…i „sypanie” niebanalnymi pomysłami z rękawa?
Komentujący zajmowali bardzo różne stanowiska. Byli tacy, którzy odmawiali prawa do nazywania siebie copywriterem osobom, które nie znają zasad poprawnej pisowni (bądź też zwyczajnie nie przykładają do nich większej wagi). Inni byli zdania, że pierwszorzędowym zadaniem copywritera jest bycie kreatywnym i tak naprawdę nic wielkiego się nie stanie, jeśli „wypluje” on nie do końca poprawny stylistycznie (czy pod względem ortografii) claim. Trzecie stanowisko usytuować można mniej więcej po środku. Osoby, które je zajmowały, stawiały pewne warunki (choć często z przymrużeniem oka), pod którymi można copywriterowi drobne błędy wybaczyć. Zdecydowana większość była jednak zgodna, że podstawowe zasady poprawnej polszczyzny dobry copywriter musi znać. Dyskusja ta wywiązała się na grupie powiązanej z tematyką marketingu, stąd też temat potraktowano w taki a nie inny sposób. Warto jednak mieć na uwadze, że wątek dotyczy nie tylko branży reklamowej (w niej samej zresztą istnieją rozbieżności w zakresie definiowania słowa „copywriter”).
Zobacz również
Klasyfikacja copywriterów staje się coraz bardziej rozbudowana, choć są to podziały czasami trochę sztucznie kreowane. Zacznijmy więc od początku. Samo słowo copywriter (zbitka „copy” + „writer”) oznacza z angielskiego osobę, która pisze teksty, nie tylko claimy, slogany czy opisy produktów. Dobry copywriter musi umieć pisać teksty różnego rodzaju (i na różne tematy), dostosować się do oczekiwań klienta a zarazem wiedzieć, jakim językiem zwracać się do grupy docelowej, by skutecznie do niej dotrzeć i osiągnąć zamierzony efekt. Uważam, że umiejętność posługiwania się poprawną polszczyzną to (poza wyżej wymienionymi i kilkoma innymi) kompetencja, jakiej również można od copywritera śmiało wymagać. Dlaczego? Przede wszystkim – to nieodzowny element jego profesji, pobiera za to wynagrodzenie oraz odpowiada za efekty swojej pracy. Pracuje ze słowem, z językiem i narzędzia swojej pracy musi dobrze znać. To podstawa. To jego warsztat. Czy pozwoliłbyś na pomyłki w wyliczeniach inżynierowi budującemu mosty? Mogłoby się to źle skończyć. Copywriter to również bardzo odpowiedzialne stanowisko, gdyż bierze on udział w kreowaniu wizerunku marki w świadomości jej odbiorców. Błąd popełniony w tekście może negatywnie odbić się na tym wizerunku oraz wywołać poważne szkody, nie tylko te związane z nadszarpniętą reputacją. Dla copywritera może to być drobny, niewiele znaczący błąd, zwykła pomyłka – klienta może słono kosztować.
Pisząc, reprezentujesz nie tylko interesy zleceniodawcy, ale także swoje własne. Ba, nawet więcej! Reprezentujesz poniekąd interesy całej branży. Twoje teksty świadczą o podejściu do pracy, pewnym etosie, szacunku dla klienta i odbiorców, stopniu dojrzałości i poziomie poczucia odpowiedzialności za własną pracę. Chyba nie chcesz, aby prace Twojego autorstwa były wyśmiewane w Internecie? Chyba nie chcesz, aby umniejszano Twojemu zawodowi? Nie wiem jak Tobie, ale mi bardzo nie podobają się głosy tych, którzy twierdzą, że pracować w szeroko pojętym marketingu może każdy. Te głosy nie pojawiają się jednak znikąd.
Niektórzy twierdzą, że to korektor jest od tego, aby korygować błędy, jakie popełni copywriter. Jeśli tak, czemu tak wiele tekstów publikowanych jest z błędami? Myślę, że pokora to bardzo cenna cecha w tym zawodzie i odpowiedzialny copywriter podda swoją pracę ocenie korektora. Jednak pamiętajmy, że zadaniem tego drugiego jest przede wszystkim poprawa błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, gramatycznych, wyłapanie literówek czy powtórzeń. Tymczasem w tekstach kreatywnych czasem celowo łamie się pewne zasady. Czy korektor będzie w stanie zawsze to wychwycić? Czy jesteś gotów pozwolić mu na modyfikację pracy Twojego autorstwa, czy może wolisz mieć nad nią pełną kontrolę od początku do końca?
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
W agencji, w której obecnie pracuję stanowisko korektora istnieje. Jednak nie wszystkie firmy, a w szczególności te mniejsze, mogą sobie na taki luksus pozwolić. Wówczas dobrze móc polegać na pracowniku, który dysponuje odpowiednią wiedzą i warsztatem oraz ma poczucie odpowiedzialności za swoją pracę. Nie byłabym może aż tak radykalna, jak osoby proponujące, aby jednym z zadań rekrutacyjnych na stanowisko copywritera było… dyktando 😉 Absolutnie zgadzam się jednak, że podstawowe zasady poprawnego pisania powinien znać każdy, nie tylko osoba zarabiająca na życie pisaniem. Choć ci drudzy powinni szczególnie o swój warsztat zadbać.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jak pisał Rej: Polacy nie gęsi, swój język mają. Nie jest on łatwy, to prawda, ale wszystkiego można się nauczyć. A zatem do dzieła! Oto kilka podstawowych, często popełnianych błędów językowych, które łatwo możemy wyeliminować.
1. jest napisane czy pisze Zdecydowanie jest napisane. I o ile można czasem zarzucić naszemu językowi brak logiki, o tyle tu widzimy ją w czystej postaci. Zastanów się chwilę. „W tym artykule pisze, że copwywriter musi posługiwać się poprawną polszczyzną”. Kto pisze? Nie wiemy. Ze zdania to nie wynika. Interesuje nas, co jest w artykule napisane. Zdanie to powinno brzmieć: „W tym artykule jest napisane, że copywriter musi posługiwać się poprawną polszczyzną”. Zdanie: „W tym artykule Paulina Czaplicka pisze” jest jednak całkowicie poprawne – to ona pisze.
2. wziąć czy wziąść
Zapomnij o tej drugiej formie. Wziąć, wziąć i jeszcze raz wziąć. W tym przypadku mylimy się prawdopodobnie ze względu na fakt, że nierzadko nie potrafimy tego słowa także poprawnie wymówić. Mówimy „wsiąść”, a tymczasem to słowo powinno brzmieć bardziej jak „wziońć”.
3. zapomniany wołacz
Żaden inny przypadek nie jest chyba tak często pomijany, jak nasz nieszczęsny wołacz. Ale czemu on winien? To prawda, czasem zdanie z jego użyciem brzmi nam po prostu nieco sztucznie, zbyt formalnie czy śmiesznie i wolimy zwrócić się do kogoś w mianowniku (Marcin, co słychać?), nie w wołaczu (Marcinie, co słychać?). W przypadku języka pisanego uznaje się to jednak za błąd językowy.
4. tę czy tą
Założę dziś tę sukienkę. Przeczytaj tę książkę. Kup tę gazetę. A nie tą sukienkę, tą książkę czy tą gazetę. Pewien prosty trik być może pomoże Wam zapamiętać tę regułę. Mi pomógł. Dopasujmy tę końcówkę do końcówki wyrazu, który obok umieszczamy – jeśli wyraz zakończony jest na „-ę”, napiszmy „tę”.
5. w każdym razie/ w każdym bądź razie
W każdym bądź razie to konstrukcja często spotykana w języku potocznym. Zapomnijmy jednak o niej, przystępując do pisania.
6. naprawdę / na pewno
Chyba każdy z nas czasem zastanawia się – razem czy jednak osobno? Brzmią jakby miały być napisane oddzielnie. Niestety, nie zawsze możemy ufać temu, jak nam coś brzmi. Zapamiętajmy, na pewno piszemy naprawdę 😉
7. pleonazm…
…czyli potocznie masło maślane. Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy używamy zestawienia wyrazów, które mają takie same (lub bardzo podobne) znaczenie. Cofać się do tyłu, okres czasu, kontynuować dalej, fakt autentyczny, dobra renoma, wolny wakat, potencjalne możliwości, iść na piechotę i wiele innych. Nie zawsze uważane za błąd. Ba, mało tego! Niektóre tak często stosowane, że weszły do powszechnego użycia i są językowo poprawne (np. numer NIP).
8. jakiś czy jakichś
Oba te wyrazy są poprawne, ale używa się ich w innych kontekstach. Jakiś mężczyzna puka do drzwi. Szukam jakichś książek. Tu znowu istnieje prosty trik, który pomoże uniknąć popełnienia tego błędu. Usuń na chwilę „–ś” i napisz zdanie z użyciem zaimka pytajnego (Jaki mężczyzna puka do drzwi? Jakich książek szukam?). Na końcu doklej „–ś” i gotowe. Prosty przepis na poprawne językowo zdanie ☺
9. przedni i tylni?
Pierwszy wyraz jest poprawny, drugi nie. Mamy przednie siedzenie oraz tylne (nie tylnie) siedzenie. W sytuacji, kiedy te dwa słowa umieszczamy obok siebie, szczególnie łatwo o pomyłkę. Sformułowanie „przedni czy tylni?” po prostu lepiej nam „brzmi”.
10. podać w wątpliwość/ poddać w wątpliwość
Podajemy coś w wątpliwość, nie poddajemy w wątpliwość. Możemy poddać krytyce, (się) badaniom czy poddać pod dyskusję.
Fakt, że popełniamy te błędy w obecnych czasach, kiedy w każdej chwili możemy skorzystać z wyszukiwarki internetowej, programów z autokorektą czy choćby zadzwonić do poradni językowej, zasmuca. Niechlujstwo językowe jest coraz bardziej powszechne. Oczywiście, język to żywy twór, cały czas się zmienia, dostosowuje. Powstają nowe słowa na określanie nowych zjawisk, niektóre słowa popadają w zapomnienie, potoczne sformułowania uznawane są za formy dopuszczalne, coraz częściej zastępujemy rodzime słowa anglicyzmami. Ale jedno nie zmienia się wcale. To, jakim językiem się posługujesz, świadczy o Tobie. Jak wyrażasz swoje myśli, jakie słowa i zwroty dobierasz, czy nadużywasz pewnych wyrażeń, jak bogate jest Twoje słownictwo – to wszystko wiele mówi o człowieku, więc warto o to zadbać. A jeśli pisaniem zarabiasz na życie – nie tylko warto, ale nawet trzeba.
Paulina Czaplicka
Z branżą internetową związana ponad 4 lata. Jej ścieżka kariery jest dosyć ciekawa i wiedzie przez kilka różnych z pozoru działów. Zaczynała jako specjalistka ds. contentu, by potem pracować jako Project Manager a następnie Marketing Manager. Obecnie zasila szeregi działu Client Service w agencji Lubię to. Obszary jej zainteresowań to przede wszystkim content marketing, budowanie wizerunku marek, strategia oraz komunikacja marketingowa, PR. Prywatnie miłośniczka ciężkich brzmień gitarowych oraz włoskiej kuchni.