Wszyscy znają już i doceniają potencjał Kickstartera, IndieGoGo czy rodzimych Wspieram.to i Polak Potrafi. Sukcesy „Torment: Tides of Numenera”, „Secret Service” czy „Kung Fury” dowodzą, że zawsze znajdą się osoby, skłonne zapłacić choć dolara za rzecz kultową (i nostalgią za dawnymi czasami, kiedy „wszystko było lepsze”, ale to temat na osobny tekst).
Nikt się nie zastanawia, co dzieje się z pomysłodawcami projektów crowdsourcingowych poza tymi projektami. Osiągnięcie progu finansowania nie zawsze oznacza także, że realizacja się powiedzie albo nie potrwa dłużej, niż zniosą finansujący – obsuwy to chleb powszedni uczestników crowdfundingu. Projekty czasami przerastają autorów, którzy nie doszacowali niezbędnego nakładu pracy i finansów.
Zobacz również
Płać, ile chcesz
Podobno „tylko wiarygodny jest artysta głodny” (Las Maquinas de la Muerte, z: „Las Maquinas de la Muerte”, SP Records 1999), jak śpiewał Kazik Staszewski. Muzyk ten nie rozumie internetów i współczesnego sposobu obiegu treści, czego dowodem jest choćby jego wojna z fanowskim serwisem http://staszewski.art.pl/. Z drugiej strony walczy on o utrzymanie jak najniższych cen swoich albumów, gdyż uważa, że fani zasługują na oryginalną muzykę w przystępnej cenie. A co, gdyby ludzie mogli płacić za płyty sygnowane nazwiskiem Staszewskiego ile chcą? Dla Kazika to może rewolucyjny pomysł, ale model „płać, ile chcesz” zostały już sprawdzony przez chociażby Radiohead („In Rainbows”) i Nine Inch Nails („The Slip”). I zadziałał. Patreon jest ewolucją tej idei, finansującym nie tylko twórczość, ale także twórców.
Mechanizm Patreona działa w następujący sposób – deklarujesz, że będziesz wpłacać na konto danego twórcy określoną przez siebie kwotę; i tu istnieją dwie możliwości. Albo płacisz niejako „od sztuki” w momencie publikacji danego utworu – piosenki, odcinka bloga czy komiksu (ustalasz też limit, ile możesz maksymalnie zapłacić za miesiąc) albo płacisz co miesiąc stałą dietę – ustala to dany artysta. Na początku miesiąca z twojej karty pobierana jest deklarowana kwota (przemnożona przez liczbę rzeczy, które artysta wykonał/opublikował). W każdym momencie możesz zrezygnować z finansowania.
Z Patreonu korzystają nie tylko muzycy, ale także vlogerzy, “podcasterzy”, muzycy, graficy, blogerzy, pisarze, komiksiarze. Jeśli tworzysz jakieś interesujące treści i rzesza ludzi jest skłonna je oglądać bądź słuchać, na pewno część spośród nich jest skłonna dać ci za to pieniądze. Co miesiąc na konta artystów z Patreona trafia milion dolarów. Przykładowo, grupa Walk Off The Earth (znana z brawurowego coveru „Someone I Used to Know”) za jeden opublikowany klip otrzymuje od swoich patronów ponad 14,5 tys., Pentatonix – 20 tys. dolarów za wideo, Amanda Palmer – ponad 32 tys. dolarów za „rzecz”. I na niej właśnie się skupię, mimo że nie jest przykładem najbardziej reprezentatywnym – jest królową crowdfundingu.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Pielęgnując więzi z fanami
Posługując się branżowym bełkotem, można stwierdzić, że Amanda Palmer stworzyła własną markę bez wyrachowanej strategii i wielkich planów marketingowych, a metodą prób i błędów; a przede wszystkim – ogromnym nakładem pracy. Wiele czasu poświęca bowiem na pielęgnowanie więzi z fanami, również za pośrednictwem social media (twitter, fb, blog, instagram, maile) – instynktownie rozumie ten kanał komunikacji i potrafi go wykorzystywać; żyje w social media, tam gdzie wszyscy dzisiaj żyją.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Przygoda Amandy Palmer z crowdfundingiem zaczęła się od pewnego eksperymentu – publikacji minialbumu na zasadzie „zapłać, ile chcesz”. Albo ściągnij za darmo. Potem została pierwszym muzykiem, który zebrał na Kickstarterze prawie 1,2 miliona dolarów na płytę, trasę i art book. Jeśliście ciekawi szczegółów – odsyłam do wystąpienia na TEDzie. Polecam też książkę „Art of Asking”, rozwijającą wątki z owego wystąpienia – to świetna autobiograficzna historia – o problemach początkującej artystki, kontrakcie jej zespołu, The Dresden Dolls, z wytwórnią płytową i zerwaniu z nią, a później wielkim sukcesie finansowanania społecznościowego płyty „Theatre is Evil”. To książka o trudach i znojach osoby, która chce być artystą na pełen etat. To książka o spotkaniach z osobami, którym Amanda Palmer pomagała i które ją wspierają. Kiedy pojawiła się na Patreonie, w ciągu 48 godzin zebrała ponad dwa tysiące osób, skłonnych zapłacić w sumie 20 tys. dolarów za jedną, stworzoną przez nią rzecz. Podobnie jak w przypadku Kickstartera, ustalone zostały progi dostępu – kto więcej zadeklarował, tym więcej dostawał; mecenasi wpłacający 1000 USD mogą spotkać się z artystką osobiście. Treści stworzone przez artystkę są później dostępne darmowo online. I większość patronów nie ma żadnego problemu z tym, że finansowany przez nich content trafia do tych, którzy za niego nie zapłacili
Patreon to kolejna, łatwiejsza forma wspierania działalności twórczej. Osoby dają pieniądze twórcom dlatego, że odczuwają z nimi więź i wiedzą, że nie dostaną szajsu. To tak, jakby dać trochę pieniędzy dobremu znajomemu. Nie twierdzę, że Patreon magicznie sfinansuje. Sukces na Patreonie jest wypadkową sukcesów wcześniejszych i ogromnej pracy włożonej w budowanie społeczności fanów i stały kontakt z nimi. Wracając do cytatu z Kazika na Żywo – ja bym wolał, żeby mój ulubiony artysta był syty i mógł skupić się na tworzeniu, dzięki czemu mógłbym dostawać od niego fajne rzeczy częściej. Finansowanie społecznościowe jest jeszcze eksperymentem (do którego zachęcam gorąco!), jednak moim zdaniem następna rewolucja technologiczno-społeczna będzie crowdfundowana.
Marcin Turkot
Interactive account manager w ESKADRA