Wolfgang Laskowski (CDA.pl): VOD to nie jest łatwy biznes

Wolfgang Laskowski (CDA.pl): VOD to nie jest łatwy biznes
CDA.pl to jeden z największych i najstarszych serwisów wideo oraz VOD w Polsce. Firma praktycznie co roku odnotowuje wzrosty subskrybentów i zysków. Mimo to nie brakuje wokół niej kontrowersji. Jak działa CDA.pl w 2022 r.? Rozmawiamy z Wolfgangiem Laskowskim, rzecznikiem prasowym CDA S.A.
O autorze
5 min czytania 2022-04-21

W 2017 r. w wywiadzie z naszym portalem chwaliłeś się, że CDA.pl zajmuje czołowe miejsce wśród platform SVOD, wyprzedzając nawet Showmax czy Netflix. Tego pierwszego na polskim rynku już nie ma, ale ten drugi od tamtej pory umocnił swoją pozycję. Dodatkowo wchodzi HBO Max, mamy Prime Video, a wkrótce zawita także Disney+. Jak teraz wypada CDA.pl na tle konkurencji?

VOD to nie jest łatwy biznes, czego doświadczył choćby wspomniany przez Ciebie Showmax. Tym bardziej, teraz gdy do Polski wchodzą lub zapowiadają wejście kolejni wielcy światowi gracze. A portfele widzów, zwłaszcza w trudnych czasach, także mają swoje limity. Mimo to radzimy sobie bardzo dobrze i jesteśmy zadowoleni z tempa wzrostu. Bo cały czas rośniemy i cały czas poprawiamy swoje wyniki finansowe. 21 marca opublikowaliśmy raport za ubiegły rok i znowu, można powiedzieć „jak co roku”, pobiliśmy własne rekordy, jeżeli chodzi o zysk i liczbę subskrypcji.

Wasz serwis istnieje od 2009 r. i w zasadzie od tamtej pory pod względem UX nie zaszły jakieś znaczące zmiany. Jakiś czas temu pojawiła się wasza aplikacja na smartfony i smart TV. Jednak sam serwis nadal jest dość archaiczny – czemu?

Na to składa się wiele czynników. Sama aplikacja, zarówno ta na urządzenia mobilne, jak i telewizory, została zaprojektowana od nowa, jest przejrzysta, czytelna i nowoczesna. Strona WWW natomiast faktycznie wymaga odświeżenia, czy wręcz gruntownej przebudowy, ale sporo użytkowników po prostu lubi ten design lub jest do niego przyzwyczajona. Trudno to pogodzić i przyznam, że stanowi to dla nas na ten moment pewien problem decyzyjny.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Dotychczas zarabialiście z reklam i abonamentów od użytkowników. Czy na przestrzeni lat jakkolwiek zmienił się wasz model biznesowy?

Już od dawna wpływy z reklam są symboliczne i stanowią raptem kilka procent w przychodach spółki. To, na czym od wielu lat zarabiamy, to na CDA Premium, czyli na sprzedaży subskrypcji do jednego z większych katalogów licencjonowanych filmów w Polsce. Obecnie w CDA Premium jest ponad 10 tys. pozycji pochodzących od dystrybutorów. Od sierpnia ubiegłego roku do CDA Premium dołączyła także telewizja w modelu OTT. Mamy dwa płatne pakiety telewizji, które różnią się liczbą i zawartością kanałów. A każdy nowy subskrybent kupuje dostęp do CDA Premium wraz z jednym z pakietów TV.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jak CDA.pl pozyskuje licencje i studia czy reżyserów do współpracy?

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Współpracujemy praktycznie ze wszystkimi istotnymi dystrybutorami filmowymi w Polsce. Gdy wybuchła epidemia COVID i kina zostały zamknięte na wiele długich miesięcy, zaczęliśmy nawiązywać współprace także z zagranicznymi studiami filmowymi. To długa i żmudna praca, polegająca na budowie relacji opartych na zaufaniu i transparentności. My dla naszych partnerów chyba tacy jesteśmy i to bardzo cieszy, a dla widzów oznacza ciągły dopływ nowych filmów i seriali.

Niedawno weszliście we współpracę z Bartoszem Walaszkiem – twórcą m.in. Kapitana Bomby, Blok Ekipy czy Egzorcysty. Z tej okazji wyprodukował on dla was serial Porucznik Kabura, ale skończyło się na dwóch sezonach. Czemu? Nie byliście zadowoleni z wyników?

Przejęcie praw do archiwalnych odcinków Kapitana Bomby oraz rozpoczęcie współpracy z Bartkiem to element nieco większego planu z naszej strony. Zacznijmy od tego, że Kapitan Bomba to dla wielu osób pozycja kultowa, która ma oddanych fanów do dziś. Notabene także wśród osób zatrudnionych w CDA. Chcieliśmy wykorzystać ten potencjał zarówno przy produkcji nowych odcinków, jak i przy działaniach na innych polach, nie tylko filmowych, ale także w obszarze szeroko pojętej rozrywki oraz e-commerce.

Naszym głównym celem było odświeżenie tego konceptu i tchnienie w niego nowego życia, a to wymaga precyzyjnego zgrania i koordynacji pracy wielu podmiotów. Ale wkrótce zaczniemy pokazywać więcej i zapewniam, że będzie ciekawie, bo wykorzystujemy całe stworzone przez Bartka uniwersum w bardzo zaskakujących obszarach, niekoniecznie związanych z filmami.

Zdradzisz coś więcej w kwestii tej marki? Czemu prowadzicie transmisje z archiwalnymi odcinkami na swoim YouTubie?

Stare odcinki Bomby nadal świetnie się oglądają i była taka pokusa, żeby ograniczyć się tylko do produkcji nowych. Ale według nas całe uniwersum stworzone przez Bartka ma potencjał na szersze wykorzystanie. Stąd zaawansowane prace w produkty i projekty wychodzące poza produkcję filmową, które naprawdę niedługo zaczniemy pokazywać. Ale to nie znaczy, że odżegnujemy się od nowych filmów. Przeciwnie. Wyprodukowaliśmy dwa sezony Porucznika Kabury, który jest w pewnym sensie spadkobiercą Bomby, ale to nie jest nasze ostatnie słowo i razem z Bartkiem pracujemy nad czymś nowym. Co to będzie? Jeszcze chwilę cierpliwości.

Kim w zasadzie jest wasz użytkownik?

Nie celujemy w jakąś konkretną niszę. Nasz użytkownik nie różni się specjalnie od użytkowników innych platform. Mamy bardzo rozbudowany katalog pozycji, już teraz przekraczający 10 tys. Wszystkie gatunki są w nim obecne, a niektórych filmów nie można zobaczyć nigdzie indziej.

Mamy np. jeden z większych zbiorów horrorów i filmów grozy, ale jednocześnie mamy też jeden z największych katalogów animowanych bajek dla dzieci i fabularnych filmów familijnych dla całych rodzin. Do tego zarówno bardziej mainstreamowe pozycje jak kino akcji, sci-fi, komedie i seriale, ale też i niszowe kino europejskie i obyczajowe, a nawet nagradzane i uznane filmy dokumentalne. Każdy znajdzie u nas coś, co go zainteresuje.

Jakie prowadzicie działania marketingowe? Współpracujecie z jakimiś agencjami?

Większość działań prowadzimy inhouse’owo, nie współpracujemy na stałe z żadną agencją.

Jeszcze w 2018 r. Amerykańskie Stowarzyszenie Producentów Filmowych MPAA wpisało was na listę tzw. pirackich serwisów. Od dawna w zasadzie walczycie z tym wizerunkiem, a chyba największym waszym przeciwnikiem jest Jakub Kralka z Bezprawnik.pl, który poświęcił kilka artykułów waszemu serwisowi. Jak walczycie z tym wizerunkiem i co robicie, żeby przeciwdziałać nielegalnym treściom?

MPAA co roku w swoim raporcie powiela te same bezpodstawne zarzutu – dla przypomnienia: koncentrują się głównie wokół użycia przez CDA usługi Cloudflare, co wynika najprawdopodobniej z niezrozumienia, czym ona jest i do czego jest używana. A co gorsza, wygląda to, jak działanie „kopiuj, wklej”, bo co roku treść jest praktycznie ta sama.

Dla nas ważniejsze jest co innego, mianowicie coroczny raport Notorious Markets publikowany przez administrację rządu Stanów Zjednoczonych, który uwzględnia między innymi opinie takich organizacji jak MPAA i jest dla nich nadrzędny. I w żadnym raporcie Notorious Markets dotyczącym naruszeń praw autorskich na świecie, nas nie ma.

Jako spółka nie śledzimy poczynań poszczególnych osób, które prowadzą swoje prywatne krucjaty, publikując takie lub inne opinie. Tak długo, jak długo nie łamią rażąco prawa, po prostu je ignorujemy.

W 2021 r. ponownie Amerykańskie Stowarzyszenie Producentów Filmowych MPAA umieściło was na tej liście. Czy jesteście w stanie oszacować ile nielegalnych treści może znajdować się obecnie na CDA.pl? I czemu nie pójdziecie w drogę całkowicie zamkniętej platformy właśnie w stylu Netflixa, gdzie treści zamieszczane byłyby tylko i wyłącznie przez was, a nie również przez użytkowników?

A dlaczego You Tube lub inne duże platformy społecznościowe umożliwiające użytkownikom dodawanie i dzielenie się treściami wideo z innymi osobami nie „zamkną” swoich platform? Netflix to platforma SVOD, a CDA to hybryda – z jednej strony mamy zamkniętą platformę SVOD, czyli CDA Premium, ale z drugiej działamy jak YouTube i inne platformy społecznościowe.

Lubię porównania, ale w tym przypadku to trochę jak porównywanie jabłek do gruszek. Czym innym są zamknięte platformy SVOD jak Netflix, HBO czy na przykład CDA Premium, a czym innym otwarte serwisy dla społeczności użytkowników pozwalające na współdzielenie treści jak YouTube, Vimeo czy właśnie CDA.pl. My jesteśmy wyjątkowi, bo na polskim rynku łączymy oba te obszary. I nie można zapominać, że tak jak w przypadku SVOD, czyli CDA Premium dostępnego tylko dla subskrybentów mamy ponad 10 tys. licencjonowanych filmów i telewizję na żywo.

Tak w przypadku ogólnodostępnego CDA.pl mamy ponad 410 tys. materiałów od profesjonalnych podmiotów, od YouTuberów, samodzielnych twórców, sieci partnerskich i MCN, a także dużych wydawców i portali, jak chociażby Agora. Te wszystkie materiały i podmioty to bardzo istotna część otwartej platformy hostingowo-społecznościowej, jaką jest CDA.pl.

Minęło w zasadzie trzy lata od waszego debiutu na giełdzie – co się zmieniło, odkąd się na niej znaleźliście?

Najlepiej spojrzeć na nasze kwartalne lub roczne raporty giełdowe. Praktycznie wszystkie kluczowe wskaźniki rok do roku są lepsze od wcześniejszych. Zarówno te dotyczące subskrypcji, katalogu filmów w płatnej strefie CDA Premium, liczby pobrań naszej aplikacji, jak przychodów i zysków. Cały czas rośniemy i cały czas poprawiamy swoje wyniki, mimo iż rynek z kwartału na kwartał jest coraz trudniejszy i coraz bardziej wymagający, a do Polski wchodzą lub zapowiadają wejście wciąż nowi konkurenci.

A mimo to radzimy sobie lepiej niż wielu gigantów tego rynku. I wciąż się rozwijamy, poprawiając dostępność aplikacji na różnych urządzeniach (po rozpoczęciu współpracy z Samsungiem możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że nasza aplikacja jest na wszystkich wiodących markach telewizorów), a także uruchamiając nowe usługi, takie jak np. CDA Cinema, czy telewizje na żywo.