Mówicie o sobie „pierwsza w Polsce agencja skierowana do NGO’sów” – dlaczego zdecydowaliście się na taki charakter agencji?
Zdecydowaliśmy się stworzyć agencję PR dla NGO i projektów społecznych z dwóch powodów. Widzieliśmy, jak wiele społeczników działa w trzecim sektorze, jednak o efektach ich pracy rzadko kiedy mogło usłyszeć więcej osób, stąd pomyśleliśmy, że trzeba to zrobić poprzez szeroko prowadzone działania komunikacyjne. Po drugie, byliśmy zmęczeni ciągłym prezentowaniem w mediach polityków, którzy najczęściej nie mają nic merytorycznego do powiedzenia.
Zobacz również
Opowiedzcie proszę o początkach – jakie były Wasze pierwsze kroki? Czy spotkaliście się z jakimiś wyzwaniami przy zakładaniu agencji?
Na początku nie byliśmy pewni, czy pomysł na promowanie tematów społecznych wypali z perspektywy biznesowej oraz jak dokładnie prowadzić przedsiębiorstwo społeczne, jakim jesteśmy. Wiedzieliśmy natomiast bardzo dobrze, że chcemy z czasem zatrudniać ludzi do zespołu Propsy PR na umowę o pracę, oferować im stabilne warunki pracy, a jako główny cel obraliśmy profesjonalizację komunikacji trzeciego sektora. Osoby pracujące w trzecim sektorze często czują, że projekt czy działanie jest dobre jakościowo to samo się wypromuje. Rzeczywistość jest jednak inna, nawet dobrym sprawom trzeba pomóc promocyjnie.
Kiedy udało się Wam pozyskać pierwszego klienta?
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Najpierw prowadziliśmy Propsy PR jako side project. W ostatnim kwartale 2017 roku rozpoczęliśmy obsługę medialną fundacji Zwolnieni z Teorii, która współpracuje z nami do dzisiaj. Temat edukacji jest dla nas jednym z kluczowych, dlatego do współpracy doszło w sposób naturalny. Z perspektywy czasu wiemy, że mieliśmy dużo szczęścia, że mogliśmy i nadal możemy obsługiwać tak ciekawy i innowacyjny projekt. Chcemy pracować nad projektami, które nas pasjonują. Z drugiej strony nie zapominamy, że prowadzimy firmę, w związku z czym otwarci jesteśmy także na obsługę projektów społecznych realizowanych przez biznes. Niejednokrotnie mieliśmy już przyjemność współpracować z firmami.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Co odróżnia Was od standardowej agencji?
To, co nas odróżnia od tradycyjnych agencji, to fakt że jesteśmy przedsiębiorstwem społecznym – spółką z o.o. non profit. Jej celem jest działalność społeczna polegająca m.in na: popularyzowaniu działań NGO’sów, wspieraniu ich w promocji w mediach, kompetencyjnym wspieraniu pracowników trzeciego sektora, a tam gdzie to możliwe także finansowaniu ich działań w zakresie zbieżnym z celami spółki. Jako priorytet wyznaczyliśmy sobie stawianie celów społecznych, które realizujemy dzięki narzędziom biznesowym. W praktyce oznacza to tyle, że wszelkie zyski spółki przeznaczane są na realizację celów społecznych, a my jaki wspólnicy świadomie odebraliśmy sobie prawo do udziału w zysku wynikającym z rocznego sprawozdania finansowego spółki. Dodatkowo, zatrudniamy na umowę o pracę, co nie jest niestety takie oczywiste w branży PR, a część działań dla naszych klientów NGO, jeśli tylko jest to możliwe, realizujemy dodatkowo wychodząc poza świadczenia opisane w umowie. Wspieramy także społecznie organizacje pozarządowe, np. uruchamiając bezpłatne porady komunikacyjne w pandemii czy angażując się w ich zbiórki funduszy. Promujemy tematy społeczne i działamy według wartości takich jak troska o środowisko, namawiając klientów, aby nie drukowali informacji prasowych, a gadżety reklamowe zamawiali z recyklingu.
Jak wygląda Wasz model biznesowy?
Model biznesowy jest prosty. Polega głównie na dywersyfikacji źródeł przychodu. Staramy się oferować organizacjom pozarządowym konkurencyjne stawki, ze względu na to, że nie mamy tak bardzo rozbudowanych struktur kosztowych, jak ma to miejsce w dużych agencjach. Poza tym, dla nas obsługa organizacji pozarządowej jest priorytetem, a nie obowiązkiem zepchniętym na ostatni plan, realizowanym przez stażystę. Staramy się wpisywać także w potrzeby komunikacyjne i finansowe projektów, które realizowane są dzięki różnym grantom dla NGO’sów. Dodatkowo, prowadzimy konsultacje, szkolenia czy treningi komunikacyjne oraz współpracujemy z partnerami biznesowymi, którzy finansują naszą działalność polegającą na promowaniu organizacji pozarządowych lub obsługujemy projekty społeczne, realizowane przez ten biznes właśnie.
W jaki sposób dobieracie klientów, z którymi nawiązujecie współpracę?
Działamy proaktywnie w poszukiwaniu klientów, typując te organizacje społeczne i biznes prowadzący projekty społeczne, które chcielibyśmy obsługiwać. Startujemy w konkursach i przetargach. Zanim podejmiemy współpracę z biznesem to sprawdzamy jego legitymację społeczną, czyli wiarygodność, na ile prowadzony projekt realizuje cel społeczny, rozwiązuje realny problem, a nie jest laurką wizerunkową lub działaniem pozorowanym. To dla nas ważne, aby 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, 12 miesięcy w roku robić rzeczy, które przynoszą pozytywny wpływ społeczny. Takim działaniom propsujemy.
Co jest najtrudniejsze przy realizowaniu projektów dla NGO’sów?
Najtrudniejsze w realizowaniu projektów dla trzeciego sektora jest często brak funduszy na jakiekolwiek działania promocyjne i duże oczekiwania wobec spodziewanego efektu. Ten sektor wciąż się zmienia, według nas w obszarze komunikacji, coraz bardziej się profesjonalizuje. NGO zauważają, co ogromnie cieszy, że dobry wizerunek wpływa na nawiązanie relacji z biznesem czy zdobyciu grantu.
Wasza nazwa – Propsy PR – kojarzy się ze slangiem ulicznym. Czy taki zabieg był celowy? Skąd wziął się pomysł na nazwę agencji?
W Propsy PR chodzi o to, że jedną z naszych wartości jest szacunek wobec każdej jednostki. Uważamy, że zbyt dużo mówi się branżowym, grantowym i urzędniczym językiem, a za mało codziennym. Chcemy to zmienić. Teraz w obiegu jest propsowanie, czyli wyrażanie szacunku, podziwu i wsparcia dla osób, zespołów i projektów. Tacy też jesteśmy, raczej luźni niż formalni, ludzcy niż poważni, empatyczni niż bezduszni. Poza tym oboje pochodzimy z bloków, więc język bloków jest nam po prostu bliski.
Istniejecie już na rynku dobre trzy lata. Który zrealizowany przez Was projekt utkwił Wam najbardziej w pamięci. Z którego jesteście najbardziej dumni?
Pytanie o tyle trudne, co i podchwytliwe, bo myślę, że to raczej optyka każdej osoby z osobna, więc zapytałam w zespole. Ewa Babicka najbardziej zapamiętała program promujący zielone rozwiązania w samorządach, Eco-Miasto, trwał on przez wiele miesięcy i w wyniku pandemii ewoluował. Karolina Obajtek wybrała „Tupeciary” – komiks dla dorosłych wydany przez Fundację Bęc Zmiana. Opisuje fajną kredką historie 15 kobiet, których nie znajdziecie w podręcznikach do historii, a wydarzyły się naprawdę. Bartek Łopiński myśli o wszystkich przed snem, co w którym mógłby zrobić jeszcze lepiej, a tak serio to dla niego są to Zwolnieni z Teorii, ponieważ zmieniają naszą codzienność i przyszłość. Wśród uczestników tej ogólnopolskiej olimpiady jest jego zdaniem mnóstwo ludzi, którzy będą mieli wpływ na przyszłość społeczno-polityczną Polski. Dla Kingi Pękalskiej najciekawsze są projekty, które zmieniają nasze codzienne nawyki, więc szczególną estymą darzy Fundację Kupuj Odpowiedzialnie. Ania Kiedrzyńska-Tui ma wielką wdzięczność wobec Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, bo bez nich nie bylibyśmy dzisiaj w tym miejscu, a nasze cele społeczne realizowalibyśmy pewnie jako coś dodatkowego, a nie wpisali w DNA firmy.
Co postrzegacie za Wasz największy sukces?
Realizowanie działań społecznych jako główny cel spółki. Tylko tyle, ale dla nas aż tyle. Do tego stworzenie miejsca pracy, do którego ludzie nie muszą chodzić z duszą na ramieniu, a ze szczerą ochotą.
A co postrzegacie za największy fakap?
Nie myli się ten, co nic nie robi, więc i my także popełniamy błędy. Jednak dla nas są to zawsze cenne lekcje, które pozwalają nam być jeszcze lepszymi. Dzięki temu mamy możliwość cały czas podnosić jakość naszej obsługi, na czym finalnie korzysta trzeci sektor. Dlatego dla nas nie ma czegoś takiego jak fakapy, pracujemy z ludźmi w sposób transparentny, ale oparty także na szczerych emocjach.
Czy pandemia koronawirusa wpłynęła w jakiś sposób na Waszą działalność?
Pandemia COVID19 częściowo zmieniła nasz styl pracy – wszyscy wylądowaliśmy jakiś czas na kwarantannie, potem w zdalnym biurze, a teraz pracujemy hybrydowo. Obsługiwaliśmy komunikacyjnie wydarzenia przed pandemią i akurat w marcu zrealizowaliśmy świetną kampanię – jedną z pierwszych o tym, jak przenieść dużą konferencję międzynarodową Wolves Summit z Pałacu Kultury i Nauki do online. To była jedna z pierwszych tego typu największych imprez przeniesiona w Polsce.
Co Was najbardziej inspiruje?
Uwielbiamy dobre książki i porywające wystąpienia. Ania czytała ostatnio świetną książkę „Nowe cyfrowe dzieciństwo” Shapiro, którego jedną z tez jest ta, że od lat przekazujemy sobie tę samą treść, ale zmienia się sposób komunikacji. To pokazuje, że nie tylko branża PR się zmienia, ale cała branża kreatywna doznaje i będzie odczuwać zmianę, ponieważ ten świat się zmienia błyskawicznie. Jeszcze w zeszłym roku mówiliśmy o cyfrowej gospodarce i przyszłości technologicznej, a dzisiaj zostaliśmy wepchnięci w rzeczywistość online.
Jakie są Wasze plany na najbliższe kilka miesięcy?
Przyszedł czas osadzania się w rzeczywistości pandemicznej i trzeba to zrobić mądrze. Ruszamy ze szkoleniami online, które mają wesprzeć kompetencje miękkie w dobie wystąpień przez internet, wesprzeć promocję wydarzeń w sieci i tym podobne. Planujemy także wystartować z akademią online dla organizacji pozarządowych. I oczywiście dalej będziemy promować NGO i projekty społeczne, bo to nas nakręca.