O sporze na linii Bolt-Linkimaster zrobiło się głośno na początku stycznia br. Wtedy wówczas firma opublikowała na swoim Instagramie screen rozmowy ze znaną patoinfluecerką – Marta Linkiewicz zarzucała aplikacji, że ta nie przyznała jej rabatów na przejazdy, a gdy usłyszała uzasadnienie, zaczęła obrażać ukraińskich kierowców Bolta. W efekcie marka postanowiła zbojkotować Linkimaster, tłumacząc się słowami: „Nie będziemy wspierać nienawiści, rasizmu i zwykłego chamstwa (…), nawet jeśli mielibyśmy na tym stracić”.
Teraz Marta Linkiewicz postanowiła pochwalić się, że nie korzysta z usług Bolta, a Ubera, co obwieściła w relacji na swoim instagramowym profilu. Firma nie pozostała obojętna na zaczepkę patoinfluencerki i postanowiła wykorzystać jej deklarację… jako promocję swoich usług. Stworzyła nawet humorystyczne hasło, za pomocą którego zareklamowała się w mediach społecznościowych: „Aplikacja do zamawiania przejazdów, z której nie korzysta Linkimaster”.
Zobacz również
PS
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Dziś wpływową osobą może stać się każdy – nie tylko ci podróżujący po świecie i dobrze ubrani, ale też ci którzy publikują swoje relacje z libacji alkoholowych, bójek i rynsztokowych potyczek słownych. Patoinfluencerzy są niezwykle atrakcyjną grupą zarówno dla młodych odbiorców, jak i reklamodawców, którzy nie boją się z nimi współpracować. Jak marki wykorzystują ich popularność?
Słuchaj podcastu NowyMarketing