Zdjęcie royalty free z Fotolia / Tak przy okazji – nie skąpcie też na dobre zdjęcia do artykułów
1. Daj pan zeta na contenta
Średni CTR reklam bannerowych to „miażdżące” 0,1 proc.. Nawet 50 proc. kliknięć na mobilach w reklamy powstaje przez tzw. „efekt grubych palców”, czyli po prostu przypadkowe kliknięcia. Tymczasem aż 80 proc. ludzi szuka świadomie informacji o produkcie lub usłudze przed jej zakupem. Czego poszukują najczęściej? Aż 70 proc. ludzi czyta recenzje i opinie.
Zobacz również
Jak to się przekłada na biznes? Matthew Capala w swojej książce „SEO Like I’m 5.“ podaje statystyki mówiące, że strony, które prowadzą regularnie bloga mają o 55 proc. więcej ruchu na stronie i o ponad 80 proc. więcej leadów.
Jeśli content jest królem, to potrzebuje dobrze skrojonego płaszczyka z gronostaju, wypolerowanej buławy i okazałego tronu. Jeśli wydasz mniej na treści zatrudniając nieopierzonego studenta za miedziaki, to nie spodziewaj się, że taka „inwestycja” zwróci ci kokosy.
2. „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie.” – Jan Jakub Rousseau
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Opłaca się czekać
Bezpowrotnie minęły czasy „magików” SEO, których praca polegała na kopiowaniu wpisów z Wikipedii czy dodaniu strony do Systemów Wymiany Linków (tzw. SWLi). SEO wymaga przede wszystkim dogłębnej analizy, następnie długotrwałej pracy, oceny jej skutków, i znowu analizy. SEO to cykl, który nigdy się nie kończy.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Przy różnych strategiach ten cykl może trwać bardzo długo. Analiza słów kluczowych, tworzenie treści, zdobycie linków, przyglądanie się i odpowiadanie na działania konkurencji – to wszystko wymaga czasu. Na przykład strona stricte contentowa, dzięki długiemu ogonowi, może budować swoją pozycję w wyszukiwarce miesiącami, a nawet latami. Jeśli liczysz na wejście na topowe pozycje w parę wieczorów, to możesz nabawić się najwyżej niestrawności z powodu ręcznego filtra od Google.
3. Social media może robić każdy?
Kotek!
Searchmetrics podsumował 2014 rok obliczając wagę różnych czynników, które przyczyniają się, albo korelują z pozycją w Google. Jednym z wyżej postawionych wartości okazała się być popularność stron w mediach społecznościowych jak Facebook, Twitter czy mimo wszystko wciąż obecny Google+.
Wprawdzie brak dowodów na bezpośrednią korelację pomiędzy aktywnością w mediach społecznościowych, a widocznością w SEO. Nie da się jednak ukryć, że przemyślana kampania social mediowa pomaga choćby w przyciąganiu linków do serwisu.
Dlatego strategia Twoja strategia społecznościowa musi łączyć się ze strategią SEO. Czy na prawdę uważasz, że Twoja bratanica, która nieźle „czai bazę” w internecie i na Twoim profilu firmowym zamieszcza wirusowo rozchodzące się zdjęcia śmiesznych kotków, robi dobrze Twojemu biznesowi? Tysiące takich lajków trafiają w internetową próżnię.
4. Zbudować dom, posadzić drzewo, spłodzić syna i robić dobre SEO
Nie podcinaj krawędzi na której siedzisz
„Najpierw skończymy ten projekt, a potem rzucimy na niego SEO” – Ty też tak działasz? Zaangażowanie SEO na początku prac może być droższe, ale opłaci Ci się z nawiązką w przyszłości.
Bierz pod uwagę ekspertyzę SEO przede wszystkim przy dużych zmianach jak np. redesign strony. Czy skusisz się na responsywność, czy może wolisz aplikację na smartfony? Jak ma wyglądać struktura Twoich URLi? Jakie adresy będą miały obrazki na stronie? To ważne decyzje, które łatwiej podjąć na początku, niż potem łatać już stronę na produkcji. Nie mówiąc już o tym, że nieświadomi właściciele stron podejmują czasem w takich sytuacjach tak karygodne błędy jak usuwanie treści, jej duplikacja, czy brak odpowiednich przekierowań.
5. Liiinki! Liiinki świeże sprzedaje!
Nie wyrzucaj kasy w błoto, nawet jeśli to błoto jest przyczepione do Twojego nowego jachtu
Wejdź na przykład na allegro.pl i wyszukaj słowo „pozycjonowanie”.
Bez wskazywania palcem, ale większość ofert, które możemy tam znaleźć (i które o zgrozo mają wielu nabywców) to po prostu bomby z opóźnionym zapłonem, które prędzej czy później wybuchną klientowi w rękach. Google już wielokrotnie udowodniło m.in. w ręcznych działaniach czy przy kolejnych iteracjach swojego algorytmu Pingwin, że nie ma przebaczenia dla spamu i kupowanych linków.
Wciąż nie dla wszystkich jest to oczywiste. Wciąż dają się nabierać na marzenie o wysokich pozycjach w wynikach wyszukiwania za 50 złotych wydanych na allegro. Zdobywanie linków to poważna i żmudna praca. Pospieszanie jej, to jak pospieszanie pieczenia ciasta – można co najwyżej najeść się potem zakalca.
Autorzy: Maciej Woźniak i Janusz Omyliński
Maciej Woźniak
Partner zarządzający w agencji Whites
Agencja Whites specjalizuje się we wdrażaniu strategii White Hat SEO i kampanii Content Marketingowych. Z marketingiem internetowym związany od 8 lat. Wcześniej związany z Agorą, gdzie pracując na stanowisku specjalisty ds. SEM optymalizował i pozycjonował serwisy Gazeta.pl oraz prowadził kampanie AdWords. W latach 2009-2012 roku odpowiedzialny za rozwój SearchLabu – agencji marketingu w wyszukiwarkach działającej w ramach Agory.