Chanel odrabia straty po pandemii – jak podała marka, w 2021 roku jej przychody wzrosły do 15 mld dolarów, czyli o 23% w stosunku do poziomu sprzed 2020 roku. Francuski dom mody notuje coraz większe zyski mimo braku obecności w e-commerce (wyjątkiem jest sprzedaż online perfum i kosmetyków). Marka stawia jednak na rozwój sieci swoich 250 salonów, do których niedawno dołączył butik w Design District w Miami. W minionym roku Chanel zainwestowało także w zakup kamienicy w San Francisco, gdzie prowadzi sprzedaż swoich flagowych produktów.
Philippe Blondiaux, CFO Chanel powiedział w rozmowie z The Business of Fashion, że większe zainteresowanie marką ze strony konsumentów to także spory ruch w salonach. Przewidując kolejne wzrosty sprzedaży, marka zamierza zatrudnić ponad 3500 nowych pracowników i otworzyć prywatne butiki z ekskluzywną obsługą kupujących.
Zobacz również
Nowe sklepy będą przeznaczone dla obecnych klientów, którzy są skłonni wydać najwięcej, a jednocześnie chcą uniknąć „wijących się przed salonami kolejek”.
Pierwsze ekskluzywne salony Chanel mają pojawić się w Azji w 2023 roku i można spodziewać się, że ceny w butikach będą znacznie wyższe niż obecnie. Francuska marka od wielu miesięcy konsekwentnie stosuje bowiem podwyżki cen, powołując się na niestabilność kursów walutowych oraz rosnące koszty materiałów. W efekcie od 2019 roku ceny Chanel wzrosły o prawie dwie trzecie, a koszty najpopularniejszych torebek podniosły się nawet o 60% w stosunku do cen sprzed pandemii.
Mimo wyraźnego wzrostu cen i niestabilnej sytuacji gospodarczej na świecie, Philippe Blondiaux zapewnia, że Chanel „będzie w stanie zapewnić solidne wyniki i dalsze wzrosty w kolejnym roku”.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
PS
Niedawno o marce Chanel zrobiło się głośno za sprawą rosyjskich influencerek. Kobiety, które nie mogły dłużej kupować produktów francuskiej marki, na znak buntu przeciw „rusofobii” zaczęły niszczyć własne torebki.
Słuchaj podcastu NowyMarketing