Sport i marketing w jednej parze (cz. 1)

Sport i marketing w jednej parze (cz. 1)
Czego można się nauczyć dzięki uprawianiu sportu, jakie wartości wyciągnąć i jak przekłada się to na pracę? Jak sport wpływa na codzienne życie? Zapytaliśmy o to ekspertów z branży, którzy trenują przeróżne dyscypliny.
O autorze
15 min czytania 2016-04-22

1. Jakub Brzózka, Public Relations Manager w Le Polish Bureau/UNIT9
2. Zbigniew Nowicki, Managing Director w Bluerank
3. Paweł Lipiec, Influencer Relations Lead w VML Poland
4. Bartłomiej Pasiowiec, Account Executive, INSIGNIA
5. Joanna Dederko, PR Executive, ContentHouse
6. Radosław Olkowicz, IT Manager w Deloitte Digital
7. Maciej Twardowski, Creative Director, DDB&tribal
8. Wojciech Piesta, Junior Copywriter, DDB&tribal
Drugą część artykułu przeczytasz tu>
Trzecią część artykułu przeczytasz tu>

Jakub Brzózka
Public Relations Manager w Le Polish Bureau, polskim oddziale interaktywnej firmy produkcyjnej UNIT9.

sport: koszykówka

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?

Rywalizacja, duch walki, gra zespołowa i dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę, oczywiście pamiętając o regułach i szanując zasady fair play. Patrząc przez pryzmat tych kategorii sport zawsze był dla mnie niezwykle ważny. Sportowy etos i wartości, które sobą reprezentuje, obecne są we wszystkim, co robimy poza boiskiem. To uniwersalny zbiór.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Początki to wczesne lata 90te i olbrzymi wzrost popularności koszykówki w Polsce, co wiązało się z pierwszymi transmisjami rozgrywek NBA. Pozytywny wpływ telewizji. 😉 To był ten moment, kiedy każdy grał w coś. W praktyce oznaczało to dwa obozy: piłkarzy i koszykarzy. Ja wybrałem to drugie i na wiele lat koszykówka stała się w moim życiu pasją numer jeden. Graliśmy codziennie, niezależnie od pory roku, trzy, cztery godziny, czasem dłużej. Dzisiaj sport to dla mnie luksus i jeden z niewielu momentów, kiedy mam szansę w 100% skoncentrować się tylko i wyłącznie na jednej rzeczy. Na pewno squash to dyscyplina, która ma mi do zaoferowania wszystko to, co jest dla mnie najważniejsze w sporcie: wysiłek, szybki refleks i oczywiście współzawodnictwo. Po godzinie wychodzisz zdewastowany ale naładowany energią. To wyjątkowe uczucie.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Jak wspomniałem, dzisiaj sport jest luksusem. To godzina lub dwie tygodniowo. Chyba, że liczy się dojazd do pracy na rowerze, wtedy ten czas się wydłuży, nieznacznie, ale jednak. 😉

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Sport to przede wszystkim zbiór uniwersalnych wartości, niezbędnych w życiu osobistym i zawodowym. Dążenie do celu, rywalizacja, wola walki i zwycięstwa ale również praca zespołowa i zasady fair play. Ponadto pokora i szacunek dla przeciwnika. Wszystkie te elementy są obecne w naszym świecie również poza boiskiem. Osobiście uważam, że najważniejsze to pasja, upór w dążeniu do celu i zasady fair play. Niezwykle istotne w prowadzeniu każdego biznesu.

Co sport daje w życiu?

Pieniądze, czasem, częściej dobrą kondycję. 😉 Jak każda pasja, sport to przede wszystkim frajda i satysfakcja. Uczy jak się nie poddawać. Wyzwala emocje, które pomagają z optymizmem patrzeć na świat i cieszyć się z pozornie małych i błahych spraw. Poza tym to ważny element towarzyski i społeczny.

Co sport daje w pracy?

Sport uczy umiejętności naturalnego przywództwa, ale też ciężkiej pracy zespołowej w dążeniu do celu. Upór, wytrwałość i odporność na niepowodzenia, które napotykamy w życiu. Poza tym optymizm i świetne samopoczucie, bez których żadna praca nie daje satysfakcji.

 

———————————————————–

Zbigniew Nowicki
Managing Director w Bluerank

sport: bieganie

Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?

Sport jest dla mnie bardzo istotny. Pozwala oderwać się od bieżących kwestii, odpocząć, przemyśleć to, co ważne i znaleźć rozwiązanie. Jest trochę jak każdy nałóg – jak nie wyjdę na trening, to czegoś mi brakuje. Często jest też powodem do dumy, że jestem w stanie zmotywować się do wysiłku, który dla wielu osób wydaje się nieosiągalny. Dzięki częstym aktywnościom sportowym mogę jeść wszystko i w dowolnej ilości, a przyznaję jeść lubię, najlepiej dużo. 🙂 Sport jest moim sposobem na zbieranie funduszy na cele charytatywne, spędzanie czasu, poznawanie przyrody i innych miejsc. Dzięki treningom i startom zagranicą poznaję nowych ludzi – jak na przykład ostatnio podczas Maratonu w Rzymie. Pierwszy raz z regularnym bieganiem zetknąłem się w roku 2003. Wyjście do lasu i kilka do kilkunastu kilometrów biegu to był sposób na trudny w ówczesnym czasie moment życiowy. Przyznaję, że biegałem bez ładu i składu, bez pomiaru tętna, zrozumienia, o co w ogóle w bieganiu chodzi, bez limitów czasu, ot tak, żeby się poruszać. W gwarze biegowej „klepałem kilometry”. Później zacząłem mierzyć czas na określonym dystansie, ale bez większych konkluzji. Biegałem bardzo nieregularnie, wyłącznie kiedy miałem ochotę, bez konkretnej motywacji. Wystartowałem w 3 maratonach łódzkich, czasy 4:05, 4:07, 4:02. To dało mi do myślenia, czy faktycznie nie jestem w stanie pokonać mitycznej dla mnie bariery 4 godzin? O kilku lat trenuję regularnie, z planem, trenerem i zrozumieniem tego co i jak robię. To przyniosło rezultaty. Dla motywacji i podkreślenia celu staram się startować w imprezach, na które trzeba zapracować, zarejestrować się wcześnie i czekać. Jeżdżę też na maratony do innych krajów, biegłem m.in. w Nowym Yorku, Barcelonie, Paryżu i Rzymie. W tym ostatnim ustaliłem swój rekord życiowy – 3:28.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Sport jest ostatnio modny i to cieszy, jednak ja trenowałem, kiedy jeszcze nie było mody na bieganie i aktywny tryb życia, ale oczywiście moda pomaga. Motywuje do działania i ruszenia się z kanapy. 🙂 Nigdy nie trenowałem profesjonalnie, moja mama zawsze zwalniała mnie z WFu w podstawówce. W liceum miałem dobrego nauczyciela od WFu, ex boksera, który zaszczepił u większości z nas ducha kultury fizycznej, w tym u mnie. W czasie liceum i studiów trenowałem tenis ziemny, później był squash. Teraz regularnie biegam, trenuję. Jeżdżę też na rowerze dla regeneracji, do firmy oraz chyba dlatego, że lubię połączenie high-tech z czystą siłą mięśni.

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Kiedyś ktoś powiedział bardzo ważne zdanie: „Ktoś, kto ma mniej czasu od Ciebie, właśnie teraz trenuje”. Staram się tego trzymać i unikać wymówek. Dla mnie sport jest bardzo ważny, trenuję 12h tygodniowo poza sezonem, w sezonie nawet 20h. Ostatecznie czas poświęcony na aktywność fizyczną jest wartością bardzo względną. Dla kogoś będzie to dużo, dla kogoś mało. Ktoś inny powie, że nie ma tyle czasu – dla mnie liczy się to, że ktoś miał motywację, by wstać i coś zrobić dla siebie. Na to zawsze powinniśmy mieć czas, inaczej się wypalamy. Ważne również, żeby w treningach pamiętać o najbliższych nam osobach. To one motywują nas na co dzień do działania i wspierają w chwilach słabości. Tak zagospodarować plan treningowy, żeby miał najmniejszy negatywny wpływ na najbliższych. Uwierzcie mi, to da się zrobić, trzeba tylko pomyśleć. 🙂

Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Uprawiając regularnie sport utwierdziłem się w przekonaniu, że systematyczność jest istotna, ale też, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Ciężka praca i systematyczność, przynoszą rezultaty i wręcz są one gwarantowane. Podobnie jest w biznesie. Trzeba jednak uważać, żeby się nie przetrenować, żeby sport sprawiał nam przyjemność. Podobnie jest w pracy – żeby nie stracić motywacji, a czerpać przyjemność z tego co się robi. Widzę prostą analogię w odniesieniu do biznesu – „work life balance”. Najlepsze w maratonie jest to, że każdy biegnie swój maraton, każdy walczy ze sobą i każdy na mecie dostaje medal. To wielki moment, ukoronowanie przygotowania, pochwała wytrwałości. Niestety wiedzą to wyłącznie Ci, którzy maraton pobiegli. Ktoś stojący z boku, mimo szczerych chęci i podziwu dla ukończenia dystansu 42,195m, tego nie zrozumie. Mięśnie to nie wszystko, przede wszystkim liczy się to, co mamy w głowie. Każdy biegnie w jakimś celu. Jeśli nie masz celu i planu, nic nie osiągniesz. I tu znów kłania się podobieństwo biznesowe: cel i plan to podstawa każdego przedsięwzięcia.

Co sport daje w życiu?

Przede wszystkim perspektywę i dystans do różnych spraw. Oczywiście też bycie fit, to teraz modne. 🙂 Uczy, żeby nie odkładać rzeczy na później w myśl powiedzenia: „Wczoraj powiedziałeś, że pobiegniesz jutro”.

Co sport daje w pracy?

W Bluerank, firmie którą współtworzę, wiele osób czynnie uprawia różny sport. Z tego powodu z czasem stworzyliśmy wewnętrzną rywalizację Bluechallenge, w ramach której prowadzimy ranking kilo kalorii spalonych podczas aktywności sportowych. W obecnej edycji Bluechallenge 2016 udział bierze 43 osoby. Wspólnie spalone kcal przeliczamy na złotówki, reguła jest prosta 1000 kcal = 1 zł na cel charytatywny. Zgromadzone w ten sposób pieniądze przekazujemy na potrzeby łódzkiej Fundacji Gajusz. Obecnie mamy już 3 edycję tej akcji. Podczas ostatnich 2 rywalizacji spaliliśmy blisko 4 000 000 kcal. W tym roku zebraliśmy już blisko 1 000 000 kcal i na pewno będzie ich jeszcze więcej! Doceniamy też samych pracowników biorących udział w zabawie, są regularne nagrody indywidualne. Biegamy także wspólnie podczas biegu DOZ, Łódź Business Run czy w biegu polskiej branży internetowej – Biegw.net. Zebrane pieniądze przekazujemy na cele charytatywne, a oprócz tego sport traktujemy zwyczajnie jako dobrą zabawę i sposób na wspólne miłe spędzenie wolnego czasu. Rywalizację do upadłego pozostawiamy zawodowcom.

Relacja z biegu branży internetowej – Biegw.net

———————————————————–

Paweł Lipiec
Influencer Relations Lead w VML Poland

sport: bieganie

Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?

Sport jest z jednej strony fajnym sposobem na spędzanie wolnego czasu, z drugiej rygorem treningowym, który nakazuje w każdym tygodniu tak wszystko zaplanować, aby był też czas na trening. A dodatkowo jeszcze zauważam bardzo pozytywny wpływ na córkę, która patrząc na to, że my oboje biegamy (żona poszła już w triathlon, co nadal uważam za totalne wariactwo) też chętniej spędza czas na rowerze czy hulajnodze.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Od dwóch lat wróciłem do regularnego trenowania. Wcześniej kilkanaście lat trenowałem sztuki walki, ale dłuższa przerwa zaowocowała klasycznym „ztatusieniem”. Najsilniejszą motywacją do zmiany stylu życia i powrotu do aktywności fizycznej był trzycyfrowy wynik spotkania z wagą.

Ile czasu poświęcasz na treningi?

W tej chwili niedużo — ok. 5h tygodniowo — ale liczę na to, że szybko wrócę do formy i ta „objętość” treningowa znacznie się zwiększy. Znacznie czyli do ok. 30h miesięcznie.

Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ na Twoją pracę?

O tym, co daje sport, można by rozprawiać bardzo długo. Pisałem o tym swego czasu na blogu, który prowadzą z żoną (http://wybiegane.pl/jak-zyc-czyli-krotka-historia-o-ludziach/) i gdybym miał to zmieścić w kilku krótkich zdaniach, to skupiałbym się na tym, że sport ogólnie kształtuje charakter. Na pewno uczy ciężkiej pracy i brutalnie dowodzi, że bez niej nie można liczyć na sukces. Sport pokazuje, że nie ma drogi na skróty. Jeśli chcesz podziwiać widok ze szczytów musisz tam sam wejść. Czasem ktoś Ci pomoże, ale nikt nie zaniesie Cię na własnych plecach.

Co sport daje w życiu?

Zdrowie, większe zorganizowanie, lepsze samopoczucie, przyjemność… Każdemu daje coś innego, więc polecam spróbować!

Co sport daje w pracy?

Zmienia „nie da się” na „pomyślmy jak to zrobić”. Dzięki temu, że mój tydzień jest podporządkowany rygorowi treningowemu, mam wszystko dużo lepiej zorganizowane. Wcześniej mnóstwo czasu przeciekało mi przez palce, jakoś mijało i nawet nie wiedziałem kiedy. Nawet po powrocie z biura do domu jakoś nagle robiło się późno, a teraz dzięki ułożeniu planu „pod trening” okazuje się, że mam czas i na zabawę z córką i trening, a czasem również na granie na PS4. Wyjęcie tej godziny czy dwóch na trening spowodowało, że doba wydłużyła się o 5 kolejnych godzin.

———————————————————–

Bartłomiej Pasiowiec
Account Executive, INSIGNIA

sport: wspinaczka

Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?

Sport, a konkretnie wspinaczka, bo taką dyscyplinę sobie wybrałem, jest dla mnie zdecydowanie czymś więcej niż tylko sposobem na odreagowanie stresu po pracy (choć tym oczywiście też). Wspinanie traktuję w pewnym sensie jako element stylu życia, który niesamowicie nakręca mnie do wytężonej pracy na wszystkich płaszczyznach, nie tylko na tej zawodowej.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Samo wspinanie trenuję od 2 lat, wcześniej dużo biegałem, chodziłem na basen i siłownię, co dało jakieś podstawowe przygotowanie fizyczne do tego, czym zajmuję się teraz. Ciężko powiedzieć, co dokładnie skłoniło mnie do wyboru akurat tego sportu – na pewno w dużej mierze było to spowodowane tradycjami taternickimi w mojej rodzinie (pozdrowienia dla taty 🙂 ) oraz faktem, iż z mojej rodzinnej miejscowości w góry jest rzut beretem, choć ze wspinaczką typowo górską mam raczej niewiele wspólnego.

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Z racji startów w zawodach boulderingowych (wspinanie na trudność na niskich formach) trenuje 4 razy w tygodniu typowo pod kątem ruchowo-motorycznym, pozostałe 3 dni poświęcam na trening cardio i uzupełniające ćwiczenia z moim fizjoterapeutą. To dużo, ale zapewniam, że da się przy tym pracować, prowadzić normalne życie i nie zwariować. 🙂

Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Przede wszystkim wspinanie to ogromna lekcja pokory wobec swoich możliwości i szacunku do własnego życia/zdrowia, a także odpowiedzialności za partnera – chyba żaden sport nie wymaga tak dużej dawki zaufania do drugiego człowieka co wspinaczka. No i jest też drugi aspekt – praca nad wieloma płaszczyznami własnych możliwości: prócz siły dochodzą tu takie elementy jak rozciągnięcie, wytrzymałość, dynamika, koordynacja, a przede wszystkim sprawność mentalna, która przydaje się na górze. Myślę, że po części zdolność skoordynowania tych aspektów i przekucia ich w końcowy rezultat, którym jest zrobienie danej drogi/boulderu pomaga mi w codziennej pracy accounta, gdzie przecież też opiekujemy się wielowątkowymi projektami dla klientów z różnych branż.

Co sport daje w życiu?

Na pewno niesamowitego kopa motywacyjnego. Każdy z nas miewa lepsze i gorsze dni i w tych drugich sport jest jak środek przeciwbólowy, zastrzyk endorfin po wysiłku i uczucie potreningowego „powera” są chyba znane wszystkim aktywnie ćwiczącym i prędko uzależniają.

Co sport daje w pracy?

Pozwala z pewnością rozładować napięcie i utrzymać work-life balance na zadowalającym poziomie. Osobiście widzę dużo alegorii między wspinaniem a moją pracą. Każdy projekt jest jak kolejna droga do zrobienia o określonym stopniu trudności i długości. Drogi wspinaczkowe czy też bouldery również różnią się między sobą fakturą skały, stopniem odchylenia od pionu, ekspozycją, rzeźbą terenu. Nie ma dwóch takich samych, podobnie jak nie ma dwóch takich samych projektów, chociaż oczywiście i tu i tu doświadczenie pomaga. 🙂

———————————————————–

Joanna Dederko
PR Executive, ContentHouse

sport: bieganie

Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?

Na ten moment jest dla mnie częścią niemal każdego dnia. W ciągu lat wyrobiłam sobie nawyk ćwiczenia do tego stopnia, że często podporządkowuję plan dnia właśnie pod konkretny trening. Kiedyś był obowiązkiem, dziś jest po prostu częścią dnia, ale niezwykle istotną. Taką samą jak zjedzenie śniadania, czas spędzony w pracy czy sen.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Wszytko zaczęło się jakieś 8 lat temu, kiedy jako 16-latka chciałam zgubić zbędne kilogramy nagromadzone zbyt częstymi wizytami w szkolnym sklepiku. Z dnia na dzień całkowicie zmieniłam nastawienie do tego, co jem. Sportem, który okazał się tak naprawdę „na wyciągnięcie ręki”, na który nie musiałam prosić rodziców o kieszonkowe, okazało się bieganie. I tak zaczął się mój romans ze sportem, który z czasem przerodził się w trwałe uczucie.

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Staram się, żeby liczba treningów nie spadała poniżej czterech tygodniowo. Czas każdego z nich jest uzależniony od konkretnego zestawu ćwiczeń. Kiedy idę biegać, to na co najmniej godzinę. Kiedy ćwiczę z obciążeniem, to robię to minimum 45 minut. Najintensywniejsze ćwiczenia, czyli tabaty, zajmują mi maksymalnie 30 minut.

Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Sport nauczył mnie przede wszystkim pokory. Nie od razu przebiegłam 15 kilometrów i nie od razu przetrwałam cały trening z kettlebellem. Pokora z kolei sprawiła, że zaczęłam walczyć ze swoimi słabościami, aby być szybszą, silniejszą i mocniejszą. Ma to ogromny wpływ na to, jak pracuję, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że w wykonywanej przeze mnie profesji nic nie przychodzi nagle. Na wszystko trzeba zapracować, a w każdej chwili słabości przypominam sobie, że to co złe jest tylko w mojej głowie.

Co sport daje w życiu?

W moim przypadku jest to przede wszystkim pomoc i ratunek. Od stresu, nerwów, smutku i kompleksów. Nic tak nie poprawia humoru jak niezły wycisk na treningu – kiedy czujesz, że możesz wszystko, że nie ma granic, a wszystkie problemy są tylko w Twojej głowie.

Co sport daje w pracy?

Podobnie jak w życiu, tak i pracy, sport jest fantastyczną odskocznią od tego, co dzieje się w biurze i w życiu zawodowym. Nie da się ukryć, że treningi to nie tylko ratunek dla ciała, ale i duszy. To one sprawiają, że jesteśmy skupieni, skoncentrowani na osiągnięciu danego celu i wytrzymali. Tych samych wartości oczekują od nas nasi szefowie i współpracownicy, dlatego tak istotne jest mieć nie tylko wyćwiczoną i zdrową sylwetkę, ale również charakter.

———————————————————–

Radosław Olkowicz
IT Manager w Deloitte Digital

sport: squash

Nigdy nie czułem się sportowcem. Wszelkie formy aktywności fizycznej omijałem szerokim łukiem. Sport w ogóle mnie nie poruszał. Owszem – obejrzenie jakiegoś ciekawego wydarzenia sportowego w telewizji było dość miłe, ale tylko tyle. Nigdy nie pojawiła mi się myśl, by samemu wziąć udział w maratonie czy ścigać się w rowerowym downhillu.

Sprawy się nieco skomplikowały, gdy zostalem zaproszony na mecz squasha. Razem z przeciwnikiem zostałem zamknięty w pokoju z przeszkoloną ścianą. Wzieliśmy do ręki rakiety, dostaliśmy dziwną piłeczkę, która nie chciała się odbijać. Przez parę minut biegaliśmy chaotycznie po korcie, usiłując trafić w piłeczkę, ale ona skutecznie omijała rakiety i niewiele gry było w naszym miotaniu się. Gra składała się głównie z podnoszenia piłeczki. I ze stanów przedzawałowych.

A jednak COŚ w tym było. Coś, co spowodowało, że poszedłem grać po raz kolejny. Potem znowu i jeszcze raz. Ktoś mnie namówił na uczestnictwo w turnieju i stwierdziłem, że to doskonały pomysł. Po kilku pierwszych turniejach, gdy już wszyscy dali mi łupnia, dotarło do mnie, że bez trenera nie dam rady.

Sportowy entuzjazm jest zaraźliwy – w squasha udało mi się wciągnąć dużą grupę znajomych. Zawsze było z kim się wybrać na godzinkę (a czasem dwie) odbijania piłeczki o ścianę. Z czasem niektórzy zaczęli też chodzić na turnieje, a dobry doping potrafi… może nie zawsze pomóc, ale często potrafi wytrącić przeciwnika z równowagi. Po turniejach przyszła w końcu kolej na treningi – indywidualne i drużynowe. Efekty treningów dało się odczuć bardzo szybko – czasem zakwasy po intensywnym treningu potrafiły trzymać przez kilka dni. Ale w końcu też zaczęło okazywać się, że przeciwnikom jest coraz trudniej i trudniej. Nawet ci lepsi musieli się sporo napocić, żeby wygrywać.

Teraz, po kilku latach grania, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że kiedyś miałbym przestać. Teraz mogę w końcu powiedzieć, że wiem jak grać, żeby granie naprawdę sprawiało przyjemność. A przynosi tej przyjemności bardzo dużo.

Squash jest świetną grą dla odreagowania stresów. Gracz, który nie może oczyścić głowy ze zbędnych myśli i skupić się wyłącznie na grze, na “tu i teraz”, nigdy nie będzie dobrze grał. Do tego dochodzi aspekt fizyczny – squash jest grą szybką i dynamiczną, zupełnie inaczej obciąża mięśnie niż np. jednostajne bieganie. Dlatego znacznie szybciej organizm “nakręca się” na bardzo wysokie obroty aktywności fizycznej, by nadążyć za zmianami na korcie.

W squashu to przeciwnik decyduje gdzie i kiedy musisz się przemieścić. Dlatego granie na nieco wyższym poziomie oznacza też konieczność przewidywania ruchów przeciwinika. Po iluś wybieganych na korcie godzinach okazuje się, że wiesz jak odczytywać zamiar przeciwnika: po ustawieniu, po zamachu rakietą, po ocenie czy może zdążyć do takiego czy innego uderzenia. W pewnym sensie jest tu też pewna analogia do szachów – tylko szachów przestrzennych i rozgrywanych w trybie błyskawicznym – na każdy ruch gracza można oczekiwać pewnej konkretnej odpowiedzi.

Co squash daje mi w życiu zawodowym? Odpoczynek i redukcja stresów to jeden ze skutków natychmiastowych. Długofalowo działa to też świetnie w drugą stronę – człowiek zrelaksowany po squashu jest efektywniejszy w pracy, a gdy jest bardziej efektywny, to ma mniej powodów do stresu… Dołóżmy do tego efekty psychologiczne: więcej pewności siebie, szybsze podejmowanie decyzji w nietypowych sytuacjach, skuteczniejsze przewidywanie wydarzeń na podstawie szczątkowych danych – wszystko to można podciągnąć pod efekty squasha.

Podsumowując… “To squash or not to squash – that’s really stupid question”.

———————————————————–

Maciej Twardowski
Creative Director, DDB&tribal

sport: kolarstwo

Czym dla Ciebie jest sport?

Kolarstwem.

Jak bardzo jest istotny?

Wszystko układa się dobrze wtedy, kiedy jeżdżę.

Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?

Jeżdżę od czterech lat. Zacząłem od codziennej jazdy do pracy. Potem był rajd z przyjaciółmi do Kazimierza nad Wisłą. Potem było pierwsze 200 km na raz. Pojechaliśmy jednego dnia z Warszawy do Torunia. Potem wziąłem udział w wyścigu, który zorganizował mistrz Kwiatkowski. Dojechałem w połowie stawki.

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Godzinę dziennie. A w weekend – parę godzin.

Czego nauczyłeś się, uprawiając sport?

Systematyczności, wytrwałości i tego, że nie jesteśmy robotami. Długi dystans uczy tego, że należy regularnie się odżywiać i pić. Można wtedy pokonać naprawdę długą trasę w przyzwoitym tempie.

Lepiej jeździ się też w przynajmniej dwie osoby. Ktoś, kto jedzie z przodu, bierze na siebie cały pęd powietrza, osłaniając tych za sobą. Co jakiś czas następuje zmiana. Osoba z tyłu wjeżdża na przód i od tej pory osłania ludzi, których ma za sobą. To trochę jak chowanie się za drzewem przed wiatrem. Dzięki temu razem można pokonać dłuższą i cięższą trasę, nawet pod wiatr. 

To uczy też zaufania. Gdy jedzie się 15-30 cm jeden za drugim, z prędkością 40 km/h, nie wolno robić żadnych gwałtownych ruchów, żeby nie spowodować kolizji.

Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Wspólna praca przy odpowiednim systemie zmian umożliwia robienie większych i lepszych projektów. Lider zmienia się co jakiś czas i daje odpocząć temu drugiemu. Tak działamy z Tytusem. Codziennie pokonujemy w pracy jakiś etap Tour de France. 

Co sport daje w życiu?

Endorfiny, płaski brzuch i równowagę. Żona też się cieszy.

Co sport daje w pracy?

Cannes Lions.

———————————————————–

Wojciech Piesta
Junior Copywriter, DDB&tribal

sport: bieganie

Czym dla Ciebie jest sport?

W starożytnej Grecji istniało pojęcie ‘paideia’, które w uproszczeniu można dziś przetłumaczyć jako „wychowanie”. Paideia miała ukształtować idealnego człowieka, a jednym z jej elementów był rozwój fizyczny, bez którego nie było mowy o rozwoju w innych dziedzinach. Sport dla mnie jest właśnie takim filarem harmonijnego rozwoju.

Jak bardzo jest istotny?

Tak samo jak rozwój intelektualny. Nie wyobrażam sobie, żebym miał przestać uprawiać sport. Odebrałbym sobie w ten sposób jakiś bardzo ważny element codzienności.

Ile lat trenujesz?

Nie wiem, czy „trenowanie” to dobre słowo. Pamiętam, że w dzieciństwie bardzo dużo czytałem, a ojciec pracował za granicą i przywoził stamtąd słodycze. Łatwo się domyślić, że połączenie tych dwóch elementów odbiło się na mojej wadze. I właśnie wtedy, jako dzieciak, pomyślałem, że nie tylko czytaniem człowiek żyje, i nieporadnie zacząłem kopać piłkę na podwórku. To było w podstawówce. W liceum jeździłem już na zawody biegowe.

Co Cię do tego skłoniło?

Nie chciałem, żeby ksywka „Gruby” stała się moją ksywką. Poza tym godziny spędzone na zewnątrz przełożyły się choćby na to, że czytałem jeszcze więcej i uczyłem się efektywniej. Same korzyści!

Ile czasu poświęcasz na treningi?

Staram się uprawiać sport co najmniej godzinę dziennie.

Czego nauczyłeś się, uprawiając sport?

Odpowiem na przykładzie biegania. Od skończenia liceum dziesięć lat temu biegam dość regularnie. Nie biorę udziału w zawodach. Po prostu wyciągam z szafy ulubiony dres i buty, zakładam słuchawki i ruszam. Do lasu, ulicami miast lub tam, gdzie mam ochotę. Bieganie nauczyło mnie wytrwałości i kończenia tego, co się zaczęło. Wytrwałość szlifują szczególnie zimowe biegi, kiedy mróz przykleja się do twarzy lub w butach chlupie roztopiony śnieg. Dłuższe biegi, takie co najmniej pięciokilometrowe, to trening dochodzenia do celu, bo przecież, jeśli się wybiegnie z domu, to trzeba do niego wrócić. Nie można powiedzieć, że ma się dość i usiąść na poboczu.

Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?

Jestem copywriterem, więc często pracuję, biegając. Dlatego zawsze biegam w samotności, bo kiedy wracam przed komputer, mam często gotowe hasło lub plan tekstu czy kampanii.

Co sport daje w życiu?

Harmonijny rozwój i ten zastrzyk energii, który napędza do działania.

Co sport daje w pracy?

Nie sądzę, żebym bez uprawiania sportu był tak wytrwały w tym, co robię. Sport jest w pracy motywatorem. Zawsze można przecież przebiec ten kilometr więcej.

 

Drugą część artykułu przeczytasz tu>
Trzecią część artykułu przeczytasz tu>