Kampania z zombie w roli głównej
Kilka dni temu na platformie Netflix miała miejsce premiera horroru „Resident Evil” inspirowanego grą wideo o tej samej nazwie. Serial opowiada o wybuchu epidemii wirusa T, który zamienia ludzi w Zero, czyli krwiożercze zombie. Niedawno przechodnie na Times Square mogli zobaczyć trójwymiarowy billboard reklamujący horror, z którego „uwolnił się” Licker – upiorna serialowa postać.
W kolejnej kampanii promującej serial w USA, Netflix wraz z agencją kreatywną Founders (By The Network) stworzył sześciogodzinny uliczny spektakl. Aktywacja miała miejsce na jednej z najbardziej ruchliwych ulic Santa Monica w Kalifornii. W szklanej klatce został zamknięty mężczyzna, który udawał, że zamienia się w zombie.
Zobacz również
Przez kilka godzin przechodnie mogli obserwować, jak człowiek zamknięty w izolatce krzyczy i próbuje się wydostać. Z czasem jego wygląd stawał się coraz bardziej upiorny, a zachowanie – agresywne. W końcu szklana szyba została rozbita, a zombie ruszył w kierunku przechodniów.
Co ciekawe, w akcję zostało zaangażowanych kilku podobnie wyglądających aktorów, którzy w kłębach sztucznego dymu wewnątrz klatki prezentowali kolejne etapy potwornej transformacji.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Wyświetl ten post na InstagramieSłuchaj podcastu NowyMarketing
Netflix ponownie szokuje
Serwis streamingowy nieraz sięgał po kampanie wywołujące strach w odbiorcach. Promując serial „All of Us Are Dead”, Netflix wypuścił na ulice Tajlandii poplamiony krwią autobus, z którego wybiegały zombie. Z kolei widmo wychodzące z cyfrowego banneru to prank i sposób na reklamę filmu „A Classic Horror Story” z 2021 roku.
Nietypowa reklama „Resident Evil” została przez niektórych internautów uznana za kontrowersyjną ze względu na drastyczne sceny, które mogły być szkodliwe dla wrażliwych odbiorców – w szczególności dla dzieci. Mimo kontrowersji, kampania Netflixa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem odbiorców i była w stanie przykuć ich uwagę nawet na kilka godzin.
Obserwowanie reakcji ludzi było niesamowite. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest przykuć uwagę publiczności, a pojawili się widzowie, którzy stali przez sześć godzin trwania występu. Najpierw przestraszeni – następnie stali w kolejce, aby zrobić sobie selfie z Zero – skomentował Felipe Rosagnol, dyrektor kreatywny Founders.