Realizacja zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia dotyczącej zakazu sprzedaży alkoholu przez internet postawiłaby działalność wielu podmiotów, w szczególności mniejszych winiarni, pod znakiem zapytania. „My, winiarze, nie godzimy się by nas wlewano do jednego kociołka razem z piwem i wódką i wylewano razem z nimi!” – mówią przedstawiciele polskich winiarzy.
Ponad 20 stowarzyszeń i fundacji, w tym Polski Klaster Enoturystyczny, Związek Pracodawców Polska Rada Winiarstwa oraz Polski Instytut Winorośli i Wina, napisało list, który trafił na biurko prezesa Rady Ministrów.
Zobacz również
– Doskonale rozumiemy, jak ważnym problemem społecznym jest nadmierne spożywanie alkoholu, zwłaszcza przez osoby małoletnie. Całkowicie popieramy też konieczność ścisłych regulacji w zakresie sprzedaży, reklamy i promocji napojów alkoholowych. Należy stanowczo potępić wszelkie praktyki, które zachęcają do nadmiernego spożycia lub kierowane są do młodego konsumenta. Uznajemy za całkowicie zasadne wprowadzenie zmian w ustawie. Sprzeciwiamy się jednak stanowczo bezrefleksyjnemu zaostrzaniu jej zapisów, bez uwzględnienia wszelkich skutków takich zmian. Większość problemów, jakie pojawiły się w ostatnich czasach, ma charakter społecznie doniosły. Obecne działania rynkowe, które budzą sprzeciw, nie wynikają jednak ze zbyt liberalnych zapisów prawa, lecz głównie z ich niedostosowania do wyzwań współczesności – napisano w piśmie skierowanym do premiera.
Niepokój przedsiębiorców związanych z branżą winiarską budzą przedstawiane przez Ministerstwo Zdrowia propozycje zmian w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Warto przypomnieć: ustawa, która reguluje cały rynek alkoholowy, pochodzi z 1982 roku, przepisy zostały więc uchwalone w zupełnie odmiennej sytuacji ustrojowej, gospodarczej i technologicznej.
– Zmiany w ustawie są niewątpliwie konieczne. Powinny być jednak dokładnie przemyślane i służyć wyłącznie realizacji założonych przez tę regulację celów. W żadnym wypadku działania o kluczowym znaczeniu dla branży alkoholowej, wpływające bezpośrednio na życie wielu ludzi, nie powinny być motywowane politycznie i wprowadzane jedynie dla wygaszenia tymczasowych nastrojów opinii publicznej – dodają w swym liście przedsiębiorcy.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
– To bardzo ważne, że rozdrobnione do tej pory środowisko producentów win i fermentowanych napojów winiarskich, do których zalicza się np. wina owocowe i miody pitne, zjednoczyło się i przemówiło wspólnym głosem. Sprawa jest kluczowa dla całej branży winiarskiej – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Walka o najmniejszych
To, na czym najbardziej zależy branży winiarskiej, to możliwość handlu online. Przedsiębiorcy protestują przeciwko wprowadzeniu zakazu sprzedaży przez internet i apelują o odpowiednie regulacje w ustawie o wychowaniu w trzeźwości.
Realizacja zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia – zakaz sprzedaży alkoholu przez internet – postawiłaby działalność wielu podmiotów pod znakiem zapytania. Mało tego – polscy konsumenci, chcąc korzystać z oferty online, ciągle będą mogli to robić – wystarczy, że kupią wino w zagranicznym sklepie internetowym.
– Jest dla nas całkowicie niezrozumiałe, dlaczego jedynie w Polsce miałby obowiązywać zakaz, bo przecież w przepisach przyjętych w pozostałych krajach unijnych można było określić odpowiednie zasady. Tam udało się wypracować reguły prawne pozwalające na kontrolowany handel internetowy, podczas gdy nasze wieloletnie apele spotykały się z odmowami ze strony Ministerstwa Zdrowia – przypomina prezes ZP PRW.
E-commerce to nie jedyne zmartwienie winiarzy
Przedsiębiorcy apelują o precyzyjne i jednoznaczne określenie zasad występowania napojów alkoholowych oraz ich producentów w internecie, którego istnienia ustawa dotąd nie zauważała. Jak podkreślają, zasady reklamy i promocji nie powinny budzić wątpliwości i narażać przedsiębiorców na niepotrzebne ryzyko.
– Reklama i promocja – to kolejny, wielki problem dla nas i kolejna próba zamknięcia nam ust. Za parę miesięcy organizuję wielki festyn winiarski, mam nawet wsparcie z urzędu marszałkowskiego i miasta, ale nie będę mógł o tym mówić, zapraszać ludzi, bo słyszę zapowiedzi, że może grozić mi za to kara 750 tysięcy złotych, a nawet więzienie, jeśli zostanie to uznane za promocję wina – tłumaczy Maciej Krystowski, prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Winiarzy.
źródło: Polska Rada Winiarstwa, opracowanie: Agata Drynko