W reklamach KFC nie zobaczymy na razie hasła „It’s Finger Lickin’ Good” – wszystko przez to, że fastfoodowy gigant zrezygnował z zachęcania do oblizywania palców po ich jedzeniu. Nic w tym dziwnego – od początku ogłoszenia pandemii ciągle przypomina nam się o konieczności częstego mycia i dezynfekowania rąk. Zmiana strategii komunikacji stała się w takiej sytuacji koniecznością.
– Znaleźliśmy się w wyjątkowej sytuacji – mamy kultowy slogan, który chwilowo nie pasuje do obecnej sytuacji. Podczas, gdy my wstrzymujemy się z używaniem hasła It’s Finger Lickin’ Good, możecie być pewni, że jedzenie, które uwielbia tak wielu ludzi na całym świecie, ani trochę się nie zmieni – tłumaczy Catherine Tan-Gillespie, globalna dyrektor ds. marketingu w KFC.
Zobacz również
Aby nagłośnić nową komunikację marki, KFC zdecydowało się na wprowadzenie do swojego menu całkowicie nowej pozycji – kurczaków na patyku, które można spokojnie zjeść nie brudząc sobie przy tym rąk. Doświadczenie jest zatem zupełnie inne niż przy jedzeniu słynnych skrzydełek, po których musieliśmy albo oblizywać palce, albo szukać w pobliżu serwetki. KFC Popsicle umożliwiają łatwiejsze i bardziej higieniczne zjedzenie ulubionego kawałka kurczaka.
Mięsne „lody” z kurczaka będą dostępne na razie tylko w restauracjach na terenie Singapuru (podobno też przez ograniczony czas). Przekąska występuje w dwóch wersjach smakowych: BBQ Cheese i Mala (pieprz syczuański). W obu wariantach kurczak jest smażony w specjalnej panierce, która stała się symbolem sieci restauracji.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce