– Panie Areczku, Lipton jest dla zarządu – dla Pana tylko Saga.
– Panie Areczku, u nas zamiast owocowych czwartków są nadgodzinowe soboty.
Zobacz również
– Panie Areczku, gdyby każdy miał premię, to nikt by się nie starał.
– Panie Areczku, przez pierwsze trzy miesiące umowa zlecenie. Zobaczymy, czy nie będzie Pan chorował.
Memy z serii „Panie Areczku” można mnożyć i mnożyć – powstały ich setki i stały się symbolem tzw. „Januszexu”, czyli polskiej firmy, która robi wszystko, aby zaoszczędzić na swoich pracownikach. Bohater żartów (szef o imieniu Janusz) nie przyznaje premii, nie uznaje żadnych benefitów, a nawet ma problem z zaoferowaniem normalnej umowy o pracę. W ten sposób internauci wyśmiewają (choć jest to śmiech przez łzy) warunki pracy, jakie panują w wielu miejscach pracy.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Słuchaj podcastu NowyMarketing
fot. Paczaizm.pl
Twarzą zabawnych obrazków stał się trochę przypadkiem Stanisław Derehajło – były wicemarszałek województwa podlaskiego, a wcześniej również wójt gminy Boćki (woj. podlaskie). Od 2021 roku jest wiceprezesem Porozumienia. To właśnie jego twarz widnieje zawsze przy dopisku „Panie Areczku…” i automatycznie jest on utożsamiany ze stereotypowym szefem-skąpcem.
Jednak okazuje się, że Stanisław Derehajło nie jest wcale zadowolony z tego, że stał się bohaterem memów o takim wydźwięku. Jak poinformował „Kurier Poranny”, polityk postanowił podjąć kroki prawne, które będą regulować kwestie wykorzystywania jego wizerunku. Co ciekawe, punktem zapalnym nie były same internetowe obrazki, ale… magnesy sprzedawane w nadmorskich kurortach (m.in. w Mielnie i Gdyni), na których uwieczniony jest mężczyzna.
Zdjęcie jednego z takich stoisk możemy zobaczyć na facebookowym profilu „Mordor Na Domaniewskiej”. Pod hasłem „Magnesy z imionami Panie Areczku…” sprzedawca oferuje gadżet po 8 zł.
Znajdziemy tam magnesy z różnymi imionami (aby mogły być prezentem dla przyjaciół), które zostały zaprojektowane w oparciu o zdjęcia Stanisława Derehajły. Na stoisku znajdziemy np. magnes z hasłem m.in.: „Panie Michałku, w przyszłym miesiącu zmiana czasu, pracujemy godzinę dłużej.”
Jak się dowiadujemy z „Kuriera Porannego”, polityk nigdy nie wyraził zgodny na rozpowszechnianie swojego wizerunku i nie chce, aby był wykorzystywany w celach zarobkowych. Na szczęście z sieci raczej nie znikną słynne memy, gdyż polityk jest osobą publiczną i jego wizerunek może być w ten sposób rozpowszechniany.
PS „Człowiek mem” w nowej reklamie Vodafone
Vodafone Italy zaprosiło do swojej nowej kampanii Andrása Arató – mężczyznę, który zasłynął z serii viralowych memów „Hide the pain Harold”.