fot. depositphotos.com
We wrześniu 2021 roku prezes UOKiK rozpoczął postępowanie wyjaśniające dotyczące nieprawidłowości w świadczeniu usług przez Amazon EU SARL. Teraz spółka otrzymała zarzuty stosowania nieuczciwych praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.
Zobacz również
Złożenie i potwierdzenie zamówienia to nie zakup?
Według Amazon złożone zamówienie i otrzymanie jego potwierdzenia stanowi jedynie „ofertę nabycia produktu ze strony konsumenta” i nie jest równoznaczne z zawarciem umowy sprzedaży.
– Spółka uważa, że nie jest zobowiązana do dostarczenia towaru i może decydować o realizacji lub anulowaniu transakcji. Dla Amazona wiążąca jest dopiero informacja o faktycznej wysyłce i to, według przedsiębiorcy, stanowi właściwy moment zakupu towaru. Takie postanowienie znajduje się w warunkach sprzedaży oraz na ostatnim etapie procesu zakupowego na platformie – wyjaśnia prezes UOKiK.
Co więcej, zasady o momencie zawarcia umowy sprzedaży zostały zapisane nieczytelną czcionką i umieszczone na samym dole strony. Na ekranie wyróżniono natomiast takie przyciski jak „Kup teraz” (na stronie produktu) lub „Przejdź do finalizacji zakupu” (po dodaniu do koszyka). Zdaniem Urzędu takie sformułowania mogą zostać błędnie odebrane przez kupującego jako zapewnienie, że w momencie złożenia zamówienia dokonuje zakupu, a do transakcji dochodzi od razu z chwilą zapłaty za towar.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Mylące informacje o dostępności i dostawie
UOKiK ustalił również, że informacje prezentowane w serwisie w zakresie dostępności produktów mogą być nieprawdziwe. Okazuje się, że produkty oznaczone jako dostępne, mogą w rzeczywistości nie być w magazynie. Nawet, jeśli klient widzi informację, że sprzedawca posiada określoną liczbę sztuk danego produktu, może okazać się, że ich wysyłka jest niemożliwa do zrealizowania. Ponadto terminy wskazywane w komunikatach o dostawie – np. „zamów w ciągu 2 godzin 34 minut” – są jedynie orientacyjne.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Konsumenci nie mają jednak możliwości dowiedzieć się o tym na etapie składania zamówienia bez zapoznania się z warunkami sprzedaży serwisu. Tylko tam zawarta została informacja o szacunkowym charakterze podawanych danych.
– Konsumenci podejmują decyzje zakupowe pod wpływem różnych czynników. Oprócz ceny, istotne jest, żeby produkt dotarł w oczekiwanym terminie, a sugerując się ofertą Amazona, mogą być przekonani, że sklep im to zapewni. Mają prawo polegać na deklaracjach udzielanych im w serwisie i zakładać, że dostępne funkcje nie wprowadzają w błąd. Gdyby konsumenci wiedzieli, że złożenie zamówienia nie jest jeszcze zakupem, a dostępność produktów i podany czas dostaw są tylko szacunkowe, mogliby nie skorzystać z usług tego przedsiębiorcy – mówi Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.
„Ukryta” gwarancja dostawy
Urząd ma również zastrzeżenia co do sposobu informowania klientów o przysługujących im uprawnieniach w związku z ofertą „Gwarancja Dostawy”.
W przypadku opóźnienia dostawy wybranych produktów, klienci platformy mają prawo zgłosić się do spółki i uzyskać zwrot kosztów. Problem w tym, że konsument nie dowie się o „Gwarancji dostawy” z otrzymanych przy zakupach potwierdzeń. Informacja o usłudze i warunkach, które muszą być spełnione, pojawia się dopiero na etapie podsumowania zakupów, w kolejnych odnośnikach określających szczegóły dostawy. To sprawia, że kupujący może nie zgłosić się po zwrot środków i ich nie otrzymać.
– Niezbędne informacje o przysługujących uprawnieniach powinny być przekazywane w sposób jasny i jednoznaczny oraz we właściwym czasie, czyli już w szczegółach produktu, tak aby umożliwić porównanie go z innymi opcjami zakupu – informuje UOKiK.
Jeśli zarzuty wobec spółki Amazon EU SARL zostaną potwierdzone, spółce grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu.
PS UOKiK stawia zarzuty spółce Wakacje.pl
Zarzut wprowadzania konsumentów w błąd usłyszała również spółka Wakacje.pl. Chodzi o z prezentowanie mylących cen w wynikach wyszukiwania serwisu.
PS 2 Allegro zapłaci 210 mln zł kary?
Prezes UOKiK nałożył karę na Allegro w wysokości 210 milionów złotych. Powód? Firma miała faworyzować własny sklep na swojej platformie marketplace, kosztem innych podmiotów.