W październiku podzieliłam się z Wami czterema typami osób, które w błędny sposób korzystają z portalu LinkedIn, pozbawiając się często szans na wartościowe współprace.
Poznaliśmy wówczas Wszechstronnego człowieka renesansu, który zna się na wszystkim, Ofertomiotacza, który strzela swoimi usługami na oślep, Panią/Pana Prywatę, którzy do swojej sieci zapraszają tylko znajomych z podstawówki, a także Człowieka enigmę, który na LinkedInie występuje pod przykrywką i nie zdradza swojej tożsamości.
Zobacz również
Na tym jednak lista się nie kończy, zatem pora na kolejną porcję osobowości występujących na LinkedInie, z których lepiej nie brać przykładu.
Błąd 5: Podejrzliwiec
Wszędzie węszy spisek i wie, że przezorny zawsze ubezpieczony. Również na LinkedIn czuje się wiecznie zagrożony, dlatego strzeże tajników swojej działalności i to samo zaleca swoim pracownikom. Konkurencja nie śpi i na pewno śledzi każdy jego krok, dlatego woli nie dzielić się sukcesami swojej firmy, ani nie pokazywać zespołu, bo jeszcze „tamci” ukradną mu pomysły i pracowników. Nie dzieli się case studies, nie opowiada o działaniu swoich produktów, a jeśli już mówi o swojej firmie, to bardzo zdawkowo, aby konkurencja nie mogła przypadkiem wykorzystać tego na jego niekorzyść.
Tym, czego Podejrzliwiec nie wie, jest fakt, że przy okazji swojej skrytości traci możliwość nawiązania współpracy z kolejnymi klientami. Bo skąd mieliby oni wiedzieć, że warto z nim współpracować, skoro nie do końca wiadomo, czym się zajmuje i jakie ma doświadczenie w branży?
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Oczywiście nie chodzi o to, aby podawać na dłoni cały know how organizacji i zaplecze technologiczne. Jednak możemy edukować rynek i pokazywać zalety naszych produktów/usług, nie dając jednocześnie gotowej recepty na to, jak je skopiować. To właśnie case studies, historie udanych współprac czy pokazanie ludzi, którzy stoją za marką, wzbudzają największe zaufanie. A konkurencja na pewno ma na głowie więcej zadań niż śledzenie w kółko każdego kroku Podejrzliwca i kopania pod nim dołków.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Błąd 6: Człowiek Sukcesu
Nie ważne, czy udało mu się przebiec maraton, czy odkręcić słoik ogórków – każde osiągnięcie musi zostać podkreślone na platformie Linkedin, a dzięki odpowiednim zabiegom stylistycznym mamy wrażenie, że Człowiek Sukcesu od rana do nocy zwycięża na każdym polu.
Żeby było jasne – LinkedIn to jak najbardziej przestrzeń do dzielenia się sukcesami i pokazywania tego, co udało nam się osiągnąć na polu zawodowym. Ważne jest jednak, aby przy okazji nie przeinaczać rzeczywistości i zachować zdrowy rozsądek.
Twoja firma zatrudniła pięciu nowych pracowników? Zdobyłeś nowy certyfikat? Chwal się, jak najbardziej! Jednak posty w stylu „Wstaję o 6:00 rano i biegnę 20 km do pracy, aby o siódmej wypić smoothie i zdobyć przy okazji osiem nowych kontraktów. Następnie idę na tenisa z Billem Gatesem, otwieram trzy nowe start-upy i przekazuję milion dolarów na organizacje charytatywne” nie wyglądają wiarygodnie i wywołują u odbiorcy poczucie totalnej przegranej. A przecież niczyje życie nie jest idealne, nawet milionerów z jachtami.
Człowiek Sukcesu chętnie podkreśla, że każdy może (tak jak on) 24 godziny na dobę być zwycięzcą, a jedyne ograniczenia istnieją w naszych głowach. Gdy przeczyta dwie strony artykułu naukowego, na swoim profilu napisze, że ukończył Harvard. Po powrocie z siłowni napisze, że jest trenerem personalnym i Ironmanem. Ale czy tak rzeczywiście jest?
Ważne, aby media społecznościowe w pewnym stopniu odzwierciedlały rzeczywistość i nie były tylko cukrową bańką, w której wszystko jest słodkie i różowe. Za każdym sukcesem stoi ciężka praca i wiele niepowodzeń, dlatego powinniśmy głośno mówić również o tym, co nie jest łatwe i przyjemne.
Błąd 7: Leniuszek
To prawdopodobnie najczęściej spotykany typ na LinkedIn, a jego cząstkę ma w sobie każdy z nas, choć niektórym udaje się go przezwyciężać i zakasać rękawy.
Leniuszek zawsze znajdzie świetną wymówkę, aby się wymigać od regularnej aktywności. „Nie mam pomysłu, o czym pisać”, „ktoś już mnie uprzedził i to udostępnił”, albo „nie mam czasu” to jego ulubione hasła. Choć jest ekspertem w swojej dziedzinie i ma dużą wiedzę, to w momencie logowania na LinkedIn od razu stwierdza, że właściwie to nie ma nic do powiedzenia i nie jest mu to potrzebne.
Jednak w głębi serca Leniuszek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że regularne działania na LinkedIn przynoszą efekty, bo w chwilach zmotywowania sam tego doświadczał. Wie, że gdyby był aktywny i poświęcał chociaż godzinę tygodniowo na postowanie i poszerzanie sieci, mógłby nawiązać kilka cennych relacji biznesowych.
Na szczęście, wielu Leniuszków zmienia swoje podejście, kiedy dostaną pozytywny feedback pod swoimi publikacjami i rozkręcają się powoli, aby dostarczać nam kolejne ciekawe wpisy. Dlatego bardzo ważne jest, aby doceniać merytoryczne posty, w które ktoś włożył serce i zostawić pod nimi polubienie lub komentarz. W każdym z nas drzemie bowiem Leniuszek i warto nawzajem się motywować, aby portal LinkedIn był miejscem pełnym inspiracji i wiedzy.
Błąd 8: Randkowicz
Randkowicz pomylił portale i myśli, że LinkedIn to Tinder. Jego głównym wyznacznikiem w doborze kontaktów jest to, czy umówiłby się z daną osobą na randkę, a kiedy już przyjmiemy jego zaproszenie, to bez oporu proponuje nam wspólną kolację.
Chętnie komentuje zdjęcia osób, które wpadły mu w oko i nie szczędzi przy tym komplementów na temat ich urody i wdzięków. Lubi puścić oczko i napisać „szkolenie z taką pięknością to musi być czysta przyjemność” albo „z takim przystojniakiem to ja bardzo chętnie porozmawiam o współpracy”. Randkowicz zapomina jednak, że LinkedIn to portal BIZNESOWY, nie randkowy. Co za tym idzie, większość użytkowników korzysta z niego, aby znaleźć potencjalnych klientów, podwykoncawców czy wymieniać się wiedzą z kolegami i koleżankami po fachu. W poszukiwaniu męża lub żony najlepiej więc korzystać z aplikacji, które są temu dedykowane i gdzie rzeczywiście obie strony mają podobne intencje. Podrywanie na LinkedIn może bowiem wywołać sporą frustrację u osób podrywanych, a sam Randkowicz prawdopodobnie również nie osiągnie swojego celu.
Szanujmy zatem swój czas i proponujmy spotkania wtedy, kiedy mamy pomysł na współpracę lub ciekawą propozycję biznesową, a nie chęć na romans. LinkedIn to naprawdę świetne narzędzie do budowania marki osobistej i śledzenia trendów branżowych. Aby jednak móc w pełni korzystać z jego zalet, powinniśmy sami przyczynić się do tworzenia wartościowego feedu, dzieląc się naszymi doświadczeniami zawodowymi i inspirując innych. To użytkownicy tworzą media społecznościowe, dlatego tak naprawdę od każdego z nas zależy, jak będą one wyglądać.
Autorka: Aleksandra Batycka – założycielka małej agencji social mediowej z Wrocławia, One Man Orchestra, która w październiku 2021 obchodzi pierwszy rok działania.Wspólnie ze swoim kreatywnym teamem kompleksowo obsługuje komunikację w mediach społecznościowych dla firm technologicznych (i nie tylko). Specjalizuje się w działaniach na LinkedIn i nie ukrywa swojego szczególnego zamiłowania do tej platformy.