fot. depositphotos.com
Wprowadzenie nowej opcji w pakiecie subskrypcyjnym na Netflix odbiło się szerokim echem wśród fanów streamingu i w świecie marketingu. Długo zapowiadana nowość współtworzona z Microsoftem wreszcie ujrzała światło dzienne na początku listopada – na początek w 12 krajach.
Zobacz również
Jakie są pierwsze efekty netflixowej rewolucji? Okazuje się, że tańszy pakiet, który w USA kosztuje 6,99 dolarów (około 34 zł) – czyli prawie połowę mniej niż podstawowy plan bez reklam – nie spotkał się z dużym zainteresowaniem. Jak podaje raport Digiday, w niektórych przypadkach widownia streamingu z reklamami jest nawet o około 20% mniejsza niż zakładano. Po doniesieniach o niskim zainteresowaniu ofertą akcje Netflixa spadły o 9%.
Netflix zawarł umowy z domami mediowymi zasadzie „płatności za dostawę”, co oznacza, że reklamodawcy płaciliby tylko za reklamy, które faktycznie dotarły do widzów. W efekcie firma jest zobowiązana do zwrotu pieniędzy za niezrealizowane emisje reklam na koniec każdego kwartału.
Część firm współpracujących z Netflixem postanowiła jednak przenieść wydatki na reklamę na pierwszy lub kolejny kwartał 2023 roku z nadzieją, że liczba odbiorców korzystających z reklam w serwisie Netflix będzie nadal rosła, a streamer będzie w stanie wywiązać się z umowy.
#PrzeglądTygodnia [09-15.09.2025]: minimalizm w kampanii OOH Braci Sadowników, fundacja Igi Świątek, Grupa Arche na rzecz demografii
Analitycy podkreślają, że Netflix nie prowadził wystarczająco szerokiej promocji swojego raczkującego biznesu reklamowego. Oczekuje się, że zainteresowanie tańszą opcją z reklamami wzrośnie z początkiem 2023 roku. Wówczas firma zamierza „walczyć” z nielegalnym udostępnianiem haseł pomiędzy różnymi gospodarstwami domowymi.
Słuchaj podcastu NowyMarketing