Ostatnio zostałam fanką jogi. Jako, że jestem początkująca w tej dziedzinie, to często wpadam w zachwyt nad tym, co można zrobić ze swoim ciałem. Celem jogi B.K.S. Iyengera jest osiągnięcie harmonii ciała, umysłu i oddechu – pełna kontrola nad sobą i nieustanne doskonalenie się w tym aspekcie. A zatem skutkiem ubocznym ćwiczenia jogi jest spokój wewnętrzny, dostrzeganie tego, co się dzieje w nas i z nami. Ale też wpływanie na nasz umysł, aby myślał to, co chcemy i to, o czym chcemy. Tak by myśl nam sprzyjała, a nie nam przeszkadzała. Oznacza to, że nie tylko ciało potrzebuje stymulacji, ale również nasza psyche. I o asanach w służbie kreatywności jest właśnie ten wpis. A że weekend zapasem to zachęcam do ćwiczenia umysłu, bo jak wiadomo, wolny czas sprzyja fajnym pomysłom.
Czym jest kreatywność?
„Kreatywność to inteligencja w trakcie zabawy” – Albert Einstein.
Zobacz również
Jak popatrzymy na to z tej strony, to nie dziwi nas, że najbardziej twórcze osoby mają 4 lata i niczym nieskrępowaną wyobraźnię. Łączą fakty i nowopoznane słowa w zaskakujące piramidy logiczne. Np. mój synek zafascynowany liczbami stwierdził, że jego kuzyn, który mieszka w Afryce, z którym dnia poprzedniego jadł śniadanie, ma już 1000 lat i mieszka w bloku sięgającym tryliarda kilometrów. Oczywiście dla dorosłego to niemożliwe, zabawne, totalnie z kosmosu, ale jaka cudowna twórczość się zapowiada. W końcu gdyby nie tak skrępowane myślenie nie mielibyśmy Burj Khalifa w Dubaju (828m n.p.m). Taka zabawa jest super i dla 4-latka, i dla 40-latka.
E. Nęcka, autorytet w dziedzinie twórczości, w swoim dziele „Psychologia twórczości”, opisuje cały proces twórczy. Bariery, wskazówki, pomysły na ćwiczenia zarówno indywidualne, jak i grupowe. Podstawowym założeniem wg niego jest fakt, że „Każdy człowiek o normalnie funkcjonującym intelekcie jest zdolny do wytworzenia czegoś, co w określonej dziedzinie może zyskać rangę dzieła (…). Pod warunkiem, że (…) myślenie i działanie twórcze potraktujemy jak każdy inny rodzaj aktywności człowieka”.
A to oznacza, że kreatywność oraz wyobraźnię możemy ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, jak asany w jodze.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Czy w pracy potrzebna jest kreatywność?
Nie chodzi tutaj o potrzebę każdorazowego wymyślania koła, czyli re-invent the wheel, jak to powiedział Anthony J. D-Angelo. Natomiast otwartość umysłu, szerokie horyzonty, pomysłowość, elastyczność myślenia są przydatne w każdej organizacji (która ceni myślenie pracownika). Otoczenie rynkowe mocno się zmienia, konkurencja w większości dziedzin nie śpi i często pierwotny model biznesowy jest niewystarczający dla firmy, aby uzyskać wzrost. Taką kreatywność można też wykorzystać dla siebie przy ustalaniu swoich planów na przyszłość. A o ciekawych pomysłach biznesowych pisałam już tutaj.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Dlatego dobrze jest, aby każdy pracownik mógł kontrybuować do organizacji pomysłami na optymalizację działań. Aby to zrobić, nie wystarczy rutyna i doświadczenie. Nie wychodząc poza wytarte szlaki, jesteśmy jak chomik w swoim kołowrotku – kręcimy się w kółko, robiąc tak samo, jak zawsze. Potrzeba lekko spojrzeć z dystansu, z boku, z ciekawością i wówczas zaczynają pojawiać się inne rozwiązania. Kreatywność może się wyrażać wówczas: proponowaniem innowacji, produktowych, szukaniem nowych źródeł przychodów, a może ideami na dystrybucję i kanały sprzedaży albo tworzeniem strategii marketingowej, storytellingu czy ciekawych kampanii. Nie bójmy się inspiracji.
Jak ćwiczyć kreatywność?
Moim zdaniem warunki brzegowe są takie:
- otwartość umysłu, czyli odrzucenie krytycyzmu wobec siebie i innych (wiem, że to trudne). Nie mówmy od razu NIE. Trenujmy reakcję: ‘a to ciekawe’.
- szukanie inspiracji wszędzie – na jodze, w telewizji, na spacerze, na wystawie, na wycieczce, słuchając opowiadań ludzi, oglądając bajki dla dzieci czy kryminał, albo czytając książkę. Czasami można jakąś ideę zaimplementować w innej dziedzinie i tak powstaje innowacja, przełom lub po prostu coś fajnego.
- zabawa – chodzi o robienie czegoś innego niż zazwyczaj, aby pobudzić do działania inne części naszej półkuli. A więc rysujmy – albo pomalujmy mieszkanie, ulepmy coś z plasteliny – a może bałwana zimną, nauczmy się czegoś nowego – np. wkładania cartrdidge’a do drukarki, skręćmy stolik, pomalujmy paznokcie partnerce….itp. Albo rozwiązujmy zagadki i testy na inteligencje – ale na to pewnie znajdzie się wymówka, że nie ma czasu. A na zabawę gwarantuje, że czas i ochota się znajdą.
- czytanie, oglądanie i granie – gry planszowe, strategiczne, wyprawy do escape roomów.
- różnorodność – ważne jest aby w teamie zapewnić sobie różnorodność osobowościową i doświadczenia. Ale też różnorodność zadań. To pobudza nas do zbaczania z utartych kolein.
Dodatkowo w grupie ważne jest pielęgnowanie tradycyjnych technik komunikacyjnych – mówienie od ‚ja’, parafraza, informacja zwrotna czy konstruktywna krytyka. To ułatwia proces twórczy.
Co ja robię, aby pobudzić twórcze myślenie?
Ja uwielbiam warsztaty zespołowe. Napisałam nawet szkolenie „jak zbudować zespół Muszkieterów?”, którego założeniem jest grupowe wypracowywanie nowych i skutecznych rozwiązań na zadane problemy biznesowe. A efektem ubocznym tego warsztatu jest integracja zespołu – wspólna zabawa łączy i to w szczytnym celu.
Dla grupy proponuję prawidłowo przeprowadzoną burzę mózgów – takowa trwa 2.5 godziny i ma swojego moderatora. Najważniejszą zasadą w grupie jest – nie krytykowanie pomysłów innych. I tak, etapy poprawnej burzy mózgów:
- rozgrzewka – ćwiczenie na abstrakcyjne myślenie, typu „co by było, jakby wszyscy na świecie mieli 5m wysokości?”,
- ustalenie celu i pytania, nad którym się burzujemy – musi być konkretnie i precyzyjnie. Ważne jest sformułowanie „co zrobić aby….?”, „jak osiągnąć…?”,
- następnie zaczyna się 45-minutowa burza mózgów – każdy mówi, co mu przyjdzie na język, a moderator to skrupulatnie zapisuje. Bez krytyki. Nie może być krócej, bo wówczas lecą pomysły sztampowe….dłużej jest ciężko, bo grupa jest zmęczona,
- potem powinna być krótka przerwa,
- każdy dostaje post-ity i ocenia każdy pomysł pod kątem: nowy-użyteczny; nowy-nieużyteczny, stary-użyteczny, stary-nieużyteczny vs zadane pytanie i cel,
- moderator zbiera pomysły w tabeli i tak powstaje grupa idei: nowe-użyteczne oraz stare-użyteczne
- potem powinna być krótka dyskusja i wybór priorytetów – choćby przez głosowanie.
Z doświadczenia wiem, że taka burza mózgów prowadzi do zaskakujących idei i pomaga zrealizować cele biznesowe. Efektywnie, zespołowo i długofalowo.
Poza klasyką są też inne pomysły dla grup do generowania nowych pomysłów na zadany temat. Poniżej podaję tylko wycinek, z którym ja się zetknęłam w pracy, na szkoleniach lub warsztatach.
- alfabet – każdy spontanicznie rzuca pomysł na literę alfabetu, którą wylosował. Albo każdy wypisuje jak najwięcej pomysłów na daną literę i powstaje alfabet grupowy pomysłów,
- diagram ryby Ishikawy – działa na zasadzie dedukcji, czyli od większego problemu przez ogólne przyczyny po przyczyny przyczyn i tak uszczegóławiamy, aż dojdziemy do najmniejszych ości tej naszej ryby,
- zamiana wad na zalety i zalet na wady (produktu, osoby, firmy),
- stworzenie totemu siebie samego, naszej firmy, naszej marki (ja takie tworzyłam nagminnie w harcerstwie),
- grupowe opowiadanie – każdy dopisuje słowo, zdanie lub paragraf, nie widząc tego co pisał poprzednik,
- skojarzenia – swobodne rzucanie słów i budowanie siatki skojarzeń prowadzących do konkretnego słowa,
- tworzenie wysp naszej grupy docelowej – musimy podzielić ich na odrobinę skrajne podgrupy i rysować wyspy (np. wyspa kobiet, wyspa graczy, wyspa sportowców itp)
Jest to tylko wycinek pomysłów. Ale można coś z tego zaimplementować na szkoleniu czy wewnętrznych warsztatach. Dobra zabawa i pomysły gwarantowane. Natomiast do ustrukturyzowanego procesu, lepszy jest moderator i przynajmniej 1-dniowe spotkanie.
Podsumowanie
Pobudzanie kreatywności jest fajnym uzupełnieniem naszego rozwoju tudzież szkoleń dla pracowników. Aby rozwijać firmę, trzeba rozwijać siebie. Są takie powiedzenia, które z mojego doświadczenia w 100% pasują do firm i chyba idealnie podsumowują, po co nam pomysłowość. Pierwsze to jaki pan, taki kram. Jaki szef, taka kultura organizacji i takie działanie pracowników. Aby rozwijać dział, zespół, firmę – trzeba rozwijać siebie i poszerzać horyzonty swoje, ale też innych. Inaczej to ryba psuje się od głowy i firma wypala się od głowy. Dlatego zachęcam do jogi dla umysłu i pobudzania swojego twórczego myślenia, też w biznesie.
Źródła:
como.uw.edu.pl
Trening twórczości, E. Nęcka.
Joga, światłem życia, B.K.S. Iyengar
Materiał pierwotnie został opublikowany na blogu weststyle.pl