Spotkałem się z opinią, że freelance to trochę lepiej płatny etat. Czy Pani zdaniem to prawda?
Hmmm, mogę powiedzieć, że i tak, i nie. W praktyce freelance znacząco różni się od pracy na etat i to nie tylko pod względem zarobków . Taki model biznesowy w naszym kraju wciąż się rozwija, więc zupełnie nie dziwi, że wielu polskich wolnych strzelców pracuje w podobnej formie, jak na etacie Z drugiej strony większość firm-klientów pracuje gdzieś pomiędzy 8-17, co też wymaga pewnego dostosowania się do zleceniodawców.
Zobacz również
Wynagrodzenie to z kolei rzecz dosyć indywidualna. Taki niezależny specjalista to właściwie człowiek-firma, więc to od każdego z osobna zależy, jaki poziom zarobków osiągnie. Do tego trzeba pamiętać, że wielu z nich prowadzi własną działalność gospodarczą, która wiąże się ze stałymi kosztami. Zatem faktyczne zarobki, czyli kwota „na rękę” może okazać się niższa niż nasze wyobrażenia.
Gdybym miała się pokusić o zdefiniowanie freelance’u porównując go z pracą na pełen etat, to powiedziałabym, że freelance jest trochę jak praca na pełen etat, ale ty sam jesteś swoim szefem.
Spotkałem się także z opinią, że freelancerzy dobrze zarabiający (np. 10/15 tys. zł) nie korzystają z platform pośredniczących, czego powodem jest m.in. duża liczba freelancerów konkurująca w ich ramach głównie ceną, a nie jakością. Jakby się Pani do tego odniosła?
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Rzeczywiście freelancerzy o ugruntowanej pozycji na rynku, którzy mogą się pochwalić wyższymi zarobkami, rzadziej zaglądają na portale ze zleceniami. Mają swoją bazę klientów, a dzięki wypracowanej renomie nowi zleceniodawcy trafiają do nich z polecenia.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Zdobycie nowej pracy na marketplace’ach nie jest łatwym zadaniem, głównie przez wspomnianą wojnę cenową. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się ukryć oferowane przez freelancerów stawki w banku zleceń Useme. To chociaż częściowo wyeliminowało problem „przebijania się” coraz niższymi kwotami. Trzeba też pamiętać, że ostateczna decyzja o wyborze oferty leży po stronie klienta, a ten może mieć różne motywacje.
W zależności od branży ogromna konkurencja może być blokerem. Największe zainteresowanie w Useme obserwujemy głównie przy zleceniach copywriterskich, np. teksty do sklepów internetowych, artykuły blogowe, czy graficznych, tj. identyfikacja wizualna, projekt strony internetowej, plakatu itp. Zleceniodawca, który otrzymuje przykładowo 60 ofert w ciągu 24h nie jest w stanie zapoznać się z każdą. Dlatego dobrze jest pomyśleć nad jakimś wyróżnieniem swojej oferty.
Na popularnych, międzynarodowych marketplace’ach zadanie jest jeszcze trudniejsze. Myślę tutaj o Upworku, Fiverrze czy PeoplePerHour, gdzie próg wejścia jest dosyć wysoki. Jeżeli nigdy wcześniej nie zdobyliśmy zlecenia za ich pośrednictwem, nasz profil zajmie skromne miejsce w rankingu.
Freelancerzy zarabiający powyżej pewnego poziomu są tego świadomi. Albo z własnego doświadczenia, albo, jak ci szczęśliwsi, z doświadczenia koleżanek i kolegów. A szkoda. Jako osoba, która dosyć często szuka podwykonawców do różnych zadań, trochę nad tym ubolewam.
W których obszarach jest obecnie najłatwiej znaleźć dobrze płatne zlecenia?
Ciężko mi określić łatwość zdobywania konkretnych zleceń. Mogę natomiast pokusić się o zdefiniowanie kierunków, które są coraz częściej poszukiwane przez zleceniodawców i są dobrze płatne. Na bieżąco monitorujemy popularność, ale też dochodowość różnych profesji freelancerskich.
Prym wiodą klasycznie prace związane z programowaniem, ale jest kilka smaczków. Z bardziej marketingowego podwórka widzimy coraz większe zapotrzebowanie na specjalistów od promocji na marketplace’ach typu Allegro czy Amazon. Od strony graficznej obserwujemy coraz większe zapotrzebowanie na design 3D, a także rosnące od dłuższego czasu UX/UI. Z kolei copywriterzy mogą zaprzyjaźnić się z SEO, tworząc teksty dostosowane do wymagań algorytmów przeglądarki.
Kiedy poznać, że jest się gotowym przejść na freelance?
O ile sytuacja sama nas do tego nie przymusza, to radziłabym się dobrze przygotować do przejścia na pełen freelance. Kluczowe jest zapewnienie sobie „przetrwania” przez kilka miesięcy. Czy to w formie odpowiedniej sumy oszczędności, czy bazy pierwszych, regularnie zlecających klientów.
Jak już wspomniałam, taki freelancer jest sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, więc gotowy do przejścia jest ten, kto wie gdzie płynąć. Jeżeli nie chcesz objąć tych wszystkich funkcji i do tego nie wiesz, dokąd chcesz z tym swoim małym biznesem zmierzać – to jeszcze nie teraz.
Oczywiście jest też całkiem spora grupa, która z różnych powodów, nigdy nie zdecyduje się do przejścia na pełen freelance — np. ja 🙂
Jakie błędy najczęściej popełniają młodzi freelancerzy?
Myślę, że to nie tyle są błędy, a swojego rodzaju optymizm, który przez nich przemawia.
Najczęściej zbyt wcześnie decydują się na przejście na pełen freelance. Czyli z pominięciem wszystkich punktów, o których wspominałam chwilę temu. Czasem zbyt entuzjastyczne czy optymistyczne podejście do swojej sytuacji sprawia, że część specjalistów wraca na etat z podkulonym ogonem. Podczas gdy należy zaplanować rzeczy, zastanowić się nad możliwymi scenariuszami i wyznaczać sobie mniejsze cele, ale częściej.
Drugim, jak nie pierwszym ex aequo, błędem są nieadekwatne ceny lub zupełny ich brak i strzelanie na oślep. Wysokość stawek w branżach kreatywnych jest swoistym tabu, a ich wyznaczanie to pięta achillesowa większości specjalistów, którzy przeszli na swoje. Wśród zaczynających przygodę z freelancem często można zauważyć zaniżanie stawek. Takie praktyki nie przynoszą raczej nic dobrego. Ok, można zbudować sobie portfolio, ale pytaniem jest czy cena, którą za to ponosimy, jest tego warta. Psucie rynku, projekty za półdarmo, czy niska motywacja do pracy, to tylko część z nich. A przecież do portfolio bez problemu można dołączyć swoje projekty, które nie zostały nigdzie wykorzystane.
Obserwując to od kuchni, rozstrzał cenowy potrafi być naprawdę spory. Za tę samą pracę osoba z podobnym doświadczeniem i umiejętnościami często wycenia się nawet dwukrotnie wyżej. Dlaczego? Trudno powiedzieć, bo nikt o tym głośno nie mówi. No ale nie o sensie istnienia mieliśmy tutaj…
Ostatnim, poważnym błędem popełnianym na początku freelancerskiej drogi jest lekceważenie formalności. Pomijając konsekwencje prawne, jakie za sobą to niesie, to umowy na tzw. gębę, które mogą nie przynieść zamierzonego skutku w przypadku sporów. Bez papierka jest bardzo ciężko dochodzić swoich praw, gdy po przeciwnej stronie znajduje się już nie taka miła firma. Umowy podpisujmy przede wszystkim po to, żeby skonkretyzować oczekiwania obu stron i zminimalizować ryzyko występowania różnych niespodzianek po drodze. Więc do długopisów!
Jakich wskazówek i porad udzieliłaby Pani osobom chcącym rozpocząć pracę jako freelancer?
Dobrze przemyśl swoją specjalność lub, jak kto woli, niszę. Grafików jest sporo, ale ilu z nich wymiata w reklamach displayowych? Jeżeli nie specjalizacja w formie, to może jakieś konkretne branże? Możesz pomyśleć o czymś łatwym i przyjemnym z sektora FMCG, ale ilu specjalistów znajdziesz w branży automotive czy logistyce? Albo ilu z nich rozumie blockchain i kryptowaluty? Klienci na pewno docenią krótszy czas onboardingu, a ty sam będziesz wiedział, do jakich firm uderzać ze swoją ofertą.
Przekalkuluj odpowiednio swoje stawki. Sprawdź, ile minimalnie potrzebujesz miesięcznie na tzw. „przeżycie”, ile kosztują cię narzędzia do pracy, ile czasu poświęcasz na jakie prace, ile miesięcznie chcesz zarabiać minimalnie, ile zleceń możesz wykonać w miesiącu, itd. Potem wyceń swoje doświadczenie, ale nie zapomnij też o dostosowaniu ich do klienta. Jedną z lepszych praktyk w tej materii jest określenie widełek za poszczególne prace.
Nie przestawaj się rozwijać. To, że dzisiaj masz klientów i zlecenia, nie znaczy, że zawsze będziesz mieć. Wszechświat nie znosi próżni, więc tak jak on, powinieneś stale rosnąć. Nowinki branżowe, przydatne narzędzia, nowe rozwiązania itd. Trzymaj rękę na pulsie, łaknij świeżości i inwestuj w siebie.
No i last but not least, załóż profil na Useme, które wyręczy Cię w wielu z poruszonych przeze mnie kwestiach 🙂