, niech obejrzy:
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
6) Najbardziej obiecujące nowe trendy w e-marketingu, to…
To, czego boją się konsumenci – zbieranie i przetwarzanie danych o ich zachowaniach, czyli to co robi cały ekosystem Google i Facebook. Ale to dzięki temu jest szansa na to, aby komunikaty reklamowe były dopasowane do odbiorcy i aby treści reklamowe z „przeszkadzacza” ewoluowały w „towarzysza i doradcę”.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
7) Działania, które są totalnie przereklamowane w e-marketingu, to…
„Zróbmy coś wirusowego, bo w internecie ludzie wysyłają sobie fajne rzeczy”. Tak, czasem się to udaje, dlatego przy nikłym budżecie takie postawienie wszystkiego na jedną kartę może być konieczne. Ale oparcie większej strategii na tym, że nasza reklama „będzie masowo rozsyłana dalej” to dla mnie największy błąd. Tzw. earned media to po prostu miły dodatek do kampanii, który pojawi się, jeśli agencja zrobi coś naprawdę wspaniałego.
8) We współpracy na linii agencja-marka najważniejsze są…
Jasna komunikacja ze strony klienta jaki ma problem, czas, budżet i jasna komunikacja agencji co, kto, za ile i na kiedy zrobi. To dopiero podstawa, na której trzeba zbudować wzajemne zaufanie i szacunek do tego, że argumenty drugiej strony nie są wyssane z palca i warto je uszanować.
9) Swoje inspiracje czerpię z…
Z tego, że nie mam ustalonych „procedur czerpania inspiracji”. Mam oczywiście bazę stron www (czasem bardzo dziwnych) na które staram się co jakiś czas zaglądać, zwłaszcza jeśli czuję jakąś blokadę, ale to tylko nieznaczna pomoc. Najwięcej ciekawych rzeczy można znaleźć gdy się „zabłądzi w internecie”: czy na YouTube, czy na forach, czy czytając kolejne zlinkowane ze sobą blogi.
10) Gdybym miał promować sportową odzież dla grupy 50+, a miałbym nieograniczony budżet na działania marketingowe, to…
Nie ma „reklamy za zero PLN” i nie ma „nieograniczonych budżetów”, ale gdyby budżet naprawdę był spory, zacząłbym od popularyzacji sportu w tej grupie. Trzeba by otworzyć Orliki dla takich ludzi (dać im tam czas, pomysł i trenera), stworzyć całe systemy spotkań sportowych dla starszych (skoro Tymbark czy Cola ma swoją ligę piłki dla młodzieży, czemu nikt nie zrobił ligi dla dorosłych amatorów?), pomóc im organizować się w grupy przez internet. Popyt na odzież przyjdzie wtedy sam.
11) Zajmuję się marketingiem, dlatego że…
Tak wybrałem już pod koniec liceum, bo wydawało mi się to nowe, ciekawe, takie „zachodnie” (to był początek lat 90-tych!) i wymagające kreatywnego myślenia. Na razie się nie zawiodłem, choć codzienność często stara mi się ten obraz marketingu obrzydzać.