Wstydzić? A może udawać, że nie istnieje, i nie podsyłać mu tekstów do sprawdzenia? (Metoda dla opornych).
Nieśmiałe próby przemianowania tego nieprzystającego bytu na proofreadera, czyli kogoś pomiędzy copywriterem a korektorem, kto będzie brzmieć równie sexy, jak reszta stanowisk w firmie, pokazują, ile jeszcze czasu potrzeba, żeby uświadomić rolę redakcji w działaniach marketingowych. Tyle samo wysiłku będzie kosztować dostosowanie profilu wspomnianego zawodu do specyfiki środowiska digitalowego.
Zobacz również
Nikt prócz ciebie nie zauważy tych błędów
Załóżmy, że jesteś redaktorem w agencji, która zajmuje się tworzeniem treści. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nikt oprócz ciebie, włączając w to klienta, nie zauważyłby tych wszystkich błędów, brakujących spacji, zagubionej litery w anglojęzycznej nazwie aplikacji. Poważnie, równie dobrze mógłbyś ich nie poprawiać. Co więcej, często klienci zmieniają poprawne wersje na błędne, a część twojej pracy zostanie zniekształcona podczas poprawek nanoszonych po poprawkach po poprawkach po poprawkach… Albo podczas wrzucania tekstu do panelu CMS.
Tylko ciebie pusta przestrzeń po pominiętym przecinku będzie uwierać.
Tylko tobie wadliwa składnia spędzi sen z powiek.
Poza tym kto tropi błędy w internecie? Przecież tam każdy pisze, jak chce i kiedy chce. Po co się przejmujesz? Nikt nie czyta wirtualnych, widmowych tekstów, są tworzone dla algorytmów Google’a, odbiorcy tylko skanują wzrokiem obrazki i śródtytuły.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Czy zatem w agencji content marketingowej jest potrzebny redaktor?
Redaktor w agencji content marketingowej to gwarancja najwyższej jakości tekstów. Wyjście poza standardową internetową bylejakość. Zawyżenie poprzeczki dla zespołu i najwyższe zadowolenie klientów. Nie wszyscy dostrzegą usterki w tekście, ale ci, którzy mogą, nie powinni zastać tam żadnych uchybień. To zapewnienie o spójności materiałów tworzonych zgodnie z założoną strategią. Dbałość o detale, szlifowanie do perfekcji. Uspójnienie pracy osób o różnych manierach i przyzwyczajeniach językowych. Robienie z dobrego jeszcze lepszego. Zabezpieczenie przed kompromitacją. Wreszcie przekazanie konsumentowi tekstu przejrzystego, jednolitego stylistycznie, odpowiadającego uczciwie na pytania odbiorców.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Czy redaktor w agencji marketingu internetowego może nie oszaleć?
Każdy zawód ma swoją etykę. Specyfika pracy redaktorskiej opiera się na skrupulatności (z zewnątrz odbieranej jako pedantyzm, na dodatek w nieustannej kolizji z ASAP-em) i sumienności.
Jako ostatnie ogniwo redaktor nie może zignorować szczegółów, które umknęły uwadze na poprzednich etapach kreacji. Zajęcie wymaga maksymalnego skupienia, konsekwencji, uważności oraz wypoczęcia – tak, tak, dobrze czytacie. Redaktor nie może pozwolić sobie na to, by oszukiwał go własny mózg, który z chęcią zignorowałby złośliwe literówki. Przy liczbie napływających codziennie tekstów zachowanie trzeźwości umysłu to nie lada wyzwanie.
Na ogół zawód redaktora nie idzie w parze z elastycznością. Stoi na straży normy, a jego tarczą jest słownik, obycie językowe i legendarne odpowiedzi profesora Bańki w Poradni Językowej PWN. W agencji marketingowej „elastyczność” to drugie imię redaktora.
Gdybyś jednak podjął wyzwanie, pamiętaj, że redaktor musi:
- Wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi na pytania, na które słowniki odpowiedzą dopiero za kilka lat.
- Uzasadniać przekonująco swoje decyzje, co wymaga przygotowania merytorycznego, ugruntowanej wiedzy o języku, a także swobody przekazywania myśli.
- Znać oczekiwania klientów równie dobrze jak account czy project manager.
- Doskonale organizować pracę w porozumieniu z menadżerem zespołu.
- Być świadomym wymogów pozycjonowania i specyfiki internetowego odbioru tekstów, ponieważ dostosowujesz do nich materiały.
- Obsługiwać panele CMS.
- Na pewno nie zaszkodzi znajomość HTML-a.
- Najbardziej optymalne efekty są widoczne dzięki współpracy redaktora z korektorem. Z praktycznych względów te stanowiska najczęściej bywają łączone. Musisz się nauczyć dystansować od już przeczytanych tekstów, żeby podczas ostatniej lektury, która zazwyczaj następuje dość szybko po pierwszej, potraktować znany content przez pryzmat świeżego spojrzenia.
- Komunikować się z zespołem. Pełen sukces drużyny można ogłosić wówczas, gdy redaktor będzie mieć coraz mniej pracy… ponieważ odpowiednio przekaże swoją wiedzę.
- Wybierać między tym, co poprawne, a tym, co chwytliwe i czytelne. Superokazja, megahit… Łączna pisownia jest niepokojąca, dlatego spotkasz się z oporem klientów. Myślnik eliptyczny – a komu to potrzebne? Marketing rządzi się swoimi prawami i nikt nie mówił, że walka o poprawność na tak grząskim gruncie będzie łatwa.
- Wiedzieć, w jakim momencie odpuścić. Mieć wyczucie, które niedoskonałości okażą się kompromitujące dla zespołu i klienta, a które przejdą bez echa, lecz pozwolą zakończyć pracę nad projektem.
- Wykazywać pokorę wobec zewnętrznych wymagań oraz wzbudzać w sobie potrzebę nieustannego uzupełniania wiedzy.
- Nauczyć się wyrozumiałości wobec siebie i współpracowników – niekiedy w natłoku pracy doskonałość bywa nieosiągalna. To wcale nie oznacza rezygnacji z wysokiego poziomu.
Widzi moje błędy, więc na pewno mną gardzi
Redaktor to niewdzięczna postać, ponieważ jak zwierciadło odbija twoje błędy, braki oraz nieuwagę wywołaną zmęczeniem i pośpiechem. Do obowiązków redaktorskich należy wytknięcie każdej pomyłki – półśrodki nigdy nie prowadzą do podniesienia jakości. Redaktor przypomina chirurga, tyle że operuje tekst, aby przywrócić mu właściwy kształt. Chirurg nie ocenia twoich narządów (może podczas diagnozy) i nie krytykuje twojego organizmu za to, że jest chory. Robi wszystko, by go uzdrowić. W tej sytuacji nie ma miejsca na wstyd.
Człowiek nie dostrzega popełnianych przez siebie błędów. Nie jesteś w stanie się zoperować i poprowadzić swojej psychoanalizy – tak samo nie dostrzeżesz wszystkich usterek we własnym tekście. Myślicie, że sama sprawdzałam ten artykuł? Gdyby tak było, na pewno znaleźlibyście w nim kilka rażących usterek.
Czego możesz się spodziewać po pracy na stanowisku redaktora?
- Pełnienia kilku funkcji jednocześnie – redaktora merytorycznego, korektora, nauczyciela, copywritera, content designera.
- Codziennej, żmudnej walki z anglicyzmami, których tłumaczenie to niejednokrotnie walka z wiatrakami.
- Roli szarej eminencji. Za poprawione błędy nie dostaniesz laurów, natomiast przeoczone na pewno zostaną wytknięte.
- Współpracy z zespołami content marketingu, social media i nie tylko – grupami utalentowanych, kreatywnych ludzi, którzy pracują dużo, szybko, a zakres ich działań jest różnorodny.
- Satysfakcji płynącej z przekazywania wiedzy i obserwowania postępów.
- Rozczarowania wynikającego z braku postępów pomimo dzielenia się wiedzą.
- Zetknięcia z szerokim zakresem tematów, co sprawia, że zyskujesz wiedzę z nowych dziedzin, także tych dotychczas nieoswojonych: motoryzacji, finansów, aranżacji wnętrz, architektury, turystyki itp.
- Satysfakcjonującej twórczości – zmiany tego, co kreatywne, na jeszcze bardziej kreatywne, jeszcze bardziej zachęcające, jeszcze ciekawsze.
- Nużącej odtwórczości – pisanie do internetu to lawina schematów, reżim słów kluczowych, standaryzacja tekstów, wymagania klienta.
Redaktor zawsze umiera ostatni…
…a jego zespół wynosi go na ramionach i organizuje mu godny pogrzeb. Później pozostaje tylko wysłać materiały do accounta, który zgasi światło. 😉