fot. Magdalena Wdziękowska i Weronika Świątkowska
Teraz rozmawiamy z Michałem Koncewiczem, założycielem Rośleko, na temat wspomnianej akcji, najbardziej przełomowych momentów w historii marki, a także planów na przyszłość.
Zobacz również
Kilka dni temu furorę w sieci zrobiła Twoja piosenka skierowana do kierownictwa sieci Żabka – powiedz, skąd wziął się pomysł na nią? Czy faktycznie była to spontaniczna akcja, czy może niekonwencjonalny sposób na promocję współpracy?
Przywykłem do robienia rzeczy po swojemu, więc nie krępuje mnie, kiedy robię coś niekonwencjonalnego. Jeśli przyzwyczaisz się do takiego działania, to uczysz się błyskawicznie oceniać ryzyko i konsekwencje danej czynności. Było to więc zagranie spontanicznie-przemyślane. Mail w którym wysyłam Żabce link do piosenki kończy zdanie „Myślę, że piosenka byłaby również dobrym materiałem promującym obecność naszego produktu u Państwa”. No i jest ;).
Za teksty, muzykę, a także pomysł na „teledysk” odpowiedzialny jesteś wyłącznie ty, czy może ktoś Ci w tym pomagał?
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Pomogło mi kilka lat grania na scenie, pisania piosenek i tekstów oraz studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Chociaż utwór był raczej z tych, które piszą się same, tyle ile trwają.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Piosenka powstała z uwagi na brak odzewu ze strony Żabki – po jakim czasie postanowiłeś stworzyć i nagrać piosenkę?
Po roku od pierwszego kontaktu. Byłem już zrezygnowano–zirytowany. Na napisanie utworu nie wpada się po trzecim lub czwartym konwencjonalnym mailu, który nie działa. Ale dopóki produkt jest nierozpoznawalny, we wszystkich sieciach tak to wygląda. Naprawdę cholernie ciężko jest się przebić.
Jak szybko piosenka zwróciła uwagę przedstawicieli sieci?
Maila zwrotnego dostałem tego samego dnia wieczorem. Ale wiedziałem już po godzinie, że dobrze się dzieje, ponieważ pod utworem było ponad 250 wyświetleń, a wysłałem link tylko do Żabki. Piosenka musiała stać się przez chwilę wewnątrz firmowym viralem.
Co działo się po tym, jak Żabka zauważyła Twoją piosenkę?
Wysłaliśmy próbki i toczyliśmy trochę rozciągnięte rozmowy, ze względu na okres świąteczny i zamknięcie roku. To w handlu duży zastój. Ale już wtedy wiedziałem, że wygraliśmy najcenniejszą rzecz – uwagę – i zrobiliśmy coś, czego nikt wcześniej nie zrobił. Jest wysoce prawdopodobne, że to najciekawsza oferta handlowa historii.
Wcześniej Wasze produkty dostępne były już m.in. w sklepach Lidla. Czy z każdą siecią handlową próbujesz w tak kreatywny sposób nawiązać współpracę? 😉
Nie mam wyboru. Gdybym nie sublimował swojego popędu do tworzenia, to bardzo szybko skończyłbym w więzieniu. Innym sieciom również proponujemy ciekawe rozwiązania. Np. do Lidla wchodziłem na rękach i wjeżdżałem na nartach. Pisaliście też o tym na Nowym Marketingu. Mamy w zanadrzu jeszcze wiele ciekawych akcji. A nikt przecież nie wie, co przyniesie impuls. Szaleństwo to nasz przewaga konkurencyjna.
fot. Klaudia Żupnik
Opowiedz proszę o początkach marki Rośleko – skąd wziął się pomysł na jej założenie?
W wieku 25 lat rzuciłem słodkie życie w popularnym zespole rockowym, bo stwierdziłem, że muszę zetrzeć się z „ciężką pracą”. Ubzdurałem sobie, że to konieczny krok dla rozwoju jednostki i temperowania ego. Więc pojechałem… do Stanów na budowę. Tam błyskawicznie okazało się, że absolutnie nie nadaję się do takiej pracy. Przenosząc deski w pocie czoła podczas jednego z piekielnych chicagowskich upałów powiedziałem sobie – „NIGDY WIĘCEJ”. Gdzieś wtedy w mojej głowie powstał pomysł Rośleka.
Czy spotkałeś się z jakimiś trudnościami przy zakładaniu marki? Coś Cię zaskoczyło, czegoś się niespodziewałeś?
Spotkałem się z samymi trudnościami i niczego się nie spodziewałem. Osobom przy zdrowych zmysłach dobrze radzę – mocno przemyślcie zakładanie firmy, zwłaszcza jeśli planujecie zajmować się branżą FMCG. Plusem jest nabycie dużej odporności w boju na życiowe trudności. Po tym jak podczas pierwszej dostawy dla Lidla zniszczeniu uległo więcej Rośleka niż wyprodukowaliśmy przez wcześniejsze 2 lata, myślę, że naprawdę niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć.
Co wyróżnia Rośleko od konkurencyjnych brandów?
Myślę, że inne brandy są jak konwencjonalne zespoły lat 70. dopóki nie pojawiło się SEX PISTOLS, a Rośleko jest jak SEX PISTOLS. To jeśli chodzi o brand. Jeśli chodzi o produkt, Rośleko jest po prostu najlepszym na świecie „mlekiem roślinnym” – tak dobrym, że aż nową kategorią produktu.
Jaki był Twoim zdaniem punkt przełomowy w historii Rośleko?
Pewnie było to zainteresowanie Lidla, bo po nim pojawiła się reszta sieci. Dzięki temu zwiększa się rozpoznawalność Rośleka, co za tym idzie sprzedaż i możliwości. Daje mi to szanse na rozwój Rośleka, na przykład zbudowanie zespołu i wprowadzanie nowych smaków – już niedługo w sprzedaży! Początkowo wszystko robiłem sam – produkcja, pr, dostawy – teraz widzę, jak bardzo to było energochłonne i nieefektywne, ale nie żałuję, tylko wyciągam lekcje na przyszłość. Myślę, że jesteśmy z Roślekiem dopiero na początku drogi, więc jestem pewien że tych przełomów będzie więcej.
fot. Klaudia Żupnik
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
W Rośleko, rozwijamy portfolio produktowe oraz walczymy o dystrybucję w kraju i za granicą. Jeśli chodzi o moje inne projekty to również na horyzoncie jest coś co zaskoczy wszystkich. Będzie o nich o wiele głośniej niż o piosence, czy wchodzeniu na rękach do Lidla, ale nie mogę jeszcze o tym mówić.