W świecie wirtualnej rzeczywistości. Część 7 – Dokąd zmierzamy, VR

W świecie wirtualnej rzeczywistości. Część 7 – Dokąd zmierzamy, VR
“Coś się zaczyna dziać”. Zdanie brzmi równie niepokojąco, jak słynne słowa otwierające Manifest komunistyczny Marksa i Engelsa: Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu. W taki właśnie sposób komentuje się obecne zmiany w sektorach gospodarki, związanych z wirtualną rzeczywistością.
O autorze
3 min czytania 2016-11-30

Sygnały, jakie docierają do nas z rynku, pokazują stale rosnące zainteresowanie produktami i usługami związanymi z tą branżą. Pamiętajmy jednak, że “TO” nie wzięło się znikąd.

Skąd przychodzimy?

Kilka miesięcy temu rozglądaliśmy się w poszukiwaniu spektakularnej eksplozji wirtualnego szaleństwa. VR miała być jak wielki karnawał, który przetoczy się przez półkule Ziemi i “wszystko” (sektory reklamy, rozrywki, szkoleń itd.) będzie trzeba zbudować od nowa. Dlaczego? Dlatego, że poprzez wirtualne doświadczenia zmienia się percepcja rzeczywistości – to jakaś forma transcendencji, która przecież musi mieć swoje konsekwencje w realnym świecie.

Istnieją badania, które pokazują zmiany, jakie zachodzą w umysłach (w mózgu – dosłownie) ludzi, którzy uczą się grać na instrumentach muzycznych. Otwierają się nowe szufladki, nieużywane regiony mózgu zaczynają “świecić”. Dzięki temu, w jakimś stopniu zmienia się ich percepcja. Myślę, że podobna rzecz występuje, między innymi, w przypadku VR. Sposób odbioru czy interpretacji określonych zjawisk przez osobę, której mózg doświadcza tego medium, po prostu się zmienia. Dla nas samych może mieć to minimalne znaczenie, ale dla firm, które projektują – dla przykładu – komunikaty reklamowe, już nie. Wiele obszarów rynku, które posługują się terminem “modelowego konsumenta”, w niedługim czasie będzie musiało – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – uaktualnić swoje dane.

Gdzie jesteśmy?

Każdy, kto chociaż pobieżnie śledzi karierę wirtualnej rzeczywistości, wie, że nie było wielkiego VR Boom! Na szczęście. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że ukazuje pewną prawidłowość – nic co zyskuje nagłą popularność, nie jest bezpieczną inwestycją w perspektywie najbliższych 5 czy 10 lat. Tymczasem VR systematycznie buduje swoją pozycję na rynku. Pojawiają się nowe modele znanych urządzeń lub całkiem nowe urządzenia, a wraz z nimi nowe rozwiązania, koncepcje. Rynek się rozwija – zaufanie wzrasta. To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich – konsumentów, producentów i deweloperów.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Choć nie znamy jeszcze odpowiedzi na całą listę pytań, warto zastanowić się nad możliwymi rozwiązaniami obecnej sytuacji. Dlatego pytanie, które powinno się pojawić brzmi: co, dzięki VR, jesteśmy w stanie zrobić z konsumentami, pracownikami czy innymi ludźmi oraz jakie będą tego skutki w naszym otoczeniu?

Dokąd zmierzamy?

European VR Congress 2016, pokazał, że mimo wielu innowacyjnych możliwości, dalej traktujemy to medium z ostrożnością. Nie zmienia to faktu, że metafory określające VR, jako “ciemną stronę mocy” (wiemy, że jest potężna, że swoją siłę czerpie z emocji) nie są przesadzone i wszyscy – konsumenci i producenci – muszą się z tym liczyć. Mogą zrobić jednak coś więcej – nauczyć się wykorzystywać VR do budowania pozytywnego wizerunku swojej organizacji, co mistrzowsko wykorzystał UNICEF.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Możemy zadać sobie pytanie: dlaczego to innowacyjne medium zadziałało tak rewelacyjnie w tym przypadku? Współczesna badania na temat reklamy pokazują, że nasz odbiór informacji o charakterze agitacyjnym, staje się negatywny. Nie chodzi o jakąś konkretną reklamę, ale w ogóle reakcję na sposób przekazywania nam – konsumentom, informacji o produkcie. Wraz ze wzrostem świadomości, podatność na reklamę maleje. Czujemy, że powoli tradycyjne formy nas męczą i nużą, nie są wiarygodne. To doskonała szansa dla VR, która znosi te ograniczenia.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Dodatkowo – to, co odróżnia VR od innych mediów, to “pragnienie przebywania”. To nie żaden imperatyw, a jedynie kusząca możliwość tymczasowej bilokacji. Może wydać się dziwne, ale większość z nas jest zadowolona z otoczenia, w którym przebywa. To nie puste stwierdzenie, a wniosek płynący z różnorodnych badań poziomu satysfakcji z życia, pod różnymi aspektami (wg. Eurostat). Oczywiście to kwestia przyzwyczajenia (przyzwyczajenia do bezpieczeństwa), swojskości i pewnej więzi emocjonalnej. Nie przeszkadza nam to jednak zastanawiać się nad tym, co czulibyśmy będąc w innym miejscu. Tu chodzi też o inne miejsce w sumie naszego życiowego doświadczenia. Czasami wystarczy mały krok w boczną uliczkę, aby lepiej poznać samego siebie. Właśnie wirtualna rzeczywistość daje nam możliwość przebywania w innym wymiarze naszego życia, kiedy możemy zaangażować się emocjonalnie i przemierzać nową rzeczywistość. Tego nie da się opisać – trzeba się zanurzyć i chwilę istnieć w innym miejscu.

Z każdym miesiącem widzimy, jak otwierają się kolejne drzwi, gdzie “ciemna strona mocy” może uczynić prawdziwą rewolucję. Czy tak się stanie? To zależy od wielu czynników. Cieszy fakt, że VR pojawia się w firmach, które tworzą dostosowane do swoich potrzeb symulacje czy szkolenia, chcąc świadomie podnosić efektywność swojego działania (swojego personelu) – zwłaszcza w zawodach wysokiego ryzyka. Przy okazji walcząc z nudą i rutyną szkoleń. Dlatego tak ważna jest systematyczność branży VR w budowaniu swojej pozycji na rynku. O ile sektor rozrywki chciwie rzuca się na nowinki technologiczne, o tyle zawody, w których liczy się bezpieczeństwo ludzi (lekarz, górnik, nurek itd.) muszą mieć pewność, że wykonują krok w dobrą stronę. Czas daje taką pewność.

Dlatego magiczne stwierdzenie: “coś się zaczyna dziać” jest pewną sumą obserwacji rozbłysków sukcesu różnych podmiotów, dzięki wirtualnej rzeczywistości. Jest ich coraz więcej, dlatego łatwiej je dostrzec. Za jakiś czas będziemy w stanie to zrobić bez żadnego wysiłku. “It is useless to resist!”, kończąc słowami rzecznika ciemnej strony mocy, Dartha Vadera.