Dlaczego postanowiliście, że Wasza agencja SEO będzie specjalizowała się właśnie w pozycjonowaniu zagranicznym?
Wynika to z ponad 15 lat doświadczenia, które zdobyliśmy w branży. Pracowaliśmy z klientami na różnych rynkach, takich jak Australia, gdzie mieszkałem i zacząłem rozkręcać swoją pierwszą firmę, USA czy Europa Zachodnia. W międzyczasie zauważyliśmy, że polskie firmy coraz częściej chcą rozszerzać swoją działalność poza granice kraju. Często jednak nie wiedzą, jak skutecznie dostosować strategię SEO do specyfiki rynków zagranicznych. Tu nie chodzi tylko o zwykłe tłumaczenie strony. Żeby wejść na dany rynek, trzeba go dobrze rozumieć. A my te rynki rozumiemy. Mamy również zespół sprawdzonych native speakerów, z którymi współpracujemy od lat. Jednocześnie, mamy w zespole Polaków, co sprawia, że rozumiemy obie strony.
Czym pozycjonowanie zagraniczne różni się od lokalnego?
To nie do końca tak, że się różni. W obu przypadkach musimy rozumieć naszą grupę docelową. Trzeba wiedzieć, w jaki sposób użytkownicy szukają danego produktu lub usługi, jakim językiem się posługują i co jest dla nich ważne.
Pozycjonowanie wymaga głębszego zrozumienia każdego rynku. W przypadku rynków zagranicznych to nie tylko tłumaczenie treści – chodzi o dostosowanie ich do lokalnych realiów, tak by brzmiały naturalnie dla użytkowników. Trzeba też technicznie ogarnąć stronę, np. zastosować hreflangi, żeby wyszukiwarki wiedziały, która wersja jest dla kogo.
Działając na wielu rynkach, stawiamy na budowanie linków lokalnie i bierzemy pod uwagę specyfikę konkurencji, która może się mocno różnić od tej w Polsce. Różnice kulturowe też mają znaczenie – nasze podejście polega na tym, żeby treści naprawdę przemawiały do lokalnych odbiorców.
SEO międzynarodowe to złożony proces, ale daje ogromne możliwości. Dlatego to właśnie nasza specjalność.
Jakie usługi oferujecie w zakresie SEO międzynarodowego? Co wyróżnia Was na rynku?
Zajmujemy się SEO kompleksowo. Od kwestii technicznych, po content i link building. Co nas wyróżnia? Przede wszystkim dopasowanie treści na najwyższym poziomie. Tak jak już wspominałem, nasze teksty tworzą native speakerzy, więc brzmią naturalnie i odpowiadają lokalnym potrzebom.
Ponadto, działamy zawsze na podstawie danych, również w przypadku content marketingu. Analizujemy, co robi zagraniczna konkurencja, rozumiemy intencje użytkowników i tworzymy treści, które nie tylko przyciągają ruch, ale też faktycznie konwertują. Nasz content żyje, sprzedaje i wspiera cele biznesowe klientów.
Mamy również wyjątkowe podejście do link buildingu. Zamiast masowych działań lub kupowania linków na chybił trafił, jak to się często zdarza, budujemy autorytet strony, nawiązując wartościowe współprace poprzez mało popularny w Polsce ręczny outreach i zdobywając wysokiej jakości linki, które faktycznie podnoszą pozycję w wynikach wyszukiwania.
No i jeszcze optymalizacja techniczna – przeprowadzamy kompleksowe audyty, wdrażamy zmiany i zwracamy przy tym uwagę na detale: od struktury URL, po szybkość ładowania strony.
To wszystko robimy od ponad 15 lat, z pełną transparentnością i nastawieniem na osiąganie realnych wyników. Nie ma tu miejsca na przypadkowe działania – ustalamy z klientem konkretne i bardzo ambitne cele. Obiecujemy więcej niż konkurencja i co najważniejsze: dowozimy to.
Jakie strategie stosujecie, aby dostosować SEO do specyfiki różnych rynków zagranicznych?
Dostosowując SEO do różnych rynków, stawiamy na dogłębną analizę, bo każda branża i produkt mają swoją specyfikę. Nie wystarczy po prostu wiedzieć, jak mówią np. Australijczycy, żeby coś im sprzedać. Trzeba zrozumieć, kto jest po drugiej stronie. Inaczej będziemy komunikować się z prezesem spółki, który szuka konsultacji biznesowych, a inaczej ze studentką, która potrzebuje roweru.
Nasze podejście polega na dokładnym badaniu rynku i grupy docelowej, zanim zaczniemy działać. Analizujemy konkurencję, sprawdzamy, jakie treści najlepiej rezonują z użytkownikami na danym rynku i jakie słowa kluczowe rzeczywiście przynoszą rezultaty. W oparciu o to, budujemy strategię, która uwzględnia zarówno język, jak i kulturę oraz sposób myślenia odbiorców.
Jakie narzędzia i technologie wykorzystujecie do analizy i optymalizacji treści w różnych językach?
Do analizy i optymalizacji treści w różnych językach korzystamy z narzędzi, które pozwalają nam precyzyjnie ocenić, co działa na danym rynku, a co wymaga poprawy.
Poza podstawą, czyli Google Analytics, korzystamy np. z Ahrefs. Jest to narzędzie, które wykorzystujemy do analizy słów kluczowych, linków zwrotnych i konkurencji. Dzięki niemu możemy zobaczyć, jak wygląda profil linków naszej strony w porównaniu do innych na rynku i zidentyfikować słowa kluczowe, które mają największy potencjał do zdobycia wysokich pozycji. Poza tym lubimy również Semrush, który ułatwia monitorowanie widoczności i skuteczności kampanii na wielu rynkach oraz śledzenie strategii konkurencji.
Jeśli chodzi o zarządzanie treścią w różnych językach, współpracujemy z native speakerami, content writerami i wspieramy się choćby rodzimym SurferSEO.
Do testowania meta danych wspieramy się również AI, jak np. ChatGPT, ale zawsze z zachowaniem odpowiedniej kontroli – nigdy nie używamy sztucznej inteligencji do pisania treści, nie oddajemy jej pałeczki. To bardzo ważne. Zamiast tego, pytamy np. ChatGPT o przygotowanie kilku meta danych z CTA, które następnie testujemy, by sprawdzić ich skuteczność oraz wpływ na organiczny CTR.
Z jakimi wyzwaniami najczęściej mierzycie się podczas pracy z klientami, którzy chcą funkcjonować na rynkach zagranicznych?
Najczęstsze wyzwania, z jakimi się spotykamy, to przekonanie klientów, że samo tłumaczenie treści nie wystarczy, by odnieść sukces na zagranicznym rynku. Wiele firm nie dostrzega wartości pracy native speakerów. A jak już mówiłem, to właśnie dzięki nim treści mają szansę spełnić swoje zadanie.
Kolejnym wyzwaniem jest techniczne dostosowanie strony. Klienci często nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważne są kwestie takie jak wdrożenie tagów hreflang. Czasami problemem jest też budowanie świadomości na temat konkurencji. Firmy często przychodzą z założeniem, że skoro mają mocną pozycję na rodzimym rynku, to na zagranicznym będzie podobnie. Tymczasem, każdy rynek ma swoją specyfikę, inne zasady gry i graczy, dlatego trzeba podejść do niego z odpowiednią strategią, a nie kopiować rozwiązania z kraju.
Czy możecie podać przykłady sukcesów, które osiągnęliście dla swoich klientów w międzynarodowym SEO?
Jasne. Ciekawym przykładem jest współpraca z ZEN, czyli nowoczesną platformą finansową. ZEN mierzyło się z silną konkurencją, taką jak Stripe czy Revolut B2B, a naszym celem było zwiększenie ich widoczności organicznej na różnych rynkach oraz generowanie większej liczby leadów.
Po roku współpracy osiągnęliśmy imponujące wyniki: liczba fraz kluczowych w TOP 10 wzrosła o 755%, ruch organiczny zwiększył się o 524%, a wartość ruchu wzrosła o 118%.
To nie wszystko. Wdrożyliśmy również takie działania jak optymalizacja linkowania wewnętrznego, poprawne oznaczenia hreflang oraz stworzenie 25 nowych artykułów, co przyczyniło się do wzrostu liczby użytkowników bloga o 797%.
Istotne jest to, że to nie są puste liczby. Dzięki tym działaniom ZEN znacznie poprawiło swoją widoczność w wyszukiwarkach, co przełożyło się na pozyskanie nowych klientów na międzynarodowych rynkach. Jak to określił nasz klient, była to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęli.
Jakie są Wasze plany rozwoju usług SEO w najbliższych latach?
Mamy bardzo ambitne plany. Patrzymy na SEO kompleksowo i już podczas planowania myślimy o przyszłości – wiemy, co zrobić z artykułami po 10-12 miesiącach od ich publikacji, by nie traciły na wartości. Takie teksty często osiągają swój szczyt po 3-6 miesiącach, a później mogą tracić na popularności. Dlatego łączymy różne działania, żeby maksymalizować efekty.
Po pierwsze, planujemy silniejsze połączenie treści SEO z link buildingiem i ręcznym outreach’em. Chcemy już na etapie tworzenia treści wiedzieć, kto może być zainteresowany ich podlinkowaniem, co pozwoli nam na szybsze i bardziej efektywne budowanie autorytetu stron naszych klientów.
Rozwijamy też obszar growth hackingu. Szukamy nowych sposobów na aktywny rozwój biznesu naszych klientów, na przykład pomagając w tworzeniu newsletterów czy budowaniu społeczności wokół marki.
Jesteśmy również na bieżąco z trendami i narzędziami AI. Testujemy wiele rozwiązań, w tym tworzenie dedykowanych narzędzi dla klientów, takich jak kalkulatory czy generatory treści, które w połączeniu z dobrze opracowaną strategią SEO mogą stać się wartościowymi lead magnetami.
Na rynku jest wiele agencji SEO. Dlaczego warto nawiązać współpracę akurat z Waszą? Z jakimi kosztami się to wiąże?
Na rynku faktycznie jest wiele agencji SEO, ale większość z nich zawiodło zaufanie Polaków i zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie wyróżniamy się podejściem, które opiera się na konkretach. Nie zgadujemy, nie działamy na ślepo i nie chwalimy się tzw. vanity metrics – danymi, które może wyglądają dobrze na papierze, ale nie przekładają się na realne korzyści dla biznesu.
U nas liczą się wyniki: więcej słów kluczowych w TOP 10, wzrost ruchu organicznego czy większa liczba leadów. Każdy nasz ruch jest przemyślany oraz oparty na twardych danych i analizach.
Jesteśmy również bardzo transparentni. Informujemy na bieżąco, co robimy i dlaczego. Dzięki solidnym raportom klient widzi, jakie działania przynoszą efekty, a jeśli coś nie działa – mówimy o tym wprost i szukamy lepszych rozwiązań.
Wiem, że nikt nie lubi tej odpowiedzi, ale koszty współpracy z nami zależą od zakresu działań i rynków, na których klient chce działać. Dlatego zachęcamy do kontaktu i umówienia się na bezpłatną konsultację. To zupełnie niezobowiązująca rozmowa, podczas której przedstawimy wstępny pomysł i wycenę.
Artykuł powstał we współpracy z DatGrowth.