Aleksandra Marciniak (Polska Liga Esportowa): Dzięki wzrostowi popularności esport stał się pełnoprawną rozrywką XXI wieku

Aleksandra Marciniak (Polska Liga Esportowa): Dzięki wzrostowi popularności esport stał się pełnoprawną rozrywką XXI wieku
– Dzięki współpracy z esportem przede wszystkim docieramy do młodej, dynamicznej i bardzo wdzięcznej grupy docelowej – na temat działalności PLE, a także o działaniach marek w obszarze esportu rozmawiamy z Aleksandrą Marciniak, head of sale and partnerships Polskiej Ligi Esportowej.
O autorze
10 min czytania 2022-09-12

Gaming i esport stają się coraz bardziej popularne w Polsce. Kim jest obecnie typowy gracz i osoba zainteresowana esportem? Czy można w ogóle określić jeden typ takiego konsumenta?

Na początku musimy rozróżnić gaming i esport. To jest trochę jak w tradycyjnym sporcie. Mamy sport amatorski, w ramach którego każdy może biegać, pływać, jeździć na rowerze itd. Analogicznie w przypadku gier wideo, wszyscy mogą grać i to nazywamy gamingiem. Z drugiej strony mamy sport profesjonalny z zawodnikami, transmisjami, klubami, kontraktami itd. To byłby odpowiednik esportu. Ta różnica jest bardzo ważna, gdyż o ile możemy określić mniej lub bardziej dokładnie obraz fana esportu, to w przypadku profilu typowego gamera trudniej będzie to zrobić.

Według różnych badań ludzi grających w gry w Polsce jest nawet 16-17 milionów. Z jednej strony mamy tu osoby, które grają bardzo dużo i interesują się tym światem, a z drugiej takie, które grają okazjonalnie, na przykład tylko w momencie, gdy czekają w kolejce do lekarza. Dlatego też w przypadku gamerów trudno jest ustalić jedną charakterystykę.

Co ciekawe, wbrew temu, co powszechnie się sądzi, gamerzy to niekoniecznie osoby bardzo młode czy tylko mężczyźni – np. w grach mobilnych przeważają kobiety. Wśród fanów PLE dominuje grupa wiekowa 18-24 lata, ale bardzo liczna jest również grupa 25-34 lata. Nie są to więc osoby bardzo młode. Gry komputerowe istnieją i są popularne już od dłuższego czasu, więc ich odbiorcy też się starzeją, a jednocześnie widzimy stały napływ nowych entuzjastów.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Czy taki wzrost popularności z perspektywy domowych graczy czy obserwatorów odbija się na liczbie zawodników zaczynających swoją przygodę z esportem?

Na pewno. To trochę jak w przypadku słynnej teorii piramidy – im więcej osób jest u jej podstaw w części amatorskiej, tym większa szansa, że będzie więcej osób na jej szczycie, czyli tych zawodników, którzy na poważnie myślą o związaniu się zawodowo z tym obszarem. Takie zjawisko obserwujemy np. w tenisie. Obecnie jako kraj mamy sukcesy w tym sporcie, co przyczynia się do coraz większej liczby dzieci grających w szkółkach tenisowych. Część tych młodych sportowców w przyszłości zostanie profesjonalnymi zawodnikami. Podobnie jest z gamingiem.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Oczywiście wpływają na to również inne czynniki. Na przykład pandemia pomogła znacznie zwiększyć popularność gamingu, ponieważ bardzo dużo osób, nie tylko tych młodych, spędzało więcej czasu przed komputerami. Dzięki temu wzrostowi popularności esport stał się pełnoprawną rozrywką XXI wieku. Ktoś chodzi na koncerty, ktoś ogląda filmy czy mecze, a inni po prostu grają w gry i kibicują innym zawodnikom.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Jak Wy jako PLE staracie się zachęcać nowych graczy do spróbowania swoich sił w esporcie?

Staramy się kompleksowo podchodzić do tematu esportu w Polsce. Z jednej strony prowadzimy profesjonalne ligi w takich grach jak Counter Strike czy VALORANT, w ramach których skupiamy najlepszych graczy i najlepsze drużyny z całego kraju. Z drugiej strony chcemy też ułatwić start w esporcie nowym zawodnikom, którzy albo dopiero zaczynają swoją przygodę, albo chcą już postawić pierwsze kroki w profesjonalnym świecie.

Mamy też cały system niższych lig. Obecnie organizujemy, chociażby PLE Media Expert Cup, czyli rozgrywki, w których mogą występować drużyny nie tylko te topowe, ale także te, które są dopiero na początku swojej profesjonalnej drogi. W ramach tych zawodów uczestnicy rywalizują m.in. o możliwość dostania się do PGE Dywizji Mistrzowskiej, czyli najwyższej klasy rozgrywek.

W przypadku gry VALORANT prowadzimy projekt, który jest skierowany do amatorów i półprofesjonalistów z 21 rynków Europy Środkowo-Wschodniej. Nawet jeśli gracz nie ma skompletowanego zespołu, może bez problemu dołączyć do gry. System na podstawie umiejętności przydziela go do odpowiedniej drużyny, dzięki czemu może on grać, poznawać inne osoby, szkolić się, a także pokazać się potencjalnym łowcom talentów.

Obecnie startujemy także z projektem Nowy Poziom, który jest stworzony w celu popularyzacji esportu i wychowywania nowych talentów. Wzorujemy się tu trochę na systemie znanym ze sportu tradycyjnego. Jeśli ktoś chce grać w piłkę nożną, to od razu wie, co robić – chodzi na zajęcia i treningi w szkole, w klubie piłkarskim; ma możliwość uczestnictwa w zawodach na poziomie powiatu czy województwa, a jeśli mu się uda, to może nawet trafić do reprezentacji kraju. W esporcie tak nie jest i bardzo chcemy to zmienić, czyli umożliwić graczom z całej Polski rywalizację najpierw na poziomie lokalnym, następnie otworzyć im ścieżkę awansu na poziom krajowy, a w konsekwencji do zostania profesjonalnymi graczami. Chcemy dać zawodnikom możliwość m.in. poznania innych graczy z tego samego województwa; dzielenia się swoją pasją i doskonalenia swoich umiejętności. Wskazać im drogę rozwoju, ponieważ zauważamy, że bardzo wiele młodych osób chce profesjonalnie podchodzić do esportu, ale nie zawsze wiedzą, jak się za to zabrać. Nie jest to proste. W grach takich jak FIFA, które są grami jednoosobowymi, jest troszeczkę łatwiej, bo tu liczy się pojedynczy talent. Natomiast w takich grach, jak Counter Strike czy VALORANT, gdzie potrzebna jest cała drużyna, gracze nie zawsze wiedzą, jak rozpocząć swoją profesjonalną przygodę. Dlatego chcemy stworzyć miejsce, w którym takie osoby będą mogły rywalizować, poznawać innych graczy ze swojego województwa, doskonalić swoje umiejętności. Dodatkowo chcemy także organizować dla tej społeczności eventy offline’owe.

Są jakieś kryteria, które będzie musiał spełniać kandydat, żeby się dostać do akademii w ramach Nowego Poziomu?

Absolutnie nie. Jeśli chodzi o Nowy Poziom to wystarczy dostęp do komputera i Internetu, no i oczywiście dobre chęci. Zakładamy, że w projekcie wezmą udział zarówno osoby zaawansowane, jak te na początku swojej drogi z esportem.

Już teraz projekt cieszy się dużym zainteresowaniem także wśród naszych partnerów komercyjnych, ponieważ ma bardzo dużą skalę. Nie mówimy tu o grupie 50 wyselekcjonowanych topowych zawodników, tylko o dotarciu do graczy ze wszystkich powiatów i miasteczek. W czasie, gdy większość osób ma dostęp do komputera i internetu, bariera wejścia do Nowego Poziomu tak naprawdę nie istnieje.

Wraz z PKN Orlen organizujecie zawody esportowe PLE.GG Orlen F1 Cup, natomiast z PGE – zawody Esailing 2022. Możesz powiedzieć coś więcej o tego typu współpracach? Dlaczego zdecydowaliście się na tego typu działania partnerskie? Czy trudno jest przekonać do nich potencjalnych partnerów?

Jako PLE często odwołujemy się do sportu – tzn. nie stawiamy esportu w opozycji do tradycyjnego sportu, tylko uznajemy, że te dwa obszary mogą się przenikać i uzupełniać.To właśnie staramy się pokazywać w naszych projektach. Z Orlenem tworzymy zawody simracingowe, czyli coś, co jest bardzo bliskie tej marce. Wyścigi samochodowe przenosimy ze świata offline’owego do online’u. Orlen jest obecny w Formule 1, a także w innych sportach motorowych. Nasza współpraca jest naturalną konsekwencją tych działań, dodatkiem do nich – wyjściem troszeczkę do innego świata, ale jednak w obszarze marce bardzo dobrze znanym.

Podobnie jest z PGE, które jest partnerem tytularnym Dywizji Mistrzowskiej, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej CS:GO. PGE, podobnie jak Orlen czy Totalizator Sportowy, to ogromny sponsor sportu tradycyjnego. Chcemy pokazać, że nie stoimy w opozycji. Nasze projekty mogą być komplementarne do tego, co te marki już robią. PGE ma w swojej strategii innowacyjność, transformację cyfrową, a nasze projekty wychodzą naprzeciw takim założeniom. Marka PGE jest naszym partnerem zarówno w grze Counter Strike, jak i w ramach eSailingu.

Połączyliśmy siły z PGE i Polskim Związkiem Żeglarskim, czego efektem jest realizacja przez nas zawodów żeglarskich w przestrzeni online’owej, które cieszą się naprawdę sporym zainteresowaniem. Co ciekawe, w tę grę w dużej mierze grają żeglarze i profesjonalni zawodnicy, ponieważ bardzo wiernie odwzorowuje to, co dzieje się na akwenach wodnych.

Partnerzy, z którymi pracujemy, są bardzo otwarci na nasze inicjatywy, ale wychodzimy także do innych marek. Oczywiście współpracujemy z brandami, które naturalnie obecne są w esporcie, czy w ogóle w świecie online’owym, ale też sięgamy po innych partnerów, często takich, którzy nigdy z tym światem nie mieli do czynienia. Pokazujemy im, że na esport można spojrzeć z różnych stron, odczarowujemy mity z nim związane i szukamy takich projektów, które wpasują się w strategię sponsoringową tych marek.

Czy są marki z jakichś obszarów, które mogą w szczególności zyskać na współpracy z wami i ze światem esportu?

Jako pierwsze do głowy przychodzą oczywiście marki endemiczne, które produkują sprzęt komputerowy czy peryferia dla graczy. Jednak w PLE sięgamy szerzej i współpracujemy również z markami z innych segmentów, jak na przykład Lech Free.

Brand ten komunikuje się w ciekawy, niestandardowy sposób. Z Lech Free realizujemy głównie projekty contentowe. W ubiegłym roku stworzyliśmy 5-odcinkową serię „Starcie Lechend”, w której wystąpiły gwiazdy esportu i ambasadorzy Lecha Free, m.in. Damian Janikowski, a z drugiej strony gracze Counter Strike’a z PLE. Rywalizowali oni w parach, wykonując konkretne zadania. Projekt ten został bardzo fajnie przyjęty przez widzów, był bardzo chętnie oglądany i komentowany. Dzięki niemu marka Lech Free dobrze zakorzeniła się w świadomości esportowych fanów.

Współpracujemy także z marką Heinz, która stawia przede wszystkim na otwartość i innowacyjność . Na potrzeby tej współpracy stworzyliśmy projekt HEINZ PLE ALL-STARS, trochę wzorowany na amerykańskich sportach zespołowych. Nasi fani wybierali najlepszych graczy z PLE, którzy następnie rywalizowali z graczami międzynarodowymi. Stworzyliśmy też specjalną, brandowaną marką Heinz mapę, na której fani mogli zmierzyć się ze swoimi idolami.

Realizujemy również sporo lifestylowych aktywacji. Dzięki współpracy z esportem marki zyskują naturalne dotarcie do nowych fanów. Co ważne, fani ci są naprawdę wdzięczną grupą, która docenia takie niestandardowe projekty. Widzimy to, chociażby z naszych badań, w ramach których zawsze pytamy fanów, czy zauważyli sponsorów i daną akcję. Wskaźniki te są zawsze bardzo wysokie, czyli fani esportowi dostrzegają to, co się dla nich robi i bardzo doceniają ciekawe pomysły. Dzięki współpracy z esportem przede wszystkim docieramy właśnie do takiej młodej, dynamicznej i bardzo wdzięcznej grupy docelowej.

Czyli można powiedzieć, że nie ma czegoś takiego, jak próg finansowy wejścia lub próg zależny od wielkości firmy? Czyli nawet mała firma może sobie pozwolić na wejście do świata esportu?

Zdecydowanie. Na małych budżetach również pracujemy. Oczywiście wiadomo, że na większych można wszystko robić z rozmachem, natomiast te małe też pozwalają na realizację ciekawych projektów, które zostaną zauważone przez środowisko gamingowe i esportowe.

Tak jak wspomniałaś świat sportu i esportu są do siebie podobne. Czy jeśli dana marka współpracuje już w świecie sportu, to łatwiej jest ją przekonać do inwestycji w działania w świecie esportu?

Myślę, że w pewnym zakresie jest nieco łatwiej. Jeśli chodzi o esport i sport, to mamy do dyspozycji trochę inne narzędzia, jednak mechanizmy są te same. W obu przypadkach mamy emocje związane z rywalizacją, podziwianych idoli i komunikację z fanami. Dlatego jeśli mówimy o badaniu ekwiwalentu, efektywności sponsoringu, to nasi partnerzy, którzy są obecni w sporcie, wiedzą doskonale, o czym mówimy, czego mogą oczekiwać i mają sprecyzowane cele. Faktycznie czasami trochę łatwiej jest takie marki przekonać, ale to nie jest absolutnie warunek konieczny. Mamy też partnerów, którzy wcześniej w działania sportowe się nie angażowali, np. Heinz, a projekty esportowe z nimi również są bardzo udane.

Jeśli dany klient chciałby wejść w świat esportu, ale nie wie, jak zacząć, to czy może się do Was zgłosić i otrzymać pełne wsparcie w tego typu działaniach?

Jak najbardziej! Lubimy rozmawiać z potencjalnym sponsorem, poznać jego potrzeby, dotychczasowe działania i wtedy dopiero dopasować projekt. W takiej sytuacji udaje się najlepiej odpowiedzieć na cele klienta. Prowadzimy też szkolenia dla naszych sponsorów, ponieważ nie wszyscy znają się na esporcie. Zdarza się, że wprowadzamy ich trochę za rękę w świat esportowy i na każdym etapie staramy się doradzać, żeby projekt był jak najciekawszy i efektywny

Oprócz współprac ze sponsorami, jak PGE czy Orlen, jakie jeszcze działania podejmujecie z markami w celu pozyskania środków na działalność, a także w celu promowania esportu w Polsce?

Niedawno nawiązaliśmy współpracę z Fortuna 1 Ligą. Oczywiście wiadomo, że w Ekstraklasie jest już Ekstraklasa Games, która jest projektem z dużym rozmachem, ale grają tam kluby z większym zapleczem. Natomiast w 1. lidze jest różnie. Mamy kluby z doświadczeniem w takich projektach, ale mamy też takie, dla których będą to pierwsze działania w tym sektorze. Długo konsultowaliśmy z klubami 1. ligi, jak ten projekt miałby wyglądać, ale udało nam się wypracować, mam nadzieję, ciekawy konsensus. Efekty będzie można zobaczyć już tej jesieni.

Prowadzimy także działania dedykowane poszczególnym sponsorom – jeżeli w trakcie rozmów z danym partnerem pojawia się potrzeba zrobienia konkretnego projektu, to jesteśmy w stanie w większości przypadków na tę potrzebę odpowiedzieć, czy to w postaci wydarzenia esportowego offline’owego, zawodów online, projektów contentowych czy też turniejów dla partnerów biznesowych, takich jak ligi biznesowe.

A czy w ekstraklasie i 1. Lidze jest obecnie coraz większe zainteresowanie inwestowaniem we własne drużyny esportowe?

Jest ono spore, natomiast wygląda to różnie w zależności od klubu. Wszystko zależy przede wszystkim od zaplecza finansowego, a także od zaplecza kadrowego. Przyznam szczerze, że byłam bardzo zaskoczona pozytywnym odzewem ze strony tych klubów pierwszoligowych. Marki takie jak Legia Warszawa czy Wisła Kraków inwestują mocno w świat esportu, co jest dość oczywiste. Idą one z duchem czasu, mają fanów, którzy się interesują esportem i już dawno takie działania podjęły. Jednak dużo mniejszych klubów również bardzo pozytywnie się wypowiada o naszej współpracy i chce się w nią zaangażować, co napawa optymizmem. Tak naprawdę, jeżeli kluby rozszerzają swoją działalność w tę stronę, to jest to dla nich duża szansa na dodatkowe skomercjalizowanie i zysk również w wymiarze finansowym.

Wspomniałaś o organizowaniu przez Was międzynarodowego turnieju w grze VALORANT. Możesz go nieco przybliżyć?

Projekt ten obejmuje 21 rynków Europy Środkowo-Wschodniej i sięga aż po Bałkany i Izrael. Widzimy w nim bardzo duży potencjał, co widać, chociażby po oglądalności meczów. Jeśli jakaś polska drużyna rywalizuje na arenie międzynarodowej, to zainteresowanie od razu jest gigantyczne. Mamy tu więc trzy rodzaje korzyści z takiego projektu. Po pierwsze aspekt kibicowski – nasi przeciwko zagranicznym drużynom. Po drugie dajemy zawodnikom możliwość sprawdzenia się na arenie międzynarodowej. Po trzecie takie projekty dają też szansę na pokazanie się różnym markom za granicą. Wiele marek operuje na różnych rynkach jednocześnie, w związku z czym mamy tu dla nich gotowy projekt, w którym dajemy dostęp do bardzo dużej grupy graczy i fanów esportu.

Współpracujecie z organizacjami esportowymi w innych krajach w ramach tego projektu i ogólnie realizowanych międzynarodowo projektów?

Organizujemy je sami, natomiast współpracujemy z lokalnymi firmami, czasem w zakresie produkcji transmisji czy lokalnej obsługi wydarzenia. Natomiast w większości przypadków sami organizujemy te rozgrywki.

Oprócz tego projektu planujecie jeszcze jakieś działania międzynarodowo?

Na pewno jest to największy projekt, ale organizujemy także te mniejsze, jak chociażby PGE Superpuchar na plaży w Gdyni. Tam oprócz polskiej drużyny, która wygrała eliminacje, zaprosiliśmy do udziału znane drużyny zagraniczne. Więc ten aspekt międzynarodowy jest dla nas bardzo istotny. Właściwie ta ekspansja międzynarodowa jest równie istotna, co docieranie do nowych osób zainteresowanych esportem. To są właśnie dwa kierunki działalności PLE – z jednej strony pełna profesjonalizacja i rozgrywki na arenie międzynarodowej, z drugiej stałe poszerzanie grupy zainteresowanych poprzez projekty amatorskie i półprofesjonalne.

Jak oceniasz perspektywy rozwoju esportu w Polsce w najbliższych latach? Możemy spodziewać się dalszych znaczących wzrostów liczby osób zainteresowanych e-rozgrywkami? Czy niedługo marki będą wręcz musiały pomyśleć o włączeniu esportu do swoich działań?

Z całą pewnością ten rynek rośnie. Pokazują to wszystkie dane – zarówno te dotyczące grania w gry, jak i te związane z oglądaniem gier.

Jeśli spojrzymy na tradycyjny sport, to widzimy, że publiczność wielu dyscyplin, jak np. golfa, się starzeje. Nie bez przyczyny Komitet Olimpijski sięga po dyscypliny esportowe. Ma to na celu przyciągnięcie właśnie nowej grupy odbiorców. Wśród młodszych grup komputer jest już nieodłączną częścią życia i to naturalne, że rozmawiają one ze swoimi znajomymi w grze, czy też poznają w niej nowe osoby, tak jak to kiedyś robiło się na podwórku czy trzepaku. W związku z tym również dla marek wejście w świat esportu będzie komunikacyjnym must have. Zresztą ten świat daje dużo nowych możliwości – są influencerzy esportowi, gamingowi, są rozgrywki, eventy. Właściwie dla niemalże każdej marki jesteśmy w stanie dopasować projekt, który będzie dla niej efektywny marketingowo.

 

Artykuł powstał we współpracy z Polską Ligą Esportową.