fot. stocksnap.io
W tym artykule poznamy kilka spostrzeżeń na temat współczesnych relacji biznesu i społeczności klientów oraz przedstawimy przykłady, jak nowoczesny marketing wykorzystuje narzędzia wirtualnej rzeczywistości, aby skutecznie reklamować i sprzedawać produkty.
Zobacz również
To, czego potrzebujemy w biznesie, mitycznego panaceum, które rozwiąże nasze problemy, zawiera się w słowie: komunikacja. W ciągu ostatnich kilkunastu lat “komunikacja” włączyła bieg “hyper” i od tego czasu nieustannie przyspiesza i ewoluuje. Jeżeli firmy zatrzymały się na jej modelu, który sprawdzał się w XX wieku – przegrały. Jeżeli dostrzegły zmianę i postanowiły zaadaptować do niej swoją strategię PR – z reguły ich działania skupiły się na poszukiwaniu odpowiedniego medium (komunikacji), wykorzystującego nowoczesne technologie. Odpowiednio przygotowane przesłanie, w bardzo krótkim czasie może zaistnieć w masowej świadomości, a tam, gdzie komunikat nie dotrze, sprawę załatwi marketing szeptany i polityka “share”. W połączonym świecie obieg informacji jest rozproszony we wszystkich kierunkach (i pomiędzy sieciami użytkowników). Nie jest linearny, jak było kiedyś. Sektor VR – przez swoje unikalne właściwości — jest naturalną ewolucją nowoczesnych kanałów komunikacyjnych. Jego obecność będzie coraz bardziej dostrzegalna, ponieważ możliwości i zastosowania wirtualnej rzeczywistości, odpowiadają współczesnym oczekiwaniom klientów, odnośnie bezkompromisowej transmisji emocji i subtelnego przekazu informacji.
Jeżeli uznamy, że „potencjalność” (pozyskania klienta) może być referencją skuteczności narzędzi marketingowych, VR (ang. virtual reality) plasuje się zdecydowanie na pierwszym miejscu pod względem wywierania wpływu na współczesnych interesariuszy. Dlatego z taką pewnością możemy stwierdzić, że naszymi klientami są “wszyscy”, a rola, jaką odgrywa sektor VR w tym procesie, jest spełnieniem oczekiwań użytkowników, co do formy komunikacji. Poniżej możemy poznać kilka praw, które rządzą konsumentami, a które doświadczenie wirtualnej rzeczywistości maksymalizuje, przez swoją immersję, zaangażowanie emocji i unikalny rodzaj gry z klientem.
Ludzie chcą być racjonalni, ale nie są. Decyzje (tak, nawet te głęboko przemyślane) są podejmowane na podstawie emocji. Nie jesteśmy robotami – władają nami uczucia. Umiejętne wykorzystanie tego faktu, w połączeniu z możliwościami kreacji wirtualnej rzeczywistości, może w bardzo krótkim czasie zmienić pozycję firmy z niszowej na lidera i twórcę trendów,
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Przypadek 1
Producent lekarstw zdecydował się stworzyć aplikację AR (augmented reality) dla jednego ze swoich produktów na ból gardła. Aby aplikacja działała, klient musi posiadać pudełko tych konkretnych pastylek. Kiedy skieruje na niego kamerę swojego telefonu — rozpoczyna się magia! Oprócz zabawnych animacji dostajemy mnóstwo niezbędnych i interesujących informacji na temat infekcji gardła oraz samego leku. Co więcej, mamy też możliwość zamówienia bezpłatnie pudełka lekarstw, wprost do naszego domu, skanując przypisany do tej opcji obrazek ze znakiem “STOP” (w domyśle: bólowi gardła) – to przykład świetnie skrojonej kampanii marketingowej, która wykorzystuje potencjał AR i VR do partycypacji klientów w budowaniu nowoczesnego, przyjaznego konsumentom brandu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
źródło: 4experience.co/portfolio-item/new-trachitol-ar-guide
Technologia jest przyszłością każdego biznesu! Detale są ważne, jeżeli chcemy zasygnalizować i podkreślić różnice między nami (naszymi produktami) a konkurencją. Sektor VR koncentruje się na innych wartościach: jest krokiem w przyszłość, otwiera nowe możliwości komunikacyjne, działa na wyobraźnię, zachwyca — uaktywnia całą sferę emocji. Popatrzmy na to pod kątem fascynacji. Można posłużyć się stwierdzeniem, że nasze produkty, poprzez konkretną właściwość, pozwalają zarobić/zaoszczędzić klientom więcej pieniędzy, trzeba ich tylko przekonać, że to prawda. Bo to oczywiście prawda! Pieniądze niewątpliwie są istotnym czynnikiem, ale tu tak naprawdę chodzi o korzyść. Nie wszyscy wiedzą lub zastanawiają się nad takimi rzeczami, ale jedną ze standardowych metod opisu produktów jest schemat: cecha + zaleta = korzyść. Czyli, jaka cecha danego produktu stanowi jego (unikalną) zaletę, która powoduje konkretne korzyści u nabywcy. To prosty mechanizm, zmieniają się tylko “słowa”, które podkładamy we właściwe miejsce, ale na końcu zawsze jest “korzyść”. Ale uwaga! Nie da się porównać korzyści i satysfakcji. Żyjemy i prowadzimy nasze firmy w trudnych czasach, kiedy satysfakcja klienta nie jest możliwa do osiągnięcia — możemy mu zaoferować wyjątkowe przeżycia, które są obietnicą szczęścia i wspomnienia, które tworzą więź emocjonalną z marką lub produktem. Tu właśnie sektor VR wygrywa.
Przypadek 2
Wiodąca marka samochodów wypuszcza najnowszy model auta, które posiada wiele unikalnych i innowacyjnych właściwości. Jak sprawić, że nie tylko poważnie zainteresowane osoby mogą doświadczyć przyjemności jazdy tym pojazdem? Odpowiedź jest prosta: aplikacja VR, działająca na telefony komórkowe, która, poprzez zabawę i grywalizację, dostarcza klientowi emocji oraz garść niezbędnych informacji o marce i modelu samochodu. Czy powiemy o tym znajomym? Oczywiście!
źródło: 4experience.co/portfolio-item/tri-state-ford-vr/
Reasumując, umiejętne i odważne wykorzystanie narzędzi VR jest jedną z opcji, jakie powinna wziąć pod uwagę firma, podczas poszukiwań innowacyjnych (i skutecznych) dróg reklamy.
Zbliżając się do końca, pozwólmy sobie na małą dygresję. W naszych doświadczeniach, jako klientów, możemy wyróżnić kilka obszarów, które wpływają na decyzje zakupowe lub opinie, poprzez łączenie odczuć z daną marką. Z pewnością jedną z tych rzeczy jest, wspomniana już wcześniej, fascynacja, której towarzyszą silne emocje, które automatycznie zostają powiązane z konkretnym przedmiotem (doświadczeniem przedmiotu). Cały zabieg ma bardzo proste przesłanie: “nie bądź obojętny”. Podam tylko jeden przykład “produktu” – Lady Gaga. Jej obecność zawsze wywołuje silne emocje, trudno pozostać obojętnym na jej wizerunek i twórczość. To spowodowało, że wśród grupy osób, które są zainteresowane jej muzyką, wykształciła się grupa tak zwanych super fanów — to coś, o czym marzy każda marka, każdy artysta. Super fani, nazywani przez Lady Gagę “Little Monsters”, stanowią niewielki procent wszystkich fanów, ale ich wkład w jej promocję jest nie do przecenienia. Mają swoje strony internetowe, grupy dyskusyjne, nawet figurują w Wikipedii i robią wszystko, aby cały świat usłyszał o obiekcie ich fascynacji. Firmy mają swoich ambasadorów, ale “ambasador” nie brzmi tak emocjonalnie, jak “super fan” i spełnia zupełnie inne zadania. Dlatego, że w dzisiejszych czasach to właśnie ten drugi (typ klienta) jest symptomem (i synonimem) rewolucji socjologicznej, kulturalnej i marketingowej, w której funkcjonują nasze biznesy.