Popularności platformy YouTube nie można zaprzeczyć. Dla wielu internautów jest to jedyny darmowy serwis oferujący możliwość oglądania filmików. Dla innych z kolei jest to źródło utrzymania, głównie przez dochody uzyskiwane z reklam wyświetlających się najczęściej na początku wideo. Jednak w miarę rozwoju samego portalu, jak i kultury go otaczającej coraz częściej mamy do czynienia z problematyką ochrony praw autorskich, szczególnie że kwestia ta jest niestety poważnie niedoregulowana prawnie, a nawet jeśli jest, to występują duże problemy z ich egzekwowaniem. Przedstawimy i krótko opiszemy, jak wygląda ochrona praw autorskich na platformie YouTube.
Przedmiot ochrony
W pierwszej kolejności należy wspomnieć o tym, że serwis YouTube posiada swój własny regulamin dotyczący tego, co może, a co nie może znajdować się na platformie i w oparciu o niego będzie w pierwszej kolejności podejmował działania. Zgodnie z nim nie mogą znajdować się na platformie żadne materiały zawierające w sobie między innymi: nagość lub treści pornograficzne, treści szkodliwe i niebezpieczne (w kontekście zdrowia i życia ludzkiego), treści szerzące nienawiść (będzie tu chodziło o szeroko pojęty rasizm, seksizm czy dyskryminację na tle religijno-etnicznym), treści drastyczne i zawierające przemoc (ich umieszczenie będzie się wiązać z nałożeniem wysokich ograniczeń wiekowych, a jeśli algorytm uzna, że jest to nawoływanie do przemocy to zostaną one usunięte z serwisu), nękanie i poniżanie w sieci, wszelkiej maści spam, groźby czy w końcu szeroko pojęte naruszenia praw autorskich.
Zobacz również
Możliwe działania
Działania podejmowane przy naruszeniu praw autorskich w serwisie YouTube możemy podzielić na dwie kategorie. Po pierwsze będą to działania, które serwis podejmie autonomicznie celem ochrony własności twórcy. Po drugie będą to działania, które autor danej treści podejmie własnoręcznie. Autonomiczne działanie platformy YouTube będzie miało co do zasady opisany poniżej przebieg.
Jeżeli YouTube stwierdzi, że udostępniona treść narusza którąkolwiek z zasad wynikających z wewnętrznego regulaminu platformy, o którym wspomniałem wyżej, to wystosowane zostanie ostrzeżenie o naruszeniu zasad do autora, który zamieścił daną treść. Otrzymanie ostrzeżenia wiąże się z utratą możliwości przesyłania filmów, transmitowania na żywo, tworzenia relacji, a także innych pomniejszych możliwości jak na przykład możliwości dodawania i usuwania playlist ze strony odtwarzania filmu za pomocą przycisku „Zapisz”. Możliwości te traci się na okres 7 dni, po upływie których są one przywracane, lecz ostrzeżenie pozostaje na kanale na 90 dni. Jeśli w tym czasie otrzymamy drugie ostrzeżenie ponownie odebrana zostanie nam możliwość publikacji treści – tym razem na okres 14 dni. Po upływie tego terminu zostaną one przywrócone, lecz ostrzeżenia pozostaną na kanale i wygasną po 90 dniach od przyznania każdego z nich. Jeśli natomiast otrzymamy trzecie ostrzeżenie, kanał, na którym publikowaliśmy treści, zostanie trwale usunięty. Reasumując, każde naruszenie będzie wiązało się z wystosowaniem przez serwis YouTube ostrzeżenia, które nałoży na twórcę przewidzianą regulaminem sankcję i wygaśnie po 90 dniach od jego wystosowania.
Drugą kategorią czynności są czynności, które autor dzieła może podjąć samodzielnie, by chronić się przed naruszeniem swojego prawa autorskiego. Jeśli zatem jako hipotetyczny autor przesłałeś daną treść i została ona usunięta, a Ty uważasz, że usunięcie jej było wynikiem pomyłki lub nieprawidłowej identyfikacji treści (bo na przykład użyłeś treści dostępnej w ramach instytucji dozwolonego użytku) możesz albo poczekać regulaminowe 90 dni, albo bezpośrednio skontaktować się z właścicielem praw autorskich i poprosić o wycofanie zgłoszenia. Możesz także złożyć roszczenie wzajemne, w którym własnymi słowami wyjaśnisz swoje wykorzystanie treści chronionych wraz z tym, dlaczego uważasz, że zostały błędnie rozpoznane. Zanim to jednak zrobisz, zastanów się, czy na przykład możesz przedstawić licencję na korzystanie z danych materiałów lub czy są one dostępne w domenie publicznej, a jeśli nie, to czy na pewno zmieściłeś się w ramach instytucji dozwolonego użytku, wykorzystując je.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Inne sposoby zabezpieczania
Innymi sposobami na zabezpieczenie Twojego dzieła może być na przykład umieszczenie w filmiku czy zdjęciu znaku wodnego. Jest to jedna z najłatwiejszych i najbardziej popularnych metod zabezpieczania utworu. Często już sama obecność znaku wodnego odstrasza od używania dzieła, a także ułatwia weryfikację, czy dzieło zostało rzeczywiście skopiowane. Jeśli jednak pomimo tego dzieło zostanie skopiowane, czasem wystarczy samo skontaktowanie się z autorem, który tego dokonał. Z osobistego doświadczenia autora można wskazać, że najczęściej taka wiadomość wystarcza i kopiujący sami usuwają / zmieniają swoje dzieło, chcąc uniknąć nieprzyjemności.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Nadto na wielu portalach, nie tylko na YouTube, istnieje możliwość „zgłaszania” danych treści, jeśli uznamy, że ktoś bezprawnie posłużył się naszym dziełem. Spowoduje to po weryfikacji albo usunięcie, albo przynajmniej tzw. „demonetyzację”. Demonetyzacja polega na tym, że autor treści nie będzie otrzymywać pieniędzy z reklam, które wyświetlają się podczas oglądania jego filmiku, co w połączeniu z faktem, że możliwa jest sytuacja, w której jest to jego jedyne źródło utrzymania, raczej skutecznie przyczyni się do zniechęcenia go do bezprawnego korzystania z cudzych dzieł. Odpowiednie opisywanie dzieła i właściwe tagowanie również mogą pomóc.
Jeśli natomiast to my korzystamy z cudzego dzieła, zadbajmy o to, by czytelnie to oznaczyć oraz podać kto jest autorem oryginału. Uchroni to nas przed posądzeniem o niewłaściwe użycie dzieła. Jeszcze innym często zapomnianym sposobem zabezpieczenia dzieła jest przesłanie go do siebie za pomocą, na przykład, poczty elektronicznej. Jest to istotne pod kątem dowodowym, bo pozwala udowodnić datę wytworzenia dzieła. Może się też zdarzyć, że zostaniemy niesłusznie oskarżeni o naruszenie praw autorskich i że poprzednie sposoby okażą się nieskuteczne. Ostatecznym rozwiązaniem oprócz wstąpienia na drogę sądową jest powołanie się na dyrektywę 2001/29/WE. Jest to Unijna dyrektywa mająca na celu rozgraniczenie szeroko pojętych praw i interesów twórców i wolność wypowiedzi.
Znane przykłady naruszeń praw autorskich na YouTubie
Jedną z najbardziej znanych spraw naruszenia praw autorskich na YouTubie była sprawa dotycząca dwóch youtuberów: MrBeast i Morgz. Sprawa dotyczyła kopiowania contentu MrBeasta przez Morgza na platformie. MrBeast jest jednym z bardziej znanych youtuberów, jego filmiki w przeważającej większości polegają na rozdawaniu pieniędzy lub też tworzeniu specyficznych challengów, które podobają się internautom. Filmy zyskiwały bardzo dużą popularność, dlatego bardzo szybko stały się rozpowszechnianymi w sieci viralami. Morgz był natomiast twórcą, który bardzo mocno inspirował się twórczością MrBeasta, do tego stopnia, że wręcz kopiował jego filmy, co zapewniło mu szeroką rzeszę odbiorców.
Sprawa nabrała rozgłosu w chwili, kiedy filmiki dwóch youtuberów zostały ze sobą zestawione w celu ich porównania na Twitterze, gdzie widać było, że oba filmy są niemal identyczne. Od tego momentu sprawą zaczęło się interesować coraz więcej internautów, którzy coraz wyraźniej wytykali Morgzowi kopiowanie contentu lepiej rozpoznawanego kolegi po fachu. Co ciekawe MrBeast nie przejął się tak bardzo tą sprawą, a swoją postawę tłumaczył faktem, że sam często inspiruje się cudzą twórczością, a zachowanie Morgza skomentował następująco: „naśladownictwo to najszczersza forma pochlebstwa”. Z uwagi na powyższe niniejsza sprawa nie znalazła swojego finału w sądzie, ponieważ internauci sami wymusili na Morgzie zmianę swojego contentu, bez przerwy zarzucając mu kopiowanie oraz brak oryginalności, co nie przysparzało mu popularności i wymusiło na nim zaprzestanie takich praktyk.
Drugą znaną sprawa jest usunięcie przez platformę YouTube parodii „Królika Bugsa” z kanału MeatCanyon zaraz po tym, jak firma Warner Bros. Entertainment złożyła zawiadomienie o naruszeniu należących do nich praw autorskich. Na kanale MeatCanyon publikowane są autorskie parodie popularnych produkcji, a sam film parodiujący „Królika Bugsa”, zanim został zdjęty, osiągnął ponad 6 milionów wyświetleń. Warner Bros. Entertainment został zasypany falą negatywnych komentarzy na swoim profilu na Twitterze, w których krytykowano ich zachowanie, wskazując, że tworzenie parodii nie narusza praw autorskich. Właściciel kanału Hunter Hancock, zgłaszając się do YouTube o przywrócenie jego filmiku na kanał, wskazał, że parodia „Królika Bugsa” jest jego własnym utworem, ponieważ sam stworzył całą animację, skomponował muzykę oraz nagrał ścieżkę audio, a postacie nie wyglądają tak samo jak w oryginalnej bajce. Jego prośba nie została jednak przez serwis rozpatrzona pozytywnie, a jedyną drogą dla egzekucji jego praw była droga sądowa, na którą się jednak nie zdecydował ze względu na swoją sytuację materialną.
Trzecim przykładem, tym razem z Polski, była sprawa dotycząca youtubera – recenzenta Zbigniewa Urbańskiego, który w swoich filmach wykorzystywał artykuły z różnych witryn, czytając je bez wskazywania autorów, posługując się nimi w taki sposób, jakby były one jego własną opinią. Konsekwencją jego zachowania była konieczność wystosowania oficjalnych przeprosin do autorów recenzji opublikowanych w internecie. Mimo to youtuber do końca bronił się tym, że niniejsze recenzje stanowiły jedynie inspirację.
Co warto zaznaczyć, poruszając problematykę naruszeń praw autorskich w serwisie YouTube to fakt, że nie dotyczą one jedynie filmów, ale również wykorzystywanej w nich muzyki. Znaną w tym zakresie sprawą jest bezprawne wykorzystanie przez Igora Bugajczyka, tworzącego pod pseudonimem ReTo, w utworze „Piotruś Pan” podkładu muzycznego bez zgody jego autora. Podkład został ściągnięty z darmowego serwisu Soundcloud i wykorzystany bez zgody producenta muzycznego, który dowiedział się o tym z uwagi na dużą popularność wydanego przez ReTo singla. Cała sprawa zyskała dodatkowego rozgłosu przez wytwórnię NewBadLabel, która od początku nie poinformowała o tym, że płyta „Damn” to nie autorski album tylko mixtape. W konsekwencji, aby ominąć drogę sądową, płyta była dodawana jako gratis do naklejki, którą trzeba było zakupić, aby otrzymać album. Sprawa do dnia dzisiejszego nie trafiła jednak do sądu, nie wiadomo nic również o tym, czy producent, którego prawa autorskie zostały naruszone, otrzymał z tego tytułu jakiekolwiek odszkodowanie.
Ochrona prawnoautorska do poprawy
Kwestia ochrony praw autorskich i własności intelektualnej w serwisie YouTube wciąż pozostawia wiele do życzenia, niemniej należy stwierdzić, że istnieją już mechanizmy pozwalające na dochodzenie swoich praw w tym zakresie. Postępująca automatyzacja oraz coraz lepsza regulacja własności intelektualnej pozwoli w perspektywie na znaczącą poprawę wykrywalności i zwalczania naruszeń. Tym niemniej należy też pamiętać, że system, który w zamyśle ma chronić autora dzieła, może być też wykorzystywany do zwalczania konkurencji przez fałszywe oskarżenia o plagiat.
Tym bardziej więc należy pracować nad poprawą i rozwojem wprowadzonych rozwiązań, zwłaszcza iż sama platforma rozwija się nieprzerwanie od lat, stale przyciągając nowych użytkowników oraz pozwalając autorom treści na generowanie coraz znaczniejszych dochodów z kreatywnej działalności w serwisie. Mając to na uwadze, należy spodziewać się w przyszłości sporów, które będą medialnie nagłaśniane, gdyż naturalnie będą wiązały się z coraz większymi stratami majątkowymi, a jak doskonale wiemy, nic tak nie rozgrzewa sporu w świecie mediów interaktywnych, jak straty bądź gratyfikacje czysto materialne.