1. Jakub Król, Dyrektor programu Inpulse w agencji VMR
2. Rafał Maślanka, Senior Communications Planner w Carat Polska
3. Joanna Szkurat, Junior Communications Planner w Carat Polska
4. Jonasz Wiercioch, PR Manager, Brave Brain
5. Klaudia Pac, Account Executive w SMG LiquidThread
6. Radomir Kaniewski, Marketing Manager, BRUBECK
7. Kuba Florczuk, PHP Team Leader w SYZYGY Warsaw
8. Aurelia Szokal-Egierd, Managing Director agencji Brand Support
9. Monika Hajnos, Account Director w ESKADRA
10. Wojciech Starzewski, Business Development Manager, Cube Group
Pierwszą część artykułu przeczytasz tu>
Drugą część artykułu przeczytasz tu>
Zobacz również
Jakub Król
Dyrektor programu Inpulse w agencji VMR
sport: pływanie
Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Sport jest dla mnie sposobem na dobre samopoczucie i na regenerację po pracy. Częste spotkania z klientami, wyjazdy, praca intelektualna świetnie równoważą się z wysiłkiem fizycznym. Dzięki uprawianiu sportu bardziej zacząłem zwracać uwagę na to jak funkcjonuję w ciągu dnia, co i kiedy jem, jak spędzam czas wolny. Treningi wyznaczają mi rytm tygodnia i bardziej doceniam czas spędzany z rodziną. Na co dzień zarządzam programem Inpulse, w którym przez szkolenia i system online zachęcamy pracowników dużych firm do regularnej aktywności fizycznej – nie zajmowałbym się tym, gdyby nie sport!
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
Uprawiałem wiele dyscyplin ekstremalnych – freeride na nartach, rowerze, nurkowanie. Od drugiego roku życia pływam i jeżdżę na nartach – to zasługa moich rodziców, dzięki którym sport zawsze był obecny w moim życiu, jest czymś naturalnym. Pozwala odkrywać nowe zainteresowania (jak np. ultimate frisbee, triathlon) a przy tym świetnych ludzi – pasjonatów.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Ile czasu poświęcasz na treningi?
W tygodniu staram się poświęcić ok. 5h na trening specjalistyczny, w moim przypadku to pływanie – dwa treningi techniczne i jeden wytrzymałościowy. Do tego dochodzą spacery z synem, dojeżdżanie rowerem do pracy czy inne okazjonalne wydarzenia. Na początku zdecydowanie warto skupić się na sztywnym wyznaczeniu sobie godzin lub dołączeniu do grupy, to jest motywacja na tym najważniejszym etapie – budowaniu nawyku.
Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?
Z każdym kolejnym przeprowadzonym szkoleniem czy ukończonym wdrożeniem upewniamy się w przekonaniu, że aktywność fizyczna daje ludziom radość, energię do funkcjonowania, pomaga lepiej planować. Dzięki sportowi wyrabiamy w sobie upór, doskonalimy się. Dobrze zaplanowany czas na treningi pozwala lepiej doceniać inne aspekty życia, wyciągać z nich jak najwięcej.
Co sport daje w życiu?
Mój syn ma dopiero kilkanaście tygodni, ale już nie mogę się doczekać, aż pójdziemy pierwszy raz na pływalnię. Sport jest płaszczyzną porozumienia, bodźcem do integracji rodzinnej i lepszemu planowaniu czasu. Trenując budujemy równowagę pomiędzy różnymi sferami życia i poświęcamy więcej uwagi na jego jakość. I ułatwia podejmowanie decyzji o kierunku wakacji – latem musi wystarczająco wiać na kite’a, zimą puch powinien leżeć wszędzie!
Co sport daje w pracy?
U podstaw filozofii naszego programu Inpulse leży hasło „W zdrowym ciele zdrowy duch” – żeby skutecznie funkcjonować w organizacji, nie mieć problemów z komunikacją i motywacją – należy poznać swoje ciało i możliwości fizyczne. Uważam, że sport przekłada się na determinację, szukanie rozwiązań, ale też konsekwencję i łatwość w budowaniu nieformalnych struktur, które wpływają na efektywność zespołów.
———————————————————–
Rafał Maślanka
Senior Communications Planner w Carat Polska
sport: bieganie/fitness
Uprawianie sportu to moja świadoma rezygnacja z biernej formy spędzania wolnego czasu. W miarę upływu lat regularne treningi sprawiły, że z powodzeniem mogę teraz powiedzieć – sport to dla mnie styl życia.
Moją przygodę ze sportem zaczynałem od bardzo małych kroków. Na początku z trybu życia raczej osiadłego przeszedłem w bardziej aktywny wypoczynek. Zaczęły się wypady w Pieniny i Tatry, czyli dzisiaj mówiąc trekking, najczęściej w wakacje letnie. W połączeniu z częstymi wycieczkami na rowerze, to dało mi dobre podstawy do zbudowania lepszej kondycji niż rówieśnicy uganiający się jedynie jako bohaterowie gier komputerowych.
Świat sportu, nadal amatorskiego, otworzyła mi dyscyplina trochę przypominająca te sentymentalne czasy długich marszy w górach – bieganie. Jestem aktywnym biegaczem od 8 lat. Początki to znowu był taki trochę spontaniczny zryw, bez niezbędnej wiedzy o tym jak dobrać odpowiednie obuwie, o poprawnym stylu biegania, o konieczności rozciągania i dobrej rozgrzewce. Od poważniejszej kontuzji uchroniła mnie wrodzona ciekawość – zacząłem sprawdzać co inni piszą na forach, co można znaleźć od vlogerów w Youtube. Tak dotarłem do profesjonalnego, można rzec, kultowego sklepu dla biegaczy w Warszawie. A stamtąd do organizatorów obozów dla biegaczy. Taki niezapomniany letni wyjazd w Szklarskiej Porębie uświadomił mi, że bez podstaw można popełniać błędy amatora przez całe życie. Nie ścigam się w zawodach biegowych, ścigam się z czasem, nazywam to często wyścigiem z sobą, własnym lenistwem. Na trening biegowy poświęcam przeciętnie 2-3 x tyg. Ale w miesiącach sprzyjających pogodowo (wczesna jesień i wiosna) bywa i 2 razy częściej. Szczęśliwie mieszkam w terenie podmiejskim, wprost stworzonym do uprawiania tego typu dyscyplin.
Równolegle do biegania sportem jest dla mnie także fitness. Fitness uprawiam w dużym, znanym sieciowym klubie sportowym. Te dwie dyscypliny bardzo się przeplatają w moim życiu. Staż to również 8 lat, a wliczając przerwy nawet 10 lat. Z rozmysłem nie używam słowa siłownia „siłka”, bo nadmierna muskulatura jest absolutnie poza sferą moich zainteresowań. Liczba treningów fitness to nieco ponad 200 rocznie – benchmark z 2015 r. To daje już piękny wynik średnio 4 x tyg. Nie odmawiam sobie przynajmniej 2 tygodniowego wypadu na trekking raz w roku w lecie. Na celowniku są ulubione Alpy. Cel jest zawsze ten sam – znaleźć szczyt w okolicach 3K n.p.m., bezpiecznie wejść i zejść. Przez ten trekking na utrzymanie średniej liczby treningów fitness i biegania muszę mocniej popracować w pozostałych miesiącach roku.
Każda z opisanych aktywności jest dla mnie jakąś formą zmierzenia się z mniejszą lub poważniejszą przeszkodą. Fakt, że komplety strojów sportowych rotują się u mnie tak często to dla mnie dobra wiadomość – przynajmniej coś się dzieje. Myślę, że najbardziej oczywistym pozytywnym przełożeniem na życie prywatne i zawodowe jest to, że cieszę się dobrym stanem zdrowia. Jakiś czas temu zmieniłem dietę eliminując całkowicie słodycze. W całej karierze zawodowej mogę poszczycić się absolutnie zerową absencją chorobową. A trzeba pamiętać, że żadne z miejsc pracy w których dane mi było się rozwijać nie można zaliczyć do miejsca wolnego od stresu, czy oferującego ocean wolnego czasu do zabicia. W wymiarze społecznym, przyjaciel kiedyś powiedział, że wyzbyłem się nawyku narzekania. Jeśli miał rację, to zdecydowanie bardziej zasługa godzin spędzonych na treningach, spędzonych aktywnie, niż towarzystwa jego i reszty koleżanek i kumpli.
———————————————————–
Joanna Szkurat
Junior Communications Planner w Carat Polska
sport: crossfit
Czym jest dla Ciebie sport? Jak bardzo jest istotny?
Sport jest dla mnie doskonałą możliwością oderwania się codzienności. Dzięki niemu udowadniam sobie, że każdego dnia budzę się silniejsza, a mój organizm przekracza granice, które jeszcze przed miesiącem wydawały się nierealne do osiągnięcia. Z biegiem czasu sport stał się integralną częścią mojego życia.
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
Trenuję sporty od kiedy tylko pamiętam. Mogę wymieniać wiele dyscyplin, przez które przechodziłam – wspinaczka, pływanie, kulturystyka, bieganie – i tak dotarłam na treningi crossfit’owe. Regularnie, 3 razy w tygodniu, pojawiam się w boxach (specjalnie przygotowana sala dla crossfiterów) od ponad 2 lat. Sport ten łączy elementy wysiłku siłowego jak i wydolnościowego, a do tego nie wymaga dużych nakładów czasowych – były to najistotniejsze powody, dzięki którym wybrałam się na pierwszy trening.
Czego nauczyłaś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnęłaś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?
Umocniłam się w słowach H. Jacksona Browna Jr. „Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie”. Sport nauczył mnie wytrwałości, pokory i sięgania zawsze poziom wyżej. W pracy kieruję się tymi samymi wartościami – stale dążę do samodoskonalenia, wyznaczam sobie cele i sukcesywnie do nich dążę.
Co sport daje w życiu i w pracy?
Przede wszystkim uprawienie sportu jest odpoczynkiem dla głowy – daje upust stresom oraz emocjom, dzięki czemu podchodzimy do spraw kryzysowych z większą dozą dystansu i spokoju. Zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej, aktywność fizyczna uczy cierpliwości oraz walki z własnymi słabościami. Uaktywniający się hormon szczęścia po treningu sprawia, że pozytywniej podchodzimy do nowego dnia, pokonując wszelkie bariery i osiągając wyznaczone cele. Nie należy zapominać, że sport to także zastrzyk endorfin, więc nie tylko nasze samopoczucie się poprawia, a także w stosunkach międzyludzkich jesteśmy bardziej przyjaźni i otwarci.
Zdecydowanie polecam włączenie się do grona osób ćwiczących, żeby przekonać się o korzystnym wpływie sportu na nasze życie.
———————————————————–
Jonasz Wiercioch
PR Manager, Brave Brain
sport: breakdance/crossfit
Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Kiedyś sport traktowałem tylko jako formę dobrej zabawy i spędzania wolnego czasu z przyjaciółmi. Obecnie traktuję go jako narzędzie i środek do samorealizacji, próby charakteru, a przede wszystkim formę relaksu dla umysłu. Bez względu na to jaki element dominuje podczas ćwiczeń fizycznych, najważniejszy jest fakt, żeby organizm mógł się solidnie zmęczyć, bo właśnie to poczucie pozytywnego wyczerpania daje największą satysfakcję. Przeświadczenie, że zrobiło się coś naprawdę dobrze i do końca, przekłada się na budowanie pozytywnego nastawienia do samego siebie, otoczenia i pozostałych aspektów życia.
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
Zamiłowanie do sportów miałem wpajane od małego – dzięki Bogu. Jednak od zawsze miałem zacięcie do dyscyplin – powiedzmy – niestandardowych. O ile lubiłem grać w piłkę nożną, koszykówkę czy siatkówkę, to nie były to sporty, którym mogłem oddać się w zupełności. Na szczęście wychowywałem się w czasach, gdzie jako dziecko każdą wolną chwilę chciałem spędzać poza domem, bawiąc się z resztą osiedlowych dzieciaków. Takim sposobem dowiedziałem się o innych sportach, takich jak jazda na rolkach czy breakdance. Ta druga dyscyplina całkowicie zdominowała wszystkie inne. „Taniec na głowie” – jak mówił jeden z naszych polityków- ćwiczyłem przez 6 lat, późniejsze kontuzje uniemożliwiły kontynuowanie treningów. Dyscyplina ta jednak dała mi doskonałe podwaliny do innych sportów takich jak snowboard czy crossfit.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Obecnie staram się ćwiczyć przynajmniej trzy razy w tygodniu. W zależności od formy treningu poświęcam mu zwykle od 1 do 3 h. Oczywiście sport „wciskam”, gdzie tylko mogę, dlatego zacieram ręce, czując nadchodzące cieplejsze miesiące – wreszcie będę mógł zrezygnować z komunikacji miejskiej na rzecz roweru.
Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?
Jak wszyscy wiemy, sport ma ogromne przełożenie na wiele aspektów życia. Sam dostrzegam, że wieloletnie trenowanie breakdance’a wykuło w moim charakterze trzy niezwykle istotne cechy: niezłomność w dążeniu do celu, wiara w przełamywanie granic i samodyscyplina. Bez tych elementarnych atrybutów charakteru, byłoby mi zdecydowanie trudniej realizować cele zawodowe oraz pracować w moim zawodzie, który takich cech wymaga w szczególności.
Co sport daje w życiu?
Sport jest najłatwiejszą alternatywą do poprawienia humoru i zdystansowania się do pewnych kwestii. Pozwala spojrzeć na różne problemy z innej perspektywy, dzięki temu ułatwia ich rozwiązanie. Przede wszystkim sport hartuje ducha, co powoduje, że życiowe kopniaki znosimy znacznie łatwiej.
Co sport daje w pracy?
Aktywność fizyczną często traktuję jako przestrzeń do inspiracji, wyładowania negatywnych emocji i odświeżenia myślenia. Dzięki temu nawet po bardzo trudnym i nieudanym dniu jestem w stanie całkowicie zresetować nastawienie, po to by na drugi dzień na nowo móc się zmierzyć z wyzwaniami. Oczywiście są inne środki, które potrafią zmieniać percepcję rzeczywistości, jednak w tym przypadku efektem ubocznym są ewentualne zakwasy. 🙂
———————————————————–
Klaudia Pac
Account Executive w SMG LiquidThread
sport: koszykówka
Przez 13 lat trenowałam koszykówkę w klubie Korona Kraków. W karierze zawodniczej przeszłam chyba wszystkie etapy: począwszy od kadry Małopolski w wieku 13 lat i Finałów Mistrzostw Polski Juniorek, przez Drugą Ligę Koszykówki Kobiet, reprezentację Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Krakowskiej Akademii, dla której wywalczyłyśmy finały Akademickich Mistrzostw Polski, aż po Pierwszą Ligę Koszykówki Kobiet (już w wieku 16 lat!) i awans do Ford Germaz Ekstraklasy.
Dzisiaj, gdy nie gram już zawodowo (niestety nie można pogodzić dwóch treningów dziennie i meczy np. w środy na drugim końcu Polski z pracą w pełnowymiarowym czasie), nadal trenuję sama. Mam to we krwi: cztery razy w tygodniu (basen/interwał/siłownia/cardio/odnowa biologiczna/repeat). Sport stanowi dla mnie czas całkowitego wyciszenia, wyzerowania i przede wszystkim jest to czas dla mnie. Nie ma w nim deadline’ów i pełnej koncentracji nad realizacją kolejnego KPI’a – jest to moment na realizację własnych celów i łamania kolejnych barier, ale tych fizycznych. Żeby złamać barierę fizyczną, najpierw trzeba pokonać własne słabości, strachy i przekroczyć psychologiczne bariery, które sam nieświadomie człowiek sobie nakłada, a to wszystko później pięknie przekłada się na życie zawodowe.
Nie każdy potrafi łamać bariery. Wiadomo. Czy ja potrafię? Nie wiem, ale wiem, że dzięki koszykówce spotkałam w życiu wspaniałych ludzi – trenerów, mentorów, którzy ukształtowali (świadomie, albo i nie) całą mnie. Mój charakter, etykę i uczciwe podejście do pracy, a także świadomość siebie, swoich możliwości i ograniczeń i to, jak sobie z nimi radzić. Dzięki koszykówce nauczyłam się łapać każdą możliwą okazję do samodoskonalenia się, a dzięki temu, że całą karierę zawodniczą byłam rozgrywającą – czyli typowym playmakerem – nauczyłam się tak naprawdę myśleć o drugim człowieku – by nie tylko go wspierać, ale też kreować na boisku.
Dlatego też świetnie się czuję w roli account executive’a, bo na takim stanowisku bezpośrednio mogę wykorzystać to, co dał mi sport i zawodowe trenowanie koszykówki. Jestem social-leaderem teamu pracującego dla jednego z najbardziej prestiżowych klientów z branży FMCG, deadline’y są tuż za rogiem, KPI jest więcej niż jeden, itd. stąd wielozadaniowość i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji muszę mieć w jednym palcu. Prowadzenie skutecznej komunikacji w social mediach dla takiej marki jest wspaniałym wyzwaniem. Dzięki otwartości Klienta sky is the limit + nie ma złych pomysłów, są tylko te, nad którymi później wspólnie z zespołem musimy spędzić wiele godzin i zastanawiać się co dalej. 😉
———————————————————–
Radomir Kaniewski
Marketing Manager, BRUBECK
sport: piłka nożna/pływanie
Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Sport jest nieodłącznym elementem mojego życia, jedną z podstawowych potrzeb fizjologicznych. Potrzeba ducha i ciała. Sport w wersji aktywnej jako uczestnika oraz pasywnej jako kibica. Na różnych etapach mojego życia sport ewoluował i przybierał różne formy. W okresie dzieciństwa była to aktywność w każdej postaci jako forma zabawy. Od szkoły podstawowej do lat akademickich to regularne treningi w klubie piłkarskim. Studia na AWF to edukacja, która przygotowywała mnie do pracy jako nauczyciela, trenera, managera sportowego. Dzisiaj jest moją pracą, hobby, a przede wszystkim sposobem na aktywne spędzanie wolnego czasu. Metodą na odreagowanie stresu i zachowanie dobrego stanu zdrowia. Sport dla mnie to suma doświadczeń, która w dużej mierze ukształtowała mnie jako człowieka.
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
Systematyczne treningi piłki nożnej rozpocząłem w wieku 8 lat, kończąc swoją przygodę w wieku seniorskim mając 21 lat na poziomie półprofesjonalnym. Od tamtego momentu pozostałem aktywny zamieniając sport na jego rekreacyjną formę. Mam to szczęście, że jestem z pokolenia, które większość czasu spędzała na dworze, gdzie piłka nożna była królową sportów. Zawodowi piłkarze byli naszymi idolami, a łódzki Widzew, któremu wszyscy kibicowaliśmy bił się w Lidze Mistrzów. Wszystko to motywowało do rozpoczęcia przygody w klubie piłkarskim i trafiło na podatny grunt. Byłem bardzo aktywnym dzieckiem, a większość moich starszych kolegów z podwórka już trenowała. Była to naturalna kolej rzeczy. Od tamtej pory moje życie nierozerwalnie związane jest z szeroko rozumianym sportem.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Staram się podejmować aktywność 3 do 4 razy w tygodniu. Jeżdżę na rowerze, gram w piłkę nożną oraz pływam. W różnych konfiguracjach w zależności od warunków atmosferycznych i pory roku. Oprócz tego przez większość roku, nie licząc zimy, rower służy mi jako środek transportu do pracy, co również mogę zaliczyć do codziennej aktywności.
Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?
Uprawiając sport nauczyłem się systematyczności, wytrwałości, odpowiedzialności, pracy w zespole, samodoskonalenia, pokory a przede wszystkim podnoszenia się po porażkach. Sport to prawdziwy skarbiec. W zasadzie każdy z wymienionych elementów pomaga mi w codziennej pracy.
Co sport daje w życiu?
Lepsze rozumienie swojego ciała i emocji. Wzmacnia nas wewnętrznie, daje nam pewność siebie, podnosi samoocenę, pozwala lepiej radzić sobie ze stresem. Samoakceptacja swojej osoby oraz społeczny wymiar uprawiania sportu pozytywnie wpływa na relacje międzyludzkie. Szacunek do własnego ciała uczy szacunku do otoczenia. Wszystko to wspiera nas w codziennej walce z trudnościami i przeciwnościami dnia codziennego.
Co sport daje w pracy?
W moim przypadku sport ma niebagatelne znaczenie. Na co dzień pracuję na rzecz marki produkującej odzież sportową, która opiera swoje działania na marketingu poprzez sport. Moje doświadczenia wynikające z obcowania ze sportem na wielu płaszczyznach pozwalają lepiej zrozumieć klienta docelowego i jego potrzeby. Przekłada się to na lepsze dopasowanie oferty i komunikacji. Jednym z narzędzi używanym do promocji marki jest sponsoring, który wymaga pracy bezpośrednio z ludźmi ze świata sportu: organizatorami imprez masowych, sportowcami i amatorami z aspiracjami. Posiadana wiedza, kwalifikacje, doświadczenie jako zawodnika oraz kibica daje mi wyobrażenie czym jest profesjonalny trening, start w zawodach, widowisko sportowe oraz używany sprzęt. Lepsze rozumienie podmiotu sponsorowanego pozwala przyspieszyć rozmowy, usprawnić bieżącą obsługę, skutecznie realizować założone cele. Podnosi to wartość takich działań poprzez uzyskanie efektu synergii.
———————————————————–
Kuba Florczuk
PHP Team Leader w SYZYGY Warsaw
sport: koszykówka
Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Trenuję koszykówkę i sport jest bardzo ważnym elementem mojego życia. Nawet w dni, w których nie mam treningów, zaglądam na dzielnicowe Orliki w poszukiwaniu innych entuzjastów tego sportu. W weekendy natomiast gram w dwóch ligach amatorskich.
Jest jeszcze rower, kiedy aura pogodowa pozwala jeżdżę na nim do pracy, a w dni wolne wybieram dłuższe wyprawy.
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
Wróciłem do koszykówki jakieś 4 lata temu. Najpierw zacząłem grać z ludźmi z pracy. Potem, gdy ekipa szybko się rozpadła, znalazłem treningi organizowane przez serwis PilkaNaHali.pl. Po ponad roku wspólnego i regularnego grania, postanowiliśmy z drużyną spróbować swoich sił w amatorskiej lidze UNBA. Sam zgłosiłem się również do drugiej amatorskiej ligi — Draft Liga.
Teraz tygodniowo gram dwa mecze ligowe, plus dwa, trzy treningi.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Same treningi trwają zazwyczaj od 1.5 do 2 godzin. Mecze, w zależności od ligi, trwają 40 lub 60 minut. Do tego dochodzą okazjonalne gry ze znajomymi na Orlikach, około 1.5 godziny.
Czego nauczyłeś się uprawiając sport, jakie wartości wyciągnąłeś? Co z tego ma bezpośredni wpływ/przełożenie na Twoją pracę?
W koszykówce, w jak w każdym sporcie zespołowym, wszyscy gracze pracują na osiągniecie jednego celu. Pomimo tego, że mecze są różne i każdy może zostać „bohaterem” spotkania, to wygrywamy (i przegrywamy) jako zespół. Bez względu na wynik, gra wymaga zaangażowania wszystkich z nas.
Koszykówki uczę się na nowo praktycznie w każdym sezonie. To sport zaawansowany taktycznie. Kombinacji ataku 5 graczy jest ogromna ilość, ale kluczem jest wybranie taktyki odpowiadającej wszystkim członkom drużyny. Właśnie wtedy widać niesamowite efekty na boisku — kiedy cały zespół „czuje grę”, pokonanie przeciwnika jest na wyciągnięcie ręki.
Wszystkie te rzeczy mają bezpośrednie przełożenie również na pracę w zespole deweloperskim, którego jestem częścią. Tu również staramy się wybierać technologię (taktykę), w której czujemy się najmocniejsi jako zespół, a najważniejsza jest komunikacja i adaptacja do zmieniających się warunków. Sam sport to oczywiście również rywalizacja, a koszykówka jest grą, w której poprzez determinację i konsekwentną grę, można odwrócić losy spotkania. Trochę jak w agencji „gra toczy się do ostatniego gwizdka”. 😉
———————————————————–
Aurelia Szokal-Egierd
Managing Director agencji Brand Support
sport: bieganie/joga
Czym dla Pani jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Sport to dla mnie oczyszczacz umysłu. Cała reszta, czyli zdrowie, sylwetka, uśmiech jest wg mnie pochodną czystego umysłu. Dlatego przez sport rozumiem nie tylko bieganie, basen, taniec, czy jogę, ale również spacery, medytację, odpowiednie oddychanie.
Ile lat Pani trenuje? Co Panią do tego skłoniło?
Zaczęłam bardzo późno, około trzydziestki. Wcześniej były to dorywcze wyjścia na zajęcia grupowe do klubu. Niestety ani rodzice, ani szkoła nie zaszczepili we mnie bakcyla sportowego, zwolnienie z w-fu było normą. Przez długi czas pielęgnowałam w sobie kanapowca i laptopowca ze skrzywionym kręgosłupem i średnią kondycją skóry i układu trawiennego. W pewnym momencie zaczęłam zwiększać samoświadomość, obserwować ludzi za granicą, przyglądać się sobie – jak chętnie wstaję, jak dobrze / źle śpię. Przełomem była chyba podróż do Stanów Zjednoczonych jakieś 8 lat temu, gdzie zobaczyłam mnóstwo otyłych, ciężkich ludzi, którzy ledwo mieścili się w siedzeniach samolotowych. Zobaczyłam również wysportowane, zdrowe ciała, opalone twarze surferów na Hawajach. Po powrocie przeczytałam artykuł, że człowieka żyjącego w dobrobycie można poznać po wysportowanej sylwetce i zdrowej skórze. I po tym, że nie je w McDonaldzie 🙂 Uwierzyłam. Z tym że mnie nie chodziło o dobrobyt, ale o dobrostan. I w takim teraz żyję.
Ile czasu poświęca Pani na treningi?
Kilka godzin w tygodniu. Nie jestem hardcorem, ale lubię wstać o wschodzie słońca i przebiec kilka kilometrów jak inni jeszcze śpią, a powietrze po nocy jest świeższe niż po całym dniu absorpcji samochodowych spalin. Chwilowo mam przerwę w bieganiu ze względu na zaawansowaną ciążę, więc kilka razy w tygodniu chodzę na jogę i prawie codziennie na spacery. Kilka tygodni temu, jak zaczynała się wiosna, obudziłam się w niedzielny poranek, chwilę po 6. Spojrzałam w okno, czyste niebo, piękny słoneczny dzień. I pierwsza myśl: hej, idę pobiegać! Po chwili jednak spojrzałam na 8-miesięczny brzuch i tyle było biegania 🙂 Ale był spacer. I potem poszukiwanie w internecie wózka typu jogger 🙂 Już kombinuję i szukam miejsca, do którego będę mogła przyjść swobodnie z 2-miesięczną córką, gdzie ona będzie spać (taką przynajmniej mam nadzieję), a ja sobie poćwiczę i nikogo to nie będzie dziwić.
Również wakacje spędzam mocno w ruchu. Nie umiem siedzieć 2 tygodnie pod palmą. To mnie męczy dużo bardziej. Generalnie jestem typem szwendacza. Lubię chodzić. Jakiś czas temu przeszłam sama część Camino de Santiago. Niestety tylko 250km w 9 dni. A chciałabym całe prawie 800km. Chyba nigdzie indziej, w żadnej wcześniejszej podróży nie spotkałam takiego spektrum ludzi jak tam. Różnych wyznań, w różnym wieku (od 7-latka po 82-latka), z różnym bagażem doświadczeń i systemem przekonań. Łączyło nas jedno – poszukiwanie spokoju duszy. W ruchu. W drodze. Dzięki 20-30 kilometrom dziennie pokonywanym w pełnym słońcu z kilkukilogramowym plecakiem. Z 3 koszulkami i 2 parami skarpet na zmianę. Czy odnalazłam to, czego szukałam? Na pewno jestem na dobrej drodze. 🙂
Czego nauczyła się Pani uprawiając sport, jakie wartości można w ten sposób „nabyć”, co z tego ma bezpośredni wpływ na pracę/karierę?
Przede wszystkim spokój duszy i wzrost kreatywności. Kilka lat temu miałam wybitnie trudną sytuację w firmie. Każdego dnia musiałam to wybiegać, żeby nabrać dystansu, uspokoić umysł, wymyślić rozwiązania. Siedzenie na kanapie z lampką wina w ręku niczego by nie zmieniło. A bieganie owszem. Dziś jestem w zupełnie innym miejscu. Wyszłam z kryzysu, odcięłam się od toksycznych ludzi, współtworzę miejsce pracy, do którego ludziom chce się przychodzić. Bo mimo że bywa ciężko i stresowo, to przede wszystkim jest tam spokój, jest zdrowie, jest uśmiech, a wręcz salwy śmiechu. Jest ten ważny dla mnie dobrostan…
Gdy pojawia się spokój, pojawiają się dobre rozwiązania, poprawia się jakość życia.
Wprawdzie “walczę” jeszcze z dwoma palaczkami w agencji, ale mam nadzieję, że dziewczyny same wkrótce dojdą do tego, że to palenie można zastąpić czymś dla nich lepszym. Na szczęście uprawiają sport!
Cieszę się też ogromnie, jak widzę, co ląduje na talerzach współpracowników. W porównaniu z tym, co było kilka lat temu – widzę dużą zmianę. I tak się wzajemnie nakręcamy na lepsze życie.
Co sport daje w życiu?
Wspomniany wcześniej dobrostan. Spokój umysłu. Zdrowie. Nie da się zjeść dwóch wielkich posiłków ze schabowym w roli głównej i z obciążonym żołądkiem i zapchanymi jelitami pójść ćwiczyć. Da się zjeść mniejsze, zdrowsze porcje i przebiec dyszkę bez zadyszki 🙂 A potem już tylko zbieramy laurki w postaci jędrnej skóry, uśmiechniętego odbicia w lustrze i bycia tak zwyczajnie lepszym człowiekiem – dla siebie i dla innych.
Co sport daje w pracy?
Luz w najtrudniejszych sytuacjach. Znajdowanie dobrych rozwiązań dzięki wyciszonemu i zrelaksowanemu umysłowi. Przyciąganie ludzi o podobnych wartościach, z którymi po prostu łatwiej i przyjemniej się pracuje.
———————————————————–
Monika Hajnos
Account Director w ESKADRA
sport: wspinaczka
Sport jest dla mnie niczym innym, jak sposobem na spędzanie wolnego czasu. Uwielbiam wspinanie skałkowe, to od ponad 15 lat moja wielka pasja, którą udało mi się zarazić kilka osób. Wyjazd w skałki to fantastyczna okazja do wysiłku fizycznego, jak i do kontaktu z przyrodą, czego w codziennym bardzo szybkim tempie życia, zwyczajnie mi brakuje.
Każdy, kto jest aktywny fizycznie doskonale wie, że ruch i dobra kondycja świetnie wpływają na samopoczucie, ja również nie jestem tu wyjątkiem. Wspinanie się w pięknych okolicznościach przyrody, do tego wspólnie z przyjaciółmi, to dla mnie regeneracja, odskocznia od problemów i reset, całkowite odłączenie się, często od bardzo stresujących codziennych zadań accounta.
Aktywność sportowa od zawsze była obecna w moim życiu. W zależności od okresu, w mniejszym lub większym stopniu, oddawałam się treningom. Dziś, nad czym ubolewam, wspinam się rzadziej ze względu na obowiązki rodzinne. Staram się jednak, aby tygodniowo poświęcać na trening od dwóch do trzech godzin.
Trzeba zgodzić się ze stwierdzeniem, że wszyscy sportowcy oraz osoby, regularnie aktywne fizycznie są wytrwałe i systematyczne w godzinach pracy. Wspinanie się zwiększa moją odporność na stres, a także poczucie własnej wartości. Wspinaczka nauczyła mnie perfekcjonizmu – jeśli chwytasz źle i stawisz nogi na stopniach niedbale – spadasz z drogi. Wspinaczka nauczyła mnie również współpracy z zespołem oraz zaufania i polegania na innych – nie trzeba tłumaczyć, że w tym sporcie nasze życie zależy od asekurującego nas partnera.
Jeśli połączę moją sportową pasję z bardzo aktywnym życiem zawodowym w branży reklamowej, wiem, że lepiej planuję swoje zadania oraz jestem bardziej zorganizowana. Lubię rywalizować, a mój duch walki jest ciągle pobudzany – jeśli pokonuję swoje skały, chcę osiągać ciągle trudniejsze i bardziej niebezpieczne. Nie boję się stawiać sobie odważnych i dużych celów zawodowych.
———————————————————–
Wojciech Starzewski
Business Development Manager, Cube Group
sport: frisbee
Czym dla Ciebie jest sport? Jak bardzo jest istotny?
Sposobem na samorealizację, hobby, pasją, odpoczynkiem. I źródłem przyjaźni na całe życie.
Ile lat trenujesz? Co Cię do tego skłoniło?
W wieku 6 lat, podobnie jak moje starsze rodzeństwo, zacząłem trenować grę w tenisa. Szybko jednak zorientowałem się, że odbijanie piłki rakietą nijak nie przydaje się w kontakcie z rówieśnikami i starszymi chłopakami na podwórku – tam bezsprzecznie królowała piłka nożna. Kopanie piłki na przyzwoitym poziomie było kluczem do nawiązywania relacji towarzyskich! Rzuciłem więc w kąt rakietę tenisową i natchniony kultową dla mojego pokolenia japońską kreskówką o Kapitanie Tsubasa oddałem się w całości piłce nożnej.
Rozpoczęcie przygody ze sportem było więc bardzo naturalne, wydaje mi się, że rodzice po prostu widzieli, z jaką skrupulatnością wyklejam ściany swojego pokoju plakatami Juventusu Turyn i że najchętniej całe popołudnia biegałbym za piłką przed blokiem. Nie próbowali tego zmieniać tylko sensownie ukierunkowali i zapisali mnie do juniorskiego klubu SEMP na warszawskim Ursynowie. Byłem po prostu bardzo aktywnym dzieckiem i sport był najlepszym sposobem na wykorzystanie tej kipiącej energii.
Piłka nożna została ze mną na długie lata, trenowałem ją bardzo intensywnie, aż do późnego liceum. Zaliczyłem też drobne sukcesy jak występy w kadrze Mazowsza, ale nie zgłosił się po mnie żaden łowca talentów, więc wraz z nadchodzącą maturą moje marzenia o piłkarskiej karierze sukcesywnie przygasały.
(Z ciekawostek – miałem okazję parę razy zagrać z Robertem Lewandowskim i przeciw niemu (jesteśmy z tego samego rocznika! :-). Oczywiście, nie ma szans, żeby Lewandowski to pamiętał, ale jego oszałamiające sukcesy działają na wyobraźnię. 🙂 )
W wakacje między liceum a studiami znalazłem dla siebie nową sportową ścieżkę i zacząłem grać w dość mało popularną dyscyplinę, czyli Ultimate Frisbee. To był właściwie przypadek. W długie lato po maturach chodziliśmy ze znajomymi na Pole Mokotowskie i ktoś pewnego razu przyniósł dysk. Całkiem miło się rzucało, a w międzyczasie dowiedziałem się, że moja serdeczna znajoma jeszcze z czasów podstawówki trenuje jakiś dziwny sport drużynowy, w którym właśnie używa się dysku.
Poszliśmy więc parę razy na trening, dałem się też namówić na wyjazd na turniej i – zanim się obejrzałem – Ultimate Frisbee totalnie mnie wciągnęło. Trenuję od 8 lat, parę razy w tygodniu i nie zauważyłem u siebie objawów znudzenia!
W tym czasie zdobyliśmy 5 mistrzostw Polski, mistrzostwo Europy i zagrałem dwukrotnie na Klubowych Mistrzostwach Świata. W te wakacje w barwach reprezentacji Polski jadę do Londynu na WUGC 2016 (World Ultimate & Guts Championship), czyli odpowiednik mundialu. Frisbee zdefiniowało bardzo dużo aspektów mojego życia na przestrzeni ostatnich lat.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Stosunkowo dużo. W czasie sezonu, czyli od kwietnia do października, jako drużyna trenujemy 3 razy w tygodniu. Do tego dochodzą indywidualne treningi na siłowni, treningi biegowe oraz treningi rzutowe. W zależności od momentu sezonu proporcje miedzy tymi treningami i ich intensywności się zmieniają, ale zasadniczo staram się codziennie zrobić coś związanego z rozwijaniem się jako sportowiec. W okresie maj-czerwiec i sierpień-październik nawet co drugi weekend spędzam na turniejach w Polsce i za granicą. Drużyny, w których gram, czyli Mojra Warszawa (męska) i GrandMaster Flash (mieszana) należą do czołowych drużyn w Europie – utrzymanie się na tym poziomie wymaga od nas sporo poświęcenia, bo konkurencja jest bardzo duża. Myślę, że zbliżamy się do granicy intensywności treningów, do jakiej jest w stanie dojść amatorski sportowiec bez profesjonalnego zaplecza.
Co sport daje w życiu?
Myślę, że oprócz oczywistych aspektów związanych ze sprawnością fizyczną i zdrowiem sport bardzo pozytywnie kształtuje charakter. Przede wszystkim wyrabia niezłomność – trenując, nieustannie jesteśmy stawiani w niezwykle wymagających sytuacjach. Przegrywamy najważniejszy mecz sezonu, gramy bardzo kiepsko, zaczynamy się frustrować, ale musimy się skupić, uspokoić, jeszcze raz zmotywować i za wszelką cenę wygrać ten mecz. Mamy 10 minut, żeby uratować rok ciężkich przygotowań.
W innym meczu jesteśmy o krok od zwycięstwa, ale nagle zaczyna padać deszcz, sytuacja się odwraca, przeciwnik zaczyna grać jak z nut i tracimy całą przewagę. Z pewnego zwycięstwa stajemy się o krok od porażki. Trzeba utrzymać nerwy na wodzy i wrócić na właściwe tory.
Połowa lutego. Temperatura -15 st. C. Ciężki dzień w pracy. Ale i tak muszę zaliczyć trening. Mimo że to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę. Wiem, że inni z drużyny mają takie same myśli, ale pokonują lenia, bo za 5 miesięcy chcemy wspólnie cieszyć się ze zwycięstw. Takie doświadczenia sprawiają, że łatwiej sobie potem radzić z drobnymi przeciwnościami dnia codziennego.
Dodatkowo regularne treningi wyznaczają mi pewien rytm dnia i tygodnia, który daje poczucie, że efektywnie wykorzystuje czas, a wieczorny odpoczynek jest w pełni zasłużony. Nie do przecenienia jest również fakt, że odrywam się wtedy od wszystkich codziennych obowiązków, asapów, deadline’ów i innych stresogennych słówek. Myślę, że niektórzy w podobny sposób traktują imprezy – jako oczyszczenie głowy z natłoku codzienności. Mocny trening daje bardzo podobny efekt
Co sport daje w pracy?
Myślę, że sport ma szalenie dużo pozytywnego wpływu na życie zawodowe. Drużynowe sporty uczą pracy zespołowej, respektowania liderów, mocnej identyfikacji z grupą i wspólnym celem.
Sport kształtuje także etykę pracy – codzienną pracę nad stawaniem się lepszym w tym, co się robi. Naturalne staje się dążenie do progresu i poprawiania swoich wyników. Czasami, co prawda, bywam przetrenowany albo w poniedziałkowy poranek po weekendowym turnieju czuje dosłownie każdy mięsień i wtedy zebrać się do pracy nie jest łatwo, ale te momenty są krótkie, a po nich energia zawsze wraca z podwójną siłą. 🙂
Pierwszą część artykułu przeczytasz tu>
Drugą część artykułu przeczytasz tu>