Jak powstał ART OFFICE Dom Reklamy? Jakie były Wasze początki?
Najlepsze pomysły są często wynikiem chwili i spontanicznego działania, i tak było w przypadku założenia ART OFFICE. Zdecydowałam się na założenie własnej agencji reklamowej pod wpływem chęci stworzenia miejsca niepowtarzalnego, oddającego moje pozytywne emocje i kreatywność, zapewniającego dużą swobodę i elastyczność.
Czułam, że nie mogę działać korporacyjnie i bardzo rutynowo, to absolutnie nie pasowało do mnie i do ludzi, z którymi współpracowałam. Od początku jestem mózgiem całego tego pozytywnego zamieszania.
Zobacz również
Skąd pomysł na taką nazwę firmy?
Do istniejącej już nazwy „ART OFFICE” dodaliśmy człon „Dom reklamy”. Zależało mi na stworzeniu miejsca, dzięki któremu obecne będą pozytywne emocje, radość, spontaniczność, dbałość, bezpieczeństwo i spokojny sen. Taka nazwa odzwierciedla miejsce, w którym można znaleźć to wszystko – tak jak w domu. Do dziś działamy tak, aby dawać klientom poczucie bezpieczeństwa w trakcie realizacji zleceń.
Jaki jest ART OFFICE Dom Reklamy? Co Was charakteryzuje?
ART OFFICE Dom Reklamy na pewno jest niepowtarzalny. Uwielbiamy kontakt z ludźmi, charakteryzuje nas kreatywność, wsłuchiwanie się w potrzeby klienta, pozytywne emocje i nieszablonowe podejście. Bardzo ważne jest dla nas to, jakie cele klient chce osiągnąć i dla kogo przygotowuje gadżety. Jako zespół, najpierw słuchamy, a dopiero potem zaczynamy działać. Zawsze przygotowujemy ofertę ściśle dopasowaną do potrzeb klienta. Doradzamy, tworzymy, projektujemy, rozmawiamy, współpracujemy, słuchamy i wychodzimy z inicjatywą. Mamy cel, aby klient po kontakcie z nami był w stu procentach usatysfakcjonowany – i ten cel udaje nam się osiągać.
Co oznacza, że staracie się działać nieszablonowo?
Jakiś czas temu klient z sektora finansowego poprosił o zaproponowanie gadżetu dla kadry managerskiej – czegoś z efektem „wow”. Zaproponowaliśmy hulajnogi, a nie następny zegarek, pióro czy kosz z alkoholem. Prezent okazał się strzałem w dziesiątkę, a obdarowani, jak dzieci, jeździli po korytarzach firmy. Słychać było okrzyki radości i fajnej zabawy – byli niesamowicie pozytywnie zaskoczeni. Taki gadżet na długo zostanie w pamięci. Uświadomiłam sobie, że przez 20 lat żaden z naszych klientów nie otrzymał standardowego, gotowego cennika na zasadzie „wyślij maila z cenami i jakoś to będzie”.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jakie były dotąd najbardziej przełomowe momenty i największe wyzwania dla Waszej firmy?
Każdy dzień jest przełomowy – zaczynając rano pracę, czekamy na nowe wyzwania. Mamy plan działania, ale cieszą nas spontaniczne sytuacje, które niewątpliwie dodają nam skrzydeł. Lubimy sytuacje, w których możemy pomóc, szybko zadziałać, „ugasić pożar”, sprostać najwyższym oczekiwaniom klienta, a takie sytuacje zdarzają się bardzo często.
Jakiś czas temu klient zadzwonił do mnie z prośbą o udzielenie natychmiastowej pomocy w związku z przygotowywanym wydarzeniem. W planach był bardzo duży event, na który umówiony dostawca nie dostarczył ręczników szybkoschnących z nadrukami odpowiadającymi projektowi klienta. Produkty zamówiono w bardzo dużych ilościach, a na przygotowanie materiałów pozostało jedynie 5 dni. Mimo tej trudnej sytuacji, dzięki naszym szybkim działaniom udało się dostarczyć wszystkie materiały na miejsce w noc przed planowanym wydarzeniem. Klient mógł ze spokojem rozpocząć kampanię, która ostatecznie przyniosła ogromnie pozytywny odzew.
Każde przedsięwzięcie klienta, dla którego pracujemy, jest dla nas dość dużym wyzwaniem – szczególnie w obecnych czasach pandemii. Kiedyś klienci pytali o konkretne produkty, natomiast teraz oczekują kreatywności i otwartego umysłu. Często słyszę prośbę o zaproponowanie rozwiązania, z którego nikt jeszcze nie skorzystał. Jednym z przykładów odpowiedzi na takie życzenie były miętowe pastylki z pozycjami z Kamasutry do leku kardiologicznego, który nie wpływa na libido pacjentów. To był gadżet-petarda, który jest niezapomniany do dziś, a klient przez bardzo długi czas powracał do tego zamówienia.
Największym wyzwaniem dla firmy było podjęcie współpracy z rynkiem azjatyckim 13 lat temu. Nie znaliśmy kultury handlu z tym rynkiem, specyfiki współpracy, a przede wszystkim – języka chińskiego. Mimo że był to dla nas sprawdzian, zdecydowanie była to jedna z naszych najlepszych decyzji. Uwielbiamy robić burzę mózgów w biurze i wymyślać nowe rozwiązania. Nabraliśmy więc rozpędu, mogąc przedstawiać klientom całkiem nowe propozycje – w szczególności produkty szyte na miarę. Dzięki temu nawiązaliśmy mnóstwo kontaktów, poznaliśmy rynek zagraniczny, a przede wszystkim utwierdziliśmy wszystkich w przekonaniu, że warto z nami współpracować, ponieważ mamy nietuzinkowe pomysły i narzędzia do ich realizowania.
Skąd pomysł na współpracę z rynkiem azjatyckim? Na czym obecnie polega ta współpraca i jak się rozwija?
Pomysł zrodził się, kiedy chcieliśmy zaproponować klientom niestandardowe, wyszukane, szyte na miarę upominki reklamowe, produkowane w bardzo dużych ilościach i przystępnych cenach. Jestem wielką fanką wspierania polskiej gospodarki, jednak często ze strony producentów słyszałam, że nasze propozycje są niemożliwe do spełnienia. Pojawiały się głosy, że Polsce nie można skorzystać z takich mocy produkcyjnych lub pojawiały się obawy o zablokowanie produkcji. Często wyprodukowanie gadżetów w określonym kolorze czy nakładzie było niemożliwe do zrealizowania w danym terminie.
Dla naszej firmy takie odpowiedzi były nie do przyjęcia, dlatego wypracowaliśmy sobie współprace, które zapewniają urzeczywistnianie naszych pomysłów. Jesteśmy w stanie wykonać dosłownie wszystko, np. popielniczki z melaminy według indywidualnego kształtu i koloru, metalowe puszki, okulary przeciwsłoneczne o specyficznym kształcie wykonane z ekologicznych materiałów, kosmetyczki i torby z tyveku, sztućce przypominające papryczki i wiele innych gadżetów, dostosowanych do indywidualnych potrzeb, dzięki którym marka klienta nabierze rozpędu.
Jakie były największe wyzwania w podjęciu współpracy z producentami z Azji?
Największym wyzwaniem było poznanie kultury handlu, pierwsze audyty w fabrykach, pierwsze prototypy, produkcja towarów, które były wykonywane zgodnie z designem dostosowanym do indywidualnych potrzeb klienta.
Nasza współpraca jest wciąż bardzo intensywna i wciąż się rozwija. Podczas pandemii musieliśmy poradzić sobie z zamkniętymi fabrykami, z wielkim zapotrzebowaniem na produkty ochrony osobistej. Nie mamy stocków magazynowych, nie mamy jednego segmentu gadżetów. Produkcja i import są dostosowane do indywidualnych zamówień. Jesteśmy w stanie dostarczyć praktycznie każdy towar, nawet dla najbardziej wymagających i najbardziej kreatywnych klientów.
Jak pandemia wpłynęła na Waszą firmę? Co musieliście zmienić w swoich działaniach?
W pandemii zatrzymał się czas. My też się zatrzymaliśmy i nasi klienci również. Przestały dzwonić telefony, w skrzynkach mailowych nie pojawiały się nowe wiadomości, nakłady na działania marketingowe zostały wstrzymane. Niemniej powoli nadszedł czas, w którym potrzebowaliśmy stworzyć „nową normalność”.
Pod wpływem słów Stuarta Hudsona: „Prowadzenie biznesu bez reklamy jest jak puszczanie oka do dziewczyny po ciemku – nikt poza nami nie wie, co robimy”, postanowiłam ruszyć do wielkiego świata, na przekór pandemii. Chciałam pokazać firmę-petardę z 20-letnim doświadczeniem i niebanalnymi sukcesami. Pragnęłam wyjść do nowych klientów i krzyknąć „Hej, jesteśmy! W czym możemy pomóc?”. W końcu zapragnęłam zatrudnić nowych ludzi i wprowadzić do firmy powiew świeżości.
We wprowadzaniu zmian musieliśmy uwzględnić to, że analiza potrzeb jest teraz prowadzona online. Wiele spotkań czy prezentacji również odbywa się wirtualnie. Wysyłamy prototypy i próbki pocztą, przez firmy kurierskie, a więc brakuje bezpośredniego kontaktu z klientami.
Ze względu na pandemię trzeba dłużej czekać na realizację projektów i zamówień, dlatego też zdecydowanie wcześniej komunikujemy klientom, że jest czas na zakupy produktów przeznaczonych na dany sezon. Myślenie o prezentach gwiazdkowych we wrześniu to już ostatni moment – właśnie teraz jest czas na finalizowanie zamówień. Zachęcamy więc do szybszych decyzji na temat zakupów – oferujemy magazyny, w których towar może spokojnie poczekać na planowaną akcję promocyjną, konfekcję, indywidualną wysyłkę. Przygotowujemy programy rabatowe, wydłużone terminy płatności – wszystko to, aby pokazać, że jesteśmy dla klienta.
Co uważacie za swoje największe sukcesy?
Największy sukces to zadowolenie naszych klientów, którzy nam ufają i współpracują z nami, a także poszerzanie z roku na rok naszego portfolio. Biznes to relacje, a my skutecznie budujemy je od 20 lat. Rynek w tym czasie mocno się zmienił. Przykładowo, kilkanaście lat temu smycz z logo firmy była szczytem marzeń klientów, a dziś robimy gadżety interaktywne. Obecnie można zauważyć też dużo większą potrzebę wyrażania siebie i personalizacji produktów. Trendy nieustannie się zmieniają, dlatego tak ważne jest budowanie trwałych relacji, wzajemne słuchanie się i odpowiadanie na głos rynku. Mimo zmiany trendów, nasze wartości pozostają takie same.
Sukcesem jest dostosowanie się do rynku w czasach pandemii, która trwale zmieniła rynek. Nie ma już rzeczywistości, która panowała przed marcem 2019 roku, a my musieliśmy się do tego dostosować. W naszych planach pojawiły się działania, które mogłyby dać jeszcze większą wartość naszym klientom. Pandemię, jako czas niepewności, chcieliśmy wykorzystać jak najlepiej. Uważam, że każdy dzień przynosi mniejsze lub większe sukcesy, co dobrze obrazuje zapożyczony cytat: „chwila nieuwagi i następny sukces”.
Dlaczego podjęliście decyzję o rebrandingu? Na co kładziecie nacisk w pierwszej kolejności w procesie odświeżania marki?
Rebranding jest odpowiedzią na zmieniający się rynek, podejście do reklamy, gadżetów. Nowe logo i strona to nasze nowe narzędzia pracy. Kreujemy trendy, sprzedajemy designerskie pomysły, więc sami też chcemy być postrzegani jako dobry design. Zmienił się świat, zapotrzebowanie na kolory, pozytywne przekazy. Chcemy dostosować się do panującego rytmu.
Jakie są Wasze plany i marzenia dotyczące kolejnych lat rozwoju firmy?
Chcemy dostosowywać się do rynku oraz jego potrzeb i zdecydowanie patrzeć w przyszłość. Pragniemy zapewniać klientowi komfort i profesjonalną obsługę, by mógł pozwolić sobie na niesłychanie ważny spokojny sen. Marzymy o nawiązywaniu nowych relacji opartych na partnerstwie. W następnych 20 latach przebojowej pracy osobiście marzę o stworzeniu megakreatywnego gadżetu.
20 lat na rynku to swego rodzaju obietnica, jaką składamy każdego dnia naszym klientom. Chcemy nadal umacniać swoją pozycję lidera na rynku reklamy, wciąż szukać nowych pomysłów na zaskakiwanie naszych klientów, bazując na naszej wiedzy i doświadczeniu.