Influencer z misją: Marcin Korczyk (Pan Tabletka)

Influencer z misją: Marcin Korczyk (Pan Tabletka)
Jak prowadzić konta w mediach społecznościowych i jednocześnie edukować społeczność w zakresie farmacji? Czy można zachować balans między życiem prywatnym i zawodowym, pozostając aktywnym twórcą internetowym? Między innymi na te pytania odpowiada Marcin Korczyk, czyli Pan Tabletka, w ramach cyklu pt. „Influencer z misją".
O autorze
5 min czytania 2024-07-04

Pozostałe części cyklu „Influencer/ka z misją” przeczytasz tu >

Marcin Korczyk, znany w sieci jako Pan Tabletka, to farmaceuta praktyk, twórca internetowy autor bestsellerowych książek pt. „Odporność”, „Zdrownik”, „Gorączka”. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 2017 roku dzieli się swoją wiedzą na łamach bloga pantabletka.pl – propagując myśl: „Żyj tak, żeby tabletki nie były potrzebne – a jeśli to niemożliwe to wybierz najlepsze i stosuj je prawidłowo”. Prywatnie to zakochany mąż i ojciec, fan dobrego miodu, oleju z czarnuszki i ziołowej kuchni. Po godzinach, o ile nie gotuje czegoś pysznego – to najczęściej spotkasz go na długich spacerach w podkrakowskich dolinkach, gdzie rodzinnie budują odporność i hartują sportowego ducha.

Jaka jest misja Twojej twórczości online?

Staram się tworzyć treści zgodnie z zasadą: „Zrób wszystko, żeby tabletki nie były potrzebne, a jeśli to niemożliwe to wybierz najlepsze i stosuj prawidłowo”. To motto mojej pracy od pierwszych wpisów, jeszcze w okolicach 2017 roku. Zmieniają się platformy komunikacji i formy przekazu, ale sama misja pozostaje niezmienna: profilaktyka zdrowotna + edukacja. Upraszczając to – lubię myśleć, że „praca Pana Tabletki ma się przydawać”.

fot. www.pantabletka.pl

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 97 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Czujesz się autorytetem dla swojej społeczności? Kogo uznajesz za swój autorytet?

Haha, to będzie mało obiektywne, jeśli powiem, że tak: może zapytajmy Google Analytics, według którego – miesiąc do miesiąca, na bloga wraca regularnie po kilkaset tysięcy osób. Wracają z różnych powodów, najczęściej po przystępne opracowania tematów medycznych, czy to po analizy Pana Tabletki. Muszę więc chyba uznać, że „Pan Tabletka” jest autorytetem w kwestiach wyborów zdrowotno-konsumenckich.

fot. GA4

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Mam swoje autorytety w różnych dziedzinach, wydaje mi się niemożnością wskazanie tylko jednego z nich. W swojej pracy znacznie częściej bazuję jednak na opracowaniach naukowych i aktualnych wytycznych niż, sensu stricto, opiniach autorytetu. Jeśli chodzi o media społecznościowe, to ze względu na ilość interakcji, zasięgi są znacznie większe niż w przypadku tradycyjnych opracowań drukowanych.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Dla mnie ważne jest jednak głównie to, że udaje się utrzymać zaangażowanie dzięki merytorycznej pracy. Staram się unikać jak ognia kontrowersji i afer.

Co Twoim zdaniem sprawia, że influencerzy zyskują zaufanie odbiorców, a publikowane przez nich treści wpływają na decyzje zakupowe konsumentów?

Myślę, że największe znaczenie mają: merytoryka wypowiedzi, spójność przekazu, dbałość o wiarygodną linię redakcyjną. No, i oczywiście autentyczność.

Jak wyglądały początki Twoich działań? W którym momencie poczułeś, że chcesz się poświęcić działalności internetowej, pracy influencera?

Zaczynałem tworzyć pierwsze wpisy i analizy, pracując na dyżurach nocnych w aptece. Po 3 latach pracy byłem strasznie zmęczony tym, że Polacy zdrowotnie edukują się głównie poprzez reklamy suplementów i nikt nie chce słuchać mnie – farmaceuty z niemałym stażem. 😉

Personalnie – czułem swój niewykorzystany potencjał, a globalnie martwiło mnie, że zmierzamy w Polsce do stworzenia społeczeństwa lekomanów – np.: już w zasadzie od maleńkości podając zdrowym dzieciom różne specyfiki „na zdrowie, na odporność, na niechorowanie, na wszelki wypadek”. To równia pochyła.

Jakie treści znajdziemy dziś na Twoich kanałach?

To głównie edukacyjny content dla rodziców i osób zainteresowanych zdrowym stylem życia. I dalej – dla tych, którzy chcą świadomie wybierać najlepsze farmaceutyki. Z drugiej strony, rozwijam się również w kierunku treści związanych z naturalnym ziołolecznictwem i zdrowym gotowaniem.

Ile godzin dziennie poświęcasz na tworzenie treści? Czy swoje kanały prowadzisz samodzielnie, czy ktoś Ci w tym pomaga?

Projekt „Pan Tabletka” – to efekt pracy zespołowej. Zasadniczo ja zajmuję się w 100% obecnością w mediach społecznościowych i komunikatorach. Najwięcej pomocy potrzebuję, jeśli chodzi o zadbanie o zaplecze pracy. Mam tu na myśli choćby kwestie aktualizacji treści i przygotowania researchu, które przecież są niezwykle czasochłonne.

Myślę o Panu Tabletce jak o wydawnictwie 2.0: budujemy własne kanały komunikacji, pracuję nad książkami, podcastami, formami video, audiobookami. Tworzymy też treści „ghost metical copywritingowe” dla zewnętrznych podmiotów. Wokół tych wszystkich projektów udało mi się zebrać zespoły fantastycznych osób.

Jakie są największe wyzwania Twojej aktywności? Jak sobie z nimi radzisz?

Specyfika pracy wymaga stałej obecności online – i to uważnej obecności, bo muszę się zastawiać nad każdym słowem, które napiszę i wypowiem. A patrząc na ilość pracy i skalę – to na jakieś 1000% zaangażowania.

Przez te już ponad 7 lat mojej pracy w social mediach, moje podejście mocno ewoluowało, i staram się traktować moją codzienność w kategoriach „gamingu odpowiedzialnego społecznie”. W takiej sytuacji teoretycznie możesz być „non stop na urlopie i nigdy nie pracować”, ale realnie jesteś „non stop w pracy, nawet wtedy, gdy na urlopie”.

Największe wyzwania to zatem zadbanie o zdrowe relacje w rodzinie (i wyjaśnienie dzieciom czym zajmuje się tata 😉 ). Nie mówię nawet o work-life-balance, bo jakoś w tę ideę nie wierzę. Grunt to stać twardo na ziemi i poświęcać czas na rzeczy, które są trwalsze niż 15-sekundowy filmik. W moim przypadku chodzi o książki, audiobooki i blog.

Z mojej perspektywy łatwo spalić się w pracy twórczej. Dobrze jest mieć wizje swojej przyszłości w kilkuletniej perspektywie i wydatkować energię z szacunkiem. Szczerze powiedziawszy, radzę sobie z tym bardzo średnio.

Z jakimi markami najchętniej współpracujesz? Którą dotychczas zrealizowaną współpracę wspominasz najlepiej?

Nie mam dużych doświadczeń ze współprac z markami. Zasady prowadzenia mojej linii redakcyjnej wykluczają 95% z nich, jak również wejść marketingowych. Mam za to grupę staranie dobranych partnerów, z którymi pracujemy w horyzoncie kilkuletnim i na zasadach ambasadorskich.

Od czasu do czasu biorę udział w większych, jednorazowych kampaniach, jak choćby akcja Decathlonu „Roweroterapia” – promująca jazdę na rowerze dla zdrowia.

Podstawa mojej działalności to budowanie wydawnictwa i tworzenie własnych produktów, do których należą głównie książki.

Czy masz jakieś „złote zasady” przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu współpracy z marką? Jakie są Twoje wymagania, jeśli chodzi o działania płatne i barterowe?

Przede wszystkim spójna linia redakcyjna. Nie podejmuję się działań z producentami leków i suplementów. Nie promuję też farmaceutyków ani suplementów diety. Zasadniczo większość współprac, które mam, to wynik mojej proaktywności. Najpierw identyfikowałem firmy mogące dać dużą wartość moim czytelnikom, a później rozmawialiśmy o tym, jak połączyć to zgodnie z zasadą win-win-win.

Na jakie kwestie prawne współpracy zwracasz uwagę?

Na wszystkie możliwe. 🙂 Mam duże poczucie odpowiedzialności, więc w zasadzie wprowadzałem u siebie wewnętrzne regulacje np.: dotyczące braku współprac przy reklamach wspomnianych już leków i suplementów. Wszystko kiedy to jeszcze nie były to tematy podejmowane przez ustawodawców.

Co myślisz o wirtualnych influencerach?

Myślę, że w kontekście kreowania „maskotek różnych brandów” i tworzenia treści lekkich i rozrywkowych, to ciekawa opcja. Wirtualni influencerzy rozwiązują wiele problemów, jakie niesie ze sobą współpraca z tradycyjnymi influencerami.

W moim segmencie, związanym ze zdrowiem, trudno będzie zadbać o autentyczność takiego wirtualnego wizerunku, chyba że za wirtualnego influencer uznamy ChatGPT i inne awatary AI. Nawet jeśli w tym momencie trudno im zaufać, to te modele szybko się doskonalą, więc zakładam, że z czasem nasze zaufanie wobec nich będzie rosło.