Uwaga: Do rozdania mamy 3 egzemplarze książki. Pytanie konkursowe pojawi się w naszym jutrzejszym newsletterze (zapisy do newslettera – TUTAJ). Bądźcie czujni!
O książce
Zobacz również
Czy otwartość umysłu to umiejętność, którą można posiąść? Adam Grant twierdzi, że tak, i pokazuje, jak można kształtować naszą elastyczność intelektualną. Grant jest profesorem w Wharton School, autorem bestsellera Buntownicy i podcastu WorkLife oraz gwiazdą konferencji TED, którego wystąpienia obejrzało ponad 25 mln odbiorców. W swojej nowej książce pt. Leniwy umysł wziął na warsztat niezwykle trudną sztukę weryfikacji własnego zdania i refleksji nad słusznością wyznawanych poglądów. Podpowiada, jak czerpać radość z faktu wykrycia błędu we własnym myśleniu, jak podczas rozgorączkowanej debaty wydobyć na powierzchnię największe niuanse i jak tworzyć szkoły czy miejsca pracy nastawione na naukę i rozwój przez całe życie. Czytając jego książkę, dowiemy się m.in., dlaczego wybiegającym myślami w przyszłość przedsiębiorcom zdarza się ugrzęznąć w przeszłości; dlaczego noblista cieszy się, że się pomylił; co robi międzynarodowy mistrz sztuki dyskutowania, aby przeforsować swoje argumenty; jak oscarowy reżyser prowadzi produktywne kłótnie, a także jak zbudować w firmie kulturę uczenia się i gotowość do weryfikacji nawet najlepiej nakreślonych planów. Bo warto czasem zastanowić się jeszcze raz. Dzięki temu można znaleźć nowe rozwiązania starych problemów, a być może także dzięki starym rozwiązaniom uporać się z nowymi problemami.
Książka Adama Granta pomaga zinternalizować sobie wszystko, co większość z nas już instynktownie wie. To zaproszenie do wyzbycia się poglądów, które nam już nie służą. To zachęta do tego, aby uwolnić się od nieracjonalnego przywiązania do stałości, a na pierwszy plan wydobyć elastyczność myślenia, ciekawość i pokorę. Być może wiedza to potęga, ale mądrość zdobywa się wtedy, gdy się wie, czego się nie wie. A trudno sobie wyobrazić właściwszy moment na weryfikację przyjętych założeń. Pandemia koronawirusa udowodniła, że wielu liderów na całym świecie ma z tym problem, ale także że nasza indywidualna elastyczność myślowa została wystawiona na nie lada próbę. Rzeczywistość wymusiła na nas weryfikację wielu dotąd oczywistych dla nas założeń: że bezpiecznie można udać się do szpitala, do restauracji albo z wizytą do rodziców czy dziadków; że większość z nas nigdy nie będzie pracować zdalnie ani uczyć dzieci w domu; że papier toaletowy i mydło do rąk będą zawsze dostępne w miarę potrzeb. Najwyższy zatem czas, by usprawnić proces analizy przyjętych założeń i eliminacji błędnych decyzji, a dokonamy tego dzięki przekrojowym danym, realnym studiom przypadków i opiniom najwybitniejszych światowych ekspertów w tym temacie, które znajdziemy w książce Leniwy umysł.
O autorze
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Adam Grant zajmuje się psychologią organizacji w Wharton School, gdzie od siedmiu lat plasuje się na czele rankingu najlepszych wykładowców. Jego książki sprzedają się w milionach egzemplarzy, jego wystąpienia z konferencji TED zostały odtworzone już ponad 25 milionów razy, a jego podcast WorkLife with Adam Grant bije rekordy frekwencyjne. Jego pionierskie badania inspirują ludzi do weryfikacji zupełnie podstawowych założeń na temat motywacji, szczodrości i kreatywności.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Uważany jest za jednego z najważniejszych teoretyków zarządzania, znalazł się na liście 40 under 40 prowadzonej przez „Fortune”. American Psychological Association oraz National Science Foundation uhonorowały go nagrodami za dokonania naukowe. Grant ukończył studia licencjackie na Harvard University, a doktorat robił na University of Michigan. Startował w amerykańskich igrzyskach olimpijskich dla młodzieży w skokach do wody z trampoliny.
Fragment książki
NIGDY NIE PRZESTAWAJ WĄTPIĆ
Analizując proces weryfikacji własnych poglądów, doszedłem do wniosku, że często ma on charakter cykliczny. Punktem wyjścia jest w tym wypadku intelektualna pokora – świadomość tego, czego się nie wie. Każdy z nas powinien być w stanie wskazać wiele różnych obszarów, na których się nie zna. Ja nie znam się na sztukach pięknych, rynkach finansowych, modzie, chemii i jedzeniu. Nie wiem też, dlaczego w piosenkach brytyjski akcent tak szybko upodabnia się do amerykańskiego i dlaczego nie da się samego siebie połaskotać. Świadomość własnych słabości jest niezbędna, żeby zacząć wątpić. Z chwilą gdy zaczynamy podważać nasze aktualne wyobrażenia o różnych sprawach, rozbudzamy w sobie potrzebę odnalezienia brakujących nam informacji. W ten sposób odkrywamy coraz to nowsze rzeczy, co z kolei pomaga nam zachować pokorę, ponieważ utwierdza nas w przekonaniu, że nadal jeszcze wielu rzeczy nie wiemy. Być może wiedza to potęga, ale mądrość zdobywa się wtedy, gdy się wie, czego się nie wie.
W myśleniu naukowym duma schodzi na dalszy plan, a jej miejsce zajmuje pokora, wątpliwości odgrywają większą rolę niż pewność, a ciekawość bierze górę nad potrzebą zamknięcia tematu. Z chwilą wyjścia z trybu naukowca cykl weryfikacji przekonań zostaje przerwany, a jego miejsce zajmuje cykl utwierdzania się w przekonaniach. Kaznodzieja nie potrafi dostrzec luk w swoich rozważaniach, wierzy bowiem, że zdołał dotrzeć do prawdy. Duma karmi pewność, która wypiera wątpliwości, a wtedy do głosu dochodzi prokurator. W tym momencie zaczynamy wkładać wiele wysiłku w to, żeby nakłonić innych do zmiany zdania, sami jednak w ogóle nie jesteśmy do tego skłonni. I tak oto popełniamy błędy poznawcze: błąd potwierdzenia i błąd oczekiwania. Wcielamy się w rolę polityków, którzy nie dopuszczają do siebie wszystkiego tego, co może się nie spodobać ich „wyborcom” – rodzicom, przełożonym czy kolegom z liceum, którym akurat próbują zaimponować – lub puszczają to mimo uszu. Organizowanie show pochłania nas do tego stopnia, że prawda zostaje zepchnięta na dalszy plan, a my utwierdzamy się w mniemaniu o słuszności własnych przekonań i zaczynamy wykazywać się arogancją. Kto tak postępuje, łatwo może paść ofiarą syndromu grubego kota – wyrzec się potrzeby ciągłej weryfikacji własnych przekonań i po prostu spocząć na laurach.
Na przykładzie historii BlackBerry możemy zaobserwować, jak Mike Lazaridis wpadł w pułapkę cyklu utwierdzania się w przekonaniach. Był tak dumny ze swojego wynalazku, że nabrał nadmiernej pewności siebie. Absolutnie najlepiej widać to na przykładzie klawiatury, z której nie chciał zrezygnować na rzecz ekranu dotykowego. Uznawał klawiaturę za wielką zaletę BlackBerry i bronił jej z zapałem godnym kaznodziei, jednocześnie oskarżycielskim tonem wytykając urządzeniu marki Apple jej brak. Gdy akcje firmy zaczęły tracić na wartości, Mike uległ błędom potwierdzenia i oczekiwań, nazbyt chętnie wsłuchując się w głosy fanów swojej marki. „Nasz produkt to ikona”, mówił o BlackBerry w 2011 roku. „Korzystają z niego firmy, korzystają z niego liderzy, korzystają z niego gwiazdy”. Do 2012 roku jedna czwarta globalnego rynku smartfonów należała już do iPhone’a, a Mike nadal opierał się wizji wstukiwania czegokolwiek w szklany ekran. „Nie rozumiem tego”, powiedział podczas zebrania rady dyrektorów, wskazując na telefon z ekranem dotykowym. „Klawiatura to jeden z powodów, dla których ludzie kupują BlackBerry”. Niczym polityk prowadzący kampanię wyłącznie wśród swoich zwolenników, Mike skupiał się na przywiązaniu milionów dotychczasowych użytkowników do klawiatury, lekceważąc fascynację miliardów potencjalnych użytkowników ekranem dotykowym. Gwoli ścisłości dodam, że ja tęsknię za klawiaturą i cieszę się, że ktoś rozważa jej przywrócenie.
Gdy Mike w końcu zdecydował się na zmianę sposobu myślenia o ekranie i oprogramowaniu, część jego inżynierów odmówiła porzucenia dotychczasowego dorobku. Nie tylko szef miał kłopot z weryfikacją swoich dotychczasowych przekonań. W 2011 roku anonimowy pracownik wysokiego szczebla napisał list otwarty do Mike’a i drugiego z dyrektorów generalnych. „Śmialiśmy się, że oni próbują wepchnąć komputer do telefonu i że nic z tego nie będzie”, można w nim było przeczytać. „A teraz jesteśmy spóźnieni o trzy albo cztery lata”.
Przekonania mogą stać się więzieniem, w którym sami się zamkniemy. Sposobem na wyzwolenie się z niego nie jest spowalnianie procesu myślenia, lecz przyspieszanie weryfikacji dotychczasowych przekonań. To dzięki temu Apple zdołał wrócić znad krawędzi bankructwa i stać się najwyżej wycenianą firmą na świecie.
Legenda odrodzenia Apple’a zdaje się skupiać na geniuszu jednego człowieka, Steve’a Jobsa. Można z niej wyczytać, że iPhone powstał dzięki jego determinacji i klarowności jego wizji. W rzeczywistości Jobs był radykalnym przeciwnikiem kategorii telefonów komórkowych. Za urzeczywistnieniem tej wizji opowiadali się jego pracownicy i to oni zdołali go przekonać do zmiany zdania i stworzenia produktu, który odmienił los firmy. Jobs co prawda potrafił „myśleć inaczej”, ale pochwały za weryfikację przekonań powinni zbierać przede wszystkim jego pracownicy.
W 2004 roku mała grupa inżynierów, projektantów i marketerów próbowała przekonać Jobsa, aby na bazie niezwykle popularnego iPoda stworzyć telefon. „A po jaki *** mielibyśmy to robić?”, wściekł się Jobs. „To najgłupszy pomysł, z jakim się kiedykolwiek spotkałem”. Zespół zgłosił, że niektóre nowe telefony oferują swoim użytkownikom możliwość odtwarzania muzyki, Jobs martwił się jednak, że nowa oferta mogłaby zaszkodzić świetnie prosperującemu iPodowi. Z wielką niechęcią odnosił się do producentów telefonów komórkowych i nie chciał projektować produktów pod dyktando operatorów. Zdarzało mu się niekiedy roztrzaskać telefon na kawałki, jeśli połączenie zostało zerwane albo oprogramowanie zawiodło. Podczas prywatnych spotkań i publicznych wystąpień zarzekał się, że nigdy, absolutnie nigdy nie będzie produkować telefonów.
Tymczasem grupa inżynierów Apple’a już zgłębiała ten temat. Wspólnie próbowali też przekonać Jobsa, że nie zdaje sobie sprawy z zakresu własnej niewiedzy. Zachęcali go, żeby krytycznie odniósł się do własnych przekonań. Twierdzili, że da się skonstruować smartfon, który zachwyci użytkowników, i w ten sposób zmusić operatorów, żeby się dostosowali do oczekiwań firmy Apple.
Z badań wynika, że gdy napotykamy opór wobec zmian, warto w rozmowach skupiać się na tym, czego one nie będą dotyczyć. Wizja zmiany może przerażać mniej, gdy się ją przedstawi jako element wizji ciągłości: strategia ewoluuje, ale zachowujemy dotychczasową tożsamość.
Inżynierowie blisko współpracujący z Jobsem zdawali sobie sprawę, że właśnie w ten sposób najłatwiej im będzie go przekonać. Zapewniali, że nie chodzi im o to, aby firma Apple zajmowała się produkcją telefonów – nadal miała pozostać firmą komputerową, tyle że oferującą również telefony. Już wtedy klienci firmy Apple mogli nosić w kieszeni 20 tysięcy piosenek, może więc należało wepchnąć im do tych kieszeni coś jeszcze? Trzeba było zweryfikować założenia technologiczne, ale w taki sposób, aby tożsamość na tym nie ucierpiała. Po pół roku drążenia tematu Jobs wykazał w końcu zainteresowanie i wyraził zgodę na realizację projektu, a wówczas dwa odrębne zespoły rzuciły się do prowadzenia eksperymentów – poszukując odpowiedzi na pytanie, czy lepiej wzbogacić iPoda o możliwość wykonywania połączeń głosowych, czy też raczej sprowadzić Maca do postaci miniaturowego tabletu, z którego można by też dzwonić. Po czterech latach od premiery iPhone generował już połowę przychodów firmy Apple.
iPhone to wielki krok na drodze do weryfikacji koncepcji smartfona. Odkąd ten produkt powstał, kolejne innowacje miały charakter stopniowy. Nowe produkty różniły się od poprzednich rozmiarami i kształtami, miały lepsze aparaty i pojemniejsze baterie, jeśli jednak chodzi o zasadnicze zastosowania czy doświadczenie użytkownika, niewiele się zmieniało. Patrząc z perspektywy czasu, można się zastanawiać, czy gdyby Mike Lazaridis wykazał się większą otwartością na innowacje, to Apple i Blackberry nie konkurowałyby teraz o to, kto zaproponuje ciekawszą koncepcję smartfona.
Klątwa wiedzy polega na tym, że człowiek przestaje myśleć o tym, czego nie wie. Zdolność do krytycznej oceny sytuacji wymaga umiejętności – i chęci – otwarcia umysłu. Jestem przekonany, że nawyk weryfikacji przekonań będzie odgrywać coraz istotniejszą rolę w naszym codziennym życiu. Oczywiście mogę się mylić. A jeśli tak jest, to postaram się czym prędzej zweryfikować to przekonanie.