zdjęcie: facebook.com/RobertBiedron
Zobacz również
>>> „Jedz ostrożnie” – kontrowersyjna kampania AMS dzieli odbiorców [opinie]
>>>Trendy 2019 wg ekspertów The Chartered Institute of Marketing
>>> Podsumowanie roku 2018
>>> Piwo na bazie bakterii z waginy – marketingowy eksperyment czy przepis na sukces? [opinie]
>>> Zmiana komunikacji marki Gillette – dlaczego reklama „The Best Men Can Be” rozjuszyła mężczyzn? [opinie]
>>> Asystent Google po polsku zrewolucjonizuje marketing? [opinie]
3 lutego br. Robert Biedroń zaprezentował program swojej nowej partii „Wiosna” przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i polskiego parlamentu. Jak tłumaczył polityk na niedzielnym kongresie założycielskim swojej partii, nazwa „Wiosna” „jest symbolem odejścia od tego, co było. Wiosna jest nadzieją na to, że możemy zakończyć wojnę polsko-polską i zacząć ze sobą rozmawiać i skupić się na człowieku w tym wszystkim”.
Poprosiliśmy ekspertów o ocenę prezentacji i strategii komunikacyjnej nowej partii Roberta Biedronia. Swoimi opiniami dzielą się Szymon Sikorski, CEO Publicon, dr Wojciech Szalkiewicz, politolog i specjalista ds. komunikacji społecznej i marketingowej, Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku, marketingu politycznego i strategii.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Szymon Sikorski
CEO Publicon
„Wiosna” wizerunkowo rzeczywiście jest niezwykle świeża. Bardzo dobre zestawienie barw, skrojone pod social media fonty i interfejs. Bardzo dobrze przygotowana konwencja: inkluzywna scena, światło, atrakcje wizualne, elementy tożsamości wizualnej – niemal gotowy materiał do dobrych zdjęć. Nie jest żadną tajemnicą, że Robert Biedroń i jego ludzie garściami czerpią z doświadczeń Emmanuela Macrona. Te „burze mózgów”, budowanie struktur terenowych, taki pozytywny intelektualny ferment, nawet założenia programowe, jakby żywcem wzięte z trendów facebooka. Tylko – no właśnie – w tym momencie Robert Biedroń zatrzasnął drzwi z napisem „Razem”, trochę zakopał pogrzebane już prochy Inicjatywy Polskiej i zajął miejsce nowej progresywnej lewicy, która będzie mogła być listkiem figowym dla Koalicji Europejskiej, która może odetchnąć, bo nie musi nawet już udawać, że jest lewicą.
Wracając jeszcze do programu Roberta Biedronia – to ma bardzo dużo cech programu śp. Razem – jest ideologicznie bardzo spójny z międzynarodowym głosem lewicy i szerzej – postępowych grup, jednakże cóż, to nie Francja. Duopol polityczny zbudowany jest na bardzo silnej tożsamości „Polska” (PiS) / „Europa” (nie PiS) – w tym rejestrze „Wiosna” nie ma nic do zaoferowania. Jest „nie-popisem” co właściwie oznacza, że zajmuje sobie dogodne miejsce do kąsania tych, czy drugich, ale nic więcej. Docelowo to chyba całkiem dobry koalicjant dla proeuropejskiego obozu – może tym progresywnym programem wprowadzić wiele dobra do polityki społecznej. Warto też pamiętać, że politykę się robi na głosach, nie na programach, a strukturach – te PO (+ np PSL) i PiS (+ np. rodzina Radia Maryja) są tak silne, że w najbliższych latach duopol jest nie do przełamania.
dr Wojciech Szalkiewicz
Politolog i specjalista ds. komunikacji społecznej i marketingowej
Mimo spektakularnej konwencji, partię „Wiosna” przynajmniej na razie zaliczyłbym do tzw. politycznych bytów efemerydalnych, których długą listę na polskiej scenie politycznej otwiera Polska Partia Przyjaciół Piwa, a kończy właśnie Nowoczesna.
Podobnie jak inne tego typu „byty” – przede wszystkim ze względu na osobę lidera, jak i zapotrzebowanie wyborców na partię będącą w kontrze do aktualnego duopolu PO-PiS, może znaleźć ona poparcie w najbliższych wyborach parlamentarnych na poziomie kilku, może kilkunastu procent. Jednak los „Wiosny”, podobnie jaki innych „efemeryd” będzie w zasadzie przesądzony, jeżeli Robert Biedroń nie wyciągnie wniosków z ich historii.
Nowej partii potrzebne są znane twarze. A jak do tej pory, najgłośniejszym „nazwiskiem” obok R. Biedronia, jest K. Gawkowski, były sekretarz generalny SLD, który zasłynął jednak w trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej zdaniem, że bez względu na to, jaki będzie wynik kandydatki Sojuszu M. Ogórek – „mamy sukces”!
Wiosna musi też szybko zbudować lokalne struktury, bo o ile kampania do Parlamentu Europejskiego jest na ogół scentralizowana i może być realizowana przez niewielkie grono ludzi, o tyle jesienną kampanią do sejmu nie da się już kierować z Warszawy. Z tym też wiąże się kwestia pieniędzy, bo bez nich nie ma o czym mówić.
Na razie konwencja inaugurująca działalność partii została zorganizowana „na bogato” (według medialnych szacunków za kilkaset tysięcy złotych), ale czy nowemu i powiedzmy sobie mało znanemu bytowi politycznemu wystarczy pieniędzy na aż dwie nieodległe w czasie tegoroczne kampanie? A warunkiem zaistnienia partii Roberta Biedronia na polskiej scenie politycznej jest spektakularny sukces, bo inaczej bardzo szybko jego „Wiosna” ulegnie przede wszystkim wewnętrznej dezintegracji. Członków jego partii, patrząc na przedstawiony na konwencji program wydający się miszmaszem różnych haseł, nie łączy bowiem więź ideologiczna. Stąd też jest na razie klasyczną partią do „dochodzenia do władzy”, ale już nie jej sprawowania. Taka sytuacja szybko powoduje „frustracje” ich polityków i ich „rozpływanie” się w strukturach innych graczy politycznych i partia kończy swój efemerydalny byt.
Bartosz Czupryk
Specjalista ds. wizerunku, marketingu politycznego i strategii
Partia „Wiosna” to mocno zidealizowana organizacja oparta na wartościach wspólnoty i dialogu. Tak mówi o niej Robert Biedroń lider i jej założyciel. I choć ma do tego pełne prawo podchodzi do polskiej polityki bardzo ideowo, trochę naiwnie, wierząc że zdeklarowana gotowość do dialogu i kompromisów, spotka się z uznaniem i aprobatą. Warto w tym miejscu zadać pytanie czy pozostałe partie, za którymi stoi znaczna część społeczeństwa zechcą ten dialog podjąć?
Biedroń razem z „Wiosną”, w rzeczywistości i w przenośni, chce wejść do wielkiej polityki z przekonaniem, że jest skłonny porozumieć się z każdym. Ale czy to nie naiwne podejście? Ewidentnie przyświeca temu idea wspólnoty, jednak lider „Wiosny” zapomina, że polityka to nie sztuka kompromisów, ale negocjacji, w której wygrywa silniejszy. Biedroniowi brak politycznego zaplecza, aby realizować swoje obietnice i przyświecające organizacji idee. Demokratyczne struktury w Polsce dopiero się tworzą. Daleko im do funkcjonowania jednej zdefiniowanej wspólnoty o jakiej marzy Robert Biedroń. Żeby móc mówić realnie o wspólnocie wszystkich Polaków, trzeba najpierw znaleźć to, co nas wszystkich łączy, określa i na tej przestrzeni budować, dialog dalej kompromis ideowy, kulturalny i polityczny. Tego mi w programie „Wiosny” brakuje.
Konwencja i zapowiedź działalności partii miała mocno pozytywny i motywacyjny charakter. Z pewnościom organizatorom zalezało na wzbudzeniu pozytywnej energii i odpowiednim jej ukierunkowaniu w dalszej części konwencji. Podczas prezentacji organizatorzy wykorzystali słynny przebój Maryli Rodowicz „Ale to już było”, z albumu „Nic więcej” (to akurat ciekawe) symbolicznie odcinając się od retoryki partii PO i PiS. Odnoszę wrażenie, że to, co najbardziej teraz charakteryzuje partię „Wiosna” to nie program, w którym Biedroń chciałby uszczęśliwić niemal każdego Polaka, ale nowa retoryka – mam też nadzieję że i kultura polityczna – na polskiej scenie. To dziś chwytliwy wątek. Parafrazując tytuł albumu Rodowicz – „Nic więcej”.
Już podczas konwencji, Biedroń chciał dać jej uczestnikom poczucie wspólnoty, nawet szczęścia, że polityka może wyglądać inaczej, że Polakom może żyć się lepiej, że jeszcze cała Polska może być szczęśliwa. To bardzo śmiała lecz utopijne pragnienie. To dobrze, że w polityce pojawiają się ludzie z ideałami, jednak muszą oni patrząc w przyszłość zachować realizm. Mogą być siewcami szacunku, tolerancji itp. wartości ale nie mogą odrywać się od rzeczywistości w której żyją chcąc mieć na nią realny wpływ. To, co charakteryzuje „Wiosnę” to próba wniesienia do polityki wartości chwytliwych ale na dziś dzień nierealnych. W programie brakuje wspólnej płaszczyzny dla wszystkich a hasła wspólnoty, równości, jedności są zbyt górnolotne. Brakuje realnej wizji przyszłości dla wszystkich Polaków. Partia Biedronia raczej mocno zderzy się z realną polityką niż przeniesie do niej swoje ideały. Nie będzie to znacząca siła polityczna.
To na co zwróciłem szczególną uwagę, to ujęta w prezentacji – być może nieświadomie – negatywna narodowa cecha Polaków, czyli tendencja do narzekania. W tej idei wspólnoty, propagowanej przez Biedronia zabrakło mi ludzi, którzy jak życzyłby sobie tego jej lider, zarażaliby innych swoim szczęściem, dając nadzieję na lepszą przyszłość. To powinien być chyba jeden z wyznaczników wspólnoty w myśl jej ideałów – poczucie szczęścia i gotowość dzielenia się nim – budowanie społeczeństwa wrażliwego na potrzeby innych, odpowiedzialnego i wspierającego się wzajemnie. To są właściwe przymioty wspólnoty. Ale żeby je wdrożyć trzeba wcześniej wyznaczyć wspólną płaszczyznę dla wszystkich Polaków. A tego Biedroń nie oferuje.
Medialnie Biedroń dobrze się sprzedaje. Jak dotąd tylko on. Ma pozytywny wizerunek. Potrafi zarażać optymizmem i przekonać, że głęboko wierzy w to, co mówi. Tyle, że nie znajduje takiego uznania jakby oczekiwał. Ale z tym przyjdzie mu się jeszcze zmierzyć. Zainteresowanie znajduje głównie wśród ludzi młodych, aktywnych zawodowo, w myśl zachodnich standardów ludzi nowoczesnych, nie tradycjonalistów oraz ludzi znudzonych polityką ostatnich lat. Jak dla mnie Biedroń myśląc o wspólnocie, zbyt mocno wpisuje się w lewicowy elektorat, prawdopodobnie dlatego, że tylko tam znajdzie akceptację. To, co go teraz najmocniej charakteryzuje to chęć dialogu z każdym. Jednak dobre chęci to nie wszystko. Liczy się wspólna płaszczyzna do dialogu nawet z partią mocno odbiegającej ideowo jaką jest np. Prawo i Sprawiedliwość, o ile obie partie takową znajdą.
To na co dziś zasługuje Biedroń, jako człowiek? Z pewnością na szacunek za odwagę, że mimo niesprzyjających okoliczności wiąże nadzieje w powodzenie swojej jak mniemam misji. Robi to w pozytywny sposób w przeciwieństwie do Palikota, nie wywołując skandali. Z pewnością głęboko wierzy w sens swojej misji. Jest do niej przekonany. Prawdopodobnie też sam się przez to realizuje, co daje mu poczucie szczęścia. To jakie reprezentuje wartości to już rzecz inna. Tu istotne jest jakie skupia w sobie cechy osobowości i charakteru – wytrwałość, ukierunkowanie na cel, wiarę w powodzenie, determinację. Spektakularnego sukcesu nie osiągnie bo sam nie określi dla siebie jednego trwałego miejsca. Całkiem prawdopodobne jest, że bardziej realizuje osobisty plan niż jakikolwiek inny.