Kilka dni temu w mediach pojawiły się informacje na temat budowy tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa. Funkcjonowanie placówki, która nosi nazwę Szpital Narodowy, jest koordynowane przez Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie.
Niedawno uruchomiona została dedykowana szpitalowi strona, na której rozpoczęła się akcja rekrutująca medyków – jest ona prowadzona pod hasłami #GramyoZdrowie oraz #JednaDrużyna.
Zobacz również
Sposób komunikacji akcji rekrutacyjnej wzbudził niemałe kontrowersje wśród internautów. Medycy bowiem są zachęcani do zgłaszania się do pracy komunikatem – „Chcesz włączyć się do wyjątkowej walki z koronawirusem i pomagać chorym? Masz wykształcenie medyczne? Nie boisz się nowych wyzwań? Dołącz do nas! Oferujemy pracę w pierwszym tymczasowym szpitalu dla chorych zakażonych koronawirusem w Warszawie. Tworzymy zespół, który pokaże, że pandemię da się pokonać profesjonalizmem i solidarnością!”. Zdaniem wielu osób, takie hasła tylko komercjalizują problem.
Kontrowersyjne – zwłaszcza w obliczu obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się Polska w związku z pandemią koronawirusa – wydają się być zapewnienia, mówiące o tym, że CSK MSWiA w Warszawie oferuje medykom „dobre warunki pracy, możliwość rozwoju zawodowego i przyjazną atmosferę”.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Słuchaj podcastu NowyMarketing
A co na ten temat sądzą eksperci?
Marcin Kalkhoff, twórca marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, alter ego branddoctor.pl, tata 24hugs: Sprawa jest śmiertelnie (niestety, metaforycznie i dosłownie) poważna. Sposób, w jaki szpitalnarodowy.pl szuka pracowników, pachnie korporacyjnym ogłoszeniem lub rekrutacją do jakiejś wesołej drużyny. Rozumiem skojarzenie, w końcu ten „szpital” jest na stadionie, ale powaga sytuacji nie klei mi się z zabawami typu #drużynanarodowa.
Nie chcę i nie umiem zweryfikować ani jakości warunków pracy, ani przyjazności atmosfery, choć rzeczywiście takie sformułowania zupełnie mi nie pasują do sytuacji.
„Możliwości rozwoju zawodowego” brzmią jak żart, ale… specjalność lekarska ma to do siebie, że specjalistę tworzy ilość przypadków z jakimi ma do czynienia. Zupełnie serio mówiąc (może nawet zabrzmi to okrutnie) – jeśli ktoś, jako lekarz, specjalista, czy może nawet pielęgniarka lub ratownik chce się nauczyć chorób zakaźnych, to pewnie lepszego miejsca nie znajdzie. Oby nie istniało długo, oby ten szpital stworzony z założeniem tymczasowości był rzeczywiście tymczasowy.
Justyna Śnieżek, szefowa PR i komunikacji digital w Good Division: Przyglądając się komunikacji Szpitala Narodowego można odnieść wrażenie, że planujący tę „akcję” żyją w kompletnie innej rzeczywistości. Domyślam się, że zamysł był dobry, jednak realizacja w takiej formie zakrawa na groteskę. Obietnica benefitów, niefortunnie sformułowane hashtagi i możliwość włączenia się do „wyjątkowej walki z koronawirusem” brzmi co najmniej niepoważnie w aktualnej sytuacji epidemiologicznej. Do pracy w takim miejscu powinni zgłaszać się ludzie z misją, a nie liczący na wyjątkowe wrażenia i udział w akcji marketingowej.
Agnieszka Linke, starsza specjalistka ds. marketingu w Grupie TENSE: Strona stworzona specjalnie pod rekrutację. Czytelny formularz rejestracyjny. Opisane korzyści i wymienione stanowiska pracy. Nawet dedykowane hasztagi pomagające promować akcję w social media. Niby wszystko się zgadza, a jednak nie do końca. Przede wszystkim na stronie zabrakło konkretów. Owszem, możemy przeczytać, że rekrutacja dotyczy na przykład lekarzy, pielęgniarek i salowych. Ale co dalej? Brak tych podstawowych informacji może wywoływać falę spekulacji i szukania informacji na własną rękę – także przez media. Dodatkowo ton of voice całego komunikatu spotkać się może z falą krytyki. Zwroty w stylu „szukamy ludzi z pasją, zaangażowanych i pełnych entuzjazmu” kojarzymy raczej z ogłoszeniem do pracy w korporacji.