1. W marketingu najważniejsze są…
…relacje. Między marketerem a konsumentem. Agencją a marketerem. Agencją a konsumentem. Naturalnie wiemy, że wszystko, czym się zajmujemy parasolowo można nazwać komunikacją, ale często branża o tym zapomina, bo… jest tabelka do wypełnienia. Według mnie przy takim wypełnianiu zapominamy, że cokolwiek mi przyjaciel opowie, będę brał pod uwagę. A zdanie/radę/ofertę obcego już nie. Zatem relacje są najważniejsze.
Zobacz również
2. Pierwszy projekt lub kampania, które dodały mi skrzydeł, to…
Może nie konkretnie, ale bardzo dobrze pamiętam ten pierwszy raz, jak powstała pierwsza moja prasa, radiówka, telewizja, aplikacja… to pierwsze „baby”, które zaczyna chodzić. Każdym razem, jak klient coś „kupi” i powstaje dobry i kreatywny produkt – te narodziny zawsze dodają mi skrzydeł.
3. Najtrudniejsze zawodowe wyzwanie, z jakim przyszło mi się zmierzyć, to…
Dwukrotna próba (nieudana) zbudowania struktur i myślenia agencyjnego w miejscach niedostosowanych do takiego wyzwania. Poległem i się przyznaję.
4. Projekt marketingowy, z którego jestem najbardziej dumny, to…
Trzymiesięczny projekt w pełni zintegrowany, który zawierał z punktu widzenia marketingowego wszystkie możliwe narzędzia (Online, PR, Media, ATL, BTL, POS) – oprócz hard core’owego BTL’u. Zwłaszcza, że powstał on bez wsparcia normalnych struktur agencyjnych, a jego sukces udowodniło przejęcie marketingowego leadershipu naszego klienta.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
5. Kampania, której twórcom szczególnie zazdroszczę, to…
Nie ma takich, które wskazałbym jako jedyne. Jest ich wiele. Zazdroszczę i szanuję wszystkich tych, którym się udaje stworzyć: a) coś naprawdę nowego (wszystko już było? Bullshit!), b) powalają prostotą, c) nie zapominają przy tym, jak skorzysta na tym klient – bo to na końcu jest to, co da mi następną szansę zrobić coś WOW. Mnie np. nie zawsze się to udaje. Jak każdemu. Ale zawsze próbuję. Zawsze.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
6. Najbardziej obiecujące nowe trendy w e-marketingu, to…
Możliwości i jakość. Serio. Nie wierzę w jeden albo drugi „trend”. Wierzę w możliwości integracji różnych sposobów komunikacji w jeden pełny dialog z konsumentem. A mam pokorę i doświadczenie, że to co uważam dziś za trend, to w jakimś Silicon Valley, Indiach lub Pszczynie już dziś jest ubiegłorocznym śniegiem – tylko ja jeszcze o tym nie wiem. Branżowo to możliwości. A osobistym moim trendem jest szukanie nowych rozwiązań wymyślonych przez jeszcze nieznane mi piękne umysły.
7. Działania, które są totalnie przereklamowane w e-marketingu, to…
Chyba mi tego nie wolno opowiadać, bo są działy, które się dokładnie tym zajmują… ale uważam, że są narzędzia, które może w USA dobrze działają, ale w Polsce mają zasięg na poziomie knajpki na rynku we Wrocławiu. Ale i ona ma swój target. Zatem co ważne: aby każda strategia, każdy pomysł, każde narzędzie było zawsze indywidualnie wymyślone i dobrane – wtedy nie ma problemu z przereklamowaniem. Bo są dobre rezultaty.
8. We współpracy na linii agencja-marka najważniejsze są…
Relacje i zaufanie. Zagwozdką dla mnie jest, ale chyba nie tylko dla mnie i to temat od pokoleń – brak zaufania klientów w to, za co nam płacą – ekspertyzę strategiczno-kreatywną. Idą do lekarza – ufają ekspertyzie lekarza. Wsiadając na pokład samolotu – ufają ekspertyzie pilota. Zlecając badanie rynku – ufają ekspertyzie badacza. Przychodząc do nas słyszę – „…uważam, że ten design nie jest nowoczesny. Bo ja też bywam na stronach internetowych i wiem…” Ja np. mam wielkie zaufanie w wiedzę klientów na temat ich marki i produktu. A na temat relacji to jak wyżej.
9. Swoje inspiracje czerpię z…
…życia i doświadczenia. Jedna z moich złotych reguł mówi: każdy może mieć pomysł. Oznacza to, że idę z otwartymi oczami przez życie i próbuję nie przegapić, jak coś mądrego się na około mnie pojawi. Ludzie i ich czyny, to prawdziwa inspiracja.
10. Gdybym miał reklamować bigos jako źródło witaminy C w Kalifornii, a miałbym nieograniczony budżet na działania e-marketingowe, to…
Nie tylko dalibyśmy radę, a stworzylibyśmy case, który byłby przykładem efektywności strategicznej kreatywności dla całej branży – worldwide. Ale nie jest sztuką prowadzić komunikację na absurd bez ograniczeń budżetowych. Sztuką jest prowadzenie komunikacji, dla bardzo konkretnej rzeczy, w konkretnym czasie, z konkretnym targetem i co gorzej – ograniczonym budżetem. Można mnie (nas) zatem nazwać Mistrzem Konkretu. Wanna challange me?
11. Zajmuję się marketingiem, dlatego że…
…kocham to, co robię. I nie, to nie jest moja odpowiedź interview’owa. To jest jak o tym myślę. Robię to od zawsze z przekonania. Już kiedyś powiedziałem: nie zacząłem być w reklamie, bo po ASP nie miałem lepszego pomysłu na życie. To właśnie jest mój dobry pomysł na życie. Kocham komunikację. I wiem, że nie jestem lekarzem, nie leczę ludzi, de facto się mówi, że nie robimy niczego pożytecznego. Jednak jak ja na to patrzę, to jeżeli ja mam sukces, to naszym klientom powodzi się dobrze, jeżeli im się układa to mogą produkować i tworzyć, co robią najlepiej, co oznacza, że dużo ludzi ma pracę i utrzymuje swoje rodziny. A rodzina? To dla niej żyjemy – prawda? 🙂
Marek Dorobisz, Dyrektor Departamentu Kreacji w Lemon Sky. Wcześniej pracował jako dyrektor kreatywny w agencji NEXT. Jest związany z branżą reklamy od ponad 13 lat. Ma bogate doświadczenie w ATL oraz zintegrowanej komunikacji strategiczno-kreatywnej. Karierę rozpoczynał w Niemczech jako Copywriter w agencjach FCB Wilkens, Jung von Matt czy Scholz & Friends Berlin. Współpracował m. in. z takimi klientami jak Allegro, BMW, Mercedes-Benz, Ideal Standard, Sedus, Hoop Cola, Play, Kraft Foods Polska, PKO BP, WOSEBA, Burn, PZ Cousson i wielu innych.
—
polecamy pozostałe Marketingowe 11 >>>
źródło: pinterest.com/nowymarketing/marketingowa-11/