Zakupy z płatnościami ratalnymi to popularna usługa, którą wykorzystuje wiele sklepów internetowych rozmaitych branż. O wprowadzeniu przez resort sprawiedliwości nowych regulacji przedsiębiorcy dowiedzieli się na kilka dni przed planowanym na 30 listopada przyjęciem ich przez rząd.
W nowym zapisie Ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim znalazły się informacje o tym, że każdy udzielający kredytu konsumenckiego jest zobowiązany do odebrania od konsumenta oświadczenia o jego dochodach i wydatkach w celu dokonania oceny zdolności kredytowej. Takie oświadczenie ma stanowić następnie część umowy kredytowej. Wynik analizy ryzyka kredytowego ma być podstawą do udzielenia kredytu konsumenckiego niezależnego od kwoty – zasady dotyczą zarówno wydatków rzędu kilkuset, jak i kilku tysięcy złotych.
Zobacz również
Okazuje się, że nowy przepis jest praktycznie niemożliwy do spełnienia, ponieważ nie odpowiada on na aktualne możliwości techniczne w kwestii ustalania informacji o dochodach i wydatkach osób fizycznych.
Kredytodawca byłby zobowiązany do dokonania weryfikacji oświadczenia o dochodach w oparciu o dokumenty przedstawione przez konsumenta uprzednio sporządzone przez jego pracodawcę, Zakład Ubezpieczeń Społecznych lub pozyskane z baz danych takich jak BIK czy BIG. Weryfikacja oświadczenia jest niezbędna, aby kredytodawca mógł skutecznie zbyć wierzytelność powstałą z tytułu umowy w przypadku, kiedy konsument jej nie spłaci. Problem stanowi jednak fakt, że mało kto gromadzi takie dane, a instytucja państwowa nie ma obowiązku udostępniać sklepowi internetowemu informacji chronionych regulacjami RODO.
– Resort sprawiedliwości w uzasadnieniu ustawy mówi o konieczności ochrony starszych konsumentów przed skutkami lichwy, czyli w ich rozumieniu wysokich kosztów pożyczek. Pomija dane mówiące o tym, że osoby 65+ to zaledwie 6,2 proc. klientów online. Wrzutka resortu sprawiedliwości jest nie tylko niesprawiedliwa, ale też w ogóle nie odzwierciedla obecnych możliwości technicznych w zakresie metod ustalania dochodów osób fizycznych. Prawdopodobnie wynika to z tego, że tworzący te przepisy nie dokonali analizy zmieniającego się w ostatnich latach rynku. Dane zaprezentowane w uzasadnieniu pochodzą najczęściej z lat 2014–2016 – zauważa Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
PS
Nowa Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE zakłada wprowadzenie zmian w handlu internetowym w związku ze składaniem reklamacji, umieszczaniem opinii o produktach i konieczności informowania o modyfikacjach cen danego produktu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing