Jak zrodził się pomysł na stworzenie fyrtel.market i co kryje się za nazwą Waszej marki?
Paweł Głogowski: Fyrtel rozpoczynał kilka lat temu jako inicjatywa oddolna, której celem było promowanie lokalnych poznańskich biznesów. W formie wywiadów publikowaliśmy rozmowy z ludźmi, którzy za nimi stoją. Opowiadaliśmy ich ciekawe historie, starając się zachęcić poznanianki i poznaniaków do korzystania z ich usług. Chcieliśmy stworzyć przeciwwagę dla centrów handlowych, które wówczas wyrastały w miastach jak grzyby po deszczu.
Zobacz również
W trakcie pandemii założyliśmy grupę wsparcia na FB, wokół której zbudowaliśmy społeczność kupującą lokalnie. Tam pojawiły się pierwsze oferty sklepów, które wcześniej nigdy nie myślały o sprzedaży online. Zamówienia przez internet w chaotyczny sposób próbowały zbierać piekarnie, warzywniaki, sklepy z mięsem, sklepy z nabiałem itp.
Michał Łogwiniuk: Uznaliśmy, że te sklepy potrzebują kompleksowego wsparcia i tak powstał fyrtel.market, który w jednym miejscu rzesza małe, lokalne sklepy, daje im dodatkowy kanał sprzedaży, zajmuje się logistyką, a do tego promuje je wszystkie pod wspólną ideą i marką.
PG: Fyrtel to słowo oznaczające okolicę, sąsiedztwo, bliskość. Pasuje idealnie do tego, co robimy.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Czym wyróżniacie się od popularnych dostawców żywności?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
MŁ: Fyrtel.market to platforma, na której możesz zrobić zakupy z wielu lokalnych sklepów, w jednym koszyku i dostawą do domu. Dajemy więc łatwy dostęp do wysokiej jakości produktów z lokalnych piekarni, warzywniaków, palarni kaw czy innych lokalnych miejsc. Wierzymy, że miejsca te oferują zdrowsze i lepsze produkty niż te marketowe.
Skompletowane zamówienia dowozimy w większości przypadków rowerami cargo. Zależy nam bardzo na tym, by dostawa była możliwie jak najbardziej przyjazna dla środowiska.
PG: Przede wszystkim wyróżniamy się sklepami, które z nami współpracują, a co za tym idzie – produktami, które można zamówić przez Fyrtla. Tylko na naszej platformie zrobisz zakupy z wielu lokalnych sklepów w jednym koszyku, płacąc niską opłatę za dostawę.
Jak Wasze działania przekładają się na liczby? Jak kształtuje się liczba zamówień czy obsługiwanych lokalnych przedsiębiorców?
MŁ: Jesteśmy relatywnie młodą firmą, działamy od października 2020. Rośniemy jednak bardzo dynamicznie. Dla przykładu: w lutym 2021 dostarczyliśmy 1000 zamówień. W tym samym miesiącu w 2022 było to już ponad 6500 zamówień.
Podobnie rośnie liczba sklepów, które do nas dołączają. Na przestrzeni roku na fyrtel.market zarejestrowało się prawie 350 lokalnych firm w dwóch miastach: Poznaniu i Wrocławiu.
Jak oceniacie obecną kondycję lokalnych sklepów? Jak Waszym zdaniem rozwijający się rynek q-commerce wpływa na lokalne przedsiębiorstwa i osiedlowe sklepiki?
MŁ: Niewątpliwie lokalne sklepy zmagają się z ogromną konkurencją ze strony supermarketów, dyskontów, a także zupełnie nowym rozwiązaniem, jakim jest q-commerce. Nie mają one ani możliwości budżetowych, ani organizacyjnych do tego, by w pojedynkę walczyć ze znacznie większymi konkurentami. Jednocześnie wiele badań pokazuje, że jako społeczeństwo chcemy jeść żywność wyższej jakości, chcemy kupować lokalnie, zależy nam na zrównoważonych dostawach.
Naszym celem jest więc spięcie klamrą rozproszonego, ale dużego rynku małych, lokalnych i rzemieślniczych firm, tak, by mogły one wspólnie, przy naszym wsparciu, konkurować z dużymi podmiotami.
W jaki sposób docieracie do konsumentów? Jak udaje się Wam zachęcić ich do skorzystania z aplikacji mobilnej zamiast wizyty w lokalnym sklepie czy na bazarze?
PG: Po pierwsze, naszym celem nie jest zastępowanie korzystania z lokalnych sklepów na miejscu składaniem wyłącznie zamówień online. Naszym założeniem jest możliwość zwiększenia częstotliwości tego typu zakupów w ciągu tygodnia. Zazwyczaj mamy czas na przejście się po kilku lokalnych sklepach wyłącznie w sobotę. To dość czasochłonny proces. Chcemy, by jak największe grono ludzi zamiast robić tego typu zakupy wyłącznie np. w sobotę, miało możliwość zrobienia ich również w pozostałe dni tygodnia. Nakładamy więc warstwę wygody na lokalne zakupy, których nie zawsze mamy czas zrobić w ciągu tygodnia.
Jakie są najważniejsze narzędzia marketingowe i kanały komunikacji dla Waszej marki?
PG: W związku z tym, iż jesteśmy marketplace’emm, największą wartość marketingową stanowią sklepy, z którymi współpracujemy. To dzięki nim docieramy do szerokiego grona klientów. Oczywiście korzystamy również z własnych mediów społecznościowych, choć na tym etapie ograniczamy wydatki na płatne reklamy, czego najlepszym przykładem jest luty 2022, gdy wyłączyliśmy praktycznie wszystkie płatne reklamy, a i tak miesiąc ten przyniósł nam rekordową liczbę zamówień.
Jak Fyrtel podchodzi do kwestii ekologii i zrównoważonych dostaw?
MŁ: To kluczowa dla nas kwestia i jeden z fundamentów naszej działalności. 85-90% naszych dostaw dostarczanych jest rowerami cargo, które pozwalają na przyjazne dla środowiska, a jednocześnie bardzo szybkie dostarczenie dużej ilości zamówień. Nasz łańcuch dostaw jest krótki i wraz z zagęszczaniem zamówień staje się coraz bardziej efektywny. Chcemy rozwijać ten model, jesteśmy bowiem przekonani, że rowery cargo to przyszłość miejskich dostaw ostatniej mili.
Z jakimi największymi wyzwaniami mierzycie się jako marka na co dzień?
PG: Wyzwań jest oczywiście mnóstwo, od kwestii logistycznych, przez marketingowe, aż po technologiczne. Co więcej, branża e-grocery jest kapitałochłonna, szybkie skalowanie wymaga odpowiednich środków. Jesteśmy jednak zwinnym, mocno elastycznym zespołem, gotowym na najróżniejsze wyzwania.
Jakie są plany na dalszy rozwój Waszej marki?
MŁ: W przeciągu 2-3 miesięcy planujemy pojawić się w Warszawie i Krakowie. Jeszcze w tym roku rozpoczniemy ekspansję do pierwszego zagranicznego miasta – Berlina. Widzimy olbrzymi potencjał w tym mieście, jako pierwszym rynku zagranicznym dla Fyrtla.