Skoro kupujemy oczami, zacznijmy skutecznie sprzedawać obrazem – produkty e-commerce w wynikach Google Grafika

Skoro kupujemy oczami, zacznijmy skutecznie sprzedawać obrazem – produkty e-commerce w wynikach Google Grafika
Kto z was, podobnie jak ja, wyszukuje produkty w internecie, korzystając w pierwszym kroku jedynie z wyników wyszukiwania Google Images? Wiem, że jest nas coraz więcej i wie o tym również sam Google, udoskonalając wyszukiwanie obrazem o nowe, wygodne dla użytkowników opcje.
O autorze
4 min czytania 2017-12-04

Istotne dla tego artykułu będzie jednak to, żeby właściciele e-commersów uświadomili sobie, jak ich potencjalni klienci szukają produktów w internecie oraz jak Google im w tym pomaga. Co zrobić, żeby to nasz produkt, był pierwszym w wynikach image search? I jaka magia kryje się za sposobem odczytywania treści obrazów przez Google?

Korzystanie z wyników wyszukiwania Google Images

Przeprowadziłam test na żabie :). Krótkie story; Koleżanka z pracy ma pendrive, którego dostała w prezencie. Jest on nie tylko praktyczny, ale też przekomicznie wygląda w użyciu – chcę takiego samego.

Opcja 1

Wchodzę na stronę images.google.com i wpisuję najprostsze i najtrafniejsze słowa kluczowe “żaba pendrive” – et voilà. Pierwszy wynik to dokładnie ta żaba!

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Niestety jest to Archiwum Allegro. Dlaczego Google podpowiedział mi ten właśnie wynik jako pierwszy? Z pewnością ze względu na moc samej witryny, ale przede wszystkim dlatego, że zdjęcie posiada atrybut alt zawierający wpisane przeze mnie słowa kluczowe.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

W serwisie Allegro, tytuł aukcji jest automatycznie zaciągany jako alt obrazu. Bardzo sprytne zważywszy na fakt, że wielu sprzedających dodaje zdjęcia, których nazwa pliku nie jest poprawna (najczęściej jest to np. IMG_4387).

Wracając do żaby – aukcja jest nieaktualna. I w tym momencie Google zachowuje się jak prawdziwy, dobry wujek i rozczarowanemu użytkownikowi z zapuchniętą od płaczu buzią pokazuje sześć powiązanych obrazów. Już wśród nich widzimy dwa takie same pendrive’y, a mamy jeszcze opcję “wyświetl więcej”.

Najistotniejszy jest tu jednak przycisk “Odwiedź stronę”, który z pojedynczych wyników wyszukiwania Google Grafika przenosi nas bezpośrednio na podstronę tego konkretnego produktu z opcją koszyka. I tak znalazłam 3 miejsca, w których mogłam kupić poszukiwany produkt.

Prawda jest taka, że najlepsze title i opisy meta nie podpowiedziałyby mi, który wynik to poszukiwana przeze mnie żaba (oznaczony na fioletowo link, w który kliknęłam, to było pudło).

Opcja 2

Zamiast wpisywać w okienko wyszukiwarki frazy, zrobiłam zdjęcie pendriva i udostępniłam w kokpicie Google Images. Wykorzystałam do tego zdjęcie, które widzicie w ikonie wpisu. Jest to więc foto o bardzo wąskim kadrze, z bardzo małą głębią ostrości, szumem, a w dodatku, nazwa pliku to ikona1.jpg. I co się okazało?

Google wie, że na zdjęciu jest żaba, co więcej, w “obrazach podobnych wizualnie” odgaduje, że najprawdopodobniej nie szukam prawdziwego płaza, ale przedmiotu/zabawki. Takim sposobem wyniki wyszukiwania obrazem w jakiś 90% kierują do sklepów internetowych lub platform handlowych.

Zobaczcie, co się stanie w momencie, kiedy wrzucę ujęcie, na którym dobrze widoczny jest łańcuszek z ikoną USB na czerwonym tle.

Google odgaduje, że szukam pendrive’a w kształcie breloku i wyświetla mi opcje w podobnej kolorystyce. Może nie zadziałało idealnie, ale jak to w ogóle jest możliwe?

Tu się dzieje wspomniana na samym początku magia. Znacie CLOUD VISION API? To platforma stworzona do zrozumienia przez roboty contentu, który widoczny jest na grafikach. Przede wszystkim jej zadaniem jest określenie przedmiotu, który dominuje na zdjęciu (żaba, kubek, morze), wizualne rozpoznawanie znaków (ikona USB, logo na puszce Coca-Coli), wykrywanie treści nieodpowiednich (pornografia – SafeSearch), określenie lokalizacji na podstawie charakterystycznego punktu (Statua Wolności), a nawet… (!) odczytywanie emocji z twarzy na podstawie umiejscowienia oczu czy nosa.

Narzędzie przetestować można samemu i tak właśnie robię ze zdjęciem żaby z ikony wpisu.

Tadam! Google perfekcyjnie określił, że jest to żaba, kręgowiec, zielony płaz, ale także designerski, technologiczny produkt sfotografowany w dużym zbliżeniu. Koniecznie sprawdźcie pozostałe opcje tego narzędzia 🙂

Dzięki powyższemu testowi wiemy, na co należy zwrócić uwagę w fotografii produktowej, biorąc pod uwagę skuteczności wyszukiwania w wynikach Google Images. Zatem poniżej kilka konkretów w pigułce.

Optymalizacja zdjęć produktów pod kątem SEO

Czyli o czym musisz pamiętać, aby zwiększyć ruch organiczny wynikający z przekierowania z danego obrazu na stronę źródłową.

  1. Nazwa pliku powinna:
    – zawierać słowa kluczowe,
    – być możliwie krótka,
    – być zapisana z łącznikami bez polskich znaków; /pendrive-TDK-4gb-zaba.jpg.
  2. Atrybut alt powinien krótko i treściwie opisywać, co jest widoczne na obrazie. Pamiętaj, że ten sam opis kilku zdjęć na jednej podstronie [„pendrive żaba„] to przeoptymalizowanie. Alty powinny być naturalne i dywersyfikowane. “pendrive zielona żaba z brelokiem”, “pendrive żaba brelok do kluczy”, “pendrive 4 gb w kształcie żaby”.
  3. Rozmiar pojedynczego pliku .jpg lub .png nie powinien przekraczać 150 kB.
  4. Zdjęcia powinny być zapisywane w tematycznych folderach wg kategorii, dzięki czemu link produktu będzie właściwy; /dyski-pendrive-napedy/pendrive-pamiec-usb/pendrive-TDK-4gb-zaba.html
  5. Ważny jest również tekst w otoczeniu zdjęcia. Powinien on kontekstowo nawiązywać do tego, co przedstawia obraz.

Musisz wiedzieć, że istnieje znacznie więcej czynników rankingowych dla zdjęć. Nie piszę o nich dlatego, że odnoszą się m.in. do linkowania, samej treści czy nagłówków.

Unikalny i skuteczny visual content produktowy

  1. Unique content. Wyróżnij się unikalnymi zdjęciami najwyższej jakości. O ile to możliwe, nie korzystaj z bazy producenta i stwórz własny content zdjęciowy.
  2. Jakość, jakość, jakość. Powierz sfotografowanie produktów swojego sklepu profesjonalistom. Zdjęcia muszą być właściwie oświetlone, odzwierciedlać realne kolory, ukazywać detale produktu w ostrości bez ich zniekształcenia.
  3. Jedno zdjęcie to za mało. Każdy produkt powinien zawierać galerię ujęć z możliwością zoomowania, w których można będzie zobaczyć każdą jego stronę/część. Tym bardziej, jeżeli występuje on np. w kilku wersjach kolorystycznych.

  4. Produkt w aranżacji. Szczególnie tyczy się to sklepów branży home & garden. Biała lampa na białym tle z pewnością nie zachęci do kupna tak skutecznie, jak zaprezentowana w aranżacji modnego, skandynawskiego living roomu. [Pamiętaj, że w Google Grafika użytkownicy często szukają inspiracji wnętrzarskich]. Poza tym dobrze zaprezentować produkt w użyciu chociażby dlatego, aby oddać jego realne rozmiary czy sposób działania.

Treści w internecie konsumujemy błyskawicznie, w pierwszej kolejności skupiając się na obrazie (pisałam o tym we wcześniejszym artykule). Jeżeli więc produkt nie zwróci naszej uwagi, nie spodoba nam się w pierwszym, wizualnym odbiorze, nie będziemy chcieli przejść na jego podstronę, aby dowiedzieć się o jego specyfikacji technicznej, a nawet po to, żeby poznać jego cenę.

To ludzka natura, która nie zmienia się od lat. Rzędy wyników wyszukiwania Google Grafika, to po prostu współczesne, wirtualne półki sklepowe. Pamiętaj o tym, umieszczając na nich swój produkt.

 

Podczas pisania artykułu nie ucierpiał żaden płaz.