Jak dotrzeć do mózgów przebodźcowanych klientów [NM Q&A live]

Jak dotrzeć do mózgów przebodźcowanych klientów [NM Q&A live]

Jak dotrzeć do mózgów przebodźcowanych klientów [NM Q&A live]

W jaki sposób skutecznie docierać do „cyfrowych zombie”? Jak tworzyć brain-friendy komunikację reklamową? Czy marki powinny podejmować tematy związane ze zdrowiem psychicznym?

SPRAWDŹ

Problemy pojawiające się podczas rozmów wideo. Pytamy branżę marketingową o ich doświadczenia

Problemy pojawiające się podczas rozmów wideo. Pytamy branżę marketingową o ich doświadczenia
Dzieci wybiegające przed kamerę i przewracające się tła – śmiesznych filmików ukazujących różne faile podczas calli biznesowych nie brakuje, a przecież te memowe scenariusze pisze samo życie. Jak odnajdują się w tej sytuacji osoby działające w branży marketingowej?
O autorze
6 min czytania 2020-05-25

Czy też zdarza im się pracować ubranym tylko od pasa w górę?

1. Nie ukrywaj się

Myślisz, że uda ci się wymigać od pokazania zaspanego oblicza wymówką o uszkodzonej kamerce lub słabym łączu internetowym? Oczywiście możesz próbować, ale jednak większość rozmówców chce zobaczyć swojego rozmówcę – nawet jeśli ten ma wyjątkowy ‘bad hair day’. O swoich odczuciach związanych z tym problemem opowiada nam Tomasz Kot z Mobile Solutions Center Manager w Billennium.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Tomasz Kot
Mobile Solutions Center Manager w Billennium

Bądźmy szczerzy, calle w „nowym świecie” nie różnią się specjalnie od spotkań, które organizowaliśmy wcześniej. Wciąż musimy zwracać uwagę na sposób ich organizacji, aby zapewnić odpowiednią jakość i żeby uczestnictwo w nich nie było stratą czasu. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy zrezygnować z tej formy kontaktu. Jest wręcz przeciwnie. Jak pokazuje nasze wewnętrzne badanie przeprowadzone wśród pracowników Billennium, blisko połowa ankietowanych wskazała potrzebę kontaktu z ludźmi jako czynnik, który ma największe znaczenie pod kątem powrotu do pracy w biurze.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

To pokazuje, że tęsknimy za normalnymi relacjami, a calle mogą je w pewnym stopniu zastąpić, dlatego nawet w trakcie najważniejszych spotkań, warto poświęcić trochę czasu na small talk. W końcu to teraz często jedyny sposób, żeby budować relacje w zespole czy z klientem. Przy czym należy pamiętać, że sam dźwięk to za mało. Chociaż większość nas i naszych bliskich próbowała odkryć w sobie w ostatnich miesiącach, z różnym skutkiem, talent fryzjerski, a nasze obecne biura nie zawsze nadają się do pokazania, nie bójmy się włączać kamerek. Widok osób czy osoby z którą rozmawiamy pozwala na budowanie lub pogłębianie więzi, no i nie oszukujmy się, bywa też świetnym źródłem anegdotek.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

2. Pokaż mi, co masz w tle, a powiem ci kim jesteś

Można stanąć na tle biblioteczki, przed jakimś dziełem sztuki lub po prostu zostać na swoim miejscu – przy biurku wokół którego panuje totalny chaos. Nie zdziwimy się jednak, gdy na ten bałagan zwrócą uwagę nasi rozmówcy, którzy mogą rzucać kąśliwymi uwagami. Jeśli chcemy tego uniknąć są dwa wyjścia – posprzątać chociaż fragment pokoju za swoimi plecami albo (opcja dla leniwych) skorzystać z wirtualnego tła, które przysłoni cały ten kwarantannowy barłóg. Jednak to rozwiązanie również nie jest bez wad.

Tomasz Kot
Mobile Solutions Center Manager w Billennium

Amerykańscy dziennikarze regularnie pytają swoich gości w trakcie wideo wywiadów, czy mają na sobie spodnie, a odpowiedź nie zawsze brzmi „tak”, bynajmniej nie dlatego, że ktoś ma na sobie spódnicę. W trakcie moich rozmów, na wszelki wypadek, nie zadaję tak niewygodnych pytań, ale sam byłem świadkiem sytuacji, gdy np. nasza koleżanka korzystała ze sztucznie generowanego tła gdy podeszła do niej jej córka. Tło zaczęło wariować i naszym oczom ukazał się dwugłowy stwór. Innym razem nasz kolega ustawił siebie i kamerę dość niefortunnie, a klosze od lamp w jego mieszkaniu ułożyły się tak, że wyglądał jakby miał uszy Myszki Miki. O nieporządku w kadrze może lepiej nie będę wspominał. Po prostu przypomnę, że przed dołączeniem do rozmowy warto przetestować kamerę wcześniej i upewnić się, że w centralnym punkcie nie leży puste pudełko po pizzy.

3. Home office&kindergarten

Praca zdalna i zamknięte przedszkola to zdecydowanie nie jest najszczęśliwsza sytuacja dla rodziców. Co zrobić z niesfornymi pociechami, które te straszliwie się nudzą podczas odbywania swojej przymusowej kwarantanny? Nie da się niestety zrzucić na nie części swoich obowiązków (a przecież mogłyby za ciebie zrobić ten raport albo chociaż ugotować obiad), więc przez te kilka godzin musisz jakoś pogodzić obowiązki zawodowe i rodzicielskie. O to, czy trzeba się tym aż tak spinać spytaliśmy Martę Tyszer z PR Calling.

Marta Tyszer
PR & communication manager w PR Calling

Jestem mamą dzieci w wieku 4 i 7 lat, calle w godzinach – niekoniecznie uwzględniających domowy rytm dnia – początkowo wywoływały duży stres i frustrację. Na nic zdawało się zamykanie drzwi do pokoju będącego tymczasowym gabinetem i poinformowanie „mama teraz prowadzi ważną rozmowę, nie wchodźcie proszę”. Dopiero, gdy dałam sobie przyzwolenie na odrobinę luzu i wzięłam poprawkę na to, że nie tylko obok mnie płacze dziecko i że większość rodziców jest w tej samej sytuacji, calle przestały mnie męczyć. I cóż, nie zawsze jest idealnie. Zespół doskonale poznał już Anię i Jasia, a ja sama mogłabym stworzyć kilka memów i nie byłyby one gorsze od tych najśmieszniejszych z „internetów”. Przykładami mogę sypać jak z rękawa. Ważna rozmowa, ważny – i poważny w sposobie bycia – klient. Do pokoju wchodzi czteroletnia córka, którą przez chwilę gestami próbuję zbyć. Bez powodzenia, zaczyna się płacz. Przepraszam więc na chwilę rozmówców, próbuję opanować płacz córki, która chce mi powiedzieć na ucho coś – jak twierdzi – najważniejszego na świecie, właśnie teraz. Biorę ją na kolana, nadstawiam ucha i słyszę: JESTEM CHOMIKIEM.

4. Skupienie przede wszystkim

Jeśli nie jesteś zaprawiony w pracy zdalnej, z pewnością doświadczasz teraz problemu ze skupieniem się na swoich aktualnych zadaniach. W domu wiele rzeczy rozprasza – nie tylko to, co wokół ciebie się znajduje, ale też wszystko, co pojawia się w internecie. Dobrze byłoby chociaż, jakby ta ciekawość była związana z tematem telekonferencji, ale pamiętajmy, że czas trwania takiego researchu też należy odpowiednio zaplanować. Jak udało się rozwiązać ten problem Robertowi Sosnowskiemu z REACHaBLOGGER.pl?

Robert Sosnowski
CVO, REACHaBLOGGER.pl

Po sieci rozeszły się zabawne filmiki z wpadkami przy „telekonferencjach”. Dlatego mam wrażenie, że w trakcie kwarantanny wszyscy są bardziej wyczuleni na ew. wpadki. Ponieważ działamy pod presją efektów ekonomicznych COVID i narastającego kryzysu, poziom mobilizacji jest podwójny. Mnie osobiście nie przydarzyły się jakieś szczególne wpadki i nawet dzieci wydają się rozumieć, o co chodzi w „telko”, bo same mają zajęcia prowadzone w podobny sposób. Natomiast odkrywanie fragmentów światów widocznych w kadrach rozmówców wydaje się ciekawe i bardzo sympatyczne. Stanowi miłe urozmaicenie zasadniczych treści komunikacji.

Zauważyłem natomiast, że podczas telko zdarza mi się czasami uprawiać szybki research online w odniesieniu do poruszanych tematów. Zabawne jest, gdy research czasami prowadzi na manowce i uczestnik spotkania odkleja się w pewnym momencie od zasadniczego wątku. To mój case. Dlatego staram się uczestniczyć wyłącznie w niezbędnych rozmowach. I ograniczyłem ich liczbę.

Muszę powiedzieć, że ten czas pracy na kwarantannie, mimo oczywiście wielu wyzwań, był (i w sumie nadal jest) dla mnie czasem ciekawym, innym, wartościowym. Starałem się dużo pracować na zewnątrz (mamy to szczęście, że mam taras i ogródek). Zrealizowaliśmy w tym czasie w Reach a Blogger kilka ciekawych i wartościowych projektów, m.in. akcję „Informuj odpowiedzialnie”, połączoną z rozdaniem medali influencerom. Ogólnie był dla dla mnie bardzo intensywny i bardzo produktywny czas, ale powoli trzeba wracać do „normalności”. Ja osobiście chyba będę trochę tęsknił za tymi dwoma miesiącami. Oczywiście również tęsknie do tego, żeby rynki marketingowe rozhuśtały się ponownie.

5. Nie zapominaj, że nie tylko ty pracujesz zdalnie

Masz już zrobioną listę tasków, zapas kawy pod ręką, w tle leci składanka “home office” i nic nie stoi na przeszkodzie, aby odpalić komputer i w spokoju robić swoją robotę… gdy nagle rozbrzmiewa telefon twojego partner/partnerka. Musi z nim dokładnie omówić ważną sprawę. Z wszystkimi szczegółami i oczywiście na głośnomówiącym. Jeśli nie jesteś jedyną osobą pracującą na zdalnym w twoim domostwie, postaraj jakoś odizolować – wyznaczyć sobie strefę, w której w miarę możliwości będziesz w stanie spokojnie pracować. Jak udało się z tego wybrnąć Dominice Kościółek z agencji KAMIKAZE?

Dominika Kościółek
account executive KAMIKAZE

O dziwo, szybko udało mi się przyzwyczaić do pracy w domu. Tutaj raczej pomogły mi moje cechy charakteru, byłam gotowa na wyzwania i otwarta na nowe doświadczenia. Dziś calle to teraz element mojej codzienności. Musiałam szybko nauczyć się kilku zasad, z którymi w kontaktach face to face nie miałabym żadnego problemu. Oczywiście nie obyło się bez problemów – gdy szczęśliwie kończyłam taski, a za chwilę miałam mieć dwa calle, sielanka została przerwana, bo właśnie okazało się, że partner także pracuje z domu… W powietrzu można było wyczuć napięcie. Dlatego teraz wiem, że takie sytuacje trzeba omówić wcześniej z resztą familii. Ustalmy jasne zasady i wyznaczmy swoją przestrzeń do pracy. Naszą strefę komfortu, która nie zostanie zaburzona nagłym krzykiem i scenami grozy dobiegającymi z czeluści naszego mieszkania podczas video calla.

Czy home office ma w ogóle jakieś zalety?

Dominika Kościółek
account executive KAMIKAZE

Oczywiście! Pomyśl, że w końcu masz możliwość spędzenia całego dnia w spodniach dresowych, czyli super komfort dla ciała. Kolejny plus to zmiana scenerii, kiedy tylko zapragniemy. Przecież nie musisz spędzać większości dnia przy biurku. Zastanów się teraz czy w firmie masz aż tyle możliwości? Co więcej, teraz masz opcję zobaczenia mieszkania swojego kolegi bez wychodzenia z domu!

Jednak zdecydowanie najfajniejszym elementem dnia są wirtualne kawy. Niestety nie zdążyłam poznać osobiście wielu członków zespołu (jestem częścią Kamikaze od początku marca i udało mi się pobyć w biurze tylko tydzień), dlatego nie lada wyzwaniem było dla mnie skontaktowanie się z osobą, która w teamie funkcjonuje pod nietuzinkowym pseudonimem, nie mówiąc już o tym, że nie miałam pojęcia, jak ona wygląda. Jednak pomocna dłoń ludzi, których na szczęście udało mi się poznać, była niezastąpiona. Już z niecierpliwością odliczam dni, kiedy będę mogła napić się z tymi wszystkimi ludźmi tej kawy w realu. Tak po prostu. I nie jeść tych ciastek sama.