>>> „Jedz ostrożnie” – kontrowersyjna kampania AMS dzieli odbiorców [opinie]
>>> Piwo na bazie bakterii z waginy – marketingowy eksperyment czy przepis na sukces? [opinie]
>>> Zmiana komunikacji marki Gillette – dlaczego reklama „The Best Men Can Be” rozjuszyła mężczyzn? [opinie]
>>> Asystent Google po polsku zrewolucjonizuje marketing? [opinie]
>>> Jedna, jedyna… moja ukochana reklama
>>> Wygrany przetarg
Zobacz również
5 wskazówek, jak przygotować się do przetargu, by go wygrać
- Skoncentruj się na wyzwaniu klienta, a następnie dobierz zasoby i kompetencje niezbędne do zrealizowania strategii. W Publicis Groupe realizujemy to dzięki podejściu Power Of One.
- Wszyscy członkowie zespołu przetargowego czytają cały brief. Znają i rozumieją przyjętą strategię. W projekcie nie ma specjalistów, którzy pracują nad swoją częścią, nie rozumiejąc szerszego kontekstu, w którym funkcjonuje ich „cegiełka”.
- Wiedz, do kogo mówisz. Upewnij się, czy osoba ta rozumie Twój branżowy żargon? A może odwrotnie – nie musisz jej przekonywać na 5-ciu slajdach, że wideo online to doskonałe uzupełnienie obecności w TV, bo sama o tym mówiła, np. w wywiadzie w NowymMarketingu ;)?
- Układając harmonogram przygotowań uwzględnij logistykę: czas i budżet na produkcję i przygotowanie materiałów przetargowych.
- Niby oczywiste: przed wyjściem na prezentację zawsze przetestuj sprzęt. Czy jesteś pewien, że klient ma projektor/ekran do prezentacji (to wbrew pozorom nie jest reguła)? Czy masz wszystkie „przejściówki”? Czy w twojej prezentacji wykorzystujesz dźwięk? Jeżeli tak – czy masz ze sobą głośnik? Czy wszyscy uczestnicy spotkania z potencjalnym klientem mają jasność na temat dress-code’u obowiązującego po stronie klienta?
W ilu przetargach uczestniczyłeś? Czy masz jakieś „przetargowe” rytuały?
Nie liczyłem. W różnym charakterze – pewno w kilkuset przetargach.
Mój rytuał: codziennie przeczytać brief. Zawsze znajdzie się w nim coś, o czym wcześniej nie pomyślałeś, coś dotyczącego strony formalnej lub merytorycznej, czyli tzw. „brief w briefie”. Chyba, że to dokumentacja przetargowa postępowania publicznego. Ale nawet wtedy, (a może zwłaszcza wtedy) trzeba przeczytać ją kilka razy. Uważnie.
Najbardziej zaskakująca sytuacja, która Ci się zdarzyła podczas walki o klienta
Kilkanaście lat temu, podczas prezentacji przetargowej dyrektor marketingu stwierdził, że nie ma już serca trzymać swojego miniaturowego pieska rasy Chihuahua w jego dizajnerskiej torbo-klatce i wypuścił go na stół konferencyjny. Pozostali słuchacze ruszyli ławą, żeby nalać zwierzakowi mleczka na spodeczek, podrapać za uchem etc. Ich uwaga spadła do zera. Dołączyliśmy więc do chóru zachwytów. Po mniej więcej kwadransie udało nam się ich uwagę odzyskać, wróciliśmy do prezentacji, tylko już w dużo luźniejszej atmosferze. Przetarg wygraliśmy.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Słuchaj podcastu NowyMarketing