…Pierwsza Dama, weteranka polityki, która jest również przedmiotem śledztwa FBI, fabuła pewnie uznana byłaby za naciąganą. Tymczasem w naszej rzeczywistości niemal czynny udział w wyborach brali również: Julian Assange, szpieg wyjawiający w trakcie kampanii wyborczej maile Demokratów i sztabu Hillary Clinton, 4chan, forum internetowe, na którym użytkownicy produkowali bezinteresownie masową propagandę dla Donalda Trumpa, media tradycyjne, które raportowały tylko na korzyść jednej ze stron oraz celebryci grożący wyjazdem z kraju w przypadku wygranej Trumpa. Były to prawdopodobnie najdziwniejsze wybory w historii Stanów Zjednoczonych, po zakończeniu których w wielu miastach wybuchły zamieszki, a ekspert od sondaży i analizy politycznej zjadł na antenie CNN robaka.
Poniżej znajdziecie preludium do tych wydarzeń – porównanie przekazów obydwu kandydatów w mediach tradycyjnych i internecie oraz innych kluczowych czynników, które mogły przechylić szalę w wyborach. Zapraszamy do lektury.
Zobacz również
Część I – Media tradycyjne
Hillary Clinton / Oficjalna komunikacja w mediach mainstreamowych
Sztab Hillary Clinton był bardzo aktywny w produkcji spotów telewizyjnych w trakcie trwania kampanii wyborczej – wyprodukowano ich ponad 60, dużą część z nich jeszcze w 2015 roku. Przedmiotami spotów były głównie kwestie rasizmu, wykluczenia, deportacji, niskiego wynagrodzenia oraz ograniczenia dostępu do broni. Wiele spotów poświęconych było pokazaniu politycznego doświadczenia i osiągnięć kandydatki, również poprzez wypowiedzi znanych w regionach Demokratów. W kampanię we wczesnym jej etapie uwikłali się również celebryci – Morgan Freeman (użyczył głosu w niektórych spotach kampanii) oraz kobiety pracujące w branży filmowej, które wspólnie wystąpiły w jednym spocie (Shonda Rhimes, Viola Davis, Kerry Washington, Ellen Pompeo).
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Spoty w tych etapach kampanii (do prawyborów) miały w większości charakter emocjonalny, prezentując często osoby pokrzywdzone przez los i przedstawiając Hillary Clinton jako ich obrończynię.
Pierwszy spot atakujący Donalda Trumpa pojawił się 11 kwietnia – został w nim przedstawiony (przy użyciu fragmentów jego wypowiedzi) jako osoba chcąca karać za aborcje, uważająca Meksykanów za gwałcicieli oraz dążąca do uniemożliwienia muzułmanom osiedlenia się w USA. Sama Hillary Clinton stawia się w tym spocie w roli osoby karcącej go za dzielenie społeczeństwa i kandydatki na tyle twardej, żeby stawić mu czoła. Dzień później, 12 kwietnia, ukazała się analogiczna reklama w języku hiszpańskim, skierowana do Meksykanów.
Kolejne spoty telewizyjne atakujące Donalda Trumpa pojawiły się w lipcu, przed Konwencją Partii Republikańskiej, na której ogłoszono go oficjalnym kandydatem partii. Pierwszy spot atakował jego wypowiedź, z której wynikało, że kształci się w sprawach militarnych oglądając telewizyjne programy, kontrastując ją z doświadczeniem Hillary Clinton jako Sekretarz Stanu. Drugi spot był „spowiedzią” starego republikanina, który ostrzegał przed Donaldem Trumpem. Trzeci spot natomiast prezentował niesympatyczne wypowiedzi Trumpa, których słuchają dzieci – miał on na celu pokazać, że Trump nie jest kimś, z kogo najmłodsi mogą brać przykład.
Donald Trump uzyskał jednak nominację i stał się bezpośrednim konkurentem Hillary Clinton, chociaż w aurze skandalu – Ted Cruz, największy i ostatni konkurent Trumpa przed prawyborami, odmówił udzielenia mu poparcia. Po prawyborach sztab Hillary Clinton wypuścił jeszcze 11 spotów, z których 5 poświęconych było Trumpowi. Większość zrealizowana została według ustalonego już schematu – obraźliwe wypowiedzi Trumpa zestawiono z przedstawicielami grup, które obraża (jeden spot dla afroamerykanów, jeden dla dziewczyn i kobiet, jeden dla weteranów).
W ostatnim spocie wykorzystano jego niesławną wypowiedź o podrywaniu, kiedy jest się sławnym, a także doniesienia o kolejnych kobietach, które były przez niego rzekomo molestowane. O ile poprzednie spoty kreowały go jako niekompetentnego buca, ten tworzył z niego zboczeńca i gwałciciela.
Spoty, które były emitowane pod koniec biegu wyborczego i nie dotyczyły Donalda Trumpa, miały pozytywny przekaz i odnosiły się do emocji, nie argumentów. Podobnie jak w reszcie kampanii, największy nacisk położony został na reprezentowanie kobiet oraz mniejszości.
Hillary Clinton wydała ponad 141 milionów dolarów na promocję w mediach tradycyjnych.
Donald Trump / Oficjalna komunikacja w mediach mainstreamowych
Sztab Donalda Trumpa wypuścił pierwszy spot telewizyjny po prawyborach w sierpniu 2016 r. – od tamtej pory do momentu wyborów ukazało się ich jeszcze jedenaście. Większość z nich atakowała bezpośrednio Hillary Clinton. Poniżej znajdują się wybrane spoty z tego okresu z krótkim komentarzem czego dotyczyły:
Spot wykorzystujący format „In Hillary’s America”, przedstawiający problemy z imigracją, które wynikłyby na skutek propozycji Hillary Clinton, zestawione z rozwiązaniami proponowanymi przez Trumpa, które mają uczynić Stany Zjednoczone bezpiecznymi:
Drugi spot wykorzystujący format „In Hillary’s America”, przedstawiający potencjalne problemy klasy średniej w czasie rządów Hillary Clinton – wzrost wydatków, wzrost podatków, znikające miejsca pracy, zestawione z propozycją Donalda Trumpa – ulgami podatkowymi dla rodzin, wzrostem płac, tworzeniem miejsc pracy.
Spot wskazujący na pogardę Hillary Clinton dla dużej części wyborców, przywołujący jej wypowiedź na kolacji dla sponsorów, podczas której określiła część zwolenników Trumpa jako „basket of deplorables” i nazywa ich rasistami, seksistami, islamofobami, etc.
Generyczny spot o pozytywnym nacechowaniu. Pokazany jest w nim cały przekrój społeczeństwa, bez koncentrowania się na wybranych grupach.
Spot, w którym sztab Donalda Trumpa udziela odpowiedzi na pytanie Hillary Clinton: „Why aren’t I 50 points ahead”. Poruszone są w nim sprawy śledztwa FBI w sprawie wycieku maili (kłamanie przed komisją), nazwanie części wyborców „deplorables” oraz polityka zagraniczna, która pomogła w powstaniu Państwa Islamskiego.
Spot, w którym poruszone są kwestie korupcji Clinton Foundation i polityki pay-to-play, rzekomo dzięki którym Clintonowie stali się milionerami.
Spot, w którym zadane jest retoryczne pytanie – co może zmienić Hillary Clinton, jeśli nie zmieniła nic w ciągu 30 lat swojej kariery? Pytanie zestawione jest z negatywnymi rzeczami, które działy się w tym czasie w Stanach Zjednoczonych oraz puentą, że tylko Trump może wprowadzić pozytywną zmianę.
Spot, w którym zaprezentowane są aktualne problemy gospodarki USA zestawione z decyzjami Clintonów, które do nich doprowadziły (podpisanie NAFTA) i rozwiązaniem Trumpa – renegocjacją NAFTA, dzięki której mają wrócić miejsca pracy do Stanów Zjednoczonych.
Spot, w którym wytyka się Hillary Clinton nazwanie w latach 90. młodych afroamerykanów „drapieżcami”, podminowując komunikację jej kampanii kierowaną do mniejszości, w której kieruje się jako ich obrońca.
Trump atakował więc wszystko, co Hillary uznała za swoje mocne strony i komunikowała w swoich spotach, m.in. zorientowanie na problemy mniejszości, doświadczenie jako Sekretarz Stanu, chęć poprawy sytuacji finansowej dla klasy średniej czy też otwartą politykę imigracyjną. W spotach Trumpa zostały one obrócone w pogardę dla mniejszości (nazwanie czarnoskórej młodzieży „drapieżcami”), niekompetencję w trakcie pełnienia funkcji Sekretarza Stanu, znaczne pogorszenie poziomu życia klasy średniej oraz chęć otwarcia drzwi przed terrorystami i przestępcami.
Donald Trump wydał na kampanię w mediach tradycyjnych około 60 milionów dolarów.
Oficjalna komunikacja w mediach mainstreamowych / Podsumowanie
Konfrontując ze sobą tę część kampanii nie można nie zauważyć, jak krystalicznie czystą kreowała siebie Hillary Clinton w swoich spotach. W międzyczasie krążyły wokół niej oskarżenia o niekompetencję prowadzącą do olbrzymiego wycieku poufnych informacji i kłamanie przed Komisją Kongresową w tej sprawie, czy też zaniedbania w ochronie placówki dyplomatycznej w Benghazi, które doprowadziły ostatecznie do śmierci jej pracowników w wyniku ataku terrorystycznego. Nie pomogło jej również uczynienie z siebie głównego bohatera kampanii – bardzo często mówiła o swoich zaletach lub mówiono o jej zaletach w trzeciej osobie, ale to Hillary Clinton była w tej komunikacji najważniejsza, podczas gdy w komunikacji kampanii Donalda Trumpa najważniejsze były Stany Zjednoczone („I’m with Her” vs „Make America Great Again”). Podważenie jej narracji było więc tym łatwiejsze dla Trumpa, im bardziej wizerunek Hillary Clinton odrywał się od rzeczywistości.
Powyższy problem nie występował w przypadku Trumpa, pomimo znacznej ilości spotów Hillary Clinton, które go atakowały. Donald Trump nie udawał nigdy świętego, a jego kontrowersyjne poglądy były znane wszystkim od początku kampanii i właśnie one były jednym z czynników, który sprawił, że dzięki wielkiej popularności wśród wyborców i pomimo oporu Republikanów został nominowany na ich kandydata w wyścigu o fotel prezydencki. Paradoksalnie, Hillary Clinton mogła pomóc Trumpowi w szerzeniu jego przekazów – straszenie, że chce walczyć z nielegalną imigracją mogło odnieść odwrotny od zamierzonego skutek, przynajmniej w niektórych grupach wyborców.
Bias w raportowaniu przez media mainstreamowe i taktyka Donalda Trumpa na zdobycie czasu antenowego
Tegoroczne wybory były również tymi, które obnażyły olbrzymi bias amerykańskich mediów w raportowaniu o kandydatach. W przypadku prasy, około 500 dzienników i magazynów otwarcie popierało Hillary Clinton, Donalda Trumpa – tylko 26. Również sieci telewizyjne nie były przychylne miliarderowi, nawet prezenterzy konserwatywnego Fox News podzielili się na obozy sprzyjające Trumpowi (Sean Hannity) i krytykujące go (Megan Kelly). O ile w większości przypadków inne stacje „ograniczały” się do niekorzystnego raportowania o Trumpie, w przypadku NBC oraz MSNBC występowały również regularnie „kłopoty techniczne” z mikrofonami, kiedy tylko któryś z gości lub przepytywanych ludzi mówił o Trumpie pozytywnie. Kontrowersje związane z Hillary Clinton nie były w tych sieciach prawie w ogóle poruszane lub były bagatelizowane. Widać to najmocniej na przykładzie segmentu CNN, w którym powiedziano widzom, że czytanie maili wypuszczonych przez Wikileaks jest nielegalne, chyba że dla reporterów, którzy mają później powiadomić widzów o tym, co znaleźli. Była to oczywiście nieprawda i chęć ukrycia kompromitujących Clinton materiałów pod pretekstem tego, że tylko reporterzy są na tyle kompetentni, żeby móc analizować te dane.
CNN miało jednak więcej do ukrycia w tej sprawie niż tylko kompromitujące dla Hillary Clinton materiały. Dzięki wyciekom Wikileaks okazało się m.in. że szereg wpływowych dziennikarzy z różnych mediów brał udział w prywatnej kolacji z przedstawicielami sztabu Hillary Clinton, na której ustalano wspólnie narrację, według której będą raportować o kandydatce, jak również że Konwencja Demokratów pisała pytania do wywiadu Wolfa Blitzera (CNN) z Donaldem Trumpem, czy że Donna Brazile udostępniała czasami pytania przed wywiadami z Hillary Clinton, w tym również pytania, które znalazły się w jej debacie z Berniem Sandersem w marcu 2016.
wikileaks.org/podesta-emails/emailid/43604
wikileaks.org/dnc-emails/emailid/25846
wikileaks.org/podesta-emails/emailid/57027
wikileaks.org/podesta-emails/emailid/38478
Pomimo tego, że o Trumpie mówiono niemal wyłącznie negatywnie, był on bardzo częstym przedmiotem dyskusji w mediach tradycyjnych – co chwila pojawiały się informacje o tym, że coś co powiedział lub zrobił doprowadzi go do szybkiej klęski, lub pojawiały się kolejne skandale mające go pogrążyć. Donald Trump jednak nie miał powodów do narzekań – miał olbrzymią ilość czasu antenowego w najlepszych godzinach i w najbardziej oglądanych stacjach, dzięki czemu mógł znacznie ograniczyć wydatki reklamowe w pierwszych etapach kampanii. Wykorzystywał również taktyki, którymi grał mediom na nosie, między innymi „bait and switch” czy kalkulowane pomyłki, które poprawiane później w mediach działały na jego korzyść. Posłużymy się tutaj czterema przykładami takich zagrań:
Bait & Switch I: Media zostają zaproszone przed debatą prezydencką na sesję zdjęciową z Donaldem Trumpem, ale okazuje się, że jest to mini konferencja z czterema kobietami, które w przeszłości oskarżyły Billa Clintona o gwałt.
Bait & Switch II: Media zostają zaproszone na konferencję, na której Donald Trump ma się odnieść do sprawy obywatelstwa Baracka Obamy, ale okazuje się, że tematem spotkania jest wsparcie jego kandydatury przez bohaterów wojskowych i odznaczonych Medalem Honoru.
Kalkulowana pomyłka: W trakcie debaty prezydenckiej transmitowanej przez NBC Trump mówi o tym, że Hillary Clinton „umyła kwasem” swój serwer z mailami. NBC poprawia jego błąd na swojej stronie w ramach „NBC News Fact Check” i prostuje, że nie użyła do tego kwasu tylko oprogramowania BleachBit, potwierdzając sedno jego argumentu.
twitter.com/NBCNews/status/785299709342654465/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw
Tworzenie cyklu medialnego przez kontrolowane wycieki: W maju 2016 „wyciekło” do Washington Post nagranie audio z 1991, w którym niejaki John Miller, publicysta Donalda Trumpa, przeprowadził rozmowę z jednym z dziennikarzy i opowiedział mu o życiu miłosnym swojego szefa i o tym, że dla żadnej kobiety nie ma teraz czasu, bo interesy zbyt dobrze idą. Po wycieku taśmy podejrzewano, że w Johna Millera wcielił się sam Trump, żeby podbić wartość swoją i swoich interesów, zaczęto więc raportować o tym nagraniu, żeby go ośmieszyć – do momentu, w którym zorientowano się w trakcie programu na żywo, że dziennikarze zostali oszukani, a taśmę musiał wypuścić sam Donald Trump.
Część II – Internet
Hillary Clinton / Oficjalna komunikacja w kanałach kandydatów
Kandydatura Hillary Clinton promowana była w oficjalnych kanałach na Facebooku, Twitterze, Instagramie, Pinterest oraz YouTube. Podobnie jak w kampanii w mediach tradycyjnych, komunikaty oparte były głównie na wspieraniu mniejszości oraz kobiet, a także atakowaniu Donalda Trumpa i podkreślaniu kompetencji i doświadczenia Hillary Clinton. Również tutaj bardzo duża ich część skoncentrowana była na samej osobie kandydatki. Niektóre posty pisane były w języku hiszpańskim.
W ramach kampanii przeprowadzono we wrześniu 2016 akcję #LoveTrumpsHate składającą się z serii filmów internetowych, w których zwykli ludzie, którzy zetknęli się z Hillary Clinton, opowiadają o jej zaletach, m.in. dobroci, pracowitości czy skromności. Nazwa akcji odnosi się oczywiście do Donalda Trumpa, który w domyśle jest tutaj po stronie nienawiści, podczas gdy Hillary to miłość. Pomimo tego, że opowiedziane historie mogą potencjalnie wzruszać, również w tym przypadku najważniejsza jest sama Hillary Clinton, nie obywatele, którym pomogła – mieli oni tylko szczęście, że trafili w swoim życiu na taką cudowną kobietę.
Mówiąc poważniej, w trakcie kampanii Hillary Clinton powstało wiele kreacji, które mówiły o jej licznych zaletach i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że rzadko mówiły one o jej programie. Było to problemem, ponieważ mogły być odebrane jako samochwalstwo. Ostatecznie, ktoś kto jest naprawdę znany ze swojej dobroci nie musi sam o tym mówić lub prosić innych, żeby o tym opowiedzieli. Tymczasem można było odnieść wrażenie, że Hillary Clinton starała się za bardzo humanizować samą siebie, co samo w sobie mówiło o tym, że ma pewien problem ze swoim wizerunkiem, co wytknięte zostało również w niektórych mailach opublikowanych przez Wikileaks.
wikileaks.org/podesta-emails/emailid/47019
Powyższa przywara jest widoczna szczególnie w komunikacji na Twitterze, w którym tweety są zdepersonalizowane i generyczne – Hillary Clinton (czy raczej jej sztabowcy) odnosiła się w nich często do siebie w trzeciej osobie i często publikowała swoje własne cytaty, podpisując je jeszcze swoim imieniem. Na pierwszy rzut oka widać, że to nie ona komunikowała się ze swoimi wyborcami.
Donald Trump / Oficjalna komunikacja w kanałach kandydatów
Donald Trump prowadził komunikację na Facebooku, Twitterze, Instagramie oraz YouTube. W przypadku Facebooka i Twittera komunikacja prowadzona jest najczęściej w pierwszej osobie i w stylu analogicznym do wypowiedzi Donalda Trumpa, opierającym się na krótkich hasłach i częstym używaniu caps locka. Znany jest on również z tego, że część tweetów pisze osobiście.
Media społecznościowe oferowały Donaldowi Trumpowi również kolejne kanały, w których mógł utożsamiać poszczególnych kandydatów z wymyślonymi przez niego przezwiskami, mającymi jak najlepiej opisywać przywary tych konkurentów. Były wśród nich m.in. Crooked Hillary, Lyin’ Ted (Cruz), Low Energy Jeb (Bush), Crazy Bernie (Sanders) czy Goofy Elizabeth Warren.
W końcowej fazie kampanii publikowane były również spoty internetowe – w sierpniu, wrześniu oraz w listopadzie. Pierwszy z tych spotów zwracał uwagę na powiązania Hillary Clinton z obcym kapitałem oraz przyjmowanie pieniędzy, m.in. od Arabii Saudyjskiej, a także politykę pay-to-play, dzięki której darczyńcy mogli liczyć na stanowiska i przywileje. Drugi spot był analogiczny do spotu telewizyjnego, w którym dane są odpowiedzi na pytanie Hillary Clinton, dlaczego nie prowadzi 50 punktami. Trzeci spot zachęcał z kolei do głosowania i odwoływał się do wyborców jako do „cichej większości”.
Donald Trump, jak zostało już wspomniane, znany jest z tego, że część tweetów pisze sam. Jest to jednak grube niedopowiedzenie, ponieważ w ciągu swojej kampanii Donald Trump stał się niemal królem Twittera, za pośrednictwem którego toczył wojny z wszystkimi swoimi wrogami – od stacji telewizyjnych do przeciwników politycznych. Jego uszczypliwe tweety zdobyły mu olbrzymią popularność wśród internautów i były szeroko udostępniane na forach dyskusyjnych i w mediach społecznościowych.
Oficjalna komunikacja w kanałach kandydatów / Podsumowanie
Komunikacja w oficjalnych kanałach Hillary Clinton nie różniła się od tej w mediach tradycyjnych – chociaż ilość dostarczanych treści była większa, było to tylko więcej tego samego i w tym samym stylu. Narzędzie, które mogło potencjalnie najbardziej zbliżyć ją do ludzi, czyli Twitter, było wykorzystywane w sposób, który tylko ją od tych ludzi oddalał – poprzez pisanie w trzeciej osobie, pisanie swoich własnych cytatów w nawiasach i podpisywanie ich, czy też generyczne komunikaty, które bezosobowo obwieszczały wydarzenia.
Komunikacja w oficjalnych kanałach Donalda Trumpa była natomiast oparta na bezpośrednich przekazach pisanych w pierwszej osobie, nawet jeśli oczywistym jest, że nie wszystkie pisał osobiście. Dzięki temu zabiegowi, oraz zachowaniu jego stylistyki wypowiedzi w tweetach i postach, ludzie mogli mieć poczucie, że kandydat na prezydenta komunikuje się z nimi osobiście, a dzięki swobodnemu i ciętemu językowi, który nie oszczędzał nikogo, skracany był również dystans pomiędzy miliarderem a „szarym obywatelem”, a co ważniejsze – zwiększany pomiędzy Trumpem a wygładzonymi przedstawicielami establishmentu..
Wielka Wojna Memów
Pisząc o tych wyborach nie można nie wspomnieć o roli, jaką odegrały memy w walce o prezydencki fotel, czyli o bezprecedensowym wydarzeniu, które zapamiętane zostanie przez niektórych jako Wielka Wojna Memów. Toczyła się ona od 16 czerwca 2015 do 8 listopada 2016, a jej ofiarami padli między innymi Jeb Bush, Ted Cruz oraz Hillary Clinton, której sztab zbyt późno zorientował się, że coś się dzieje w internecie. Nikt nie policzył i prawdopodobnie nie policzy ilości memów stworzonych w tym czasie, ale była ich taka ilość i były tak wszechobecne, że zaczęły w pewnym momencie wylewać się do rzeczywistości – do tego stopnia że Hillary Clinton odniosła się do nich w przemówieniach, nazwała ich twórców rasistami i faszystami i określiła jako ekstremistyczną alternatywną prawicę, a jeden z najpopularniejszych w trakcie kampanii bohaterów memów, Pepe, został wpisany przez Anti-Defamation League do symboli szerzących nienawiść. Nie ubiegajmy jednak wydarzeń.
Wielka Wojna Memów 2016 / Kampania prawyborcza
Memy to idealny materiał do szerzenia propagandy, dzięki swojej udostępnialności oraz możliwości zwięzłego przekazania pewnych idei. Muszą być oczywiście humorystyczne, bo z tego wynika ich udostępnialność, ale taki jest próg wejścia w tym przypadku – nieśmieszne „memy” z zasady nie są memami. Jest to klucz do zrozumienia sukcesu memów promujących Trumpa: były tworzone przez weteranów tego medium. Memy, które wytoczono przeciwko Trumpowi najczęściej opierały się na kliszy zdjęcie+tekst i odnosiły się do jego porażek jako biznesmena, rasizmu, wyglądu czy też wręcz na porównaniach do Hitlera.
Dla porównania przypomnijmy sobie jak twórcy pro-Trumpowych memów niszczyli wczesną konkurencję swojego kandydata:
Jeb Bush (kandydatura wycofana 20 lutego 2016)
Kontekst I: Jeb Bush uruchomił na swojej stronie sklep internetowy z gadżetami związanymi z jego kampanią, pośród których znalazła się nieobrandowana misa do guacamole wyceniana wyżej niż podobne produkty na Amazon i eBay. Produktowi towarzyszył opis: „Jeb and Columba love whipping up guacamole on Sunday Funday. Now, you can get in on the act with this “Guaca Bowle.” Jeb’s secret guacamole recipe not included…yet”. W ten sposób Jeb Bush stał się „foolish guac bowl merchant”.
Kontekst II: Jeb Bush przyznał w trakcie debaty, że 40 lat wcześniej palił marihuanę.
A następnie przeprosił mamę w tweecie.
Kontekst III: Jeb Bush określił siebie jako „wesołego żółwia” na początku kampanii i w trakcie jej trwania podarował „przypadkowemu” chłopcu w restauracji figurkę żółwia, którą „przypadkiem” miał przy sobie.
Kontekst IV: Jeb Bush wykorzystał w kampanii wyborczej endorsement własnej matki oraz zdjęcie, na którym ubrana jest w sprzęt do amerykańskiego footballu, którym chciał wystraszyć Trumpa. Jest to nieliczny przypadek, w którym kandydat stworzył mema hejtującego samego siebie.
Niespodziewane uderzenie: Mama Jeba mówi mu publicznie, że nie jest jej ulubionym dzieckiem.
Ted Cruz (kandydatura wycofana 3 maja 2016)
Kontekst I: Ted Cruz wygląda podobnie do rysopisu seryjnego mordercy, Zodiaka.
Kontekst II: Ted Cruz wyznaje w trakcie konferencji, że Donald Trump jest szczurem, z którym nie chce kopulować, co implikuje, że są szczury, z którymi chciałby kopulować.
Kontekst III: Ted Cruz odmawia wsparcia Donalda Trumpa po jego nominacji na Kongresie Republikanów.
Wielka Wojna Memów / Wybory generalne
Kiedy skończyły się prawybory, na polu bitwy zostało tylko dwóch kandydatów – Donald Trump oraz Hillary Clinton. W kontekście wojny memów oznaczało to, że jeden z kandydatów ma za sobą oddolnie i samoistnie zbudowaną armię trolli-weteranów a drugi(a) głównie zatrudnionych ludzi od trollowania z wyznaczonym budżetem 1 miliona dolarów. Donald Trump tymczasem już na początku 2016 przychylił czapki swoim internetowym bojownikom tweetując jeden z memów z hasłem, które również zostało stworzone przez nich, „Can’t Stump The Trump”, oraz swoim wizerunkiem bazowanym na żabie Pepe.
W międzyczasie memy wspierające Hillary Clinton wyglądały następująco:
Głównym problemem pro-Clintonowskich memów był brak polotu i szalonej fantazji, która cechowała memy zwolenników Trumpa – były one po prostu zbyt poprawne. Inną kwestią było również to, że doświadczeni twórcy memów, z natury często obraźliwych, nie popierali Clinton ze względu na promowanie przez nią politycznej poprawności, nie miała więc ona takiej bazy jak Trump, który polityczną poprawność miał głęboko gdzieś i dzięki temu zdobył ich lojalność. Hillary Clinton zaatakowała więc w trakcie wiecu w Reno w Nevadzie memy promujące Trumpa i ogłosiła żabę Pepe symbolem alternatywnej prawicy i białej supremacji, a samych twórców memów – wszystkiego rodzaju fobami. W trakcie przemówienia przerwał jej okrzyk „PEPE!” dobiegający z widowni.
Również na oficjalnej stronie Hillary Clinton powstała sekcja wyjaśniająca, czym jest alternatywna prawica i dlaczego Pepe jest niebezpieczny*.
Oczywiście Pepe bywał również nazistą – nie ma co ukrywać. Doszukiwanie się w tym głębszych przesłań jest jednak zdecydowaną przesadą, jak zastanawianie się, czemu w Jackass nie puszczali bąków w spodnie tylko przez rurkę w twarz kolegi. Wyolbrzymianie i karykatura to jedne z nieodłącznych cech memów, a po ciągłych oskarżeniach Trumpa o bycie Hitlerem XXI wieku naturalną rzeczą było, że oskarżenia te wejdą również w strefę internetu, gdzie zostaną wykorzystane jako paliwo do wnerwiania oponentów politycznych. Pepe tymczasowo został więc jednym z symboli nienawiści zatwierdzonych przez Anti-Defamation League.
Co ciekawe, chociaż Hillary Clinton sprowadziła na Pepe piętno nazisty, wkrótce jej sztab postanowił wykorzystać skrajnie prawicową żabę w swojej propagandzie. Zatrudniono w tym celu twórcę oryginalnego Pepe, zwolennika Hillary Clinton, żeby naprawił sytuację i stworzył kreacje z „prawidłowym” przekazem. 14 października 2016 rozpoczął się rebranding Pepe.
Skończył się on jednak tragicznie po zmasowanej akcji 4chan i 8chan przeprowadzonej 6 listopada, mającej „zalać internet rzadkimi Pepe” (nie w sensie konsystencji). Akcja ta została nazwana „Deszczem Żab”. Twórca Pepe przyznał, że nie ma kontroli nad swoimi kreacjami w internecie.
Ostatecznie Wielka Wojna Memów została zakończona zwycięstwem Donalda Trumpa, podobnie jak wybory prezydenckie. Biorąc jednak pod uwagę jego osobowość, możemy spodziewać się, że wiele memów jeszcze zostanie stworzonych na jego temat.
Źródła
-www.youtube.com/channel/UCLRYsOHrkk5qcIhtq033bLQ
-www.youtube.com/channel/UCAql2DyGU2un1Ei2nMYsqOA
-www.cnbc.com/2016/11/09/trump-spent-about-half-of-what-clinton-did-on-his-way-to-the-presidency.html
-www.donaldjtrump.com/press-releases/category/ads
-www.washingtontimes.com/news/2016/oct/20/voters-agree-media-biased-against-donald-trump/
-nypost.com/2016/10/19/americans-think-the-media-is-biased-against-trump-poll/
-en.wikipedia.org/wiki/Newspaper_endorsements_in_the_United_States_presidential_election,_2016
-www.washingtonpost.com/news/the-fix/wp/2016/11/07/donna-brazile-is-totally-not-sorry-for-leaking-cnn-debate-questions-to-hillary-clinton/
-www.bustle.com/articles/160378-donald-trumps-nicknames-for-everybody-he-dislikes-ranked-on-a-scale-he-would-understand
-www.popsugar.com/tech/Best-Donald-Trump-Tweets-From-2016-Election-42677129#photo-42677129
-encyclopediadramatica.se/The_Great_Meme_War#The_Pepe_Civil_War
-www.newstatesman.com/world/2016/02/jeb-bush-forgot-renew-his-website-so-now-it-redirects-you-donald-trumps
-yournewswire.com/clinton-campaign-admit-they-pay-an-army-of-trolls/
-www.hillaryclinton.com/feed/donald-trump-pepe-the-frog-and-white-supremacists-an-explainer/