grafika: fotolia.pl
Pozwalają one nie tylko na bardziej angażującą eksplorację multimediów, ale dostosowanie treści do potrzeb uczniów, także niepełnosprawnych. Kolejny krok to masowe wykorzystanie Augmented Reality
Zobacz również
Dziś szkolenie z elektronicznego dziennika – tak moja koleżanka nauczycielka chwaliła się na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego technologicznym rozwojem w swojej szkole. Jednak to nie e-dziennik ale wykorzystanie interaktywnych technologii sprawiają, że aż chce się uczyć. Tablica interaktywna to dziś w polskich szkołach synonim nowoczesności. To swoiste połączenie rzutnika multimedialnego, tablicy projekcyjnej i komputera pozwala na odkrywanie często specjalnego multimedialnego oprogramowania dostarczanego przez wydawców podręczników. Jednym z liderów na rynku wprowadzania innowacji technologicznych w naszych szkołach jest wydawnictwo Nowa Era.
To właśnie tam specjaliści od nauczania, nauczyciele praktycy i eksperci od nowych technologii tworzą oprogramowanie zgodne ze standardami kształcenia w szkołach, które można wykorzystywać podczas lekcji. Często, dzięki dofinansowaniu unijnych funduszy w specjalny sprzęt i oprogramowanie, wyposażano szkoły w tego typu rozwiązanie. Jeszcze kilka lat temu sprzedawano niemal 10 tysięcy tablic, dziś szacuje się tą liczbę na ponad 5 tysięcy tego typu rozwiązań rocznie. Co interesujące, ponad 1/3 nauczycieli pracujących z tablicami wskazywało, że są bardzo zadowoleni z wykorzystania tego nośnika podczas lekcji. W ramach kontrastu większość nauczycieli z Wielkiej Brytanii ankietowanych przez jedną z organizacji pozarządowych zadeklarowała, że w najbliższym czasie chce zrezygnować z wykorzystania tablic. Ich zdaniem wykorzystanie tego rozwiązania nie przynosi widocznych efektów w stosunku do poniesionych inwestycji i czasu. Między innymi z tego powodu część producentów tablic dziś wzbogaca je właśnie o czujnik dotykowy, pozwalając na skuteczniejszą eksplorację multimedialnych treści.
Szkoła „in touch”
Jednak tablica interaktywna, która de facto z reakcją na ruch użytkownika ma niewiele wspólnego, to dziś rozwiązanie odchodzące do przeszłości w szkołach na Zachodzie. Dziś coraz więcej szkół i krajów systemowo decyduje się na wykorzystanie rozwiązań wielodotykowych w trakcie procesu edukacji. Jednym z popularniejszych rozwiązań, także z powodu ceny, są tablety, które wraz z specjalnym oprogramowaniem, pozwalają dzięki multimedialnej formule na odkrywanie tajników chemii, fizyki, geografii czy historii. Jeden z ciekawszych projektów edukacyjnych dla szkół prowadzi Apple, który poprzez wyposażanie placówek w odpowiedni sprzęt ze swoją marką wspiera także realizację różnorodnych działań edukacyjnych.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Jak podkreślają anglosascy specjaliści od edukacji, dzisiejsza szkoła z powodu popularności rozwiązań dotykowych w zasadzie nie może już bez nich funkcjonować. Miarą sukcesu jest stworzenie jednak odpowiednich aplikacji, które dostosowane do wieku użytkowników pozwalają realizować założone cele edukacyjne. Czy programy takie jak Power Point mają szansę zniknąć ze szkół? Taki potencjał daje wykorzystanie stołów wielodotykowych i konstrukcji z ekranów dotykowych właśnie w placówkach edukacyjnych. Tego typu rozwiązania wdrażane są nie tylko w krajach Europy Zachodniej, ale także np. Turcji. Idea „wielodotykowej” edukacji pozwala nie tylko na pracę z nośnikiem przez kilka osób jednocześnie. Może także umożliwiać tworzenie własnych prezentacji, które można odkrywać w większym gronie, w bardziej multimedialnej formule. Bo przecież w trakcie naszej prezentacji możemy jednocześnie zaprezentować kilka zdjęć, odpalić w tle dwie animacje i na dodatek łączyć je notatkami „pisanymi” na ekranie dotykowym. Z całą pewnością zaletą rozwiązań wielodotykowych i budowanych na nie aplikacji jest możliwość zakupu przez szkoły oprogramowania do samodzielnego tworzenia własnych prezentacji przez samych uczniów czy nauczycieli. Idea multitouchowych systemów pozwala też samodzielnie eksplorować tego typu rozwiązania przez dzieci z dysfunkcjami, np. mającymi problemy z widzeniem, które mogą dowolnie dopasować sobie rozmiar prezentowanego tekstu i materiałów.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Czekając na AR-booki
Początek roku szkolnego to czas dyskusji o wyzwaniach i trendach w szkole. Gdyby zastanowić się, jaki będzie kolejny technologiczny krok w rozwoju edukacji, to wydaje się, że będzie związany z wykorzystaniem technologii Augmented Reality. Specjalne podręczniki z rozszerzoną rzeczywistością mogą zrewolucjonizować system uczenia się. Dzięki wykorzystywaniu tabletów czy ekranów komputerów i systemu podręcznikowych zaszytych pod znacznikami chociażby animacji nie będą potrzebne tablice interaktywne. Z pewnością trudność w realizacji tego rozwiązania będą stanowiły koszty produkcji tego pakietu. Jednak wdrażanie tego typu rozwiązań na mniejszą skalę, m.in. w Wielkiej Brytanii, pozwala przypuszczać, że to właśnie AR-booki to kolejny krok rozwoju multimediów edukacyjny. To także szansa, aby dzisiejsza interaktywna klasa weszła do kolejnego etapu rozwoju, stając się szkołą rozszerzonej rzeczywistości. Oby tylko pedagodzy mogli zrozumieli potencjał technologii, bo przecież o uczniów, akurat w tym aspekcie, nie mamy się co obawiać.
Adam Piwek – PR Manager w Mind Progress Group, gdzie zajmuje się także doborem rozwiązań technologicznych do potrzeb klientów. Wykładowca akademicki i trener z zakresu nowoczesnej komunikacji wizerunkowej. Członek Polskiego Towarzystwa Edukacji Medialnej.