fot. vilniusgspot.com
Promocja opiera się na haśle „Vilnius: the G-spot of Europe” („Wilno: Punkt G Europy”) w parze z zabawnym sloganem: „Nobody knows where it is, but when you find it, it’s amazing” („Nikt nie wie, gdzie leży, ale jak go znajdziesz, jest niesamowicie”). Co prawda narusza tabu, ale robi to kunsztownie. Głównymi nośnikami kampanii są plakaty, 15-sekundowe spoty oraz strona www (vilniusgspot.com) – wszystkie bazują na dwuznaczności.
Zobacz również
fot. www.govilnius.lt
Chociaż sama kampania wystartowała co najmniej 8 miesięcy temu, teraz ruszyła jej druga odsłona. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że termin jest nieprzypadkowy, bowiem we wrześniu Litwę odwiedzi papież Franciszek. Szum wokół akcji gwarantowany.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
PS
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jeden z użytkowników Reddita zauważył, że kampania może być tematyczną odpowiedzią na lekceważące słowa rosyjskich polityków, którzy umniejszając rolę Litwy na świecie, wskazują ją jedynie jako cel seksturystyki. Oficjalnie jednak koncepcja jest wynikiem konkursu, a autorami zwycięskiej pracy są Jurgis Ramanauskas i Skaistė Kaurynaitė.
PS2
Są jednak marki, które nie umieją balansować na tej krawędzi i zamiast zabawnej dwuznaczności, promują estetyczny gniot podszyty wulgarnością. Tak jak 4 lata temu pewien producent pasztetów, który upiększył nasze miasta hasłami „Jeszcze nie miałam tego w ustach”.
PS3
Jednym z przykładów, jak skutecznie można się wyłożyć na reklamie opartej na aluzjach seksualnych, jest kampania producenta napoju energetycznego Devil Energy Drink. Producent napoju wyrokiem sądu musiał przeprosić za naruszenie dobrych obyczajów i zapłacić 60.000 zł na rzecz fundacji zajmującej się polskimi uczniami ze Wschodu.