Kary i wyroki w Google. Kilka słów o przyczynach kar nakładanych na polskie strony

Kary i wyroki w Google. Kilka słów o przyczynach kar nakładanych na polskie strony
Rok 2012 w polskim SEM upływa pod znakiem zmian. Google wprowadziło kilka ważnych zmian w algorytmie, zainicjowało kilka akcji nakładania filtrów na wybrane serwisy i witryny internetowe.
O autorze
3 min czytania 2012-10-25

Na początku chciałbym zdefiniować dwa ważne pojęcia, do których będę się odnosił. Pierwszym z nich jest pojęcie filtra. Poniżej znajduje się robocza definicja:

Filtry – to kara w wyszukiwarce polegająca na obniżeniu pozycji jednego, bądź wielu słów kluczowych. Najczęściej pozycja obniżana jest o kilkadziesiąt miejsc (30-70). Filtr powoduje też często brak widoczności na słowa związane z brandem, nazwami własnymi. Wyjście z filtra trwa najczęściej kilka miesięcy. Filtry nakładane są na witryny, u których podejrzewa się pozycjonowanie w sposób nienaturalny, często są one również następstwem zmian w algorytmie wyszukiwarki.

Drugim ważnym pojęciem jest definicja kary zwanej banem.

Ban – jest to kara, która permanentnie usuwa witrynę z wyszukiwarki. W tej sytuacji liczba zaindeksowanych podstron wynosi 0. Ban nakładany jest permanentnie. Ban dotyka najczęściej witryny z kopiowaną treścią, witryny budowane automatycznie w celu tworzenia miejsc na linki, witryny łamiące prawa autorskie, spam budowany w celu pozyskiwania linków.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Te dwie definicje znane są nie od dziś w branży SEO. Do roku 2012 Google stosowało, z małymi wyjątkami, wyłącznie filtry automatyczne. Te kilka znanych przypadków, gdy nagle widoczność znanego serwisu w wyszukiwarce spada do zera można policzyć na palcach jednej ręki. W tym roku w Polsce takich przypadków naliczyliśmy co najmniej kilka. Filtry przytrafiły się takim domenom jak Ceneo, Tablica.pl, domenie Banku Millenium, Tesco.pl, Play.pl i kilku innym. Filtry na domeny zostały nałożone 30 stycznia i 15 maja. Ukarane serwisy według Google naruszyły regulamin wyszukiwarki. Wszystkie oprócz Play.pl (filtr trwał 17 dni) miały standardowy czas pozostawania w filtrze czyli 30, 60… dni.

W dalszej części artykułu skupię się na analizie przypadków Ceneo.pl, Tesco.pl i Play.pl.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Abstrahując od głównej przyczyny filtrów, czyli nienaturalnego linkowania przypadek Ceneo.pl wyróżnił się tym, że porównywarka złamała regulamin, umieszczając pełnowartościowe linki do swych klientów na stronie głównej. W ten sposób stworzyła na swoje stronie SWL. W mailingu reklamującym nową usługę Ceneo obiecywało wzrost PAGERANK, a co za tym idzie wyższą pozycję w Google.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Nie oceniam treści tego maila, każdy ma prawo dysponować przestrzenią reklamową, a z drugiej strony, każdy ma prawo do egzekwowania swojego regulaminu.

Kolejny przypadek to case Tesco.pl. Tu możemy zauważyć efekty zabawy systemami do automatycznej wymiany linkami, potocznie zwanymi SWL. Prosta analiza linkowania serwisu wskazuje, że przed filtrem serwis pozyskał w krótkim kilkumiesięcznym czasie około 300 tys. linków prowadzących do stron Tesco.pl. Z doświadczenia wiemy, że taka liczba linków możliwa jest do pozyskania jedynie przez systemy wymiany linków i w dodatku tych zwanych rotacyjnymi. Stuprocentową pewność co do trafności oceny zyskujemy w trakcie obserwacji liczby usuniętych linków po filtrze. W szczytowym momencie ich liczba sięgnęła 744 290, po nałożeniu filtra spadła do 447 236 (dane te pochodzą z analizy w narzędziu Majestic SEO). Analiza usuniętych linków dokładnie wskazuje profile co najmniej jednego ze znanych SWL dostępnych na rynku SEO w Polsce.

Nie oceniam tej techniki każdy może korzystać z SWL. Ryzyko i odpowiedzialność za takie działania spada na osobę decydującą o zastosowaniu takiej techniki. Wyszukiwarka ma prawo do egzekwowania swojego regulaminu.

Ostatni przypadek, który chciałbym omówić jest mi najbliższy. Play.pl otrzymało filtr 15 maja. Pierwsza analiza potencjalnych przyczyn wskazała 4 potencjalne powody. Z uwagi na ustalenia z Klientem wskażę, te które są dostępne i weryfikowalne przez ogólnodostępne narzędzia. Pierwszy powód jaki dostrzegliśmy to przekierowania domen na domenę główną. Wśród nich znalazło się kilka z linkami średniej jakości nie związanymi z tematyką serwisu. Drugi ważny krok to wykluczenie świadomego lub nieświadomego stosowania SWL (stosowanych przez nas i przez podmioty zewnętrzne). Otrzymaliśmy potwierdzenie od wszystkich ważniejszych SWL, że w systemie nie ma linków prowadzących do strony Play.pl. To umożliwiło stwierdzenie, że odnalezione linki, wyglądające na linki z SWL pochodzą nie z SWL, a są linkami umieszczonymi w podobny do stosowanych w SWL. Czyli w stopce serwisu w liczbie 4,5 lub 6 sztuk. Anchor, jaki w tych linkach występował, to Play.pl. Data od jakiej te linki występują w Majestic SEO sięga czasów, gdy pod domeną Play.pl znajdował się sklep z grami. Warto więc po odkupieniu domeny oczyścić linki z tych niechcianych. Ostatni ważny punkt to linki, które są widoczne jako pełnowartościowe w SEO. W naszym przypadku były to linki pochodzące z systemy afiliacyjnego. To nas bardzo zaskoczyło. Znany system afiliacyjny pozwala na przenoszenie poprzez przekierowanie 301 tzw. mocy. System korzysta z jednego z bardziej znanych oprogramowań do obsługi programów afiliacyjnych.

Wniosek: agencja powinna kontrolować każdy link i grupy linków, by usuwać te które mogą być nawet w najmniejszym stopniu zagrożeniem dla domeny. Właściciel firmy ma prawo zrobić ze swoim produktem, co chce. Czytaj: wyszukiwarka może ustalać zasady, karać i nagradzać zgodnie ze swoja wolą. W przypadku Play.pl zmienia regułę i usuwa filtr po 17 dniach.

Podsumowując. Czy chcemy czy nie Google ma 97% udziału w rynku wyszukiwarek w Polsce. Może podejmować dowolne decyzje i jednocześnie w dowolnym czasie te decyzje zmieniać. W meczu Google : Reszta Świata, Google ma prawo mieć swoje zdanie, może łamać regulamin, ale i ponosić konsekwencje swych decyzji. W tym meczu niestety sędzia też jest z Google. „Reszta Świata” gra przeciwko Google, sędziemu i Związkowi Piłki Nożnej w jednym. W 2012 roku, jak na razie, wynik wynosi 3:0 dla Google. Hattrick zaliczył zespół Kaspara Szymańskiego odpowiedzialny za jakość wyników oraz za czerwony guzik po naciśnięciu którego pojawiają się filrty.