Jesteś osobą panseksualną – wyjaśnisz naszym czytelnikom, co to znaczy?
To znaczy, że u drugiego człowieka nie jest dla mnie ważna zarówno płeć, jak i tożsamość płciowa.
Kiedy dokonałaś coming outu?
Dziewięć lat temu, od razu, gdy dowiedziałam się, że nie jestem osobą heteronormatywną. Wtedy po raz pierwszy weszłam w związek z Dominiką, moją ówczesną żoną. O związku powiedziałam moim rodzicom, przyjaciołom, współpracownikom. Wszystkie reakcje były wspaniałe. Tak pozytywne reakcje zarówno w odniesieniu do coming outu prywatnego, jak i zawodowego, były dla mnie równie ważne. W pracy spędzamy przecież większość naszego życia, więc nie wyobrażam sobie, jak można czuć się w swoim otoczeniu zawodowym jakkolwiek skrępowanym. Co ciekawe, Dominika od jakiegoś czasu pracuje ze mną w Kubocie, jest naszym CFO, wszyscy pracownicy o nas wiedzą i bardzo życzliwie się do nas odnoszą.
Zobacz również
A czy w Twoich poprzednich miejscach pracy albo na Uniwersytecie inne osoby wiedziały o Twojej seksualności? Jeśli tak to, jak reagowały?
Coming out miał miejsce już po studiach, gdy byłam świeżo po założeniu własnej firmy. W firmie, o czym już wspomniałam, od początku otwarcie mówiłam o związku z Dominiką. Mówiłam o nim zresztą, w każdej innej sytuacji i nigdy nie spotkałam się z żadną formą dyskryminacji. Może z niefortunnymi pytania, jak ten związek wygląda, już tak, ale nigdy z wrogością czy dyskryminacją.
Ja nie chcę tutaj jakkolwiek umniejszać olbrzymiej skali problemu homofobii, jaka panuje w naszym kraju. Chcę tylko powiedzieć, że my po prostu mamy to szczęście żyć otoczone wspaniałymi ludźmi. Chciałabym im za to podziękować i być może dodać trochę otuchy tym, którzy boją się zrobić coming out. Nie ma jednej drogi, każdy ma swoją, ale ja uważam, że zawsze warto żyć w zgodzie ze sobą.
Co prawda powiedziałaś mi kiedyś, że nigdy nie zetknęłaś się z dyskryminacją w biznesie ze względu na płeć, a jak było z orientacją seksualną?
Tak jak powiedziałam, nie spotkałam się, ale nie chcę wyciągać zbyt pochopnych wniosków, bo nie ukrywam, że pracowałam w firmach, gdzie byłam szefową, a więc niejako „u siebie”. To ja koniec końców stwarzałam kulturę organizacyjną i wyznaczałam reguły gry. Oczywiście nie ma żadnej zasady, że dyskryminacja w pracy działa tylko w kierunku szef->pracownicy, może równie dobrze działać w stronę pracownicy->szef.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Czy w takim razie Twoi pracownicy wiedzieli, że jesteś osobą panseksualną?
Wiedzieli, że kiedyś miałam chłopaka, a potem dziewczynę, która od 5 lat jest moją żoną. Większość tych osób znała Dominikę, więc to z pewnością pomagało, bo Dominiki nie da się nie lubić. (śmiech) Warto też zaznaczyć, że nie jest tak, że zatrudniamy u nas w firmie osoby tylko „o jedynie słusznych poglądach”. Są też takie sytuacje, że po czasie dowiaduję się, że jakiś pracownik ma prawicowe pogląd i głosuje np. na Konfederację i te osoby… zachowują się wobec nas nawet nie neutralno-pofesjonalnie, ale bardzo serdecznie. Nie chce wyjść na osobę naiwną, oczywiście ciężko mi się pogodzić z ich poglądami, z ich wizją świata, ale jak widać, między dwoma stronami przy odrobinie życzliwości możliwy jest dialog, współpraca, a może nawet, i nie boję się tego słowa w naszym przypadku, empatia.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Marka Kubota, której jesteś co-founderką bardzo mocno wspiera osoby LGBT+. W zeszłym roku byliście nominowani do Diamonds LGBT+ Awards, obok takich firm jak IKEA, J.P. Morgan i Goldman Sachs. Jak to się stało, że stosunkowo niszowa marka znalazła się wśród takiego grona?
Kiedy dostaliśmy nominację, to faktycznie byliśmy zszokowani, ale z drugiej strony, faktycznie jako jedna z niewielu polskich marek otwarcie wspieramy społeczność LGBT+. I nie jest to wsparcie ograniczające się do pustych deklaracji podczas Pride Month, ale całoroczne, realne wsparcie, także finansowe m.in. na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii. Nominację otrzymaliśmy za działania w 2019 r., a wtedy faktycznie polskie firmy otwarcie wspierające tęczową społeczność można było policzyć na palcach jednej ręki.
W tym roku, całe szczęście, wyglądało to już dużo lepiej. Oczywiście daleko nam „do zachodu” i tamtejszej pełnej otwartości kultury organizacyjnej w firmach, ale niewątpliwie widać zmiany na lepsze. O tym, jak bardzo takie deklaracje ze strony firm są ważne, najlepiej pokazują rekrutacje. Wielu kandydatów dziękuje nam za naszą postawę, podkreślają, że to rzadkość i że już po krótkiej rozmowie widzą, że to nie jest żadna ściema.
Mówisz o tym wspieraniu tęczowej społeczności przez cały rok i z tego, co mi wiadomo, to przeznaczacie część przychodu na wspieranie organizacji LGBT+. Zdradzisz, jakie konkretnie są to organizacje?
Kubota przez cały rok oddaje 5 zł z każdego sprzedanego tęczowego asortymentu na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii. Wcześniej wspieraliśmy Grupę Stonewall.
Co w takim razie myślisz o akcji Doctora Brew? Tj. przekazaniu 30 tys. zł na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii, ze względu na homofobiczne komentarze pod ich postem na Facebooku.
Jak się nad tym dłużej zastanowić, to jest to dość kontrowersyjny zabieg, ale jednak medialny i nagłaśniający problem hejtu – nie tylko w stronę LGBT+. Uważam – i mówię to jako osoba ze społeczności, że nie powinniśmy „wybrzydzać”. Każde działanie bez względu na intencje, które zwraca uwagę na problem i kończy się przekazaniem środków, jest potrzebne. Wiem, że to może brzmieć makiawelistycznie, ale jesteśmy na takim etapie, na jakim jesteśmy. Czas najwyższy zmienić nastawienie. Po prostu działajmy, próbujmy, starajmy się. Narzekanie i bierność nie zmieniają niczego.
Patrząc jednak czysto pod względem udanej kampanii, to przyglądając się temu postowi, przyznam szczerze, że zdecydowana większość komentarzy i reakcji była pozytywna. Tęczowa komunikacja chyba w Polsce powoli się normalizuje.
Jak najbardziej. Tak samo jest u nas. Negatywne reakcje i komentarze pod tęczowymi postami stanowią promil całości. Oczywiście zdarzają się zdjęcia wyrzuconych do kosza klapków Kubota, ale jednak ilość pozytywnych reakcji jest zdecydowanie większa. Widzimy też różnice, jak to wyglądało te np. dwa lata temu, a jak jest obecnie. Tęczowa komunikacja, tak jak mówisz, normalizuje się. Ale niech nas to nie rozleniwia. W tym świecie zawsze będzie brakować Peterów Tatchellów.
Samuela Górska – ten temat musiał się pojawić. Jakiś czas temu modelka poinformowała, że nie chce w Polsce „żydowstwa” i LGBT. Samuela współpracowała m.in. z Wami i po tych słowach zerwaliście z nią współpracę. Czy wcześniej miała jakieś wątpliwości co do współpracy z Kubotą? W końcu jesteście marką otwarcie wspierającą społeczność LGBT+.
Współpracowaliśmy z Samuelą w 2019 r. i mieliśmy ze sobą kontakt przez kilka godzin na planie zdjęciowym. Nikt z nas nie wiedział jakie poglądy miała Samuela, bo jeszcze wtedy się z nimi nie afiszowała. Ona też nie wiedziała o naszych poglądach, ponieważ sesja zdjęciowa miała miejsce przed oficjalnym ogłoszeniem naszego wsparcia na rzecz społeczności LGBT+.
Żeby była jasność, żadna firma, nie jest w stanie weryfikować wszystkich osób, z którymi współpracuje. Oczywiście można przeglądać social media, co zazwyczaj oczywiście robimy, ale nie da się już uniknąć tego, że ktoś zmienia poglądy albo się ujawnia z takimi, które nie są zgodne z filozofią marki. Co ważne, w obliczu oskarżeń mediów o współpracę z Samuelą, jako pierwsi jako marka wydaliśmy w tej sprawie oświadczenie, wyjaśniliśmy całą sytuację i stanowczo odcięliśmy się od możliwości jakiejkolwiek współpracy w przyszłości.
Tak jak się domyślałem – wasi klienci domagali się tego, abyście się wypowiedzieli odnośnie do Samueli i stąd wasza reakcja. Mimo to widziałem, jak na LinkedInie niektórzy zarzucali Ci, że Kubota nie powinna interesować się poglądami swoich pracowników czy osób, z którymi współpracujecie.
Jak już wspomniałam, pracują u nas osoby o poglądach prawicowych więc zarzut, że wymagamy konkretnego światopoglądu od naszych pracowników, jest po prostu nieprawdziwy. Tym bardziej nieprawdziwe są oskarżenia o to, że nasza tęczowa komunikacja jest „sztuczna”. W naszym kraju zawsze wszystkim przypisuje się złą wolę. Trzeba się przyzwyczaić i robić swoje.
Jak w ogóle tworzyć przyjazne środowisko pracy dla osób LGBT+? W końcu 16,6% pracowników LGBT+ spotkało się w swoim miejscu pracy z mową nienawiści.
Nie ukrywam, że ani ja, ani moi wspólnicy, nie pracowali w dużych korporacjach, więc nie mieliśmy nawet, gdzie podpatrzeć jak tworzy się takie miejsce. Musieliśmy improwizować (śmiech). To są może błahe rzeczy, ale gdzieś wisi tęczowy plakat, gdzieś leżą materiały związane z przeznaczaniem 1% podatku na rzecz KPH, czy ktoś po prostu ma na sobie jakieś ubranie z tęczowym motywem.
Druga kwestia to fakt, że jako firma wspieramy, czy nawet inicjujemy tęczowe akcje. Przygotowując się do tych działań, robimy research, czytamy, rozmawiamy z przedstawicielami KPH, którzy nas edukują, czy to w kontekście słownictwa, czy relacjonują, jak wygląda „sytuacja z linii frontu”. To wszystko podświadomie tworzy totalnie tęczową atmosferę.
Czy Kubota kiedykolwiek miała problem z kontrahentami ze względu na to, że otwarcie wspieracie tę społeczność?
Trudno powiedzieć, bo nikt nigdy nic niemiłego żadnemu członkowi zespołu nie powiedział w związku z tym, że wspieramy tęczową społeczność. Czy Kubota straciła coś ze względu na naszą postawę? Raz dostaliśmy informację zwrotną, że ktoś nie będzie z nami współpracować, bo jesteśmy „zbyt młodzieżowi”. Czuję, że to eufemistyczna zasłona dymna i że w zasadzie chodziło o coś innego, ale pewności i dowodów nie mam.
Czyli odzew waszych klientów jest zawsze pozytywny?
Uważam, że jest naprawdę wspaniały. Niejednokrotnie jest w ogóle tak, że jak pojawia się czasami jakiś homofobiczny komentarz pod tęczowym postem, to zastanawiając się, jak odpisać, nasi klienci robią to za nas. I robią to doskonale. (śmiech)