grafika: fotolia.pl
Niestety, zgodnie z regulaminem serwisu, nie powinno się zaczynać na LinkedIn nowych znajomości. Według jego twórców, jest to narzędzie służące do utrzymania kontaktów nawiązanych poza siecią. Do grona znajomych zapraszać można tylko te osoby, które faktycznie znamy. Za zapisami w regulaminie nie idą (na szczęście?) wszystkie funkcje i w rzeczywistości, dzięki LinkedIn, w prosty sposób można skontaktować się z wieloma nieznanymi osobami. Serwis ten jest też wykorzystywany przez wiele osób do kontaktów sprzedażowych. Wartość kontraktów podpisanych przez użytkowników dzięki relacjom na LinkedIn sięga milionów dolarów. Jest to też zatem cenne narzędzie rozwijania biznesu i sprzedaży.
Zobacz również
LinkedIn, mimo wielu pozytywnych opinii i mnogości możliwości, zniechęca jednak wiele osób. Szczególnie tych, które nie korzystają codziennie z social media. Wielość funkcji, opcji, ustawień i konfiguracji może odstraszać. Nie jest to jednak aż tak skomplikowane, jak może się wydawać. Oto kilka wskazówek, jak najlepiej wykorzystać potencjał LinkedIn w promowaniu swojej osoby.
Krok pierwszy – profil
Wypełnienie pól z podstawowymi informacjami, dodanie do profilu doświadczenia zawodowego, jak w CV i wstawienie zdjęcia to banalnie proste rzeczy na początek. Warto jednak zacząć od tego, by naszą obecność na LinkedIn przemyśleć. Przede wszystkim musimy wiedzieć co tak naprawdę chcemy osiągnąć zakładając i prowadząc ten profil, do kogo chcemy trafić, kogo zainteresować. Czy szukamy pracy, czy promujemy swoją firmę, firmę w której pracujemy czy siebie tylko i wyłącznie?
LinkedIn daje nam kilka ciekawych możliwości, jeśli chodzi o autoprezentację. Opisując swoją osobę warto pamiętać o tytule (headline) i podsumowaniu zawodowym (summary), im ciekawsze i lepiej napisane, tym bardziej będą przykuwać uwagę. To pierwsza rzecz, jaką inni mogą o nas zobaczyć. Zastanówmy się czy napisać je w języku polskim, czy angielskim oraz jakie najważniejsze rzeczy chcemy opisać. Tytuł zawodowy wcale nie musi być tożsamy z nazwą aktualnie zajmowanego stanowiska. Po przygotowaniu tej opisowej wizytówki, wybierzmy zdjęcie – odpowiednie do naszego celu i tego, co chcemy o sobie pokazać. Dalej wypisujemy kwalifikacje, doświadczenie zawodowe. Do każdego stanowiska możemy także dodać krótki opis. Warto też zamieszczać informacje o naszych projektach – nawet jeśli są realizowane w ramach pracy w jednej firmie. Jeśli robisz coś dużego, pochwal się tym. W ten sposób pokażesz nie tylko to, że jesteś świetny na swoim stanowisku pracy, ale masz też inne zdolności np. zarządzania projektami czy zespołem. Profil możesz podzielić na sekcje według własnego uznania. Planując treść, trzeba też pamiętać o pozycjonowaniu. Możesz pomóc sobie dobierając odpowiednie słowa kluczowe, zarówno w tytule, podsumowaniu, jak i nazwach i opisach stanowisk, czy poszczególnych projektów. Trzeba jednak zachować tu podstawowe zasady etykiety. Bardzo wiele osób nadużywa tego sposobu prezentacji wpisując np. kilkanaście razy social media marketing we wszystkich opisach.
Najciekawsze reklamy świąteczne 2024 [PRZEGLĄD]
Z ciekawszych rzeczy, o których warto pamiętać na tym etapie, to ustawienie vanity url dla naszego profilu. Dzięki niemu łatwo będzie nam podać do niego link. O swoim profilu na LinkedIn w bardzo prosty sposób możemy poinformować dodając przycisk np. w stopce maila lub na swoim blogu. Profil będzie jeszcze atrakcyjniejszy, jeśli zamiast standardowych linków do naszych stron, dodamy edytowane przez nas np. zamiast „blog” zamieścimy odnośnik do „moje przemyślenia”, „mój najnowszy projekt” itp.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jeśli cały profil jest już uzupełniony, nie możemy zapomnieć o odpowiednich ustawieniach prywatności. Automatycznie wyszukiwarka pokazuje w wynikach nasz profil z pełnymi informacjami – warto przemyśleć to, czy chcemy, żeby wszystkie dane były publiczne.
Krok drugi – kontakty
Kiedy profil jest już uzupełniony, czas zacząć korzystać z LinkedIn. Kontakty, jakie możemy nawiązać w tym serwisie mogą być naprawdę ciekawe. Podobnie, jak na Twitterze łatwo jest znaleźć np. CEO dużej korporacji czy szefa marketingu i bez zbędnych pism, odezwać się i zaproponować współpracę czy o coś zapytać. Warto przemyśleć już na początku, nie tylko to, jakich kontaktów szukamy, ale to, kogo chcemy przyjmować do swojej sieci.
Do kontaktowania się przez LinkedIn służy kilka narzędzi. Standardowo do znajomych można dodawać wszystkie osoby. Na każdym profilu znajduje się przycisk Connect. Przed przesłaniem zaproszenia LinkedIn zapyta nas, skąd znamy daną osobę. Mimo tego, że formularz ma dość dużo opcji i może sprawić kłopot, jeśli tak naprawdę danej osoby nie znamy, funkcjonalnie nie ma przeszkód, żeby takie zaproszenie wysłać. W przypadku mało znanych nam osób, warto edytować standardową treść zaproszenia. Napisać, dlaczego chcemy nawiązać kontakt i przedstawić się. Tekst, jaki proponuje LinkedIn jest bardzo ładnie napisany, ale nie zastąpi indywidualnego kontaktu. W treści zaproszenia możemy zamieścić już wstęp do całej wiadomości, jaką chcielibyśmy przekazać. W zapraszaniu nowych osób, mogą pomóc dotychczasowi znajomi. LinkedIn oferuje opcję przedstawiania (Introduce). Warto sprawdzić, jakich wspólnych znajomych mamy z osobą, na której kontakcie nam zależy.
Sama opcja wiadomości dostępna jest darmowo tylko dla osób, które mają siebie w swojej sieci kontaktów, są tzw. 1st degree connection. Jeśli korzystamy z konta płatnego, możemy wysłać wiadomości tzw. InMail. Mamy w danym abonamencie określoną pulę takich wiadomości. Jeśli w ciągu tygodnia nie otrzymamy odpowiedzi, wykorzystana wiadomość wraca do puli. Konta profesjonalne na LinkedIn są dość drogie, ale opłacane są na miesiąc. Jeśli w danym okresie czasu chcemy nawiązać kontakt z osobą, na której szczególnie nam zależy – możemy wykupić konto na miesiąc, skontaktować się, a potem wrócić do standardowej, darmowej opcji korzystania z LinkedIn. Ograniczenie, wymóg 1st degree connection, można ominąć też poprzez obecność w tych samych grupach tematycznych. Użytkownicy mogą też być wpisani na specjalną listę Open Link Members – do tych osób można bez przeszkód wysyłać wiadomości z podstawowego konta, nie mając ich w sieci kontaktów.
LinkedIn w odróżnieniu od np. Facebooka, pokazuje nam też kto odwiedzał nasz profil. W kontach darmowych możemy zobaczyć kilka ostatnich osób, w płatnych, o wiele więcej. Warto czasem zajrzeć, kogo zainteresowaliśmy, może to akurat osoba, która będzie chciała zaproponować nam nową pracę czy stanie się naszym klientem. Nasze odwiedziny będą ukryte, jeśli skorzystamy z płatnego konta. Możemy wtedy podglądać profile anonimowo.
Krok trzeci – aktywność
Mamy już świetny profil i ciekawych znajomych. Pora zacząć się odzywać – jeśli oczywiście mamy na to czas. Na LinkedIn możemy publikować statusy, linkować, komentować i lubić posty innych – prawie tak samo, jak na Facebooku. LinkedIn może być też kopalnią wiedzy. Możemy przeglądać grupy, szukać firm, osób. Pomaga w tym opcja zachowywania wyszukiwań (Saved Searches). Mamy do wyboru setki grup tematycznych, gdzie nie tylko znajdziemy informacje, ale też możemy budować swój ekspercki wizerunek aktywnie dyskutując. Przy wyborze grup, warto jest pamiętać o tym, że im bardziej ogólna nazwa grupy, tym przeważnie mniej zaawansowany poziom dyskusji. Jeśli poprzez grupy chcemy dotrzeć do ekspertów na wysokich stanowiskach, lepiej jest dołączać do takich, które są dokładniej sprecyzowane, czyli np. nie ogólnie finanse (bo tam może być każdy, kto posiada jakiekolwiek finanse), tylko konkretnie, o jakie finanse nam chodzi np. zarządzanie wierzytelnościami. LinkedIn stale dodaje nowe opcje i coraz bardziej upodabnia się do Facebooka. Dosłownie kilka dni temu wprowadzono możliwość oznaczania osób, do których chcemy się odnieść w postach.
W miarę rozwoju aktywności na LinkedIn, możemy prosić znajomych o napisanie rekomendacji. Tutaj LinkedIn proponuje gotowy formularz. Wystarczy kilka kliknięć i gotowe, prośba wysłana. Odpowiedni przycisk znajdziemy na profilu osoby, którą chcemy poprosić o polecenie. Tak samo, jak w przypadku zaproszeń, warto jednak edytować ten tekst i indywidualnie poprosić o napisanie kilku słów zawodowej rekomendacji. Takie wiadomości są o wiele skuteczniejsze. Warto napisać, na czym nam zależy i dlaczego prosimy o polecenie, no i oczywiście potem się odwdzięczyć. O wiele mniej czasochłonne od rekomendacji są opcje potwierdzania umiejętności i kwalifikacji (Endorse). Jednym kliknięciem możemy wskazać, że dana osoba rzeczywiście wymienioną przez siebie umiejętność posiada. Serwis ułatwia korzystanie z tej funkcji i pozwala dosłownie hurtowo klikać i potwierdzać kompetencje znajomych. Pamiętajmy tu oczywiście o regule wzajemności.
Korzystanie z LinkedIn przez większość osób ogranicza się do sporadycznych wizyt wtedy, kiedy dostaną np. maila z powiadomieniem o nowym zaproszeniu czy newsletter z grupy. Na aktywność w tym serwisie trzeba poświęcić więcej czasu, więc tym bardziej powinno się mieć świadomość, dlaczego tak naprawdę chcemy tam być. Co chcemy osiągnąć, do czego to narzędzie wykorzystać? Zalet jest bardzo wiele. Jeśli jednak naprawdę chcemy pomóc swojemu sukcesowi, jak w każdych działaniach budujących wizerunek, potrzebny jest plan, regularność i duża aktywność.
Marta Laskowska, Feeltz
Specjalizuje się w komunikacji firm i marek w social media nastawionej na budowanie relacji i unikanie sytuacji kryzysowych oraz w tworzeniu zintegrowanych strategii obecności w różnych kanałach mediów społecznościowych. Koordynatorka oraz prelegentka Akademii Social Media. Pomysłodawczyni i organizatorka pierwszej w Gdańsku konferencji poświęconej mediom społecznościowym – Social Media Convent. Prelegentka i trenerka na licznych szkoleniach oraz warsztatach.