Powstaliście ponad 10 lat temu. Jaką mieliście wizję eholiday na początku i jak zmieniła się ona od tamtego czasu?
Dokładnie w styczniu 2004 roku. Na początku była zabawa – typowy projekt startupowy, zrodzony niejako przy okazji i z potrzeby. Trudno tu mówić o wizji. Ale kiedy serwis zaczął rosnąć i pojawiło się pierwszych 100, 200, 300 tysięcy użytkowników pomyśleliśmy o strategii. Pierwsza była prosta, zarabiać z reklam i mieć najlepszą, największą bazę obiektów noclegowych na rynku. To się udało i do 2007 roku tak funkcjonowaliśmy. Potem pojawiły się możliwości, inwestor, większe pieniądze, a co za tym idzie, z zabawy projekt zmienił się w regularny biznes. Powstała autorska baza danych, autorski system pozycjonowania dla obiektów noclegowych oraz całkiem niedawno system rezerwacji.
Zobacz również
Jak wygląda u Was model monetyzacji? Z czego macie przychody, jakie produkty reklamowe oferujecie?
W chwili obecnej serwis eholiday.pl czerpie przychody z trzech źródeł: reklama własna (pozycjonowanie w tzw. sorcie), reklama graficzna i tekstowa oraz rezerwacje.
Na jakich działaniach marketingowych się skupiacie?
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Testowaliśmy praktycznie wszystko. Były reklamy w TV, był outdoor, była reklama na przystankach autobusowych w dużych miastach, ale obecnie skupiamy się tylko na reklamie typu CPC oraz utrzymaniu wysokiej jakości pozycjonowania organicznego. No i staramy się dostarczać naszym klientom, czyli właścicielom miejsc noclegowych, wiedzę. Od kilku lat organizujemy w całej Polsce warsztaty, gdzie tłumaczymy jak promować obiekty turystyczne w sieci. Edukacja to trochę niewdzięczny obszar, który na pierwszy rzut oka nie przynosi nic poza kosztami, ale wierzę, że to się na dłuższą metę opłaca.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jakiś czas temu wprowadziliście również możliwość rezerwacji dla mniejszych obiektów noclegowych. Dlaczego zdecydowaliście się na ten krok? Ile takich mniejszych obiektów macie obecnie w swojej bazie?
Dokładnie na przełomie 2013/2014 roku. Decyzja była podyktowana zapotrzebowaniem na tego typu usługi ze strony rynku. Użytkownik chce widzieć, jakie obiekty w danym terminie są dostępne i rezerwować online. Oczywiście w eholiday.pl mamy w sezonie ok. 3 mln użytkowników miesięcznie i nie wszyscy chcą rezerwować i płacić online, ale już duża część tak. Najlepszym dowodem na to jest rozwój projektu. W chwili obecnej w trybie online można rezerwować w ok. 3 tysiącach obiektów (na koniec 2015 roku było to ok. 1,6 tysiąca), a sprzedaż poprzez ten kanał rozwija nam się w tempie ponad 200% rok do roku.
Jak urządzenia mobilne wpłynęły na rynek rezerwacji? Coraz więcej osób korzysta z nich podczas dokonywania rezerwacji?
Stronę eholiday.pl obecnie w zależności od miesiąca odwiedza od ok. 20% do 30% użytkowników przy pomocy urządzeń mobilnych, głównie telefonów. Zatem zmiany są konieczne. W chwili obecnej nasza strona jest dostosowana do trendu i przygotowana w technologii RWD. Myślimy też nad dedykowanymi aplikacjami do rezerwacji. Nie da się tego zatrzymać i mówimy to też naszym klientom – dziś mobile staje się powoli dominującą formą komunikacji oraz robienia rezerwacji.
W jaki sposób pracujecie nad poprawą UX eholiday?
Codziennie pracuje nad tym osoba dedykowana tylko do testowania już gotowych rozwiązań i poprawiania ich pod kątem użyteczności. Staramy się reagować szybko, lecz mamy też świadomość, że nie wszystko jesteśmy w stanie zmienić i nie wynika to z naszego lenistwa, tylko przyjętej, świadomej strategii sprzedażowej.
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość? Planujecie poszerzyć zakres możliwości noclegowych poza obszar Polski?
Rozwój serwisu i systemu rezerwacji. To najważniejsze cele na najbliższą przyszłość. Jeśli chodzi o ekspansję, to na razie skupiamy się tylko na terenie Polski. Uważamy, że mamy tu jeszcze wiele do zrobienia, a potem być może zainteresujemy się rynkami najbliższych sąsiadów, czyli docelowych miejsc podróży Polaków.
O rozmówcy:
Mariusz Wojciechowski
Prezes Grupy eholiday.pl