Nie tylko Cannes – odcinek 1: DNB dla przedsiębiorców

Nie tylko Cannes – odcinek 1: DNB dla przedsiębiorców
Są kampanie, które wszyscy znają i kochają. Oglądamy je co roku w Cannes, czytamy o nich w Adweeku, a nawet w NowymMarketingu. Najczęściej są to od razu filmy przygotowane na ten jeden, jedyny konkurs, co to każdy by chciał wygrać chociaż raz, ale udaje, że wcale nie.
O autorze
2 min czytania 2018-09-28

Strasznie się ostatnio zdziwiliśmy, kiedy Samsonov przyszła do biura i jeszcze przed kawą mówi, że przecież za granicą robi się regularne kampanie i żeby o tym napisać do NowegoMarketingu. Że to może nie Cannes, ale przecież też fajne. Pierwsza myśl była taka: to co, będziemy pisać o zwykłych codziennych kampaniach, tylko z Hiszpanii albo Szwecji? Przecież to bez sensu. Jak ci mało szarej codzienności, to spójrz przez okno albo włącz sobie Esmeraldę na TV4 i poczekaj do reklam. No ale może ma trochę racji. W sumie parę świetnych kampanii, co to nawet o „No Awards” w Cannes się nie otarły, moglibyśmy przytoczyć. Zatem będziemy je tutaj przytaczać. Regularnie, co drugi piątek. Jak się zdarzy, że którąś jednak znacie, np. z Cannes, bo wpisaliśmy nie te słowa klucze przy sprawdzaniu, to wtedy zawsze można nie czytać.

DNB dla przedsiębiorców

DNB to bank i towarzystwo ubezpieczeniowe. W Norwegii duży gracz, w Polsce skupia się głównie na obsłudze przedsiębiorców. I właśnie dziś o przedsiębiorcach. Kampania wystartowała wiosną tego roku. Zaczęła się od takiego filmiku, niby to z ukrytej kamery.

Pani przedsiębiorczyni siada sobie z kolegą w restauracji. Po chwili podchodzą do niej różni nieznani ludzie i jej dziękują. Na początku nie wiadomo, o co chodzi, ale zaraz się okazuje, że chodzi o pieniądze. Do restauracji wkracza burmistrz (w 1:06) i wylicza, że firma przedsiębiorczyni w 2016 roku zapłaciła 6,7 milionów koron podatku (niecałe 3 miliony złotych) i że ta suma odpowiada pięciu urlopom tacierzyńskim i macierzyńskim, etatom dwóch pielęgniarek, trzech pracowników policji, pięciu nauczycieli itd. Następnie dziękuje pani przedsiębiorczyni za wkład jej firmy w życie społeczności. No ok, jest to trochę podobne do szwedzkiej kampanii promującej płacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego:

Ale tamta kampania była w 2010 roku, więc pamiętamy ją tylko my. Tyle że na tym nie koniec. Kampanii towarzyszy strona i tu robi się już naprawdę ciekawie. Na stronie ringvirkninger.dnb.no można sobie wpisać dowolną firmę (żeby było łatwiej, wpiszcie np. Nike Norway), a potem zobaczyć, ile zapłaciła podatku w 2016 roku. Mało tego, zaraz odpala się interaktywna historia, która dokładnie opowiada, na co te pieniądze zostały wydane.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

I to już jest bardzo dobre i wcale do niczego niepodobne. Nie dość, że bank docenia i pokazuje wkład przedsiębiorców w życie społeczne, to jeszcze jeszcze robi to z empatią, przejrzyście i z bankową dokładnością. Nie ma wciskania kredytów dla firm, nie ma kwiaciarki mówiącej do kamery, ale za to jest prawdziwe docenienie pracy przedsiębiorców. Dosłowne, namacalne, które widać i możne je nawet policzyć. Kampania według strategii: „zrób coś, zamiast mówić.” Naszym zdaniem pomysł światowej ligi. TRY Oslo zrobili bardzo dobrą robotę. Nie pierwszy raz zresztą. Chcielibyśmy zobaczyć, jak prezydent Warszawy dziękuje ślusarzowi z Żelaznej za to, że płaci podatki i wylicza mu, że tyle z tego poszło na przedszkola, tyle na etaty pielęgniarek, tyle na policjantów… A swoją drogą, ciekawe, który prezydent czy burmistrz w Polsce zgodziłby się wziąć udział w takiej kampanii? Pewnie żaden, chociaż w Gdańsku przynajmniej można sobie dokładnie obejrzeć, na co wydawane są pieniądze z podatków. I nawet byśmy o tym nie pisali, ale bardzo spodobał nam się sposób prezentacji danych. Wizualizacje na takim poziomie na stronach organów publicznych zdarzają się bardzo rzadko.

Słuchaj podcastu NowyMarketing